Gdańsk: sobota, 20 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 150 (15/2008)

6 maja 2008

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

GŁOSEM SPIKERA

Bolo jak Ryba

Ponad 26 lat temu, z końcem 1982 roku, odszedł z Lechii jeden z najbardziej utalentowanych podopiecznych trenera Michała Globisza. Postać bez udziału której biało-zieloni nie zdobyliby Pucharu Polski, dziś już raczej mocno zapomniana, dla młodszego pokolenia fanów Lechii wręcz anonimowa!

MARCIN GAŁEK

Do napisania o nim skłonił mnie przypadek dzisiejszego idola trybun –Andrzeja Rybskiego – dynamicznie grającego blondyna, którego wejścia na boisko głośno domagają się kibice. Tak samo było onegdaj z Bolesławem Błaszczykiem, bo o nim jest ten tekst.

POCZĄTKI

Bolesław Błaszczyk (ur. 28.06.1964) powszechnie kojarzony jest z trenerem Michałem Globiszem i szkółką piłkarską Lechii Gdańsk. Mało kto jednak wie, iż zaczynał w… Arce Gdynia, gdzie trafił jako 11-latek. Po pół roku zmienił barwy. Trafił do Lechii, gdyż ta w bezpośrednim starciu z jego pierwszym klubem zmiażdżyła gdynian. Przy Traugutta zjawił się na początku 1976 roku i rozpoczął treningi z zespołem rocznika 1962. Wkrótce jednak trafił do zespołu Michała Globisza skupiającego chłopaków urodzonych w latach 1963 i 1964. Poznał tam między innymi Jacka Grembockiego, Dariusza Wójtowicza, duety braci Wydrowskich i Hodurów. Później zespół zasilił Andrzej Marchel, z którym jego kariera przez kolejne lata była niemal nierozerwalnie związana. Zespół ten był formą eksperymentu – w Lechii podjęto nowatorską, jak na ówczesne czasy decyzję - jeden rocznik przez kolejne lata prowadzić ma ten sam trener. Ambitny trener i jego podopieczni od razu stali się najlepszym teamem na wybrzeżu, gromiąc kolejnych rywali, nierzadko strzelając kilkadziesiąt bramek w meczu. Najlepszym strzelcem był właśnie „Bolo” Błaszczyk. Ukoronowaniem osiągnięć tego zespołu był brązowy medal Ogólnopolskiej Spartakiady Młodzieży zdobyty latem 1981 roku. Lechia w półfinale uległa pechowo późniejszemu mistrzowi – Śląskowi Wrocław 0:1, oblegając niemal przez 90 minut bramkę rywala. Co ciekawe, w samym turnieju finałowym, rozegranym w Lublinie drużynę prowadził, w zastępstwie Michała Globisza, który objął II-ligowy zespół Lechii, Jerzy Jastrzębowski, z którym część wspomnianych piłkarzy sięgnęła wkrótce po krajowy Puchar.

DEBIUT

Latem 1980 roku trener seniorskiej Lechii – Wojciech Przybylski – włączył do kadry pierwszego zespołu najzdolniejszych juniorów, w tym Bolesława Błaszczyka. Nieopierzony junior nie czekał długo na debiut. Zagrał dwa miesiące później, w drugiej połowie dogrywki pucharowego meczu z Zawiszą. Zmienił w 106 minucie gry Dariusza Raczyńskiego. Już trzy dni później Lechia grała II ligowe derby ze Stoczniowcem, przy Marynarki Polskiej. Poirytowani nieporadnością napastników kibice Lechii siedzący za ławką rezerwowych biało-zielonych zaczęli skandować imię i nazwisko blondwłosego juniora. Trener uczynił zadość ich żądaniom i w 73 minucie spotkania Błaszczyk wszedł na boisko zmieniając Ryszarda Polaka. Mecz zakończył się wynikiem 0:0, ale „Bolo” w wieku 16 lat, 2 miesięcy i 17 dni zaliczył ligowy debiut. W sezonie 1980/81 zagrał łącznie w 6 meczach, a w pierwszej jedenastce wybiegł w meczu ostatniej kolejki przeciwko Moto-Jelcz Oława.

