Kibice, których niemało było obecnych na ostatnich sparingach Lechii sami widzieli jak zachowywali się zawodnicy na nie tak dawno położonej sztucznej płycie. Sami także mogli przekonać się jak niewielkich jest rozmiarów, gdy zobaczyli na niej jednocześnie 22 zawodników. Na Lechii śmieją się, że w wiosennych meczach rezerw sędzia będzie na początku spotkania wpisywał do protokołu po dwie czerwone kartki dla każdej ze stron, a rywalizacja będzie się toczyła 9 na 9, aby przypominała normalne zawody w piłkę nożną na pełnowymiarowej płycie.
Żeby jednak nie tylko krytykować, ale postarać się rzetelnie przedstawić sytuację z zupełnie innego punktu widzenia, rozmawiamy z Leszkiem Paszkowskim, dyrektorem MOSiR-u, który zarządza m.in. gdańskim obiektem. Rozmowa została przeprowadzona w poniedziałek, 28 stycznia 2008 r. Wywiad autoryzowany.
Dlaczego sztuczne boisko na stadionie Lechii jest tak śliskie i twarde? Narzekają na to piłkarze, nie tylko Lechii, którzy na nim grali. Nie tak dawno wypowiadał się pan dla naszego serwisu: "Nowy plac gry będzie spełniał najwyższe osiągalne obecnie standardy. Będzie miękki, aby piłkarze nie skarżyli się na kontuzje, jak ma to miejsce na innych sztucznych murawach" (Tekst "Baltic Arena zburzyła plany", nr 75 Tygodnika, 19 września 2006). Dla przykładu boisko w Kołobrzegu podczas padającego deszczu jest bardzo przyjemne do gry - jest miękkie i przyczepne. Niektórzy piłkarze grają na nim w korkach lanych.
Leszek Paszkowski: Śliskie jest pewnie dlatego, że jest wilgotne. A każde tworzywo sztuczne w połączeniu z wodą jest śliskie. Zima jest tego głównym powodem, ale również istotne jest położenie boiska, które leży w niecce. Trudniej jest usunąć wilgoć z wąwozu, niż na przestrzeni otwartej. Sparingi odbywały się w godzinach rannych, kiedy boisko mogło być jeszcze pod ziemią częściowo zmrożone po nocy. Stąd mogła również wynikać jego twardość.
- Nie jesteśmy jednak głusi na to, co się dzieje i zleciliśmy swego rodzaju ekspertyzę dotyczącą negatywnych sygnałów o naszej nawierzchni. Firma Polcourt, która jest odpowiedzialna za samą murawę będzie tu już dzisiaj.
Z tego co wiem, to twardość murawy jest tutaj od początku i murawa była twarda również kiedy temperatura powietrza była dużo wyższa.
- Tutaj bym polemizował, bo takich sygnałów nigdy nie było. Jeśli chodzi o twardość to murawa jest położona na tzw. shock-padzie, czyli 25-milimetrowej warstwie zmielonej opony, tzw. SBR, zmieszanej z poliuretanem, która stanowi pewnego rodzaju amortyzację. Inne boiska w Trójmieście nie mają takiej warstwy. Jeśli chodzi o sam granulat, to jest on wykonany z tzw. EPDM-u, który jest naturalnym kauczukiem, a nie mieloną oponą, jak ma to miejsce w przypadku boiska choćby w Gdyni czy Kołobrzegu. My zastosowaliśmy rozwiązanie 7 razy droższe, ale o lepszych parametrach.
- Sprawa pielęgnacji. Kiedy jest mróz, to nie należy wykonywać "czesania" sztucznej murawy. Spulchniania i prac konserwacyjnych powinno się dokonywać w temperaturze plus 5' C i takie zostały w poniedziałek wykonane. Będą także sukcesywnie w przyszłości. To powinno zdecydowanie poprawić jakość boiska.
Jeśli chodzi o wilgotność sztucznej płyty, to jest to kwestia nie do poprawienia ze względu na panujące w tym miejscu warunki i ukształtowanie terenu?
- Jeśli chodzi o samą przepuszczalność płyty, to jest ona doskonała. Wielokrotnie były wielkie ulewy i nigdy na placu gry nie było żadnej kałuży. Jeśli zaś chodzi o wilgoć, która skrapla się z pary wodnej, to jest to sytuacja nie do opanowania, ponieważ trzeba by podrożyć koszta inwestycji o milion złotych i zainstalować dodatkowo system podgrzewania tej płyty. W Polsce nikt jeszcze tego nie robił.
- Byłoby to korzystniejsze, ale nie mogliśmy sobie na takie rozwiązanie pozwolić ze względu na ograniczenia w dostawie energii elektrycznej. Oświetlenie głównego boiska będzie pobierało 900 KWat, tyle samo jego podgrzewanie, które będzie używane zamiennie z oświetleniem. A do tego jest jeszcze oświetlenie obu boisk treningowych. Nasz transformator ma ograniczoną moc i niemożliwe byłoby przeprowadzenie inwestycji usuwających te ograniczenia.
- Przytaczał pan na początku boisko w Kołobrzegu. Tam było to robione trochę inną metodą. Choćby z użyciem gumy, a nie kauczuku. Być może jednak lokalizacja boiska powoduje, że jest na nim inna przyczepność. U nas, podobnie jak w Kołobrzegu, można grać w korkach lanych, ale nie wchodzą w grę "wkręty". Inaczej stracilibyśmy gwarancję. Żaden producent traw sztucznych ich nie dopuszcza do użytku, bo wyrywałyby one źdźbła.
A może chodzi o to, że źdźbła trawy na Lechii są za krótkie? Na niektórych sztucznych płytach widać jakby sztuczna trawa "leżała".
- Być może gdzie indziej jest mniej granulatu, ale z kolei jego duża ilość powoduje, że plac gry jest bardziej elastyczny. Dlatego zarzuty o twardości naszej płyty są dla mnie dziwne, ale m.in. dlatego przeprowadzamy ekspertyzę.
- Proszę spojrzeć na naszą murawę także z innej strony. Po tygodniowej obecności piłkarzy Lechii w Kołobrzegu, w kadrze jest mnóstwo urazów i kontuzji. Brak uślizgu na murawie, wiem to od fachowca, powoduje, że noga się klinuje, a siła gdzieś musi się przełożyć i ląduje ona na stawach zawodnika. Uślizg na sztucznej trawie musi być i można to traktować w kategorii wady, ale również jako pozytyw. Gdyby sytuacja, w której Krzysztof Brede doznał niedawno poważnej kontuzji działa się u nas na boisku, to jego noga by się uślizgnęła i uniknąłby tej kontuzji.
Czemu plac gry jest tak małych rozmiarów? Wypowiadał się pan już, że było to podyktowane wymaganą odległością linii boiska od metalowych siatek okalających je. Czemu w takim razie nie przesunięto siatek: jednej w stronę trybuny krytej, a drugiej w stronę kortów? Wtedy można by uzyskać bezcenne kilka metrów szerokości więcej.
- Próbowaliśmy "wycisnąć" maksymalne rozmiary, które zostaną dopuszczone do użytku przez Pomorski Okręgowy Związek Piłki Nożnej, co widać choćby po ściętym jednym narożniku. Dla przykładu w Starogardzie zrobiono boisko, ale nie zostało ono dopuszczone do użytku ligowego przez zbyt małe odstępy od okalających je siatek.
- Druga kwestia takiej, a nie innej wielkości, to wymóg dróg przeciwpożarowych. Pas ziemny, na którym teraz parkują samochody od strony trybuny krytej nie mógł zostać wykorzystany, bo tam będzie przebiegała wspomniana wyżej droga. Przez całą dostępną szerokość, niemal od samej trybuny aż do boiska. Z drugiej strony "plecy" wiat rezerwowych prawie dotykają płotu kortów. Z tej strony także nie można było boiska poszerzyć, bo najbliższa przeszkoda musi być min. 3 metry od linii bocznej. Z kolei chcąc boisko wydłużyć, nic byśmy nie osiągnęli, bo trzeba było zachować proporcje boiska piłkarskiego, a ponadto ograniczylibyśmy miejsce autokarom do parkowania i zawracania. Bez ingerencji w korty tenisowe nie dało się nic więcej z tego miejsca "wycisnąć".
- Jednak rozmiary naszej sztucznej murawy pozwalają grać na niej na poziomie IV-ligowym. Mało tego, już zakupiliśmy przenośną trybunę na 200 osób, co pozwoli nam rozstawiać ją w razie potrzeby obok boiska i rozgrywać tu mecze na poziomie III ligi. Sama trybuna pełniłaby rolę sektora gości, a rozkłada się ją raptem kilka godzin w parę osób. Nawet jeśli Lechia II nie awansuje, to ta trybuna będzie nam służyła choćby na plaży na siatkówce, piłce nożnej itd. A także na potrzeby imprez promujących EURO 2012.
Czy boisko rzeczywiście zostało przez kogoś zweryfikowane, że przyznano mu 2 na 2 możliwe gwiazdki UEFA czy to tylko własne teorie? I czego dokładnie te gwiazdki dotyczą?
- Nasze boisko spełnia te wymogi, ale nie posiadamy odpowiedniego certyfikatu. Koszt badania, które decyduje o jego przyznaniu to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy Euro. Uznaliśmy to za niepotrzebną inwestycję, gdyż poza papierkiem z zaświadczeniem nie ma się z tego nic więcej. UEFA sprawdza wtedy nie tylko samą płytę pod kątem długości i jakości "włosia", ale także okolice - m.in. ilość trybun, dróg komunikacyjnych, dróg parkingowych, rodzaju i standardu szatni itd. Jednym z warunków przyznania takiego certyfikatu jest posiadanie w/w warstwy shock-padu.
- Dodam jeszcze, że byli u nas niedawno ludzie z Bełchatowa i tak spodobało im się nasze boisko, że postanowili zrobić u siebie plac gry w tej samej technologii. Wiele klubów zwraca się również do nas z prośbą o informacje dotyczące naszego projektu.
Czy taki certyfikat nie będzie potrzebny, jeśli stadion Lechii ma być obiektem treningowym na EURO 2012?
- Nie mam w tej chwili wiedzy na ten temat.
Czyim pomysłem było huczne otwarcie źle wykonanego boiska? Mówię tu m.in. o zaproszeniu Leo Beenhakkera. Chyba nie było specjalnych podstaw do chwalenia się takim boiskiem?
- W dobrym tonie jest, jeżeli ktoś jest w Gdańsku, aby go tu przywitać, pokazać co się dzieje i co się robi. Nie potrafię powiedzieć czyj to pomysł. Po prostu w tym czasie, w którym mieliśmy mieć otwarcie, do Gdańska przyjechał selekcjoner reprezentacji. On również był tym boiskiem zachwycony.
- Nie rozumiem dlaczego zadaje pan pytanie i od razu udziela odpowiedzi - źle wykonane boisko. Zapewniam pana, że wiele klubów chciałoby mieć takie.
Tak to wygląda z boku, kiedy ogląda się toczoną na nim grę. Moje opinie opieram na zdaniu zawodników, którzy mieli przyjemność grać na tym boisku.
- Wielu zawodników zapewne podchodzi do takich ocen zbyt emocjonalnie, a my musimy opierać się na faktach, bo one nie kłamią. Naszym zdaniem, jako MOSiR-u, ale także wielu innych użytkowników, to boisko jest dobrze wykonane. Proszę sobie przypomnieć, co w tym miejscu było kiedyś. Dziwię się tym narzekaniom, bo nasze boisko spełnia najwyższe europejskie standardy, a identyczną murawę, najwyższej dostępnej wówczas jakości, zastosowały w swoich centrach treningowych choćby zespoły Bayernu, Borussi Dortmund, Sparty Praga czy wspomnianego GKS-u Bełchatów.
- W pierwotnym projekcie mieliśmy do wyboru inny rodzaj nawierzchni. Jednak po konsultacjach z przedstawicielami OSP, trenerami, a także piłkarzami, bo z tego co wiem skrawki z próbkami trawy znalazły się również w szatni, zdecydowaliśmy się na określoną nawierzchnię. Nie zdawałem się tylko na swoją opinię, ale także osób bezpośrednio zainteresowanych. Czasami inaczej wygląda coś z boku, a zupełnie inna jest wiedza, którą zebrali już inni. Mam nadzieję, że obecny problem z twardością boiska jest tylko chwilowy i wynika z zimowej aury.
Trzeba jednak pamiętać, że boisko Lechii było zapowiadane jako rewelacyjne i bezkonkurencyjne. Stąd zapewne wysokie wymagania wobec jego jakości i pojawiająca się krytyka.
- Od naszej inwestycji minęło już kilka miesięcy, a nasz produkt jest wciąż jednym z najlepszych dostępnych na świecie pod każdym względem i parametrem - m.in. ilości "włosia" na metr kwadratowy, przepuszczalności, wytrzymałości, D-texu itd.
- Odpowiadając na wcześniejsze pytanie - czy nie było specjalnych podstaw do chwalenia się sztucznym placem gry, powiem tak: więcej takich boisk. A nawet gorszej jakości, jak choćby przy szkole w Oliwie. To znacznie lepsze rozwiązania niż różne klepiska czy asfaltowe place. Czy to, co było jeszcze rok temu w tym miejscu wywoływało tyle emocji? Dokonaliśmy znaczącego skoku jakościowego, nikt nie łyka tumanów kurzu. Planujemy jeszcze w tym roku remont szatni młodzieżowych i szereg innych inwestycji. Wszystko zmienia się na lepsze, proszę o obiektywizm i ocenę działań, które od wielu dziesięcioleci nie miały tu miejsca.
A jakie są wasze opinie? Czy to boisko jest takie, jakiego chcieliście i oczekiwaliście? Czy robota nie jest źle wykonana (chodzi o jakość podłoża)? Czy nie chcecie reklamować tego produktu u wykonawcy?
- Czy może pan wskazać powód? Boisko jest bardzo intensywnie użytkowane, a nie ma zastoin wody, granulat się nie zbija i nie kruszy, ani nic z tych rzeczy. Jedynie nasze wątpliwości budzi jego twardość, ale po ekspertyzach będziemy już wszystko wiedzieli. Na pewno nie ma powodów, by reklamować jakikolwiek element. Być może zostało nasypane trochę za dużo granulatu i "włosia" trawy wystaje niewiele, ale on z czasem się rozniesie i będzie wystawała większa część 50-milimetrowych źdźbeł. Jednak według wszelkich norm źdźbła nie powinny wystawać na więcej niż 15-20 mm. Obecnie u nas jest to te 15 mm. Mniej granulatu to większa twardość, a to także nie jest pożądane. Zdrowie grających na płycie dzieci i zawodników - to jest dla nas priorytetem.
- Zima ma to do siebie, że jest mróz i śnieg, a gdy jest on na jakiejkolwiek powierzchni, to się będzie ślizgać. Czy to trawa naturalna, czy sztuczna - nie ma to znaczenia. Wilgoć daje poślizg, a położenie boiska w niecce i poranne pory treningów sprzyjają utrzymaniu wilgotności. Zima to okres, gdy tworzywa się kurczą i zamarzają. Są po prostu twardsze. Dotyczy to również gruntu. Takie są prawa fizyki. To pierwsza zima dla tego boiska i my musimy uczyć się konserwacji, zawodnicy - poruszania się i używania innego obuwia, z oznaczeniem FT, a trenerzy - metod wykorzystywania tego nowego jakościowo narzędzia. To dla nas wszystkich nowa jakość, wykorzystajmy to jak najlepiej. Cel jest jeden - wielka Lechia Gdańsk w ekstraklasie! Do tego się przygotowujemy dzięki przychylności pana prezydenta Adamowicza, wspólnie z zarządem OSP Lechia.
Czemu za wykonanie tak słabego boiska zapłaciliście więcej pieniędzy niż w Gdyni za wykonanie znacznie lepszego, chwalonego przez wielu? Wiem, że kwota 3,7 mln wydana na nie to nie tylko prace nad samym boiskiem, ale mimo wszystko za te pieniądze powinno się otrzymać produkt lepszej jakości.
- Znowu pan z góry zakłada, że nasze boisko jest słabe. A co do Gdyni - nie ma placu gry bez mankamentów. Tam są to choćby jupitery ustawione w takich miejscach, że podnosząc głowę do góry oślepiają zawodnika. Były także problemy z równością boiska, również z granulatem, którym tam jest zmielona opona, przez co boisko śmierdzi, gdy jest ciepło. Na pewno tamto boisko nie wywołuje tylko emocji, co to na Traugutta, choć to nasze jest wykonane w technologii znacznie nowocześniejszej.
Jeden z piłkarzy Lechii także powiedział mi, że na gdyńskim boisku grało mu się bez porównania lepiej niż na Lechii.
- Być może powinien on tam częściej trenować. Trudno mi to oceniać, zapewne zależy to od dnia, predyspozycji. Zawsze jeden powie, że dane boisko jest lepsze, a drugi, że jest gorsze. Przykładowo - podobne boisko jest na AWF-ie i pan rektor Przybylski był u nas na Lechii i powiedział: "Słuchaj, to wasze boisko jest super, też chcę takie zrobić". On również chce tego rodzaju inwestycję realizować na AWF-ie. To jest fachowiec, piłkarz i znawca tematu. Z tego co wiem, to pan jeszcze ani razu nie korzystał z tej murawy, a ocenia pan tę inwestycję jakby spędzał tam wiele godzin, to zadziwiające.
Tak jak mówiłem - swoje oceny opieram tylko na doświadczeniach zawodników, bo to głównie im powinna "pasować" murawa, moje odczucia miałyby niewielkie znaczenie. Nasuwa się pytanie - po co robić coś, na co wszyscy narzekają - trenerzy, piłkarze i działacze - czyli osoby, dla których to boisko było robione?
- Prosiłbym o jakieś konkrety, jacy trenerzy? Trener Kubicki to profesjonalista w każdym calu, nie słyszałem by kiedykolwiek narzekał na murawę zarówno sztuczną, jak i naturalną. Rozmawiam z nim często, bo warto czerpać wiedzę od takich ludzi. To wielki fachowiec. Z działaczami spotykam się co dzień i też nic na ten temat nie słyszałem, a wielu piłkarzy i trenerów dziękuje mnie osobiście i władzom miasta za tę tak potrzebną inwestycję na Traugutta.
- Osobiście nikt do mnie nie przyszedł i nie powiedział, co mu się w tym boisku nie podoba, ale odbieramy takie sygnały przez prasę i nie jesteśmy na nie głusi. Powtarzam - okres zimy to nie jest wymarzony czas na grę w piłkę i boisko nie ma takich parametrów jak w lato. Jest zmarznięte, trzeba to zrozumieć. To w końcu substytut trawy naturalnej.
Podsumowując: sztuczne boisko na Lechii jest takie, jakie miało być w danym miejscu i za te pieniądze?
- Tak.
Jest takie, jakiego oczekiwaliście, bo skoro lepsze nie może być, to też nie mogliście oczekiwać cudów?
- No cudów nie robimy. Nie zmienimy miejsca na przewiewne, gdzie teren jest równy, a przepływ powietrza swobodny, nie ma zastoin wilgoci. Na Lechii panuje specyficzny mikroklimat - dolina, dużo roślinności i drzew. Warto by planować mecze sparingowe na późniejsze godziny, kiedy słońce będzie mogło lepiej "popracować" nad osuszeniem płyty. Dla nas także łatwiej jest wtedy boisko odśnieżyć. Cały czas rozmawiamy jednak z klubem, choćby w poniedziałek byli u mnie dyrektor Jenek i prezes Turnowiecki. Mamy świadomość tego, kto jest dla kogo. Przygotowujemy, słuchamy i próbujemy wybrać najlepsze rozwiązania. Oczywiście na miarę swoich możliwości.
- Nie podejmujemy pochopnych ruchów, np. w przypadku wyboru rodzaju ogrzewania głównej płyty. Robimy różnego rodzaju audyty, poprzedzające każdy proces inwestycyjny. Jasne - nie wszystko się udaje w sposób taki, w jaki człowiek by sobie tego życzył. Natomiast wykazujemy maksymalnie dużo woli, aby to było najbliższe ideału i służyło piłkarzom Lechii. Bo chcemy, aby ten zespół grał w I lidze, bo na to zasługuje i jest na to skazany.
Porozmawiajmy jeszcze chwilę o obecnie realizowanej bardzo dużej inwestycji - instalacji sztucznego oświetlenia na Lechii. Z tego co wiem, to będzie ono działało zamiennie z systemem podgrzewania głównej murawy, który również jest w planach. Ale to chyba normalna praktyka?
- Tak. Wynika to z tego, że płaci się za tzw. moc zamówioną, czyli gotowość do dostarczenia energii. W naszym przypadku jest to ponad 1 MWat jednorazowego zużycia energii. Przekroczenie tej wartości jest kłopotliwe w dostarczeniu takiej ilości energii, a poza tym skutkuje karami finansowymi. Musimy wcześniej zgłosić każdy kilowat energii, który zamierzamy zużyć.
A co jeśli w czasie meczu zacznie padać śnieg, a oświetlenie będzie włączone? Puch nie będzie zalegał na murawie?
- Ziemia ma bardzo dużo bezwładność cieplną. Aby ją nagrzać potrzeba dużo energii i dużo czasu. Jeśli bezpośrednio przed meczem nagrzeje się płytę, to nie grozi nam zaleganie śniegu na murawie. Po prostu ziemia wciąż będzie ciepła. Mówiąc najprościej: długo się murawę nagrzewa, ale potem ona długo to ciepło traci. To rozwiązanie sprawdzone na wielu boiskach.