Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 147 (12/2008)

15 kwietnia 2008

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

LECHIA - MOTOR 2:0

Pozostała walka o mistrzostwo

Najwięcej bramek, najwięcej zwycięstw, najwięcej punktów. Taka jest Lechia w tym sezonie. Awans powoli staje się faktem. Teraz celem lechistów jest walka o mistrzostwo zaplecza ekstraklasy.

MATEUSZ JASZTAL
Gdańsk

Andrzej Rybski. Najlepszy, według naszej redakcji, zawodnik poprzedniej rundy musi się pogodzić z rolą rezerwowego. Ostatni raz pełne 90 minut „Ryba” rozegrał w Gliwicach, a od meczu z Polonią Warszawa więcej czasu spędza na ławce rezerwowych niż na boisku. Paradoksalnie, bo to właśnie on wyprowadził Lechię na prowadzenie w spotkaniu z „Czarnymi Koszulami”. Wydawało się, że Rybski ma spełniać rolę jokera w talii Kubickiego, jednak ta teza nie znalazła potwierdzenia w meczu z Motorem. Biało-Zieloni przez dłuższy czas bezbramkowo remisowali, jednak blondwłosy piłkarz swojej szansy nie dostał. Wszedł na końcowe dziesięć minut, kiedy już było praktycznie po meczu, a i to, jak przyznał trener Kubicki, tylko na życzenie kibiców.

Buzała Paweł. Lider klasyfikacji strzelców Pucharu Polski zaczął trafiać również na zapleczu ekstraklasy. W każdym z trzech ostatnich spotkań ligowych zdobywał po bramce. Filigranowy napastnik imponuje formą, ale przede wszystkim sercem do gry. Przy tym gra efektownie, nie oszczędzając popisów technicznych. Może nie zawsze są one potrzebne, często kończą się stratą, jednak przy takich wynikach Lechii nikt nie ma mu tego za złe. Bramka w sobotnim pojedynku, która pozbawiła ostatnich złudzeń piłkarzy Motoru, była piątym ligowym trafieniem Buzały w tym sezonie.

Cetnarowicz Piotr. Doświadczony napastnik zdobył kolejną bardzo ważną bramkę dla Lechii. Popularny „Cetnar” w meczu z Motorem nie imponował grą. Był nieskuteczny, często tracił piłkę. Zmarnował wyśmienitą sytuację z 60 minuty, kiedy nie potrafił trafić do siatki z odległości kilku metrów. Mimo nie najlepszej postawy w końcu, jednak zrobił swoje i wyprowadził lechistów na prowadzenie. Jak pokazuje ten sezon, jeśli Piotr Cetnarowicz zdobywa bramkę, Lechia nie przegrywa.

Doświadczenie Jacka Manuszewskiego. Kapitan Biało-Zielonych imponuje formą. Udowadnia, że po poprzedniej dość średniej rundzie niektórzy za szybko odsyłali go na emeryturę. W sobotę „Manek” grał jak prawdziwy profesor. W każdym zagraniu widać było doświadczenie i duży spokój. Przez cały mecz nie popełnił praktycznie żadnego błędu. Wydaje się, ze obecnie wraz z Hubertem Wołąkiewiczem tworzą najlepsza parę środkowych obrońców na drugim froncie.

Efektowna gra lechistów. Gdańszczanom należą się pochwały za postawę w ostatnim spotkaniu. Zagrali bardzo ambitnie i walecznie. Nie zabrakło im motywacji, mimo że wydawać by się mogło, że najtrudniejsze mecze mają już za sobą, a z takimi przeciwnikami jak Motor powinni radzić sobie bez problemów. Gra pewnie była by bardziej efektowna, gdyby nie niesprzyjające warunki i kiepski stan boiska.

Fotel lidera. Zwycięstwo nad Motorem dało Lechii pierwsze miejsce na zapleczu ekstraklasy. Fotel lidera Biało-Zieloni obejmują w tym sezonie po raz drugi. Przed pięcioma miesiącami, jednak szybko stracili prowadzenie. Tym razem maja realne szanse, aby zakotwiczyć na tej pozycji na dłużej. Tak naprawdę lechistom pozostaje walka o mistrzostwo drugiej ligi, gdyż nieprawdopodobnym wydaje się, aby nie awansowali.

