Szeroka czołówka II ligi liczy niezmiennie osiem zespołów. Po 26 kolejkach drużyny podzieliły się na cztery duety. Na czele nasza Lechia (osobna część felietonu) z punktem przewagi nad Piastem. Gliwiczanie zaczęli z wysokiego „C”, ale stopniowo, wraz z coraz trudniejszym terminarzem, zdają się opadać z sił. O przyszłości „Piastunek” zadecydują mecze wyjazdowe, które zapowiadają się niezwykle trudno. W domu niebiesko-czerwoni powinni regularnie punktować, ale wobec faktu, że „przypomnieli sobie”, nie zaznany od 22 kolejek, smak przegranej, punkty na „własnych śmieciach” mogą nie wystarczyć do awansu. W interesie tego zespołu leży to, aby sytuacja w czołówce szybko się wyklarowała, a ich ostatni wyjazdowi przeciwnicy (Wisła, Polonia) szybko stracili szanse na awans.
Kolejny duet to Znicz i Śląsk. Pruszkowianie, po rozbiciu duetu napastników Wiśniewski-Lewandowski typowani byli do miejsca w środku tabeli. Tymczasem sam Lewandowski też „kąsa” i jest aktualnie najskuteczniejszym strzelcem ligi. Znicz jest najlepiej grającym na wyjazdach zespołem ligi, a wiosną wywiózł już punkty z Wrocławia (3:0), Gdyni (2:2) i niezdobytych wcześniej Gliwic (1:0). Natomiast po spowodowanej widmem fuzji z Groclinem zapaści powoli odradza się Śląsk. Wprawdzie nie do końca wiadomo o co grają podopieczni Ryszarda Tarasiewicza, ale na pewno będą się liczyć w walce o awans do samego końca. Waga ich meczów wzrasta dodatkowo dlatego, że WKS czekają jeszcze mecze praktycznie z całą czołówką.
Trzeci duet to typowani przed sezonem na murowanych faworytów Arka i Polonia. Oba kluby są już wiosną po mocnych wstrząsach. Arka wobec ogromnego potencjału finansowego i sportowego stanowi do tej pory największe rozczarowanie. W prawdzie w Gdyni wierzą jeszcze, że nie wszystko stracone, ale strata 7 punktów do 2 miejsca może okazać się zbyt duża do odrobienia, a terminarz, szczególnie wyjazdowy żółto-niebiescy mają dość ciężki. Z kolei „Czarne koszule” wydaja się być zupełnie nieprzygotowane do rundy. Nie wiadomo na co liczył odpowiedzialny za ten stan rzeczy były już trener Dariusz W. Pewnym jest to, iż Polonii, zwłaszcza tak dysponowanej, awansować będzie niezwykle ciężko. Czwarty duet – Podbeskidzie i Wisła – ma już raczej iluzoryczne szanse na promocje do wyższej klasy rozgrywkowej. Strata do Arki i Polonii jest wprawdzie minimalna, ale miejsce 3, dziś zajmowane przez Znicz to już 7 punktów. Jednak wobec faktu, że nadal nieznane są ostateczne zasady awansu nie można skreślać jeszcze szans tych zespołów.
Strefa środka, a więc drużyn, którym praktycznie ani awans ani spadek nie grozi składa się z dwóch GKS-ów: Katowice i Jastrzębie. Beniaminkom brakuje jeszcze kilka punktów do pewnego utrzymania, ale ich zdobycie nie powinno sprawić im większych problemów.
Strefę drużyn, które bronią się przed spadkiem otwiera Motor. Osłabieni kadrowo zimą podopieczni trenera Ryszarda Kuźmy skrzętnie zbierają punkty i wiele wskazuje na to, że uda im się obronić II ligę dla Lublina. Tak pewnym tego nie mogą być już kolejne zespoły (Odra, Stal, Kmita, ŁKS, Tur, Warta). Zawodzi zwłaszcza Odra. Natomiast absolutną sensacją wiosny jest Kmita, który punkty odbiera niemal wszystkim nie zważając na to, które miejsce zajmuje rywal i gdzie odbywa się mecz. Uznany zimą za marzyciela trener zabierzowian Robert Moskal stworzył zespół, który regularnie wygrywając podniósł się z kolan. Podkreślić należy, że w 7 grach Kmita zdobył 16 punktów, a jesienią w 19 meczach zaledwie uzbierał 9 oczek. Dużą progresję, w stosunku do jesiennych zdobyczy zanotował tez ostatni w tabeli Pelikan. Różnica polega jednak na tym, iż Kmita niemal wszystko wygrywa a łowiczanie remisują. Nie tracą natomiast prawie wcale bramek, co wiedzieć powinni napastnicy kolejnych rywali Pelikana, w tym Lechii. Same remisy to jednak wydaje się być za mało, aby odrobić ogromne straty z jesieni. Jak widać, z wymienionych, broniących się przed spadkiem drużyn, nikt nie zamierza składać broni, a walka o uniknięcie degradacji toczyć się będzie do końca…
Niezależnie jednak od tego, kto co jeszcze do końca sezonu ugra, nikt nie może być pewnym, że osiągnął sukces. Taki „pasztet” zafundowali nam przedstawiciele PZPN. Na niewiele ponad miesiąc przed końcem ligi nadal nie wiadomo ile drużyn wywalczy awans, ile z niej spadnie, a co jest już absolutnym kuriozum, nie wiadomo, czy w następnym sezonie w ogóle istnieć będzie sama liga! Na dzień dzisiejszy, ze względu na to, że zdegradowani za korupcję Widzew i Zagłębie S. zajmują ostatnie miejsca w Orange Ekstraklasie, do piłkarskiej elity awansowałyby jedynie dwa zespoły, a trzeci drugoligowiec musiałby jeszcze szukać dodatkowej szansy na awans w barażu. Jednak Widzew może się jeszcze podnieść z kolan i wtedy awans wywalczyłyby trzy drużyny. A co, jeśli Zagłębie Lubin zostanie jednak zdegradowane? Pytań można by mnożyć… Miejmy nadzieję, że 24 maja, w dniu rozgrywania ostatniej II ligowej kolejki wszystko będzie już jasne i obędzie się bez wakacyjnej dogrywki przy zielonym stoliku.
