Choć nie wszyscy o tym wiedzą, „Lwy Północy” istnieją już od końcówki 2007 roku.
- Pierwsze kroki były robione już w lipcu, w oparciu o grupę Greengos - mówi prezes stowarzyszenia, Józef Rafalski. - W połowie października doszło do pierwszych rozmów ze stowarzyszeniem Lechiści na temat połączenia sił. Moim zdaniem, początek takiej prawdziwej działalności „Lwów Północy” można datować na połowę listopada 2007.
„Lwy” nie potrzebowały długiego czasu, żeby zacząć działać. Pierwsze inicjatywy nowego stowarzyszenia kibiców Lechii miała charakter charytatywny oraz integracyjny.
- Pierwszą naszą akcją, była Wigila w Domu Dziecka na Oruni, zorganizowana we współpracy z klubem. W styczniu, jako stowarzyszenie Lwy Północy, zorganizowaliśmy turniej fan-clubów.
Członkowie stowarzyszenia szybko znaleźli wspólny język z działaczami klubu. „Lwy Północy” chwalą sobie współpracę z Lechią.
- Na chwilę obecną, współpracę z klubem można sobie tylko chwalić. Mam nadzieję, że tak będzie zawsze. Klub od nas oczekuje poprawy kultury dopingu, zachowania na stadionie. Wiadomo – po co ma płacić kary? - pyta retorycznie Rafalski.
- Razem z klubem, zrobiliśmy już kilka „pożytecznych” rzeczy. Np. zajęliśmy się organizacją wyjazdów. Mam nadzieję, że w dużej mierze dzięki temu jeździ nas więcej na wyjazdy (po 1000 osób w Gliwicach i Warszawie). Jeździmy też w bardziej komfortowych warunkach, a na miejscu nie mamy problemu z wejściem na stadion. A do tej pory różnie z tym bywało - wystarczy wspomnieć nasze jesienne wyjazdy do Turka i Pruszkowa.
Stowarzyszenie może liczyć jeszcze na inne przywileje ze strony klubu. Sporą pomocą jest na przykład umożliwienie kibicom sprzedaży pamiątek na stadionie. Dzięki temu, nasze Stowarzyszenie zarabia pieniądze na oprawy, oraz nowe flagi.
”Lwy Północy” wraz z działaczami Lechii przyłożyli sporą wagę do rozszerzenia ruchu kibicowskiego na jak największy obszar Pomorza. W tym celu zachęcają kibiców do zakładania tzw. fan – clubów.
- Z rejestracją fanklubów jest różnie. Nie każdy fanklub chce być zarejestrowany. W każdym razie, my jako Lwy Północy współpracujemy ze wszystkimi osobami, które się do nas zgłoszą. Zresztą styczniowy turniej, właśnie po to był organizowany, żeby móc się wspólnie poznać i zintegrować - tłumaczy prezes stowarzyszenia.
Jednym z najbardziej widocznych osiągnięć „Lwów Północy” jest nowa jakość wyjazdów kibiców Lechii na mecze wyjazdowe. Ponownie Józef Rafalski:
- Od tej rundy zdjęliśmy z klubu ciężar wyjazdów. Lechia pewnie zmierza do ekstraklasy, a tam niestety są inne reguły wyjazdowe. Tego chcemy kibiców Lechii nauczyć. Niestety pojedyncze wycieczki, w ekstraklasie nie mają prawa bytu. Na mecz wpuszczane są tylko grupy zorganizowane, na podstawie listy imiennej. Stety lub niestety na bramach są również alkomaty.
- Od pierwszego meczu w Gliwicach, na każdy wyjazd organizujemy pociąg specjalny. Mam nadzieję, że Lechiści doceniają to, że jako pierwsi i jedyni w Polsce, jeździmy pociągami II klasy z przedziałami, a nie popularnymi SKM-kami. Co prawda cena za przejazd jest wyższa, ale komfort jazdy jest chyba tego wart.
Przed nowym stowarzyszeniem kibiców Lechii jest jednak jeszcze dużo do zrobienia. Jedną z głównych bolączek gdańskich fanów jest organizacja dopingu przy Traugutta.
- Doping na stadionie, to najważniejsza sprawa, którą jak najszybciej trzeba poprawić. Niestety niezbyt dużo osób z różnych powodów, garnie się do młyna. Co gorsza, są tacy którzy chcą jeszcze z młynem rywalizować i co jakiś czas wprowadzają nieład na stadionie uskuteczniając swój „antydoping”. Jako „Lwy Północy” , pracujemy nad tym, aby sytuacja się diametralnie poprawiła. W niedługim czasie, nasi ultrasi wzbogacą się o flagi na kijach, oraz nową sektorówkę.
Problem organizacji dopingu to jednak nie jedyny problem gdańskiej publiczności. Ostatnimi czasy trójmiejskie media obarczają fanów Lechii innym grzechem - wygłaszaniem podczas meczów poglądów rasistowskich.
- To co jest na Lechii, nie nazwałbym rasizmem, tylko nagonką dziennikarzy na Lechię - uważa prezes „Lwów Północy”. - Od meczu z Pogonią, a więc od niespełna dwóch lat, na Lechii nie ma incydentów, które można podpiąć pod rasizm. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego pohukiwania wywołują takie reakcje wśród dziennikarzy. Niedługo zabronią na Lechii gwizdać i śpiewać „sędzia kalosz”. Wyprowadzenie przeciwnika z równowagi, to jeden z celów dopingu na stadionie - mówi Rafalski. - Poza tym, na kilku stadionach kibice robią gorsze rzeczy, które dziwnym zbiegiem okoliczności umykają uwadze dziennikarzy i obserwatorów. Dajmy przykład ostatnich derbów Trójmiasta. Z bramki Pawła Kapsy, jakiś kibic kradnie szalik. Przed rozpoczęciem meczu, inny kibic spokojnie podchodzi sobie do Piotra Kasperkiewicza. Na tablicy wyników, wisiały transparenty, sugerujące że miasto Gdańsk gejowskie. Do tego na płocie wisiała flaga z podobizną księdza i pewnego polityka, sugerująca ich odmienność seksualną. Podczas drugiej połowy, na boisko został wrzucony prosiak w barwach Lechii. Na sektorówce gospodarze wywiesili hasło- „a na drzewach zamiast liści, będą palić się Lechiści”, a nad tym grafika, jak w płomieniach palą się kibice Lechii. To wszystko było na jednym meczu, a w żadnej gazecie nie pojawiło się nawet pół informacji o tych incydentach. Tak więc, jeżeli można, to chciałbym zaapelować do dziennikarzy o rzetelność i równe traktowanie wszystkich kibiców.
Praca ”Lwów Północy” jest już widoczna gołym okiem. Jej członkowie nie chcą jednak ujawnić, co nowego szykują dla kibiców w najbliższym czasie.
- Plany są, ale nie wiem, czy wypada o tym teraz mówić. Wszystko w swoim czasie - mówi tajemniczo prezes stowarzyszenia.
- Chciałbym natomiast zaprosić wszystkich chętnych do działania w „Lwach Północy”, aby wstąpili w nasze szeregi. Naprawdę jedyne czego nam na chwilę obecną potrzeba, to rąk do pracy. Każdy mecz w Gdańsku, każdy wyjazd, to naprawdę wielkie przedsięwzięcie logistyczne.
My ze swojej strony dodamy, że deklarację można sobie ściągnąć ze strony www.lwypolnocy.pl, lub wypełnić w sklepie Lechista w Pasażu Królewskim.