lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 137 (2/2008)
15 stycznia 2008


ADRIAN FEDORUK DLA LECHIA.GDA.PL

Będę lepszy od ojca

Do zespołu Biało-Zielonych dołączył niedawno piłkarz, którego nazwisko znane jest w całej Polsce. Adrian Fedoruk, póki co, kojarzony jest przez kibiców niemal wyłącznie dzięki sławie swojego ojca Adama, niegdyś znakomitego piłkarza, reprezentanta Polski. 21-letni syn zapowiada jednak, że prześcignie tatę. Chce to uczynić w Lechii, która jest - jak powiedział - jego pierwszym poważnym klubem.

KAROL SZELOŻYŃSKI
Gdańsk
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11860/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Zapraszamy do rozmowy z niedawno pozyskanym bocznym pomocnikiem gdańskiej Lechii, Adrianem Fedorukiem, przeprowadzonej po sobotnim sparingu z Bałtykiem Gdynia. W pierwszym meczu towarzyskim, jaki odbył się podczas zimowych przygotowań gdańszczan do rundy wiosennej, "Fedor" jednak nie mógł wziąć udziału ze względu na drobną kontuzję uda, której nabawił się podczas piątkowego treningu.

Udowodnię, że potrafię grać

Kiedy kibic polskiej piłki nożnej słyszy nazwisko Fedoruk, to zaraz kojarzy z nim twojego ojca Adama. A przecież to ty jesteś dziś czynnym piłkarzem, a nie twój tata.

Adrian Fedoruk: Myślę, że dzieje się tak dlatego, że ojciec zakończył już karierę sportowca, która w jego przypadku była dość bogata. Ma na koncie występy w reprezentacji, kilka poważnych klubów, zdobycie mistrzostwa Polski, a więc ma się czym pochwalić.

- Natomiast ja jestem na początku tej drogi, mam 21 lat i na pewno jeszcze dużo przede mną. Będę chciał dotrzymać kroku ojcu, udowodnić, że też potrafię grać i mam nadzieję, że zdobędę podobne trofea jak ojciec.

Siłą rzeczy będziesz do niego porównywany, podobnie jak choćby Ebi Smolarek do Włodzimierza.

- Na pewno będę porównywany chociażby z tego względu, że również jestem bocznym pomocnikiem, tak jak to było w przypadku ojca. Mamy natomiast dosyć różne walory piłkarskie. Ja jestem zawodnikiem szybkościowym, a tata był typowo wytrzymałościowym. Ale porównań do niego nie uniknę.

Ebi ciągle powtarza, że to jego ojciec osiągnął w futbolu więcej i wciąż jest lepszy od niego. A jak jest w twoim wypadku?

- Tak samo. Tata jest póki co zdecydowanie lepszy choćby z tego względu, że ja jestem na początku drogi, a ojciec już ją zakończył, zdobywając kilka ważnych trofeów. Ale przyjdzie taki dzień, że to się zmieni.

Uważasz, że uda ci się "prześcignąć" tatę, jeśli chodzi o osiągnięcia piłkarskie?

- Mam taką nadzieję i zrobię wszystko, aby tak się stało.

Masz 21 lat, a zaliczyłeś już całą masę klubów. Z tego, co policzyłem to Lechia jest twoim 10. zespołem w przygodzie z piłką. Z czego to wynikało?

- Z tą "masą" to może przesada. Kiedy ojciec był piłkarzem i zmieniał klub, to cała rodzina się przeprowadzała w nowe miejsce, ja też. Wtedy musiałem zmieniać swoje zespoły, ale to były tylko juniorskie drużyny. Takie sytuacje nie wynikały więc ani z moich chęci, ani z chęci klubów, w których grałem.

- Z kolei jeśli chodzi o zespoły, które zwiedziłem już w seniorskiej piłce, to było ich może ze trzy, cztery. Z Olimpii Elbląg poszedłem do Legii Warszawa, stamtąd do Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie, która grała w II lidze, później wróciłem do Olimpii, a teraz przeszedłem do Lechii.