Gafa. Dość poważny błąd przytrafił się około 80 minuty spotkania Dominikowi Sobańskiemu, który wypuścił piłkę z rąk, co omal nie skończyło się wyrównującą bramka dla gości. Mecz z Motorem dla Sobańskiego był jedną z ostatnich szans, aby wywalczyć na dłużej miejsce w składzie Biało-Zielonych. Szansą niewykorzystaną. Sobański zachował czyste konto, lecz nie prezentował się zbyt pewnie, po części ze względu na opadu deszczu. Nie wydaje się, aby taką postawą były bramkarz Amici Wronki zdołał wygryźć z bramki Pawła Kapsę, a lada chwila do walki o koszulkę z numerem pierwszym powinien włączyć się Mateusz Bąk.

Halucynacja. Przed sezonem taki widok tabeli mógłby być uważany za halucynacje. Piłka nożna jest na szczęście grą nieobliczalną, w której wszystko może się zdarzyć. Najlepszymi drużynami zaplecza ekstraklasy są Lechia Gdańsk i Piast Gliwice, niewymieniane przed sezonem w gronie głównych kandydatów do awansu. Dopiero szóstą lokatę praktycznie bez szans na awans (w chwili obecnej) zajmuje gdyńska Arka z budżetem i składem pierwszoligowym.

Informacje. Atmosferę sobotniego wieczora podkręcały informacje z innych boisk drugoligowych. Niemal wszyscy faworyci potracili punkty. Najważniejszą wiadomością była ta z Katowic, gdzie GKS zremisował z Piastem Gliwice. Wyraźnie dodała ona animuszu piłkarzom i kibicom, gdyż stało się jasne, że pierwsze miejsce w tabeli jest na wyciągnięcie ręki. Od początku rundy wyniki innych spotkań wyraźnie układają się pod gdańszczan i w końcu wyprowadziły Lechię na sam szczyt.

Jakikolwiek inny wynik niż zwycięstwo w meczu z Motorem byłby rozczarowaniem. Lechiści nie mieli prawa stracić punktów przy takim przeciwniku przed własną publicznością. Sami sobie wcześniej bardzo wysoko zawiesili poprzeczkę ogrywając faworytów drugiej ligi i przyzwoicie prezentując się w rozgrywkach Pucharu Polski, nawet na tle takiej firmy jak Legia Warszawa.

Kibice. Gdańscy fani pokazali, że na nich można zawsze liczyć. Pomimo niesprzyjającej aury zapełnili stadion niemal po brzegi. Walnie przyczynili się również do zwycięstwa Biało-Zielonych wspierając piłkarzy gorącym dopingiem. Po meczu znaleźli również czas, aby zostać i podziękować piłkarzom za grę.

Lublin Motor. Beniaminek drugiej ligi przyjeżdżał do Gdańska w roli outsidera. Jednak piłkarze z Lublina pokazali, że łatwo skóry nie sprzedadzą. Napędzili sporo stracha lechistom i niewiele brakowało im do wywiezienia znad morza jednego punktu. Na tle najlepszej ekipy zaplecza ekstraklasy zaprezentowali się przyzwoicie. Kto wie jak zakończyłoby się to spotkanie, gdyby w pewnym momencie piłki z linii bramkowej nie wybił Rafał Kosznik?

Miklosik i Trałka. Właśnie ta dwójka zagrała na środku pomocy. Jest to chyba najczęściej w tej rundzie zmieniana przez Dariusza Kubickiego pozycja. Nie ma się co dziwić, gdyż wachlarz możliwości ma szeroki. Sobotnie ustawienie jednak nie okazało się „strzałem w dziesiątkę”. W defensywie dwójka Milklosik-Trałka prezentowała się nieźle, jednak zdecydowanie za mało miała do zaoferowania w ofensywie. Większość akcji Biało-Zieloni przeprowadzali skrzydłami, tak też padły obydwie bramki.

