lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 104 (16/2007)
15 maja 2007


ZWYCIĘSTWA NAD PIASTEM I MIEDZIĄ

Komplet w kieszeni

Po trzech remisach i czterech porażkach, w których biało-zieloni nie potrafili zdobyć nawet jednej bramki coś w zespole się przełamało. Zwycięstwa 3:2 z Piastem w Gliwicach oraz 2:0 z Miedzią Legnica na stadionie przy ul. Traugutta przedłużyły nadzieje gdańskich kibiców na awans do ekstraklasy.

OSKAR STANISZEWSKI
Gliwice, Gdańsk
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11678/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

W ubiegły czwartek lechiści odnieśli pierwsze zwycięstwo po siedmiu spotkaniach, w których nie potrafili strzelić nawet bramki po własnej akcji. Zwyciężając 3:2 na wyjeździe z Piastem, przerwali serię porażek i bezbramkowych remisów, dzięki czemu wciąż liczą się w walce o awans do ekstraklasy.

W Gliwicach piłkarze Lechii przypomnieli sobie wreszcie jak strzela się gole. Pokusili się nawet o trzy trafienia, które zagwarantowały im komplet punktów. Niemoc strzelecka biało-zielonych trwała ponad 650 minut. Przerwał ją już w 7. minucie meczu Piotr Cetnarowicz. Kolejne dwa trafienia to gol Pawła Buzały, któremu celnie z lewej strony boiska dogrywał Sławomir Wojciechowski oraz druga w tym meczu bramka Piotra Cetnarowicza, który dobił strzał z rzutu wolnego popularnego "Wojciecha".

- Nie czuję się bohaterem. Wszyscy zagrali bardzo dobrze. Pokazaliśmy, że potrafimy grać i mamy charakter, a właśnie jego brak nam ostatnio zarzucano. Wygraliśmy i jedziemy dalej. Decyzja PZPN stwarza nam szansę, ale to nie miało wpływu na naszą postawę. Gramy dla Lechii i walczymy zawsze o trzy punkty - mówił po wygranej w Gliwicach pomocnik gdańszczan, Sławomir Wojciechowski.

Rehabilitacja przy Traugutta

Pierwszy kwadrans meczu był po prostu słaby w wykonaniu obu zespołów, piłkę kopano to w jedną, to w drugą stronę, bez pomysłu i koncepcji gry. Dopiero bramka Mariusza Pawlaka uspokoiła grę biało-zielonych. Dodać należy także, że to po jego powrocie Lechia zaczęła znowu wygrywać. Zanim do piłki doszedł sam strzelec dośrodkowywał ją Sebastian Fechner, wybijali obrońcy gości, głową zgrywał Piotr Cetnarowicz i dopiero wtedy znalazł się przy niej popularny "Cygan".

Po wyjściu na prowadzenie gospodarze przycisnęli jeszcze bardziej. Swoich sił próbowali: Piotr Wiśniewski, Rafał Kosznik, Pawlak i Cetnarowicz, ale ich strzały mijały jednak bramkę golkipera z Legnicy, Mariaka.

Damian Misan, który w przerwie zmienił Gilberta Prilasniga wprowadził do gry gości sporo ożywienia. W 52. minucie meczu jego strzał minął bramkę Mateusza Bąka zaledwie o kilkadziesiąt centymetrów. W 58. minucie goście stanęli przed kolejną, najlepszą chyba w tym meczu szansą na wyrównanie - Jacek Imianowski wyszedł sam na sam z Mateuszem Bąkiem, jednak to ten drugi okazał się lepszy. Wciąż 1:0 dla Lechii.

W 67. minucie, kiedy cały stadion wybuchł śmiechem po nieudolnym strzale Pawła Buzały, do piłki dopadł Marcin Pietrowski, celnie dośrodkował na byłego zawodnika Lecha Poznań, a ten skierował piłkę wprost do bramki Miedzi.

- Cieszę się z trzech punktów, ze stylu na pewno nie. Doskoczyliśmy do czołówki i musimy zebrać siły, aby pojechać do Łomży powalczyć o zwycięstwo - podsumował wygrany 2:0 mecz z Miedzią trener Lechii, Tomasz Borkowski.

Gdańszczanie awansowali na piąte miejsce w tabeli drugiej ligi i wobec szans awansu aż czterech zespołów, znowu liczą się w grze o Orange Ekstraklasę.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT