Sobotni mecz w Jastrzębiu-Zdroju zgodnie z przewidywaniami do łatwych nie należał. Od początku spotkania to gospodarze dominowali na boisku i starali się uzyskać prowadzenie. Na ich drodze kilka krotnie stawał Paweł Kapsa. Bramkarz Lechii tego dnia nie był nieomylny i gdyby nie interwencja Artura Andruszczaka z 19 minuty, losy tego spotkania potoczyć by się zupełnie inaczej. Pomocnik wybił głową piłkę z linii bramkowej.
Lechiści w pierwszej połowie praktycznie nie stwarzali zagrożenia pod bramką GKS-u Jastrzębie. Akcje gdańszczan można policzyć na palcach jednej ręki. Bramce Jakuba Kafki raz zagroził Cetnarowicz oraz dwa razy Andruszczak.
Na szczęście dla Biało-Zielonych, obraz gry odmienił się w drugiej połowie spotkania. Gdańszczanie przejęli inicjatywę na boisku i raz za razem starali się umieścić piłkę w siatce. Dwukrotnie szczęścia próbował powracający do formy Rafał Kosznik.
Co nie udało się lewemu obrońcy Lechii, udało się Piotrowi Cetnarowiczowi. Napastnik gdańskiej drużyny w 67 minucie wykorzystał podanie Łukasza Trałki i strzelił gola na wagę trzech punktów. Było to drugie trafienie "Cetnara" w rundzie wiosennej oraz ósme w obecnym sezonie. Dla sprowadzonego podczas przerwy zimowej Trałki, była to pierwsza asysta zdobyta w barwach Lechii.
Biało-Zieloni wykorzystali potknięcie rywali i awansowali na pozycję wicelidera II ligi. Do pierwszego w tabeli Piasta, Lechia traci już tylko trzy punkty. Podopieczni Dariusza Kubickiego mają w tym momencie przewagę dwóch punktów nad trzecią w tabeli Polonią Warszawa oraz trzech nad czwartą Arką Gdynia.
W najbliższą niedzielę gdańska jedenastka zmierzy się właśnie z drużyną ze stolicy i w przypadku wygranej przewaga nad rywalem wzrośnie do pięciu punktów.
Mimo dobrych wyników w ostatnich dwóch meczach, nie można popadać w wielki optymizm. Gra Lechii nie przypomina tej z rundy jesiennej i pozostawia wiele do życzenia. Najbliższe dwa mecze ligowe pokażą, na co stać naszych piłkarzy.