Najgorsza murawa. Niestety murawa na stadionie przy u. Traugutta nie jest powodem do chluby. Przy padającym deszczu prezentowała się fatalnie. Zbierające się niemałe kałuże bardzo przeszkadzały w graniu w piłkę i uniemożliwiły piłkarzom zaprezentowania wyższego poziomu. Dla takiego miasta jak Gdańsk i takiego klubu jak Lechia murawa w takim stanie to po prostu wstyd.

Opinie. Pozycja Lechii w tabeli nie jest przypadkowa. Postawa gdańszczan w tym sezonie jest doceniana również przez trenerów, jak i zawodników rywali. Najpierw trener Legii Warszawa Jan Urban przyznał, że w jego oczach to Biało-Zieloni są najlepszą drużyną drugiej ligi. Po sobotnim meczu z dużym szacunkiem o Lechii wypowiadali się również lublinianie.

Przerwa. Przełomowy moment spotkania. Trener Kubicki pokazał jak świetnie potrafi zmotywować i trafić do piłkarzy. Na drugą połowę Lechia wybiegła z większym animuszem i dużo odważniej, a przede wszystkim skuteczniej forsowała obronę Motoru, dzięki czemu wygrała.

Rafał Kosznik. Cichy bohater spotkania. Lewy obrońca Lechii przez cały mecz prezentował się dobrze. Został bohaterem w 80 minucie spotkania, kiedy wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Maciejewskiego i nie dopuścił do wyrównania. Była to kluczowa interwencja sobotniego pojedynku. Chwilę później bramkę na 2:0 strzelił Buzała i wynik był już przesądzony.

Seria. Mecz z Motorem Lublin był już piątym kolejnym zwycięstwem gdańszczan w lidze. Lechia wyraźnie jest w formie i nie zapowiada się, aby szybko znalazła pogromcę. Śląsk Wrocław. W niedzielę zawodnicy zaprzyjaźnionego z Lechią klubu ograli gdyńską Arkę. Tym samym bardzo utrudnili gdynianom wywalczenie awansu i praktycznie przesądzili o tym, że gdańszczanie znajdą się wyżej w tabeli niż rywale zza miedzy, co w praktyce oznacza, że lechiści mogą cieszyć się z tytułu najlepszej drużyny Pomorza.

Test Daniela Koczona. W barwach Motoru Lublin zagrał napastnik, o którego transfer w przerwie zimowej starała się Lechia. Sprawa pozyskania zdobywcy 12 goli w tym sezonie podobno nadal jest aktualna. Dla Koczona był to, więc nie tylko zwykły mecz, ale również walka o kontrakt w najprawdopodobniej pierwszoligowym klubie. Napastnik Motoru nie zaprezentował się źle, jednak swoja grą nie rzucił na kolana.

Uzasadniony optymizm. Optymizm panujący w gdańskim obozie jest uzasadniony. Szale zwycięstw w najtrudniejszych spotkaniach lechiści przechylili na własną korzyść. Kolejna część gier wydaje się być już łatwiejsza, a szansa na awans nie do zaprzepaszczenia.

Wychowanek. Po udanym spotkaniu w Opolu szansę od pierwszych minut dostał Robert Hirsz. Młody wychowanek Lechii zaprezentował się dobrze, w szczególnie w drugiej połowie, kiedy był głównym motorem napędowym drużyny. Zaliczył asystę przy pierwszy golu Cetnarowicza. Talent Hirsza, o którym się mówi od dłuższego czasu w końcu zaczyna się przejawiać w seniorskich występach.

Zabłysnąć w świetle jupiterów. Nie do końca było to dane piłkarzom obu drużyn. Możliwości jupiterów mogliśmy podziwiać dopiero w drugiej połowie, po zapadnięciu ciemności. Szkoda, ze organizatorzy nie zdecydowali się na późniejsza porę rozgrywania meczu, co pozwoliłoby poczuć atmosferę taką, jaka panowała na meczu z płocką Wisłą.

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.037