Gdańsk: czwartek, 18 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 150 (15/2008)

6 maja 2008

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

CO SIĘ STAŁO Z MARCINEM SZAŁĘGĄ?

Największy talent w IV lidze

W 2001 roku prezes Wisły stwierdził, że do Krakowa ściąga najlepszych młodych piłkarzy z całego kraju, a jeden z nich jest najlepszym polskim juniorem. Zapewne nie przypuszczał, że ów junior w wieku 25 lat będzie występował na IV-ligowych boiskach.

MATEUSZ JASZTAL

Zawodnikiem, w którym takie nadzieje pokładali działacze Wisły Kraków był Marcin Szałęga. "Szalony" w zespole Białej Gwiazdy zadebiutował już jako 19-latek w meczu europejskich pucharów, przeciwko Hajdukowi Split. W 84 minucie decyzją trenera Smudy stał się zmiennikiem samego Tomasza Frankowskiego. Były to dobre złego początki, gdyż Szałęga nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Głównie z powodu poważnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na dwa lata. Nie widząc większych szans na grę w Wiśle, zawodnik w 2006 roku opuścił Kraków i dołączył do drugoligowej Lechii Gdańsk. Nad morze przyjeżdżał jako gwiazda, która według medialnych informacji miała kosztować klub 100 tysięcy złotych.

- Myślę, że będę grał bardzo dobrze i spłacę ten transfer moją grą. Wtedy wszyscy będą zadowoleni - zapowiadał Marcin Szałęga na naszych łamach w sierpniu 2006 roku.

W tamtym okresie o "Szalonym" bardzo dobrze wypowiadał się również drugi trener Lechii, Tomasz Kafarski: - To bardzo dobry technicznie zawodnik z dobrym przeglądem pola. Może grać i na środku, i na boku pomocy. Czas pokaże, ale moim zdaniem ma zadatki na dobrego rozgrywającego. Myślę, że będzie wartościowym graczem Lechii.

Jak się okazało, im dłużej Marcin Szałęga przebywał w Gdańsku, tym bardziej oddalał się od pierwszego składu. W obecnych rozgrywkach rozegrał tylko cztery mecze, ani jednego wiosną.

- Ciężko powiedzieć, dlaczego moja historia potoczyła się inaczej niż zapowiadano - mówi Szałęga. - Głównym powodem były kontuzje. Najpierw w Wiśle straciłem dwa lata, później przychodząc do Lechii z nadzieją na większe szanse na grę, miałem problemy ze śródstopiem. Ciężko jest się rozwijać, kiedy zamiast na trening jedzie się do lekarza. Niestety, zbyt dużo czasu straciłem na leczenie urazów.

- Wpływ na karierę Marcina Szałęgi w Lechii miały przede wszystkim urazy. Marcin zawsze w nieodpowiednim momencie "łapał" kontuzje. Obecnie ma problemy z wywalczeniem sobie miejsca w pierwszym składzie - dodał Kafarski.

Ciągle powtarzające się urazy to prawdziwa zmora byłego gracza Wisły Kraków.

- Trudno stwierdzić, czym spowodowane są te kontuzje. Wiadomo, piłka nożna to nie szachy. W wyczynowym sporcie takie rzeczy są normalne. Szkoda, że tak często spotykały właśnie mnie, ale taki jest sport - przyznał "Szalony". - Najbardziej cieszy mnie, że już od ponad roku jestem zdrowy, normalnie trenuję i przynajmniej pod tym względem jest coraz lepiej.

Przed aktualnymi rozgrywkami popularny "Szalony" trenował już normalnie. Jego kłopoty zdrowotne należą do przeszłości, lecz mimo to zawodnik ciągle ma problemy ze znalezieniem się choćby w meczowej osiemnastce.

- Przed obecnym sezonem trenowałem jak reszta zespołu i chciałem powalczyć o miejsce w składzie. Szansę dostałem dopiero w Lublinie, skąd dzięki mojej bramce przywieźliśmy do Gdańska trzy punkty. Po tym meczu wypadłem ze składu. Rzadko łapałem się nawet do meczowej osiemnastki - opisał Szałęga. - Pytanie, dlaczego tak jest należy skierować do szkoleniowca, nie do mnie. Osobiście nie mam żadnego żalu. Taki jest sport, taka jest rywalizacja. Trener podejmuje decyzje. Aktualnie gram w rezerwach, normalnie trenuję i mogę tylko czekać.

