Sezon 2006/2007 nie był udany dla "Buziego". - Na początku mojej przygody w Lechii doznałem kontuzji. Nie było kolorowo, ale przychodząc do Gdańska, liczyłem się z tym, że czeka mnie ciężki początek. Najważniejsze, że sobie poradziłem i później było tylko lepiej - powiedział Buzała o swoich pierwszych krokach w Gdańsku.
W rundzie jesiennej poprzedniego sezonu, Paweł grał w trzynastu meczach, w których zdobył jedynie dwie bramki. Oba gole zostały strzelone w meczu Lechia - Kmita, wygranym przez Biało-Zielonych 5-1. W rundzie wiosennej młody zawodnik Lechii rozegrał taką samą ilość meczów co na jesień. Dało to w sumie 26 spotkań rozegranych w sezonie 2006/2007. Na wiosnę "Buzi" znowu nie powalał swoją skutecznością. Powiększył swój dorobek strzelecki jedynie o trzy trafienia. Jednak gole zdobyte w rundzie rewanżowej były bardzo cenne. Trafienia Pawła przedłużały nadzieje Lechii na awans do I ligi.
Kibice Lechii Gdańsk zapamiętali Buzałę w poprzednim sezonie głównie z ogromnej nieskuteczności i słabej kondycji. Młody zawodnik Lechii był obwiniany jako jeden z głównych "winnych" czarnej serii pięciu meczów bez zdobytej bramki.
- Nie zawsze jest tak jak byśmy sobie tego zażyczyli. Raz gra się dobrze, raz źle. Raz jest się na dole, raz u góry. To w sporcie normalne. Myślę, że każdy zawodnik przechodzi takie okresy i ja też to przeżyłem. Dzięki tym doświadczeniom na pewno stałem się silniejszym człowiekiem, jestem teraz dużo mocniejszy psychicznie.
"Buzi" w trudnych momentach nie poddawał się i dalej kroczył wyznaczoną przez siebie ścieżką. - Jak było źle, starałem się pokazać oraz udowodnić kibicom i ludziom, którzy byli przeciwko mnie, że umiem grać w piłkę. Wiele osób winiło mnie za porażki i mówiło, żebym jak najszybciej uciekał do Poznania. Ja nie zaprzątałem sobie tym głowy i dążyłem do tego, żeby zacząć dobrze grać i tylko o tym myślałem.
Piłka nożna to taki sport, w którym liczy się to, co prezentuje zawodnik w danym meczu. Słowa te bardzo dobrze sprawdzają się w przypadku Pawła. W obecnym sezonie swoją grą, walą walki i bramkami przekonał do siebie wszystkich, którzy w przeszłości wieszali na nim psy. - Kibic jest taki, że jak się wygrywa to cię noszą na rękach, a jak się przegrywa to cię mogą zakopać - ocenił Buzała.
"Buzi" w obecnym sezonie nie zagrał jedynie w trzech spotkaniach i ma już na swoim koncie 11 bramek. Szczególnie w pamięci kibiców powinny zapaść trafienia z meczu Pucharu Polski przeciwko Górnikowi Zabrze. Paweł strzelił w tym spotkaniu dwie arcyważne bramki. Pierwsza doprowadziła do dogrywki, a druga do rzutów karnych. - Kibic wymaga ode mnie dobrej gry, a od drużyny zwycięstw.
Napastnik Biało-Zielonych, powiedział jak czuje się obecnie w Lechii. - Czuję się bardzo dobrze w drużynie i co ważne, zostałem zaakceptowany przez kibiców. Jest dobry klimat wokół klubu i idziemy na pierwszą ligę. Nie mam żadnych kłopotów w Gdańsku i oceniam to wszystko dobrze, zarówno pod względem sportowym, jak i prywatnym.
Paweł ocenił swoją przyszłość. - Do czerwca pozostało jeszcze trochę czasu. Zobaczymy, jakie decyzje zapadną po zakończeniu obecnego sezonu. Dużo zależy od trenera i jego wizji drużyny w przyszłym sezonie. Pamiętajmy, że jeszcze nie awansowaliśmy i pozostało kilka meczów do rozegrania. Na pewno chciałbym zostać w Gdańsku i zagrać w pierwszoligowej Lechii. Mam jeszcze rok kontraktu, zobaczymy co przyszłość przyniesie.
Sympatycy Lechii na pewno nie będą mieć nic przeciwko temu , żeby "Buzi" na dłużej zadomowił się w pierwszoligowej drużynie z Gdańska.