- Z czego wynikały moje częste zmiany klubów? To były po prostu zespoły, w których zbierałem doświadczenie. Lechia jest moim pierwszym poważnym zespołem, oprócz Legii oczywiście, ale z dzisiejszej perspektywy sądzę, że byłem wtedy na warszawski klub za młody. Gdański zespół jest dla mnie pierwszym, w którym będę chciał coś poważnego osiągnąć. Mam nadzieję, że już niedługo będzie to awans do ekstraklasy.

Wśród różnych klubów, które zwiedzałeś jako junior, a potem senior, były także po jednym greckim i angielskim. Czego te przygody cię nauczyły i jak w ogóle do nich doszło?

- Jeśli chodzi o Grecję, to była to jedna z tych sytuacji, o których wspominałem wcześniej - ojciec pojechał tam grać i zabrał ze sobą rodzinę. Czego mnie to nauczyło? Byłem wtedy jeszcze 11-letnim dzieckiem i dopiero uczyłem się grać w piłkę, ale poznałem w tym kraju nowe metody szkolenia, które zdecydowanie różniły się od stosowanych w Polsce.

- Co do Anglii, to nie nazwałbym tego klubem. To był co najwyżej zespół. Miałem w tamtym okresie (jesień 2005 r. - przyp. red.) kontuzję, przez którą miałem problem ze znalezieniem dla siebie klubu. Zdecydowałem się więc wyjechać na Wyspy, gdzie wówczas przebywała moja rodzina. Chciałem za granicą odpocząć i wrócić do zdrowia. I akurat była możliwość występowania w - powiedzmy - klubie, gdzie toczyły się jakieś mecze, a ja miałem głód piłki i chciałem po prostu trochę pograć, więc z tej sposobności skorzystałem. Nie wiem nawet, która to była liga, bo w Anglii jest ich pełno, ale zdecydowanie były to amatorskie rozgrywki. Zapewne było to coś w rodzaju ligi zakładowej.

Nie przyszedłem wzmocnić rezerw

Jak odbierasz opinie niektórych kibiców o tym, że zostałeś ściągnięty do Lechii jako wzmocnienie rezerw?

- Motywują mnie one jeszcze bardziej do tego, aby udowodnić wszystkim ludziom, którzy nie wierzą w mój potencjał, że się mylą. Mam nadzieję, że uda mi się to już wkrótce.

Ale są to dla ciebie krzywdzące opinie?

- Wiadomo, że jest tyle opinii, ilu ludzi. Każdy ma prawo mieć swoją, a ja nikomu nie zabraniam myśleć w taki sposób. Po prostu swoją grą je zmienię.

A osobiście wolałbyś przychodzić do Lechii mając status gwiazdy, która swoją grą mogłaby albo rozczarować, albo sprostanie wysokim oczekiwaniom? Czy raczej wolisz, że kibice nie wiążą z tobą wielkich nadziei i możesz ich jedynie pozytywnie zaskoczyć?

- Zdecydowanie przychodzę do Gdańska w roli uzupełnienia, bo dołączam do Lechii z zespołu III-ligowego. W żadnym razie nie mogę nawet myśleć o jakimkolwiek statusie gwiazdy. Moja sytuacja jest bardzo komfortowa, bo mogę kibiców rozczarować tylko pozytywnie. Dużo ciężej jest zawodnikom, którzy przychodzą na przykład z I ligi. Wtedy na ich barkach ciąży wielka presja, tacy piłkarze po prostu muszą w znacznym stopniu przyczyniać się do wygrywania meczów.

Jak sam oceniasz swoje szanse na występy w II lidze w barwach Lechii?

- W drużynie panuje duża rywalizacja. Jestem bocznym pomocnikiem i będę prawdopodobnie rywalizował z Maciejem Rogalskim. Byłbym bardzo szczęśliwy, jeśli wygrałbym tę rywalizację. W końcu Maciek to najlepszy strzelec zespołu. Zdecydowanie jest o co się bić.

Liczysz na to, że od razu, praktycznie z miejsca, "wygryziesz" go ze składu czy na początku będziesz zadowolony z miejsca w meczowej "18" i dasz sobie trochę czasu na aklimatyzację?

- Kiedyś powiedziałem, że potrzebuję trochę czasu na aklimatyzację, bo jeszcze wszystkim nie znam, a w Lechii jestem dopiero tydzień. Powoli poznaję imiona i ksywki zawodników. Potrzebuję czasu, by zaistnieć, ale wiadomo, że będę chciał "łapać się" do kadr meczowych, jeździć na spotkania, cierpliwie czekając na swoją szansę. A kiedy już ją otrzymam, to na boisku pokażę, po co tak naprawdę przyszedłem do Lechii.