- Marcin Szałęga to wartościowy zawodnik - ocenia Tomasz Kafarski. - To, że ma papiery na granie udowodnił w meczu z Motorem, kiedy to ja prowadziłem zespół. Marcin wszedł z ławki rezerwowych, strzelił bramkę i dzięki niemu wywieźliśmy z Lublina cenne trzy punkty. - Co nie znaczy, że gdybym ja był pierwszym trenerem, sytuacja Marcina Szałęgi byłaby lepsza czy gorsza. Na tę chwilę według trenera Kubickiego są lepsi na pozycji Marcina i dlatego skład drużyny jest taki, a nie inny.

Patrząc na występy Szałęgi od przyjścia do Gdańska, nie da się odnieść wrażenia, że "Szalony" najbardziej oddalił się od drugoligowego składu wraz z przyjściem Dariusza Kubickiego.

- Marcin Szałęga jest członkiem kadry pierwszego zespołu, konkurencja jest spora, a jak ktoś się nie mieści w pierwszym zespole, to gra w rezerwach - powiedział Kubicki. - Szałęga za mojej kadencji też dostawał szanse. Zajmuję się wszystkimi zawodnikami, a skład na dany mecz ustalam w zależności od sytuacji i potrzeb drużyny.

Walka "Szalonego" o miejsce w pierwszym składzie jest dodatkowo utrudniona ze względu na ustawienie preferowane przez trenera Kubickiego. Były szkoleniowiec Legii Warszawa preferuje grę dwoma defensywnymi zawodnikami w środku pola, podczas gdy Szałęga jest graczem o predyspozycjach ofensywnych.

- Nie, to nie ma żadnego znaczenia, że gram dwoma defensywnymi pomocnikami na środku - przyznał Dariusz Kubicki. - Obok nich wystawiam też w zasadzie czterech napastników. Na skrzydle grali: Hirsz, wcześniej Wiśniewski, Rybski czy Rogalski, a są też Buzała i Cetnarowicz. To daje nam duży potencjał z przodu i dlatego też poczynania ofensywne musza być po prostu dobrze zabezpieczone.

W przerwie zimowej wydawało się, że Marcin Szałęga będzie jednym z kandydatów "do odstrzału", tak się jednak nie stało. - Aby wywalczyć awans, trzeba mieć szeroką i wyrównaną kadrę. Z tego też powodu potrzebny jest nam Szałęga. Myślę, że również w rywalizacji o każde miejsce w składzie tkwi siła mojego zespołu - stwierdził pierwszy szkoleniowiec Biało-Zielonych.

Sam piłkarz otwarcie przyznaje, że w obecnej sytuacji nie widzi większych szans na grę w pierwszej drużynie. - Myślę, że bardzo ciężko będzie przebić się do pierwszego składu. Trener Kubicki ma już swój skład, ma podstawową osiemnastkę. Ten skład przynosi punkty. Wiadomo, że najważniejszym celem jest awans do pierwszej ligi. Jak na razie mecze są wygrywane, a zwycięskiego składu się nie zmienia. Także myślę, że raczej nie ma szans na zaistnienie w pierwszej drużynie - powiedział były kolega klubowy Macieja Żurawskiego i Tomasza Frankowskiego.

Chyba sam zainteresowany nie spodziewał się, że chwile po wypowiedzeniu tych słów dowie się o tym, że znalazł się w składzie, który wyjedzie do Łowicza. - Są duże szanse, że Marcin pojedzie na najbliższy mecz i są też szanse, że Marcin będzie grał. Być może czeka go jakiś przełomowy weekend i udowodni to, że potrafi grać w piłkę, bo to, że potrafi nie ulega wątpliwości - wyjawił przed meczem z Pelikanem Tomasz Kafarski.

W Łowiczu popularny "Szalony" cały mecz spędził na ławce rezerwowych, co i tak jest pewnym progresem w stosunku do poprzednich meczów. Kto wie, czy w następnych meczach nie będzie już poważnym kandydatem do wejścia na boisko. - Oczywiście Marcin Szałęga w najbliższym czasie ma szanse na grę. Rywalizacja trwa, nikogo nie skreślam - powiedział Dariusz Kubicki.

Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.032