Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 127 (39/2007)

23 października 2007

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

NARESZCIE PO WYBORACH

Jak kibic Donald wywijał wężem

Donald Tusk uzyskał najlepszy wynik w najnowszej historii polskich wyborów parlamentarnych. W okręgu warszawskim zebrał aż 534 tys. 241 głosów. Wracamy jednak do lat siedemdziesiątych, w których najpoważniejszy aktualnie kandydat na nowego premiera był szefem Klubu Kibica Lechii.

MICHAŁ JERZYK

Wszystko za sprawą audycji w radiu Tok FM, która odbyła się 5 października. Aby zachować polityczną neutralność postanowiliśmy nie publikować fragmentu tej rozmowy przed datą wyborów, teraz jednak śmiało możemy zaprezentować kibicowską opowiastkę na temat Donalda Tuska w wykonaniu operującego jak zawsze barwnym językiem Tomasza Wołka.

Program prowadził publicysta Jacek Żakowski, oprócz niego w studiu są także inni dziennikarze - Tomasz Lis, Wiesław Władyka i wspomniany Tomasz Wołek.

Lis: Po pierwsze, ja nie wiem, kto by tę debatę wygrał. Debata byłaby szalenie ważna, ponieważ Tusk nie walczyłby tylko o wynik wyborów parlamentarnych, Tusk walczyłby o życie. I mam absolutne przekonanie, że wchodziłby na ring z tą świadomością. I dałby z siebie wszystko.

Żakowski: Jarosław Kaczyński będzie tym razem tłustym kotem twoim zdaniem?

Lis: Nie, to nie jest pewne! Ja tylko mówię, że determinacja tutaj jest ważna. Wasza analiza pod tytułem, że z jednej strony mamy takiego street fightera, Kaczyńskiego, który wychodzi, krótkie ciosy, nisko głowa... No to jeśli mamy do czynienia z gościem, jeśli mam naprzeciw siebie faceta z kastetem i z kijem bejsbolowym, to mam dwie możliwości, albo...

Wołek: Wzywasz policjanta.

Lis: ... powiedzmy delikatnie - uciekać, choć sformułowałbym to mocniej, albo przyjąć jego zasady gry i walić po prostu także poniżej pasa i dokładnie w ten typ walki ulicznej wejść. I wtedy mam szansę. Jak nie, to poległem.

Wołek: Ja widziałem Donalda Tuska jako szefa Klubu Kibica Lechii Gdańsk na początku lat siedemdziesiątych, młodziutkiego Donalda.

Żakowski: To szalikowiec.

Władyka: Żulia... (śmiech)

Wołek: Nie! Był zawsze bardzo rycerski, ale nie dawał sobie w kaszę dmuchać. Opowiem może anegdotę, ale to po przerwie.

Żakowski: Donald, bierz bejsbola i do roboty!

(przerwa)

Żakowski: 8.49, poranek piątkowy w TOK FM. Tomek Wołek uniesiony moim wezwaniem przypomniał sobie jakie wspaniałe historie z biografii Donalda Tuska.

Lis: Opowie teraz historię pod tytułem "Tusk waleczne serce".

Wołek: Tak, i to bez cienia ironii. To był początek lat siedemdziesiątych, Donald Tusk był szefem Klubu Kibica Lechii, miał taki zawadiacki biało-zielony cylinder w barwach klubowych. I pojechała grupa kibiców Lechii na mecz wyjazdowy do Bydgoszczy z Zawiszą. Lechia wygrała ten mecz i grupka kibiców Lechii, wracając, kierując się ku dworcowi, została otoczona przez grono kibiców bydgoskich.

Lis: Ty tam byłeś?

Wołek: Nie, nie, nie, ale wielu było moich kolegów, znam z iluś źródeł.

Żakowski: Ty tam byłeś spikerem o pamiętam na tym stadionie, tak?

Wołek: Tak też było, tak też było. No i krótko mówiąc zanosiło się na ciężkie - przepraszam za określenie - lanie. I w tym momencie Donald Tusk wykazał się kolosalnym refleksem, to działo się na takim trawniku, chwycił kawałek węża do podlewania, i tym wężem wywijając, niczym Longinus Podbipięta Zerwikapturem, odstraszył napastników i pod jego osłoną grupa kibiców wycofała się, dopadła zbawczego peronu - wykazał wielką dzielność.

Żakowski: I odjechała na zachód, tak?

Wołek: Heh, nie, wróciła bezpiecznie do domu. Ja chcę powiedzieć tyle, że Donald Tusk jest człowiekiem niezmiernie odważnym, czego dowiódł i w podziemiu podczas walki z komunizmem...

Żakowski: I w Bydgoszczy.

Wołek: No, nie tylko, jeszcze w paru innych miejscach. Jest człowiekiem walecznym, jest człowiekiem dzielnym, człowiekiem inteligentnym i nie ma powodów obawiać się Kaczyńskiego!

Pełny zapis audycji w Tok FM:
Poranek Tok FM

Opinie (2)
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.012