Jaka jest twoja najmocniejsza strona piłkarska?

- Na pewno szybkość. Jestem typowo szybkościowym zawodnikiem. Myślę, że także nienagannym technicznie.

A nad czym musisz jeszcze popracować?

- Na pewno nad grą głową. No i nad grą słabszą nogą, którą jest w tym momencie lewa.

Czym przekonałeś do siebie trenera Kubickiego? W końcu zostałeś ściągnięty jako jedyny z zawodników uczestniczących w listopadowym test-meczu.

- Szczerze, to nawet nigdy o tym nie rozmawiałem z trenerem. Widocznie szkoleniowiec, oglądając tamten sparing, zobaczył we mnie potencjał. Akurat zdobyłem w nim gola i miałem dwie asysty. Zresztą trener Kubicki pamięta mnie z czasów gry w Legii, kiedy byłem dużo młodszy. Widocznie uznał, że mam potencjał i może coś z mojego przyjścia do Lechii będzie.

Od razu po test-meczu trener Kubicki powiedział ci, że będą z tobą prowadzone rozmowy czy po kilku dniach odebrałeś telefon, że szkoleniowiec Lechii chciałby cię mieć w swoim zespole?

- To było tak, że po listopadowym sparingu porozmawiałem chwilę z trenerem, który powiedział mi, że w jakimś tam terminie dostanę telefon. I tak się stało.

A rozmawiałeś z Dariuszem Kubickim, jaką rolę w zespole przewiduje dla ciebie?

- Trener wie, że jestem bocznym pomocnikiem i raczej tam będę dostawał szanse.

Słyszałem jednak, że możesz grać także jako ofensywny pomocnik lub napastnik.

- Kiedyś grałem jako napastnik czy jako ofensywny pomocnik, ale myślę, że optymalną pozycją dla mnie jest bok pomocy. Najwięcej czasu spędziłem grając z boku i z tą rolą jestem najbardziej obeznany.

Mówisz, że będziesz rywalizował z Maciejem Rogalskim, który gra na lewym skrzydle. To znaczy, że lepiej czujesz się po tej stronie boiska?

- To, że będę rywalizował z Rogalskim, to moje przypuszczenia. Na prawej stronie też mógłbym grać. Na tym skrzydle też panuje bogata konkurencja - jest Wiśniewski, jest Andruszczak. Ten ostatni to ligowy zawodnik. Rywalizacja na każdej pozycji jest spora, ale nie boję się tego, bo to jest normalne.

W jego opinii trenera jesteś w pełni ukształtowanym seniorskim zawodnikiem czy raczej startujesz z podobnego pułapu, co juniorzy Lechii trenujący z pierwszą kadrą?

- Nie mam pojęcia jak trener mnie traktuje. Jednak w zespole seniorskim nie ma rozróżnienia na seniorów i juniorów. Wszyscy trenujemy w pierwszej drużynie Lechii i nie może być mowy o jakimkolwiek podziale na starszych i doświadczonych oraz młodszych i mniej doświadczonych.

W lutym wyjeżdżacie na obóz zagraniczny do Turcji. To dla ciebie pierwszy taki wyjazd podczas zimowych przygotowań?

- Pierwszym moim obozem był wyjazd na Cypr. Pojechałem tam razem z Legią, którą wtedy trenował Dariusz Kubicki. Lutowe zgrupowanie z Lechią będzie dla mnie drugim tego typu zimowym obozem. Dobrze, że wyjeżdżamy trenować na dobrej jakości trawiastych boiskach. Dzięki temu będziemy mogli w dużo lepszych warunkach przygotowywać się do wiosny, a także szkolić umiejętności taktyczne oraz techniczne.

Postawiłeś sobie jakiś cel, który chcesz osiągnąć podczas rundy wiosennej?

- Mamy wspólny cel jako drużyna. I jest nim awans do ekstraklasy. A moim osobistym celem jest przekonać do siebie trenera Kubickiego. Chcę grać w pierwszym składzie.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT