lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 119 (31/2007)
28 sierpnia 2007


"DOOKOŁA MECZU" Z ARTUREM ANDRUSZCZAKIEM

Awans czy ogrywanie młodzieży?

"Najważniejsze to szybko strzelić bramkę, a później będzie już łatwiej" - mówił przed meczem z Odrą Opole Artur Andruszczak. "Gra toczyła się 90 minut na połowie przeciwnika, ale czasem piłka nie chce wpaść do siatki" - tłumaczył porażkę 1-2 dzień po rozegraniu spotkania.

KAROL SZELOŻYŃSKI
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11760/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Przed meczem z Odrą Opole

Jak podchodzicie do spotkania z Odrą? Czy w tym meczu będą się liczyły wyłącznie trzy punkty, a nie styl?

Artur Andruszczak: Myślę że punkty będą najważniejsze, bo o to chodzi i to jest nam najbardziej potrzebne. Na pewno każdy kibic wolałby, abyśmy zdobyli trzy "oczka" grając brzydko, niż prezentując efektowną grę i zakończyć spotkanie porażką. Ale najlepiej byłoby połączyć obie te rzeczy. Podejrzewam, że trochę tak będzie, bo jeśli będziemy ładnie grali to jest większe prawdopodobieństwo, że wygramy.

Spodziewacie się, że opolanie przyjadą do Gdańska grać otwartą piłkę czy raczej zamkną się na swojej połowie?

- Ciężko mi powiedzieć, taktykę ustali ich trener. Spodziewam się, że będą chcieli się cofnąć, bo Gdańsk to trudny teren, a my będziemy zmuszeni grać atak pozycyjny. Najważniejsze to zdobyć bramkę, a później będzie już łatwiej.

Lepszego meczu "na przełamanie" chyba nie można było trafić, bo trudno w tej chwili znaleźć słabszego II-ligowca. Dwie bramki strzelone, dziewięć straconych, cztery porażki na sześć spotkań.

- Miejmy nadzieję, że takim przeciwnikiem się okaże i zdobędziemy trzy punkty.

Otrzymanie żółtej kartki wyeliminuje cię z wyjazdu na mecz z Motorem Lublin. Będziesz kalkulował w czasie spotkania z Odrą?

- Ja nie kalkuluję na boisku. Co się wydarzy, to się wydarzy. Myślę zawsze tylko o najbliższym meczu, ale w razie czego to kadra jest bardzo szeroka. Chciałbym zagrać w Lublinie, bo jednak mieszkałem tam ostatnie dwa lata i fajnie byłoby pokazać się z dobrej strony. Ale mówię - co będzie, to będzie. Zawsze tak podchodzę do zawodu.

Skąd biorą się słabe wyniki Lechii na początku sezonu? Trener tłumaczy to brakiem zgrania i błędami indywidualnymi, a ty masz jakąś swoją teorię?

- W niektórych meczach o wyniku zadecydowały błędy indywidualne. Na pewno też jakieś znaczenie ma zgranie, ale myślę, że jest to mniej istotne niż pomyłki indywidualne, których się nie ustrzegliśmy. Nasze błędy to był najważniejszy powód, przez który nie wygrywaliśmy spotkań.

Błędy indywidualne z kolei wynikały z braku należytej koncentracji?

- Myślę że tak. Każdy powinien przeanalizować swoją grę, rozliczenie zacząć od siebie, uderzyć się w pierś i więcej takich błędów nie popełniać. Taka jest zasada, że z błędów trzeba wyciągać wnioski. Tym bardziej, że strzelamy bramki i szkoda by było z tego nie korzystać.

Czołówka odskoczyła wam już bardzo mocno jak na początek sezonu, a przecież Lechia ma się bić o awans, a nie środek tabeli.

- Zgadza się. Jednak jeszcze za wcześnie, aby mówić, że nie będziemy grali o awans. Wszystko jest jeszcze do odrobienia. Zostało bardzo dużo kolejek i możemy mieć taki ciąg spotkań, że dobijemy do czołówki. Na to liczę. Ale nie ma co ukrywać. Przydałoby się jeszcze dwóch-trzech klasowych zawodników. Trzeba się zdecydować czy chcemy grać o awans, czy ogrywać młodzież.