Przyznam, że gdyby ktoś na początku marca powiedziałby mi, że na osiem kolejek przed końcem Lechia będzie liderem uznałbym, że to plan wręcz nierealny. Nawet, gdyby na czele było dajmy na to pięć drużyn z równym bilansem punktowym! Jednak tak nie jest, Lechia lideruje samodzielnie i to z niebagatelną przewagą nad rywalami. Jest to efekt zdobycia wiosną aż 15 punktów w siedmiu meczach, na co złożyło się pięć zwycięstw i dwie porażki. Lechia nie rozjeżdża wprawdzie rywali, wygrywa głównie jedną bramką, wyrywając wręcz punkty przeciwnikom z gardła, jednak liga polega na tym, że na czele tabeli są zwykle nie ci najefektowniejsi jak Brazylia, ale najefektywniejsi jak Niemcy. Mam nadzieję, że dotychczasowego charakteru i konsekwencji biało-zielonym nie zabraknie. Tym bardziej, że wiele osób, w tym znakomita większość mediów już odtrąbiło awans! Nic bardziej mylnego! Do końca pozostało jeszcze 8 kolejek, a więc 720 minut ciężkiej, podkreślam ciężkiej, harówy! Najbardziej zobrazuje to, co jeszcze przed nami, fakt że w ciągu zaledwie 30 dni (25.04 – 24.05. 2008) drugoligowców czeka aż osiem kolejek, co daje praktycznie mecz co 4 dni. Zaledwie jedna majowa środa będzie wolna! To tempo wytrzymają tylko zespoły z długą ławką rezerwowych, a takim jest właśnie Lechia! Nikogo nie można przekreślać w walce o awans, ale patrząc na szczupłe, bądź zaawansowane wiekowo zasoby kadrowe niektórych klubów, to właśnie wyrównana kadra może okazać się decydującym argumentem w walce o ekstraklasę. Będąc tego świadomym nie rozdzierałem szat z powodu odpadnięcia biało-zielonych z rozgrywek pucharowych na poziomie ćwierćfinału. Dzięki temu podopieczni Dariusza Kubickiego skoncentrować mogą się na lidze, a tego, iż zafundowali nam największy od ćwierćwiecza pucharowy sukces nikt im nie odbierze.
Ale dość „podniecania się” liderowaniem. Jak mówi trener Kubicki, a przyznam, że do mnie to przemawia, nieważne na którym miejscu jesteś 33 kolejki, ważne, które miejsce zająłeś po 34-tym, ostatnim meczu. Aby poznać odpowiedź na to pytanie, musimy poczekać miesiąc. Do końca osiem, jak już wspomniałem ciężkich meczów, w których Lechia zdobędzie, oczywiście według mojej subiektywnej opinii, 17 na 24 możliwe punkty. Na ten dorobek złoży się 5 zwycięstw, 2 remisy i 1 porażka. To wariant optymistyczny. Wersja uwzględniająca awarię precyzyjnie funkcjonującego w tym sezonie mechanizmu, jakim jest nasza drużyna, zakłada 14 punktów, tj. 4 zwycięstwa, 2 remisy i 2 porażki. Niezależnie od tego, która z tych przepowiedni się spełni, oba warianty bezwzględnie dadzą nam…, wiadomo co! Matematyka, także ta ligowa, jest bezwzględna, a tej wiosny, jakby nie liczyć, to my jesteśmy, spośród całej ligowej osiemnastki, najbliżej rozwiązania zadania pod tytułem jak awansować. Zatem dość biadolenia, że coś miało być inaczej, że jeden mecz nie wyszedł itp. Wszyscy niech zajmą się tym co do nich należy: piłkarze skuteczna grą, trener w przerwach miedzy treningami, ćwiczeniem jaskółek i figur z marynarką jako rekwizytem, działacze skutecznym zarządzaniem klubem, kibice głośnym dopingiem na wszystkich meczach biało-zielonych, a ja… mówieniem o naszej Lechii. Po prostu róbmy swoje…, a za miesiąc będziemy mogli zbierać tego owoce - zdrowe owoce – w co mocno wierzę!