Mecz z Grunke należał do tych z kategorii topornych, naszpikowanych masą błędów z obu stron. Tak naprawdę nikt w Somoninie nie grał w piłkę, a tylko nawzajem sobie przeszkadzano. Wygrał zespół, który strzelił bramkę i tylko dzięki temu zgarnął trzy punkty. Jakie to proste, prawda?
Z naszej strony pewnym usprawiedliwieniem może być zupełnie nowy, egzotyczny zestaw zawodników - i to zarówno pod kątem wiekowym, umiejętności technicznych, jak i też wagowym... W naszym zespole mamy pewne limity, które ulegają wyczerpaniu, niedobór graczy z pierwszego zespołu, utrata juniorów przygotowujących się do bardziej priorytetowego zadania, jakim jest udział w Mistrzostwach Polski, a także kłopoty, których doznajemy w rezerwach, w znaczący sposób wpływają na jakość naszej gry. Jest nam przykro za tę porażkę, staramy się grać zawsze fair, a ja osobiście nie spojrzałbym w lustro, jeżeli zachowałbym się inaczej, niż grając o zwycięstwo.
Dlatego strasznie mi przykro, że pojawiają się zupełnie bezpodstawne uwagi dotyczące niesportowej gry z naszej strony. Wierzę jednak w ludzi, którzy wierzą we mnie oraz tych, którzy znają mnie od lat i doskonale wiedzą, iż nigdy nie postąpiłbym w niegodziwy sposób. Ludziom oceniającym inaczej nasz ostatni wynik mogę tylko powiedzieć jedno: sport nie jest dla was najlepszym sposobem na życie, a na sukces należy sobie zapracować samemu, nie licząc bez przerwy, że ktoś coś załatwi za was. Takie myślenie owszem było, ale przed rokiem 1990.
Jeżeli ktoś ma odrobinę oleju w głowie, to zauważy, że zwycięstwo Grunke nad nami nie zapewniło i zapewnić nie mogło tej drużynie gry w barażach (decydowało spotkanie Kolbudy-Sierakowice i obojętnie jaki wynik by tam nie padł, Grunke nie byłoby na miejscu barażowym). Podobne opinie, jak sięgam pamięcią, pojawiały się w okolicach naszej konfrontacji z Polonią Gdańsk, a jednak wygraliśmy pewnie 4:1...
Szkoda strzępić języka i proszę nie odebrać tej wypowiedzi jako próby tłumaczenia się, gdyż nie mamy do tego powodu, ale raczej jako uświadomienia praw, jakimi rządzi się sport, a z którymi nie wszyscy mogą się pogodzić zaczynając szukać tzw. "dziury w całym".
Na koniec chcę powiedzieć z pełną stanowczością: mamy czyste sumienie i patrzymy sobie w szatni prosto w oczy.