KADRA

W 1980 roku Błaszczyk został powołany do reprezentacji Polski U-17 kierowanej przez Mieczysław Broniszewskiego. Debiutował w rozegranym w Zwickau meczu przeciwko NRD. Wkrótce dołączył do niego Andrzej Marchel i od tego momentu obaj regularnie doświadczali zaszczytu grania w koszulce z orłem na piersi. Ich kolegami z reprezentacji byli między innymi: Józef Wandzik, Mirosław Myśliński, Wiesław Wraga, Joachim Klemenz, Jarosław Bako, Marek Leśniak.

SPADEK

Tymczasem latem 1981 roku trenerem pierwszego zespołu Lechii został Michał Globisz. Znacząco odmłodził on ligowy zespół stawiając w dużej mierze na swoich wychowanków. Tym sposobem podstawowym zawodnikiem drużyny został 17-letni wówczas Błaszczyk. Grał w lidze, jeśli nie kolidowało to z jego reprezentacyjnymi meczami. W rundzie jesiennej zdobył dwa gole. W drugiej kolejce Lechia podejmowała Błękitnych Stargard Szczeciński. W 37 minucie, po błędzie Błaszczyka jego reprezentacyjny kolega – Wiesław Wraga - wyrównał stan meczu na 1:1. Kilka sekund później „Bolo” zrehabilitował się zdobywając swoją pierwszą dorosłą bramkę. Drugie i ostatnie zarazem w tamtym sezonie trafienie Błaszczyk odnotował w meczu 14 kolejki z Olimpią w Poznaniu. „Bolo” otworzył wynik, a Lechia wygrała aż 3:0. Cóż z tego, skoro wiosna w wykonaniu biało-zielonych okazała się najgorszą w całej historii klubu. Lechia zdobyła zaledwie 7 punktów i z hukiem spadła z ligi. Odbyło się to bez udziału Błaszczyka, który w marcu złamał nogę podczas meczu kadry juniorów w Taszkiencie.

III LIGA

Latem 1982 Błaszczyk stawił się na treningu Lechii. Było, jak wspomina, bardzo biednie. Zajęcia prowadził duet Jerzy Jastrzębowski – Józef Gładysz. Liga zaczęła się jednak nieźle, kilka wygranych, pojedyncze remisy. Najbardziej w pamięci zapadł bohaterowi tekstu mecz 8 kolejki z Wisłą w Tczewie. Wspomina niezwykle wrogo i agresywnie do gdańskich kibiców i piłkarzy nastawioną publiczność, która dość licznie stawiła się na trybunach. Lechiści byli od samego początku wyzywani i opluwani. Co gorsza tuż po przerwie gospodarze objęli prowadzenie, a na dodatek po kilku kolejnych minutach mieli rzut karny. Tej okazji nie wykorzystali, a po chwili właśnie Błaszczyk wyrównał. Ostatecznie Lechia wygrała 3:1, a okoliczności tej victorii były niecodzienne. W drugiej połowie fani z Gdańska wygonili z trybun wszystkich, bez wyjątku, kibiców tczewskiego zespołu. Po meczu piłkarze i kibice triumfowali na pustym niemal obiekcie. Ostatecznie po rundzie jesiennej Lechia otwierała tabelę, wyprzedzając Stoczniowca Gdańsk jedynie lepszym bilansem bramkowym.

PUCHAROWA PRZYGODA

Równocześnie z ligą rozpoczęła się pucharowa przygoda Lechii. Pierwszy mecz Lechia rozegrała w Radziejowie Kujawskim z tamtejszym Startem. Po 90 minutach był remis 1:1, a biało-zieloni przypieczętowali swoje zwycięstwo (3:2) dopiero w ostatniej minucie dogrywki. Jak doniosła prasa bramki dla Lechii zdobyli: Marchel i Błaszczyk – 2. Otóż, jak przyznał ten drugi, nie jest to absolutnie prawda!!! Gole zdobywali inni zawodnicy, ale „Bolo” nie pamięta kto konkretnie. Trafienia przypisano wspomnianym, gdyż byli wówczas reprezentantami „młodzieżówki”, a dobra gra teoretycznie miała zwiększyć ich szanse na wyjazd na Mistrzostwa Świata do Meksyku, w następnym roku. W kolejnym meczu – z Olimpią Elbląg – Błaszczyk nie zagrał z powodu choroby. W 1/16 finału na Traugutta zjechał Mistrz Polski – Widzew. Ambitni trzecioligowcy okazali się lepsi, po celniej strzelanych rzutach karnych. Do najlepszych graczy meczu należał niewątpliwie bohater tego tekstu, który wykorzystał decydującą jedenastkę, w sytuacji, gdy nikt nie kwapił się do strzelania – były to już dodatkowe serie karnych. W nagrodę do Gdańska, w kolejnej rundzie, zawitał lider ekstraklasy – Śląsk Wrocław. Regulaminowe 90 minut nie przyniosło bramek, choć to Lechia, której motorem napędowym akcji był właśnie Błaszczyk, była optycznie lepszym zespołem. W dogrywce biało-zieloni zdeklasowali rywala wygrywając 3:0. „Bolo” otworzył wynik i wywalczył karnego, po którym padł trzeci gol. Blondwłosy zawodnik był na ustach kibiców! Nie wiedzieli oni jeszcze, że ten niewątpliwie wspaniały mecz był jego ostatnim w barwach Lechii…

TRANSFER

Wiedział o tym już sam zawodnik, trener Mieczysław Broniszewski i działacze … dwóch klubów: Widzewa i Bałtyku Gdynia. Trener młodzieżówki, przy selekcji zawodników na MŚ, postawił warunek, że zabierze tylko pierwszoligowców. To sprawiło, iż Bolesław Błaszczyk, w chwili, gdy był niekwestionowanym ulubieńcem gdańskiej publiczności opuścił Lechię. Wybrał Bałtyk, gdzie miał większe szanse na występy w pierwszym składzie. Los chciał, że nie wywalczył z Lechią Pucharu Polski, nie zagrał przeciwko Juventusowi, nie finalizował awansu do drugiej ligi, ani kolejnego – rok później – do ekstraklasy. Odszedł tuż przed największymi chwilami chwały. Chwały, której bez jego skutecznych zagrań z jesieni 1982 roku nie byłoby. Pytany, czy żałuje, zdecydowanie odpowiada, że nie! W czerwcu 1983, gdy biało-zieloni sięgali po Puchar Polski, on z reprezentacja U-20, w której grał w podstawowym składzie, zdobył brązowy medal Mistrzostw Świata U-20. Mecz z Juventusem oglądał z trybun, a w pierwszej lidze grał przecież, tyle, że w Gdyni.

ZAWSZE LUBIANY

Mimo odejścia z Lechii cieszył się nadal sympatią gdańskich fanów. Nie lżono go, gdy w barwach Bałtyku grał przeciwko lechistom. Pamiętam jak dziś, gdy w kwietniu 1988 roku podczas derbów rozgrywanych przy Olimpijskiej, rozgrzewał się akurat przed sektorem z kibicami Lechii, słychać było zaczepki: „Bolo – wracaj do Lechii” lub „Bolo – strzel coś dla Lechii”. Na taki luksus nie mogli liczyć dwaj inni ex-lechiści w barwach Bałtyku: Janusz Możejko i Tomasz Korynt, których gdańska publiczność traktowała jak wrogów śmiertelnych. Na boisko wszedł w 77 minucie i był to jego ostatni występ przed kibicami Lechii. Niestety kilka miesięcy później, z uwagi na uraz pachwin, zakończył karierę, mając zaledwie 24 lata.

DZIŚ

Dziś Bolesław Błaszczyk zajmuje się antykorozją. Za to rodzinnie nadal silnie związany jest z futbolem i Lechią. Jego brat – Mieszko (w przeszłości trenował w Lechii) jest mężem córki… Tomasza Korynta czyli wnuczki Romana Korynta. Obowiązki zawodowe sprawiają, że niezwykle rzadko bywa na meczach Lechii, ale istnieje spora szansa, że to się zmieni. A to za sprawą ukochanej córki – 14- letniej Olimpii, która bardzo, ostatnimi czasy, chce w końcu wybrać się na mecz Lechii. Trzymajmy kciuki za realizacje tego planu. Opowiadający to „Bolo” od razu mówi, że jest w takim wieku, że córce nie sposób odmówić! Zatem „Bolo” – wracaj do Lechii!!! Chociażby po to, aby zobaczyć jak gra Andrzej Rybski – Twój „sobowtór”.

PS. Dziękuję Bolesławowi Błaszczykowi za pomoc w zdobyciu materiałów do tekstu.

PS – bis. Tekst autoryzowany.

Opinie (2)
Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.318