Gdańszczanie nie potrafili wygrać kolejnego meczu, tym razem ulegli Odrze Opole 1:2. I to na własnym boisku. Bilans Lechii jest słaby, można powiedzieć, że bardzo słaby, ponieważ w 6 meczach gdańscy piłkarze zdobyli tylko 5 punktów odnosząc jedno zwycięstwo, dwa remisy i trzy porażki. W tabeli Lechia zajmuje pozycję 13.
Kolejną szansą na poprawienie dorobku po porażce 1:3 w Warszawie z Polonią i niedzielnej z Odrą będzie wyjazdowy mecz z Motorem Lublin. W ostatniej kolejce Motor uległ na własnym boisku ŁKS Łomża 1:2. Zespół z Lublina w tabeli II ligi zajmuje miejsce 10. z dorobkiem 7 punktów. Drużyna Motoru będzie zespołem groźnym zwłaszcza na własnym terenie. Przypomnijmy, że zespół gospodarzy wygrał u siebie nie dawno z Polonią Warszawa 2:0.
Do sporej niespodzianki mogło dojść w Pruszkowie. W najciekawszym meczu kolejki, niespodziewany lider - Znicz, podejmował niepokonaną Arkę Gdynia. Drużyna z Gdyni prowadziła 1:0 po bramce Bartosza Karwana.
Jednak w drugiej połowie gospodarze rzucili się do ataku i strzelili dwa gole. Gospodarzom nie udało się jednak utrzymać prowadzenia, gdyż na sześć minut przed zakończeniem meczu gdynianie wyrównali i mecz w Pruszkowie zakończył się remisem.
- Szkoda, że nie udało nam się dowieźć zwycięstwa do końca. Byliśmy naprawdę blisko osiągnięcia celu, jednak podobnie jak w meczu ze Śląskiem zadecydowało doświadczenie, którego więcej na pewno mają piłkarze Arki - powiedział na łamach Przeglądu Sportowego trener Znicza, Leszek Ojrzyński.
Po zwycięstwie nad Lechią Gdańsk, piłkarze Polonii Warszawa jechali na mecz z Wartą do Poznania po zwycięstwo. Na drodze do odniesienia zwycięstwa stanął gościom bramkarz gospodarzy, Jakub Szmatuła, który kilkakrotnie swoimi interwencjami ratował zespół przed porażką.
Bramkarza Warty z pewnością zapamięta Jacek Kosmalski. Napastnik "Czarnych Koszul" trzykrotnie przegrał pojedynek sam na sam ze Szmatułą.
- Fajnie, że udało się zmazać plamę za występ z Jastrzębiem. Tam był jednak wypadek przy pracy, natomiast tutaj pokazałem swoje umiejętności - powiedział szczęśliwy zawodnik gospodarzy.
- Jeśli chce się awansować do ekstraklasy, to trzeba przywozić wygrane z takich wyjazdów. Zagraliśmy lepiej niż w Lublinie, ale nie wygraliśmy, bo na drodze stanął nam Szmatuła - powiedział trener Polonii, Waldemar Fornalik.
We Wrocławiu Śląsk zremisował 1:1 ze Stalą Stalowa Wola. Co ciekawe, gole zdobywali tylko i wyłącznie zawodnicy z Oporowskiej. Prowadzenie dla Śląska zdobył Patryk Klofik w 42 minucie gry. Do remisu doprowadził, samobójczym strzałem, Marek Gancarczyk w 62 minucie.
Do dziwnej sytuacji doszło w najmniej niespodziewanym momencie. Schodzący do szatni za czerwoną kartkę Uwakwe ze Stali, pokazał tylną część ciała wypiętą w stronę piłkarzy jak i kibiców z Wrocławia.
- Trafiliśmy na zespół, który sprawiał nam kłopoty szczególnie w grze z kontrataku. Ciężko jest grać każdy mecz w takim rytmie, gdzie musimy zabezpieczyć tyły i konstruować akcje - powiedział na www.slasknet.com, trener Ryszard Tarasiewicz.
- Faktem jest, że nasza siła ofensywna, która nie jest na dzień dzisiejszy za wysoka, nie była na takim poziomie, co w dwóch poprzednich meczach - dodał trener gospodarzy.
Wyniki 7. kolejki
Śląsk Wrocław - Stal Stalowa Wola 1:1
GKS Katowice - Tur Turek 0:0
Warta Poznań - Polonia Warszawa 0:0
Lechia Gdańsk - Odra Opole 1:2
Kmita Zabierzów - Piast Gliwice 0:0
Motor Lublin - ŁKS Łomża 1:2
Podbeskidzie Bielsko-Biała - GKS Jastrzębie 2:1
Znicz Pruszków - Arka Gdynia 2:2
Pelikan Łowicz - Wisła Płock 0:3 (vo)
W ośmiu meczach siódmej kolejki padło 15 bramek. Sędziowie pokazali 32 żółte kartki i trzy czerwone. Na trybunach stadionów zasiadło ok. 24,5 tys. widzów.