Projektantem stadionu jest firma Rhode-Kellerman-Wawrowsky z Dusseldorfu, która jeszcze przed przyznaniem Gdańskowi organizacji Mistrzostw Europy przedstawiła swoją ofertę gdańskim samorządowcom. Wstępny projekt zakłada budowę obiektu przypominającego swoim kształtem bursztyn, rzecz nieodłącznie łączącą się z Gdańskiem. Trybuny Baltic Areny mają pomieścić 40 tysięcy osób, wszystkie mają być zadaszone. Stadion będzie liczył 6 poziomów:
Poziom -1 - Techniczny 1
Boisko 0 - Tunele
Poziom 0 - Catering (personel, składowanie)
Poziom 1 - Klub biznesowy, Pub dla fanów, Promenada
Poziom 2 - Pub dla fanów, Loże, Lounge dla VIP-ów, Balkon dla VIP-ów
Poziom 3 - Promenada, Loże, Balkon dla VIP-ów
Poziom 4 - Womitoria (wejścia) trybuny górnej, Promenada dla prasa
Poziom 5 - Techniczny 2
Poziom 6 - Loża obserwacyjna, czyli tzw. "Skybox"
Ostatnio z projektu wykreślono dwa elementy: otwierany dach (koszt 60 mln złotych) oraz wysuwaną murawę, która kosztowałaby kolejne 100 milionów złotych. Oba te rozwiązania są najzwyczajniej zbyt kosztowne dla miasta, które i tak już dwoi się i troi, aby wygenerować fundusze na tak ogromną inwestycję. Rada Miasta Gdańska zgodziła się ostatnio na wpisanie budowy gdańskiego stadionu na listę kluczowych projektów w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym. Tym samym spełniono ostatnie wymagania, by stopień zagrożenia określany przez UEFA dla Gdańska obniżyć z wysokiego do co najmniej średniego. Oznacza to, że budowa w Letnicy będzie traktowana jako priorytet, niestety kosztem innych inwestycji miejskich.
Plac budowy
A jak wyglądają prace budowlane? Pierwszego kwietnia na przyszły teren budowy wjechały buldożery, które zrównały z ziemią stare altanki na byłym już terenie ogródków działkowych. Obecnie miasto ogłosiło przetarg na wykonanie pierwszego etapu robót budowlanych. Chodzi tu o wymianę podłoża na terenie o powierzchni około 34 hektarów oraz wykonanie nasypów na obszarze projektowanego stadionu pod stadion, drogi i parkingi. Niedawno Ryszard Trykosko, Prezes Spółki Biura Inwestycji Euro Gdańsk 2012 przyznał, że zainteresowanie jest duże i swoje konkretne oferty zamierza złożyć ponad dwadzieścia poważnych firm.
Ostatniego dnia kwietnia br. Wojewoda Pomorski przekazał Pawłowi Adamowiczowi decyzję lokalizacyjną dla Baltic Areny wraz z infrastrukturą towarzyszącą, która stwarza podstawy do wydania pozwolenia na budowę bez konieczności zmiany planów zagospodarowania przestrzennego.
Kosztowny bursztynek
Z pewnością każdy jest ciekawy, ile kosztować będzie to przedsięwzięcie, wszak stadionów nie buduje się na co dzień. W prasie pojawiały się różne kwoty, które oscylowały pomiędzy 670 milionami, a miliardem złotych. W styczniu urzędnicy gdańskiego magistratu uaktualnili tę sumę i w tej chwili oficjalnie Baltic Arena to inwestycja rzędu 500 milionów złotych. Skąd ta różnica? Przy wcześniejszych kalkulacjach nie uwzględniano taniejącego, w stosunki do złotówki, euro, zaś uwzględniono rosnące koszty materiałów budowlanych.
Nie od dziś wiadomo, że pieniądz rządzi światem. Niepodzielnie rządzi też relacjami pomiędzy Ministerstwem Sportu, a gdańskim magistratem. Zasada jest taka: im tańsza i bardziej ekonomiczna Baltic Arena, tym chętniej rząd dołoży grosza do budowy. Dlatego na pewnym etapie pojawił się pomysł aby pojemność stadionu zmniejszyć do ok. 35 tysięcy, co pozwoliłoby łatwiej utrzymać mu się po mistrzostwach. Niestety, oznaczałoby to wykluczenie Gdańska z możliwości organizacji ćwierćfinału podczas Mistrzostw Europy 2012.
Obecnie sprawa finansowania wygląda następująco: rząd Polski daje 144 miliony złotych, miasto jak do tej pory deklarowało, że stać je na co najwyżej 120 milionów, Unia Europejska nie dołoży ani grosza, gdyż zakwalifikowała projekt jako czysto komercyjny. Nie trzeba być księgowym, aby dostrzec dziurę w budżecie w wysokości ponad 240 milionów złotych. Skąd te pieniądze? Nadzieja w inwestorach prywatnych, takich jak spółka Lotos, która zapowiedziała, że jest zainteresowana wejściem w ten projekt, lecz nie za darmo.
- Sponsoring sportowy nie jest jednak działalnością charytatywną. Traktujemy ją komercyjnie, czyli w zamian za wsparcie finansowe, oczekujemy od takich projektów konkretnych rezultatów promocyjnych - mówił dla Gazety Wyborczej Trójmiasto jeden z menedżerów Lotosu. Renata Wiśniowska, pełnomocnik prezydenta Gdańska ds. budowy Baltic Areny nie ukrywa, że jedną z możliwości jest nazwanie stadionu od nazwy sponsora. Zatem czy Lechia zagra na Lotos Arenie?
Co dla Lechii?
Silna Lechia jest z pewnością potrzebna temu stadionowi, aby miał on sens bytu. Nikt nie chce, aby powtórzyła się sytuacja z Portugalii, która organizowała Euro w 2004 r. Z dziesięciu stadionów obecnie tylko trzy są w pełni wykorzystywane i zarabiają na siebie.
- Samorządowcy, tak jak kibice, sercem są za Lechią. Mamy nadzieję, że Lechia nie tylko utrzyma wysoką formę, ale będzie mierzyć jeszcze wyżej, co tylko zwiększy przekonanie o konieczności budowy wielkiego stadionu - mówi nam Michał Kruszyński z Biura Inwestycji Euro Gdańsk 2012.
Niedawno na stronie internetowej Gdańska ukazała się ankieta, w której mieszkańcy mogli wyrazić swoją opinię na temat wyglądu stadionu. Respondenci wypowiedzieli się za pomysłem, aby krzesełka na stadionie były pomalowane według barw klubowych. Można się tu domyślać, że chodziło im o barwy biało-zielone, należące do największego klubu miasta. Jaka jest szansa realizacji tego pomysłu, pytamy ponownie Michała Kruszyńskiego z BIEG-u.
- Projektant stadionu założył pewne rozwiązania architektoniczne, w tym kolorystykę, która ma wedle przyjętej koncepcji nawiązywać do kolorystyki bursztynu. Ostateczne decyzje wykonawca stadionu będzie podejmował wraz z Prezydentem Miasta.
Już w pierwotnym projekcie stadionu, opublikowanym jeszcze przed przyznaniem Polsce Mistrzostw Europy, była mowa o podziemnych pomieszczeniach biurowych dla zarządu klubu Lechia Gdańsk oraz sekretariatu klubu. Wygląda też na to, że wewnątrz obiektu znajdzie się też miejsce na muzeum historii trójmiejskiej piłki nożnej.
- Muzeum to bardzo ciekawa idea, często już zrealizowana u naszych zachodnich sąsiadów. Na etapie projektowania w konstrukcji stadionu przewidziano powierzchnię nie tylko na muzeum, ale też na restaurację, pub, kaplicę - o wszystkim zadecydujemy na etapie prac wykończeniowych, kiedy surowe pomieszczenia nabiorą pełnej formy, a operator stadionu określi ekonomiczne i marketingowe cele poszczególnych części stadionu - wyjaśnia Michał Kruszyński.
Nam, kibicom, z pewnością podoba się idea dwupoziomowego pubu z widokiem na boisko. Któż z nas nie chciałby oglądać swojej kochanej Lechii siedząc z kolegami przy szklance piwa. W pozostałych kwestiach na ostateczne rozstrzygnięcia pozostaje nam czekać i zdzierać nasze gardła na starym dobrym "T29", gdyż to właśnie od wyników naszych ulubieńców zależy, ile będzie Lechii na Baltic Arenie.