lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 132 (44/2007)
27 listopada 2007


PODSUMOWANIE JESIENI 2007: TRENERZY

Jeszcze bez euforii

Gdy Dariusz Kubicki obejmował Lechię po szóstym meczu ligowym, zastępując wypalonego Tomasza Borkowskiego, drużyna była na 14. miejscu w tabeli z zaledwie pięcioma punktami. Jesień zakończyła na rewelacyjnej pozycji trzeciej, jednak ocena dokonań nowego szkoleniowca jeszcze nie może być rewelacyjna - i to nie tylko z powodu problemów z prawem.

MICHAŁ JERZYK
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11838/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Dawno już jedna runda nie przyniosła takich zawirowań związanych z obsadą stanowiska trenera. Zaczęło się pod koniec sierpnia od odsunięcia od drużyny Tomasza Borkowskiego, który przypuszczalnie zostawiłby po sobie ciut lepsze wrażenie, gdyby decyzję zarządu wyprzedził. Wszak miał świadomość, że porażka ze słabą Odrą Opole ostatecznie przelała czarę goryczy i włodarze klubu nie będą już mogli dać mu kolejnej szansy. Była to przecież trzecia porażka w szóstym meczu i nawet najbardziej szanujący "Borka" kibice stracili już cierpliwość do tak tragicznej postawy zespołu, mającego przecież walczyć o poprawienie pozycji z poprzedniego sezonu. Trener musiał oddać stery i od tego czasu usunął się w cień - zniknął z mediów, nawet znalezienie go na stadionie w czasie drugoligowych meczów jest nie lada wyczynem.

Po paru dniach niepewności klub potwierdził nieoficjalne informacje - nowym szkoleniowcem został Dariusz Kubicki. Przekuto to w sukces już na starcie, bo tak utytułowanego człowieka nie było w Lechii od dawna. Wielokrotny reprezentant Polski, wicemistrz Europy do lat 18, uczestnik Mistrzostw Świata w Meksyku, półfinalista Pucharu Zdobywców Pucharów, dwukrotny zdobywca Pucharu Polski, były gracz Legii Warszawa, Aston Villi, Sunderlandu, Wolverhampton... Jednym słowem - hit, nazwisko znane w całej Polsce. Nawet jednak pełni optymizmu działacze nie mogli spodziewać się, że pod wodzą Kubickiego będzie aż tak rewelacyjnie.

Efekty zmiany trenera były widoczne w mgnieniu oka. Lechia z meczu na mecz grała coraz lepiej i coraz ładniej, a przede wszystkim - bardzo skutecznie. Nie przegrała 12 meczów z rzędu, ulegając dopiero Arce w derbowym rewanżu - grała jednak przez pół meczu młodocianym bramkarzem i w osłabieniu. Poza tym nie przegrała żadnego wyjazdu, z aż trzech wróciła z kompletem punktów. Z Pucharu Polski potrafiła wyeliminować pierwszoligowy Górnik Zabrze, a w ostatnim akordzie Wisłę Płock - demolując ją na takim luzie i tak doszczętnie, że kibice gości nie dotrwali do ostatniego gwizdka, tylko wsiedli do swojego autokaru i zażenowani odjechali do domu. Kilka tysięcy szczęśliwych fanów Lechii skandowało tymczasem: "Darek Kubicki! Darek Kubicki!". Oklaskom również nie było końca.

Wcześniej jednak, 4 października, wydarzył się poważny kryzys. W godzinach wieczornych na forum lechia.gda.pl pojawiła się sensacyjna informacja o zatrzymaniu trenera przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Choć początkowo wyglądało to na banialuki, jakich w internecie wiele, szybko potwierdził to sam klub i jeszcze tego samego wieczora zawiesił Kubickiego w prawach trenera. Szkoleniowiec po przesłuchaniu został zwolniony do domu, a zarząd stanął przed problemem nie do pozazdroszczenia - co zrobić z pracownikiem, na którym ciążą poważne zarzuty, a od którego zależało w tym momencie tak wiele. Tym bardziej, że w ciągu najbliższych dni Biało-Zieloni mieli rozegrać kluczowe mecze - z GKS-em Katowice, Arką Gdynia i wysoko notowanym Zniczem Pruszków. Działacze zaprosili Kubickiego na spotkanie i wzięli go - jak mówiono - w "krzyżowy ogień pytań", aby zorientować się co do jego winy. Po wyjaśnieniach zdecydowali się mu zaufać oraz pozwolić na powrót do prowadzenia zespołu.

Decyzja ucieszyła i uspokoiła zdecydowaną większość kibiców, tylko mniejszość pozostawiając w rozterce. Bez względu na to, warto przeanalizować, czy było warto. Pod względem sportowym - na pewno. Wiara, że Lechia w dalszej części rundy jesiennej zdobyłaby tyle samo lub więcej punktów, graniczyłaby z szaleństwem, bo i tak zdobyła ich bardzo dużo (14 na 21 możliwych w naprawdę trudnych spotkaniach). Ale są jeszcze aspekty etyczne i wizerunkowe. Do wysokich standardów należą dymisje osób na wysokich stanowiskach, na przykład polityków, w stosunku do których ciążą zarzuty, niezależnie od tego, czy wina została już udowodniona. Prowadzi to niekiedy do dramatów ludzkich, ale jest to koszt obyczaju maksymalnej przejrzystości i uczciwości.

