Naszym rozmówcom postawiliśmy jednak pewien warunek - aby nie wymieniali wśród swych życzeń awansu Biało-Zielonych do ekstraklasy. Inaczej niniejszy artykuł byłby dość monotonny, a wypowiedź każdej osoby można by było skopiować i wkleić jako słowa innej. O czym zatem, oprócz I ligi marzą lechiści?
- Życzyłbym sobie oraz wszystkim lechistom, żeby nasz klub wciąż się rozwijał. Ważne jest, żeby odbywało się to harmonijnie, bez żadnych rewolucji. Chciałbym jednak, aby te kroczki do przodu były stawiane nieco szybciej niż do tej pory.
- Uważam, że moje życzenia są jak najbardziej możliwe do zrealizowania. Jesteśmy bliżej niż dalej powołania spółki akcyjnej, świetnie układa się nam też współpraca z Miastem i prezydenten Adamowiczem na jego czele. Zatrudniliśmy także Radosława Michalskiego na stanowisko dyrektora sportowego. Wszystko zatem zmierza w dobrym kierunku.
- Najważniejszą formą promocji klubu są szeroko rozumiane media, w tym media elektroniczne. Chciałbym, żeby kibice już niebawem mogli korzystać z nowej oficjalnej strony internetowej Lechii. Życzyłbym sobie, żeby fani byli też usatysfakcjonowani z innych ofert klubu: biletów, karnetów, a także przygotowywanych przez nas programów partnerskich. Mam tu na myśli na przykład naszą ofertę bankową. Jeśli kibice będą zadowoleni, to i my będziemy zadowoleni.
- Ja bym chciał mieć nieograniczone możliwości finansowe na transfery do klubu. (śmiech)
- Życzyłbym sobie i klubowi jak najlepszych stosunków z MOSiR-em. Chciałbym, aby wszystkie inwestycja zaplanowane na pierwsze półrocze doszły do skutku, a wtedy nie będziemy musieli martwić się o otrzymanie na licencji na pierwszą ligę.
- Mi się marzy następujący obrazek. Jest dzień pierwszej kolejki sezonu 2008/2009 w polskiej ekstraklasie. O godzinie 20:30 na stadionie przy Traugutta w Gdańsku, na boisko z podgrzewaną murawą w obecności kompletu publiczności na trybunach w blasku jupiterów wychodzą z tunelu jedenastki Lechii i np. Wisły Kraków. Zaraz Biało-Zieloni będą mieli rozegrać pierwszy mecz w I lidze po 21 latach.
- Najpiękniejszym słowem w moim życiu jest słowo dom. Chciałbym, aby dla wielu ludzi z różnych środowisk klub Lechia Gdańsk był jednym wspólnym domem. Aby było to miejsce, gdzie dobrze będą się czuli, gdzie będą otoczeni bliskimi im osobami, gdzie jeden drugiemu będzie pomagał. Bo choć ludzie związani z Lechią wywodzą się z różnych środowisk, są z różnych pokoleń i mają różne poglądy na wiele rzeczy, to ten klub ich wszystkich łączy. Wszyscy mamy biało-zielone serca. Życzę wszystkim, aby na stadionie zawsze gościło dużo rodzinności i dużo domowego ciepła.
- Ja także mam życzenie bardziej duchowe, niż sportowe. Chciałbym, żeby piłkarze Lechii rozwijali się mentalnie, w czym pomaga im ksiądz Jędrzej. Aby rośli na dobrych, zdrowych ludzi oraz na patriotów. Chciałbym, aby trend zaszczepiony przez księdza Jędrzeja nie tylko podtrzymywać, ale i rozwijać. Tego życzę zarówno piłkarzom jak i całemu klubowi. Bo bez Boga ni do proga.
- Życzę sobie i wszystkim lechistom, aby z każdym dniem Lechia rosła w siłę. Mamy aspiracje stać się klubem na miarę Milanu czy Manchesteru United. Marzy nam się, żeby organizacja, marketing, świadomość kibiców czy ich frekwencja na stadionie, rozwijały się w takim tempie, żebyśmy wszyscy byli z tego dumni. Chciałbym, abyśmy przyszły czasy, kiedy nie będziemy musieli się porównywać z czołówką krajową, ale już z europejską.
- Ja osobiście bardzo bym chciał rozegrać jak najwięcej meczów w podstawowym składzie Lechii. Życzę sobie, żebym z każdym kolejnym tygodniem i miesiącem odczuwał, że rozwijam się piłkarsko, a przy tym zaliczał jak najwięcej bramek i asyst. Marzy mi się też rozegrać wreszcie mecz na Traugutta przy pełnych trybunach w świetle jupiterów.
- Tak wielu ludzi pyta się mnie czy pozyskam do klubu piłkarza na miarę Jakuba Błaszczykowskiego. Marzę o tym, żeby wreszcie odpowiedzieć tym ludziom: "Tak, właśnie takiego znalazłem! Lada dzień mamy podpisać z nim kontrakt!".
- Ja życzę wszystkim kibicom Lechii, żeby drużyna przeze mnie prowadzona dostarczała im jeszcze więcej radości, niż miało to miejsce w minionym roku. Wtedy i ja będę szczęśliwy.