Spotkanie było bardzo prestiżowym i ważnym meczem zarówno dla gospodarzy, jak i gości z Gdyni. Piłkarze Lechii chcieli zrehabilitować się za porażkę z Orlętami Reda na wyjeździe. Z kolei piłkarze Bałtyku Gdynia chcieli potwierdzić, że są w dobrej dyspozycji i potrafią wygrać z każdym zespołem w lidze. Spotkanie to było szczególne z tego względu, iż były to "małe derby" pomiędzy zespołami z Gdyni i Gdańska.
Mecz w Gdańsku był spotkaniem szczególnym zwłaszcza dla trzech osób: Jerzego Jastrzębowskiego, Aleksandra Pety oraz Marka Widzickiego. Pierwszy z nich jest obecnie trenerem Bałtyku Gdynia. W przeszłości trener ten związany był z Lechią. To za jego kadencji Biało-Zieloni odnosili największe sukcesy w historii klubu.
Wystarczy wymienić zdobycie Pucharu Polski w roku 1983 i wspaniały mecz z Juventusem Turyn w europejskich pucharach. Trzeba wspomnieć, że rok później pod wodzą Jerzego Jastrzębowskiego gdański zespół awansował do I ligi. Ostatni raz na Traugutta pracował od stycznia 2003 do maja 2004 roku.
Drugą osobą jest młody napastnik Aleksander Peta. Zawodnik przed rozpoczęciem sezonu przyszedł do Gdańska właśnie z Bałtyku Gdynia, dla którego strzelał bramki w poprzednich rozgrywkach. W bieżących nie zdążył rozegrać w II lidze ani jednego spotkania.
Na przeszkodzie stanęła albo kontuzja i dobra dyspozycja pozostałych napastników Lechii. Jak na razie Peta występuje głównie w rezerwach gdańskiej drużyny.
Kibice z Gdańska będą zapewne również pamiętać byłego piłkarza Lechii, a obecnie Bałtyku - Marka Widzickiego. Popularny "Widzi" występował w Gdańsku od stycznia 2003 do czerwca 2004 roku.
Jedynym zgrzytem i minusem tego spotkania było to, że było rozgrywane bez udziału kibiców obydwu zespołów.
Mecz pomiędzy Lechią a Bałtykiem Gdynia został rozegrany w niedzielę na boisku ze sztuczną nawierzchnią przy ul. Traugutta 29 w Gdańsku.
Pierwsza bramka padła już w 15 minucie. Piłkę w siatce bezpośrednio z rzutu rożnego umieścił piłkarz gospodarzy, Łukasz Gładczuk i w ten sposób Biało-Zieloni prowadzili 1:0. Dwie minuty później rzutu karnego dla gości z Gdyni nie wykorzystał Karol Grzesiuk.
Po strzeleniu gola podopieczni trenera Roberta Jędrzejczaka ruszyli do ataku i po chwili mogły paść kolejne bramki dla gospodarzy.
Najpierw świetne uderzenie Pety z kilku metrów fantastycznie wybronił bramkarz Biało-Niebieskich, Dariusz Grubba. Po chwili podopiecznych trenera Jastrzębowskiego uratował słupek. Pierwsza połowa zakończyła się więc prowadzeniem Lechii 1:0.
W drugiej połowie zawodnicy z Gdyni wzięli się do pracy i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 53 minucie gry, po dośrodkowaniu jednego z partnerów z drużyny, gola głową strzelił Wojciech Klemczyk. Następna bramka padła na kwadrans przed zakończeniem meczu. Niestety gola zdobyli goście z Gdyni, a konkretnie wprowadzony po przerwie Krzysztof Kuźmiczuk.
W ostatniej minucie gry było już jasne, że Lechia tego meczu nie wygra. Po strzale Radosława Styna piłka odbiła się od słupka. Najszybszy był Dariusz Patalan i z najbliższej odległości pokonał bramkarza Lechii.
Była to już druga porażka z rzędu podopiecznych trenera Roberta Jędrzejczaka. Po tej porażce piłkarze Lechii zajmują 4. miejsce z dorobkiem 23 punktów. Tyle samo "oczek", co Biało-Zieloni, ma 2. w tabeli Bałtyk Gdynia.
- Nie sądzę, że mój zespół dopadł jakiś kryzys. Przez jedenaście kolejek byliśmy na prowadzeniu i przyzwyczailiśmy kibiców do takiej sytuacji. Natomiast, gdy przyszły słabsze wyniki, mówi się o zadyszce - powiedział po meczu trener rezerw Lechii, Robert Jędrzejczak.
- Mecz z Bałtykiem mimo porażki oceniam pozytywnie, dlatego, że ci zawodnicy poprzez takie mecze nabierają ogrania, doświadczenia i boiskowego cwaniactwa. To będzie w przyszłości procentować - tłumaczy były trener Juniorów Starszych gdańskiego klubu.
- Z pierwszej połowy spotkania można być zadowolony, strzeliliśmy bramkę i mieliśmy jeszcze okazje do podwyższenia wyniku. W przekroju całego meczu popełniliśmy zbyt dużo błędów w obronie i goście zasłużenie wygrali. Bałtyk ma ogranych i doświadczonych zawodników, dlatego to nie wstyd przegrać z tym zespołem - mówi trener rezerw gdańskiego zespołu.
- Każda porażka boli tym bardziej na własnym stadionie i z rywalem zza miedzy - powiedział popularny "Melon".
- Porażka z Orlętami Reda bardziej boli, bo umiejętnościami czysto piłkarskimi biliśmy rywala na głowę, ale wygrywa ten, kto strzeli o jedną bramkę więcej. Orkan kopnął piłkę raz w stronę naszej bramki i zdobył komplet punktów. Moja drużyna biła głową w mur nie potrafiąc skonstruować sytuacji do strzelenia bramki - mówi o meczu z Orkanem trener Robert Jędrzejczak.
- W meczu z Orlętami zabrakło determinacji w dążeniu do uzyskania korzystnego wyniku, ogólnie mecz był bezbarwny - uważa Robert Jędrzejczak.
- Natomiast mecz z Bałtykiem miał inny charakter. Było w nim wszystko: bramki, karne oraz determinacja. Gdybyśmy wykorzystali sytuacje w pierwszej połowie, to kto wie, może to Lechia dopisałaby trzy punkty - zastanawia się Jędrzejczak.
- W moim zespole zabrakło zawodnika w środku pola, takiego typowego rozgrywającego, który by przyspieszył lub zwolnił grę zespołu. Poza tym popełniliśmy zbyt dużo prostych błędów w obronie - dodaje Jędrzejczak.
- Jest kilku zawodników, którzy prezentują się nieco słabiej niż na początku sezonu, ale nie mogę powiedzieć, że ktoś mnie zawiódł - dodał na zakończenie Robert Jędrzejczak.
LECHIA II GDAŃSK - BAŁTYK GDYNIA 1:3 (1:0)
Gładczuk 15' - Klemczyk 53', Kuźmińczuk 75', Patalan 90'
Lechia II: Napieczyński - Weber, Gładczuk, Wojtkiewicz, Osłowski (70' Szafrański) - Kawa, Żuchowski, Kośnikowski, Gacek (68' Leier) - Kawa, Peta (80' Dziengielewicz), Hirsz.
Bałtyk: Grubba - Klemczyk, Martyniuk, Grzesiuk, Zybert - Czuk (46' Kuźmińczuk), Litwinko, Widzicki, Styn - Kudyba, Patalan.