Nie ma również znaczenia fakt, że chodzi o działalność trenera niemającą związku z Lechią Gdańsk, gdyż tworzy się w ten sposób moralność Kalego (nieważne, że nabrojono gdzie indziej, ważne że nie na Traugutta). Wizerunkowo Lechia traci na tym cały czas - dowodem nagłówek "Trener Lechii Gdańsk, Dariusz K., trafi do aresztu" minionej soboty na stronie głównej gazeta.pl, a także innych serwisów informacyjnych. Większość czytelników nie będzie dociekać, głównie z braku czasu, o co dokładnie chodzi - pozyska więc tylko informację, że trener Lechii, a więc przypuszczalnie i sam klub, mają coś na sumieniu. Popularność Kubickiego paradoksalnie obraca się teraz przeciwko jego pracodawcy - media nie omieszkają poinformować o wszystkim na temat dalszego rozwoju sprawy, a w każdej takiej treści, obok informacji o aresztach i zarzutach, pojawi się również hasło "Lechia Gdańsk". Co prawda można być nieźle skołowanym, bo z ostatniego oświadczenia OSP Lechia wynika, że w zeszłym tygodniu media pomyliły Dariuszów K., niemniej to też pokazuje, że dobre imię Lechii będzie teraz z dużo wyższym prawdopodobieństwem narażane na szwank.

Jednak w sensie czysto sportowym sukcesy Kubickiego również nie są w pełni jednoznaczne. Drużynę przygotował do sezonu Tomasz Borkowski - to dzięki letniej pracy dyrygowanego przez niego sztabu szkoleniowego nie trzeba było oglądać, jak poszczególni zawodnicy w końcówkach spotkań lub rundy słaniają się na nogach, ale mają siły aplikować rywalom kolejne bramki. Także personalne wybory nowego trenera pełnymi garściami czerpały z decyzji jego poprzednika. Z piłkarzy pozyskanych przed sezonem zdecydowana większość zdobyła uznanie także w oczach Kubickiego - zwłaszcza Kasperkiewicz oraz Wołąkiewicz, ale i Rybski, Andruszczak czy Kapsa. W jakimś stopniu obaj szkoleniowcy pomogli sobie nawzajem - Borkowski pomógł następcy przekazując mu niezłych i dobrze przygotowanych piłkarzy, Kubicki dobrymi wynikami pomógł w docenieniu pomijanych zasług "Borka".

Gdyby zresztą przekazać komuś zadanie określenia momentu zmiany na stanowisku pierwszego trenera Lechii na podstawie składów meczowych, byłby to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Nie zmieniło się praktycznie nic. Ci, którzy grali za Borkowskiego, grali też za Kubickiego. Los tych, którzy za Borkowskiego nie grali, po zmianie szkoleniowca się nie odwrócił. Co więcej - dużą rolę w sukcesach "Kuby" odegrali piłkarze, którzy już wcześniej zostali sprowadzeni przez "Borka", byli uznawani za jego pupilów, a przy tym stanowili żelazny argument w dowodzeniu jego niekompetencji i braku zdrowego rozsądku. Buzała i Rogalski okazali się tymczasem zawodnikami przydatnymi i wartościowymi. Pierwszy, pogrążając Górnika Zabrze, wywołał bodaj największe eksplozje radości minionych miesięcy, drugi z dorobkiem 8 ligowych goli okazał się najskuteczniejszym lechistą rundy. Szyderstwa ustąpiły oklaskom i przypuszczalnie trudno będzie dziś o kibica, która wypomni Borkowskiemu, że sprowadzenie tych graczy na Traugutta było bezsensowne lub wręcz szkodliwe.

Co więc zadecydowało o tym, że postawa Lechii tak dramatycznie i nagle się odmieniła? Po pierwsze - samo zaistnienie zmiany. W przypadku trenera Borkowskiego nastąpiło tzw. zmęczenie materiału - bezsilność, wyczerpanie pomysłów, brak świeżego spojrzenia. Prawdopodobnie zatrudnienie jakiegokolwiek innego szkoleniowca również przyniosłaby pozytywny efekt, choć pewnie nie aż tak pozytywny. Po drugie - zdolności motywacyjne Kubickiego, który wykrzesał z piłkarzy ich zalety, czyniąc ich postawę tak efektywniejszą, jak i skuteczniejszą. Po trzecie - nowy trener wniósł do drużyny autorytet i doświadczenie, przy których nawet piłkarze z okazałą przeszłością pierwszoligową zrobili się malutcy, grzecznie zastosowując się do wszystkich uwag i poleceń. Są też i inne teorie. Jak powiedział pewien wieloletni, blisko związany z klubem kibic: "To smutne, że gdy paru piłkarzy chce zwolnić trenera, może dokonać tego tak skutecznie i w tak prosty sposób".

Przed Dariuszem Kubickim stoją dzisiaj bardzo trudne wyzwania. Najpierw musi oczyścić się z zarzutów, choćby po to, aby mieć komfort skupienia się na pracy w klubie, nie mówiąc już o możliwości wyjechania z kraju na obóz przygotowawczy. Będzie musiał również udowodnić, że nie tylko potrafi świetnie zmotywować piłkarzy, ale również dobrze ich przygotować do rundy pod względem fizycznym, dokonać trafnych roszad w kadrze i udanych zakupów. A to będzie znacznie trudniejsze zadanie niż odmienienie Lechii w środku rundy. Jeżeli jednak poradzi sobie z tym tak dobrze jak z dotychczasowymi - legenda Jerzego Jastrzębowskiego zyska poważną konkurencję.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT