Gdańsk: sobota, 20 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 103 (15/2007)

8 maja 2007

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

BEZBRAMKOWY REMIS Z KSZO

Mecz nie był najgorszy

Tak skomentował siódme spotkanie z rzędu, w którym lechiści nie potrafili strzelić nawet bramki, piłkarz gdańskiej Lechii, Jacek Manuszewski. Wypowiedź zawodnika może być co najmniej zaskakująca, biorąc pod uwagę fakt, iż na 21 możliwych punktów, biało-zieloni zdobyli 3. A gdzie podziały się plany awansu?

OSKAR STANISZEWSKI
Gdańsk

- Uważam, że mecz nie był najgorszy. Gdyby w 15 minucie było 3:0, KSZO byłoby już załatwione, ale niestety stało się tak, jak się stało i znowu 0:0. Goście mieli 1-2 strzały, które mogły zagrozić naszej bramce, nastawili się na grę z kontry, a nasza skuteczność jest taka jak wszyscy widzieli - mówił po meczu były piłkarz Górnika Polkowice.

- W meczu z Piastem będziemy walczyć, bo musimy uważać, żeby nie wpaść na baraże, ale o utrzymanie - zakończył popularny "Manek".

Po przegranym meczu w Sosnowcu, trener Lechii, Tomasz Borkowski, powiedział, iż szanse na awans do ekstraklasy prysły. Biało-zieloni napisali nawet specjalny apel do swoich kibiców, w którym przepraszali za ostatnie wyniki, dziękowali fanom za wsparcie i... zapowiadali poprawę. Zaangażowania i walki lechistom zarzucić nie można, ale kolejny bezbramkowy remis przy Traugutta, tym razem z nie potrafiącym oddać nawet dobrego strzału KSZO, nie jest wyczynem wartym pochwały. Coś trzeba zmienić!

I połowa

Mecz rozpoczął się obiecująco. Już po kilkunastu sekundach od pierwszego gwizdka arbitra, po wspólnej akcji Macieja Kalkowskiego oraz Piotra Wiśniewskiego, przed znakomitą szansą na zdobycie bramki stanął Paweł Buzała, strzelił jednak obok słupka. Pierwszy kwadrans meczu przyniósł jeszcze dwie wyśmienite okazje, aby wyjść na prowadzenie. Najpierw Piotr Wiśniewski, który minął golkipera gości, nie trafił z ostrego konta do pustej bramki KSZO, a następnie po przejęciu piłki przez Manuszewskiego i podaniu Wiśniewskiego, znów przed bramką znalazł się Buzała. Uderzył niestety niecelnie, wciąż 0:0. W 37 minucie meczu mocnym uderzeniem po ziemi próbował zaskoczyć bramkarza gości Sebastian Fechner. Paweł Kapsa był jednak tego dnia w wyśmienitej dyspozycji i niepokonany do końca spotkania golkiper - choć z wielkim trudem - wybił piłkę na rzut rożny.

Na tym praktycznie zakończyły się szanse biało-zielonych na zdobycie bramki, nie tylko w pierwszej połowie, ale i całym spotkaniu. Gra w większości toczyła się na połowie gości z Ostrowca, którzy bronili się całym zespołem. Ciężko było gdańszczanom prowadzić atak pozycyjny, tym bardziej przy takiej skuteczności. Do przerwy - 0:0.

II połowa

Druga część spotkania była lepsza, ale tylko w wykonaniu ostrowiczan, którzy częściej próbowali przeprowadzać szybkie kontrataki. Efektem są żółte kartki Rafała Kosznika i Arkadiusza Miklosika. Biało-zieloni zdawali sobie sprawę z bezlitośnie upływającego czasu, ich gra stawała się coraz bardziej nerwowa. Trener Borkowski rozpoczął dokonywanie zmian: 59 minuta - Damiana Trzebińskiego zmienia Maciej Rogalski, a Marcina Pietrowskiego - Marcin Szałęga, chwilę później, w 68 minucie nieskutecznego Buzałę zastępuje na placu gry Piotr Cetnarowicz.

W 85 minucie najgroźniejszy strzał w drużynie gości oddał wprowadzony po przerwie Łukasz Cichos, jednak Mateusz Bąk udowodnił po raz kolejny, że nie bez powodu wrócił po kontuzji do bramki Lechii. 94 minuta - ostatnia szansa biało-zielonych na bramkę, zwycięstwo i tak potrzebne im 3 punkty. Rzut wolny z ok. 17 metrów od bramki Kapsy. Wykonujący go snajper Lechii, Piotr Cetnarowicz, marnuje wyśmienitą okazję. Zastanawia tylko fakt, dlaczego na bramkę przeciwnika nie uderzał Miklosik czy Maciej Kalkowski, znacznie lepiej wykonujący stałe fragmenty gry. Koniec meczu i kolejny bezbramkowy remis.

- Po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się, że od siedmiu spotkań cała drużyna nie potrafi strzelić ani jednej bramki po naszej akcji - mówił zmartwiony po meczu Piotr Cetnarowicz.

- Coś nie tak jest na pewno z nami, bo to my gramy i to my powinniśmy strzelać bramki. Szczerze mówiąc nie wiem co jest źle, zawodzi przede wszystkim nasza skuteczność, bo dochodzimy do dobrych sytuacji, a nic nie chce wpaść. Naprawdę ciężko mi powiedzieć co zrobić, żeby było lepiej - kontynuował były zawodnik Tura Turek.

- Na pewno jest jakiś kryzys. Wiadomo, że cel był jasny, ale po dzisiejszym meczu nie mamy chyba już najmniejszych szans na awans, więc musimy walczyć, żeby skończyć sezon na jak najlepszej pozycji - zakończył najskuteczniejszy, po Piotrze Wiśniewskim, strzelec biało-zielonych.

Przypomnijmy, że w najbliższy czwartek o godz. 19:00 Lechia zmierzy się z Piastem w Gliwicach. Najbliższy rywal gdańszczan zajmuje aktualnie 10., ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli. Do biało-zielonych traci zaledwie 6 punktów, więc ewentualna porażka w najbliższym meczu byłaby pierwszym ostrzeżeniem, że nie jest dobrze i każda kolejna strata punktów może zakończyć się walką o utrzymanie w barażach.

Opinie (2)
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.350