Ciebie osobiście rozczarowały słabe wyniki z początku sezonu? Spodziewałeś się, że zdobędziecie więcej punktów?

- Tak. Nie ukrywam, że myślałem, że będziemy mieli 9 "oczek" na koncie. Tak to wyglądało z przebiegu gier.

Jak słabe wyniki wpływają na atmosferę w szatni?

- Każdy jest na pewno rozczarowany słabym startem, ale to dopiero początek i stać nas na zwycięstwa w kolejnych meczach. Myślę że tak się stanie.

Po meczu z Odrą Opole

Mecz dla gości ułożył się znakomicie. Wyprowadzili jedną akcję, wywalczyli karnego i zrobił się wynik, którego praktycznie mogli bronić cały mecz.

- Dokładnie. Gra toczyła się 90 minut na połowie przeciwnika. Czasem piłka nie chce wpaść do siatki. A jak już wpadła to odkryliśmy się, bo wiadomo że gramy o całą pulę, i "dostaliśmy" z kontry drugą bramkę. Wydaje mi się, że pierwsze trafienie dla Odry ustawiło całe spotkanie. Szkoda punktów, bo co innego byłoby, gdybyśmy grali słabo, a rywal miałby przewagę. Stwarzaliśmy sytuacje tylko ich nie wykorzystywaliśmy.

Mówiliśmy przed meczem, że lepszego rywala na przełamanie nie można było sobie wymarzyć. A jednak okazało się, że Odra znowu wywiozła z Gdańska 3 punkty.

- Nieraz bywa, że do danych rywali nie ma się farta i się przegrywa. Niemniej to nie usprawiedliwia naszej porażki. Nie można mówić, że rywal nam "nie leży", bo mieliśmy chyba najwięcej sytuacji ze wszystkich dotychczasowych spotkań. Po prostu nie wpadało. Równie dobrze mogło się skończyć na 4-1 dla nas i nikt nie miałby pretensji, nie byłoby zwolnienia trenera i gralibyśmy dalej.

Nie udało ci się uniknąć żółtej kartki i nie zagrasz w Lublinie. Wobec tego zapewne można się spodziewać, że dłużej zagrasz z Jarotą?

- Nie, nie. W poniedziałek zrobiono mi zastrzyk w kolano i muszę odpocząć od treningów. Mam z nim problemy i jest teraz czas, aby się ono zregenerowało, bo mecze co trzy dni temu nie sprzyjają. Gdyby nie kartka to w meczu w Lublinie w weekend byłbym gotów do gry. Nadarzyła się jednak okazja i muszę to wykorzystać by się podleczyć. A w Jarocie i tak były plany, aby zagrali głównie młodsi zawodnicy. Nie wiadomo czy rzeczywiście tak będzie, bo może trener Kafarski coś zmieni.

Trener i prezes mówili, że interesuje ich minimum 10 punktów w najbliższych 4 meczach. Tymczasem plan legł w gruzach już na pierwszej "przeszkodzie", za co konsekwencje poniósł szkoleniowiec.

- No tak, każdy liczy na większą zdobycz punktową, kiedy przychodzą teoretycznie łatwiejsze spotkania. Mam nadzieję, że przyjdą z dwa zwycięstwa pod rząd i nadejdą lepsze czasy. Moim zdaniem zespół stać na to, by grać w czołówce tabeli. Od żadnego rywala, z którym graliśmy - nawet z Wisłą Płock czy Polonią Warszawa - nie odstawaliśmy. Byliśmy zespołem równorzędnym, a momentami lepszym. Ale zawsze brakuje nam "kropki nad i". Ktoś się zdrzemnie albo popełni błąd indywidualny, albo ktoś nie strzeli i takie małe sprawy wpływają na wynik.

Przed wami dwa mecze z teoretycznie słabszymi rywalami - pucharowy i ligowy. Jak zmiana trenera może wpłynąć na wyniki zespołu?

- Mobilizacja powinna być w samym zespole, w samej drużynie. Każdy powinien się uderzyć w pierś, przeanalizować swoją grę i błędy, poprawić ją o 5-10% i na pewno będzie dobrze. Niech każdy rozlicza siebie.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT