Klub z Gdańska ma już za sobą wiele aukcji, na które przekazał gadżety do zlicytowania, wiele odwiedzin w domach dziecka, a także w aresztach śledczych w ramach resocjalizacji. I to wcale nie koniec jego dobroczynności. Lechia nadal pomaga potrzebującym, a w jej planach są kolejne akcje mające na celu sprawienie radości poszkodowanym przez los. Nie ulega wątpliwości, że taka działalność klubu jest piękna i godna pochwały. I co istotne, zupełnie bezinteresowna.
- Nie robimy tego dla rozgłosu - mówi Błażej Słowikowski z działu marketingu Lechii. - Nawet jeśli nikt by o tym nie pisał i nie mówił, to i tak robilibyśmy swoje. Istotą naszych działań charytatywnych jest chęć niesienia pomocy, a nie marketing - zapewnia "Słowik".
W jakie akcje charytatywne zatem angażuje się gdański klub? Zakres tego typu działalności przedstawił nam dyrektor Lechii, Błażej Jenek.
- Od kilku lat wspomagamy Dom Dziecka z ul. Brzegi na Oruni. Regularnie odwiedzamy jego wychowanków, zapraszamy ich też na swoje mecze. Staramy się również finansować im różne wyjazdy czy rozrywki - mówi Jenek. - Do tego dochodzą wszelkie aukcje, na które oddajemy gadżety klubowe do zlicytowania. Przekazaliśmy także piłki z podpisami naszych zawodników na rzecz nieoficjalnych Mistrzostw Europy w piłce nożnej bezdomnych, a także na rzecz oddziału onkologii Akademii Medycznej w Gdańsku. Ostatnio też czterech przedstawicieli naszego klubu: piłkarze Krzysiu Brede i Marcin Szałęga oraz działacze Maciek Turnowiecki i Radek Michalski kwestowali w centrum Gdańska na rzecz hospicjum - dodaje dyrektor Lechii.
Lechia angażuje się także w pomoc swoim pojedynczym, ciężko chorym kibicom. Piłkarze Biało-Zielonych już wielokrotnie odwiedzali, bądź też w inny sposób wspierali sparaliżowanego Pawła Wyglądałę oraz chorego na stwardnienie rozsiane Dawida Zapiska. Aktywność zawodników pierwszego zespołu w działalność charytatywną klubu jest zresztą wpisana do wewnętrznego regulaminu drużyny. Jak zapewnia Błażej Jenek, ten zapis to tylko formalność.
- Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żebyśmy musieli naszych piłkarzy prosić, czy zmuszać do tego typu działalności. Zawsze, gdy kierownik zespołu rzuca w szatni hasło o jakiejś akcji, jest sporo chętnych do wzięcia w niej udziału - zachwala graczy Jenek. - W tym miejscu chciałbym podkreślić ogromną rolę Krzyśka Brede, jaką odgrywa w niesieniu pomocy potrzebującym. Na przykład ostatnio załatwił nam koszulki Wisły Kraków oraz Grzegorza Szamotulskiego z Dundee United, które jako klub przekażemy do licytacji na szczytny cel.
Sam Brede pozostaje jednak skromny i nie chce, by pisano o nim jako bohaterze.
- Nie chcę, żeby ludzie uważali, że poprzez swoją działalność lansuję swoje nazwisko, a z takimi opiniami się spotkałem. To przykre. To co robię, robię bezinteresownie i wcale nie potrzebuję, by o tym było głośno - mówi lekko poirytowany "Heniek".
Piłkarz dał się jednak namówić na zdradzenie kilku szczegółów swojej dobroczynnej działalności.
- Obecnie finalizuję zbiórkę pieniędzy, z których będzie można opłacić różne atrakcje wychowankom Domu Dziecka na Oruni podczas ich obozu w Zakopanem. Dzięki temu ich pobyt tam będzie ciekawy i urozmaicony - opowiada Brede. - Wraz z kolegą, który pracuje w Domu Dziecka, planujemy też założenie fundacji, która będzie pomagać dzieciom z rodzin patologicznych oraz z domów dziecka, które garną się do sportu. Z zebranych pieniędzy będziemy kupować im sprzęt sportowy. Ten projekt jest jednak na razie w bardzo wstępnej fazie, przed nami wiele formalności do spełnienia i jeszcze trochę trzeba poczekać, aż wcielimy ten pomysł w życie.
Kibice Lechii z pewnością są z takiej działalności klubu oraz jego piłkarzy bardzo dumni. Ale nie tylko. Sami starają się ich naśladować i organizują własne akcje wspierające gdańskie domy dziecka. I o to chodzi!