Za kadencji "Borka" lechiści w obecnej rundzie rozegrali sześć spotkań, zdobywając w nich zaledwie pięć punktów. Na ten dorobek złożyły się trzy porażki, dwa remisy i tylko jedno zwycięstwo. Gdańszczanie mieli 11 bramek straconych, przy 9 zdobytych. Nie było dobrze. Dało więc to średnią 1,83 bramki traconej w każdym meczu.
W pozostałych 16 meczach (13 ligowych i 3 pucharowych), w których Biało-Zieloni prowadzeni byli przez duet Dariusz Kubicki - Tomasz Kafarski, odnieśli 12 zwycięstw, 3 remisy i tylko jedną porażkę, strzelając przy tym aż 35 bramek i tracąc zaledwie 13. Po różnicy strzelonych i straconych goli widać, że także linia obrony uczyniła spore postępy w swojej grze.
Dodać także należy, że przez kilka spotkań rundy jesiennej, w defensywie gdańszczan dochodziło do różnego rodzaju rotacji, m.in. z powodu kartek, przez które pauzować musieli poszczególni piłkarze. Pamiętać także należy, że wciąż kontuzjowani byli obaj lewi obrońcy Lechii, Karol Piątek oraz Rafał Kosznik, których dzielnie zastępował... prawy defensor, Sebastian Fechner. Do tego doliczyć też trzeba zmianę golkipera już po ośmiu spotkaniach, kiedy to z powodu odniesienia poważnej kontuzji przez Mateusza Bąka, w bramce zastąpić musiał go Paweł Kapsa.
Najpewniejszym punktem defensywy była para Jacek Manuszewski - Hubert Wołąkiewicz, którzy świetnie razem się rozumieli i współpracowali. Ten drugi został wybrany właśnie Odkryciem Jesieni 2007 roku.
Krzysztof BREDE (26 lat, 1-10: 5,5)
Dwa pełne i 54-minutowy występ to na pewno nie wszystko, na co go stać. Jesienią brakowało jednak "Heńka" takiego, jakiego pamiętamy z poprzedniej rundy, solidnego stopera i super-egzekutora rzutów karnych. Pomimo szansy gry, którą otrzymał, nie potrafił wykorzystać jej na tyle skutecznie, aby wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie. Miejsce w nim stracił już na samym początku sezonu na rzecz 22-letniego konkurenta, Huberta Wołąkiewicza. Kiedy jednak miał już okazję grać, robił to w miarę poprawnie. Wciąż jednak nie ustają dyskusje, czy był współwinny utraty bramki w Gdyni, czy nie...
Sebastian FECHNER (24 lat, 1-10: 6,5)
Piłkarz, który przed sezonem został wystawiony na listę transferową przez klub, a pozostał tylko dlatego, że niepewne było pozostanie w klubie Pawła Pęczaka. Udowodnił, że pozbycie się go mogło być sporym błedem. Były piłkarz Kani Gostyń był świętną alternatywą dla kontuzjowanych kolegów. W pewnym momencie udało mu się wygryźć ze składu "Pękiego", jednak po kilku meczach, wszystko wróciło do normy, czyli Pęczak z prawej, a Fechner z lewej. Początku sezonu nie zaliczy na pewno do udanych, jednak wraz z upływem czasu widać było postęp w poziomie gry piłkarza.
Rafał KOSZNIK (23 lat, 1-10: -)
Pozyskany blisko dwa lata temu z Kaszubii Kościerzyna zawodnik, grający na lewej obronie, minioną rundę spędził lecząc uraz, którego nabawił się jeszcze podczas okresu przygotowawczego do sezonu. W "Kosie" drzemie jeszcze z całą pewnością niemały potencjał. Jeśli solidnie przepracuje zajęcia na zimowych obozach przygotowywujących do rundy rewanżowej, jest spora szansa, że wiosną ujrzymy go na placu gry. Z całą pewnością będzie sporą konkurencją dla Sebastiana Fechnera i Karola Piątka.
Jacek MANUSZEWSKI (33 lat, 1-10: 7,5)
Jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy w kadrze Biało-Zielonych. Przez wielu krytykowany za spadek formy, słabą grę i sporo błędów w defensywie. Grał jednak na swoim - niezmiennym od dłuższego czasu - przyzwoitym poziomie, jesienią nie zawodząc i nie popełniając karygodnych błędów. W jego grze jak zawsze widać było spokój i opanowanie, wiedział co robi. Chwalony przez kolegów z zespołu za dobre kierowanie grą całej formacji defensywnej. Świetnie uzupełniał się z Hubertem Wołąkiewiczem, którym grał w parze na środku obrony. Były piłkarz Górnika Polkowice poraz kolejny udowodnił, że doświadczeniem można wiele zyskać. Pod nieobecność Mateusza Bąka pełnił funkcję kapitana drużyny.
Paweł PĘCZAK (30 lat, 1-10: 7,0)
W okresie letnim nie wiadomo było, czy wychowanek GKS-u Katowice nie wróci do swojego macierzystego klubu. Przez praktycznie całą rundę "Pęki" był pewnym punktem gdańskiej defensywy. Jedynie po przyjściu trenera Dariusza Kubickiego stracił na kilka spotkań miejsce w podstawowym składzie, na rzecz Sebastiana Fechnera. Sześć żółtych i jedna czerwona kartka, jak na tak walecznego piłkarza, to nawet całkiem zadowalający wynik. Nie osłabił zespołu w żadnym ważnym momencie, nie popełnił też żadnej sporej pomyłki, dzięki czemu trzymał swój poziom. Jak zawsze grał szybko, krótko, agresywnie i do końca, a to mogło się podobać. Na prawej stronie dobrze współpracował z Arturem Andruszczakiem.
Piotr RAFALSKI (22 lat, 1-10: -)
Sprowadzony z warszawskiej Legii młody defensor nie wywalczył sobie miejsca w podstawowym składzie ani na chwilę. Zawodnik w biało-zielonym trykocie wystąpił zaledwie dwukrotnie, raz w meczu na poziomie II ligi, a także raz w meczu o Puchar Polski. Doznał kontunzji, jednak nawet gdy był zdrowy, miał problemy z załapaniem się do meczowej "osiemnastki". Jak twierdzi sam piłkarz, był niedoceniany w gdańskim zespole. Kiedy wyszedł już na boisko, był ustawiony nie na swojej nominalnej pozycji - środkowego, kub prawego obrońcy, lecz na lewej stronie defensywy. Czy była to pierwsza i zarazem ostatnia runda Rafalskiego w Lechii?
Marcin WOJTKIEWICZ (18 lat, 1-10: -)
Młody obrońca z pierwszym zespołem zaczął trenować już jako 16-latek. Obecnie wciąż gra tylko w zespole rezerw, bez większych szans na walkę chociaż o meczową "osiemnastkę". W minionej rundzie rozegrał zaledwie kilkanaście minut w pucharowym meczu z Jarotą Jarocin. Postawić na niego bał się nawet trener Tomasz Borkowski, który obserwował go przez blisko dwa lata. Wciąż jest melodią przyszłości, jednak szkoleniowcy gdańskiej Lechii mogą wiązać z nim spore nadzieje.
Serhij WORONIN (20 lat, 1-10: -)
Kiedy przybył do Lechii na testy, wydawało się, że kiedy tylko otrzyma pozwolenie na grę w polskiej lidze, z marszu zacznie grać w pierwszym składzie. Mimo wielu tygodni treningów z gdańskim zespołem, po nadesłaniu certyfikatu Woronina do Lechii, Ukrainiec nie zagrał w żadnym meczu pierwszego zespołu, nie zasiadł nawet ani razu na ławce rezerwowych drugoligowej Lechii. Czy ujrzymy Serhija w Lechii na drugoligowym polu bitwy? Nie wiadomo. Pewne jest jednak, że na wywalczenie sobie miejsca w składzie ma czas do końca obecnego sezonu. Jeśli mu się nie uda, wiosnę rozegra w czwartoligowych rezerwach, a latem szukać będzie sobie musiał nowego pracodawcy.
Hubert WOŁĄKIEWICZ (22 lat, 1-10: 7,5)
ODKRYCIE JESIENI 2007
Sprowadzony z Amiki Wronki obrońca od samego początku sezonu "zaklepał" sobie pewne miejsce w składzie. Jesienią charakteryzował się dobrymi, szybkimi wyjściami do piłek, dobrą grą głową i pewną postawą w defensywie. Został Odkryciem Jesieni 2007, gdyż jego transfer na Traugutta można uznać za jeden z najlepszych w ciągu kilku ostatnich lat. Jest jeszcze młodym i nadal rozwijającym się piłkarzem, a już odgrywającym znaczącą rolę w czołowym zespole drugiej ligi. Prywanie skromny i sympatyczny. "Sodówka" raczej mu nie grozi, na czym Biało-Zieloni mogą tylko skorzystać.
Dariusz ŁOŻYŃSKI (25 lat, 1-10: 6,0)
Osiem występów, w tym pięć pełnych jesienią, było dobrą szansą dla wychowanka Amiki Wronki na zaprezentowania siebie, swoich umiejętności oraz wywalczenie miejsca w podstawowym składzie Lechii, zwłaszcza u nowego szkoleniowca. Grał, gdy na prawej stronie ustawiany był Sebastian Fechner. Pomimo olbrzymiego zapotrzebowania na lewego defensora w zespole Lechii, nie udało mu się wywalczyć miejsca w składzie. Grał dość dobrze, widać było jednak, że brakuje mu ogrania i pewności siebie. Jeśli solidnie przepracuje zimowy okres przygotowawczy, ma szansę powalczyć przynajmniej o ławkę rezerwowych.