Gdańsk: sobota, 20 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 154 (19/2008)

3 czerwca 2008

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

GŁOSEM SPIKERA

Stec bzdur

Nie raz dane było mi przeczytać w prasie tekst o Lechii, który miał niewiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, a już zupełnie nic z prawdą. W pogoni za sensacją, autorzy takich publikacji stracili z pewnością kontakt z otaczającą ich rzeczywistością.

MARCIN GAŁEK

Teksty oparte na domysłach, czasami mające rzekomo na celu dobro społeczne oczerniały wizerunek Lechii i ludzi z nią związanych. Są też ludzie piszący o naszym klubie, którym prawdopodobnie nigdy nie było dane zawitać na Traugutta 29.

Szczytem zaś wszystkiego są fantaści lub zwykli oszuści, ohydni kłamcy, którym los, bo przecież nikt kompetentny, dał posadę w redakcji periodyku o wielotysięcznym nakładzie. Dziś to właśnie oni mają głos!!! Zapraszam do lektury wybiórczo stworzonej przeze mnie kompilacji cytatów z pewnej opiniotwórczej gazety o ukazującej się na terenie całego kraju, a nawet docierającej tez poza granice Rzeczpospolitej.

Tekst „Czy Lechia i jej kibice ustawiają III ligę?” popełniło trio w składzie: Grzegorz Kubicki, Paweł Rzekanowski, Marek Szandurski. Opublikowała zaś Gazeta Wyborcza z dnia 02.05.2005 r. – dodatek sportowy, str. 7. Najsmakowitszy fragment brzmiał tak: „Lechia (…) Następny mecz wyjazdowy ma rozegrać jutro w Chojnie z Odrą. Od kilkunastu dni do klubu i miejscowej komendy policji napływały faksy z informacjami, że na mecz przyjedzie 700 kibiców z Gdańska, w tym setka "bojówkarzy".”

„- Podobno mają nawet przyjechać kibice Lechii z Berlina i Hamburga - podkreśla Robert Iżak, prezes Odry. - To wszystko jest śmieszne, działacze z Gdańska, bazując na strachu, starają się zapewnić sobie punkty bez wychodzenia na boisko.” – to już cytat z internetowej wersji tego artykułu zamieszczonej na www.gazeta.pl.

Ponadto w środkowej części tekstu z wydania gazetowego, przeczytać można zdanie: „Lechia walczy o awans do II ligi z TKP Toruń. Torunianie po jesieni mieli dziewięć punktów przewagi nad rywalami, teraz spadli na drugie miejsce, tracą trzy punkty do Lechii”. Następnie opisano rzekomo wydumanego karnego jakiego w Świnoujściu przeciwko torunianom podyktował sędzia. O Lechii nie ma tu nic, ale autorzy, miedzy wierszami, dają do zrozumienia, ze chuligani, sędziowie, mafia i to międzynarodowa – choć głównie z Niemiec, sprzyjają jak tylko mogą Lechii. A na okrasę wyznanie prezesa Odry: „Jesteśmy małym klubem, ale mamy honor. Lechia nas nie wystraszy i do meczu przystąpimy.” Ciekawe co powodowało autorami tekstu, ze akurat Odrę uznali za wyjątkowo wartą opisania, a nie poświęcili nawet zdania blisko połowie setki klubów z A-klasy, V i IV ligi, które podejmowały u siebie biało-zielonych. Zresztą informacja, że TKP po jesieni miał 9 punktów przewagi też jest bzdurą, gdyż różnica na półmetku ligi wynosiła 7 punktów (TKP-33; Lechia 26). Widocznie pogoń za tanią sensacją tak podnieciła autorów tego bzdurnego tekstu, że zapomnieli zasad dodawania i odejmowania w zakresie dziesięciu! Ale cóż wymagać – merytorycznie kiepsko, z rachunków poniżej krytyki, to i tekst, jako całość żenujący.

Bojówkarzy z całego świata w Chojnie nie uświadczono, miejscowości nie zrównano z ziemią, jedynie trójka niedouczonych „miłośników science-fiction”, odpowiedzialna za tekst zainkasowała wynagrodzenie za „dobrze” wykonaną robotę. Działaczy i kibiców, za ten bełkot, oczywiście nie przeproszono.

Dnia 10.08.2006, na stronie 27 głównego wydania „Gazety” znaleźć można było sensacyjny tytuł: „Kaszubia ucieka z Pucharu Polski bo boi się kibiców Lechii”. Już wstęp brzmi „obiecująco”: „Trzecioligowiec z Kościerzyny wycofał się z rozgrywek Pucharu Polski. Powód? W przypadku wygranej w następnej rundzie musiałby gościć Lechię Gdańsk, której kibiców boja się na całym Pomorzu”. Skąd autor wie, że lechistów boja się w całym regionie, tego nie wyjaśnia. Ciekawe zatem, jakim cudem zorganizowano mecze Lechii, np. w Marezie, Objeździe czy Łubianie?

Dalej czytamy: „Wycofujemy się z powodów organizacyjnych – mówi Bogdan Drzymała, dyrektor Kaszubii, ale wiadomo, że jego klub boi się przyjazdu kibiców Lechii”. Druga część tego cytatu to już uwaga osoby podpisującej tekst. Prosta zasada: skoro z wypowiedzi nie wynika, co chce uzyskać prowadzący wywiad, to trzeba to przetłumaczyć czytelnikom tak, aby sens był zgodny z zamierzeniem autora.

Klasyczny przykład spiskowej teorii dziejów. Zachowując taki styl pisania należy przypuszczać, że Groclin zrezygnował z udziału w Pucharze UEFA, gdyż pan Drzymała otrzymał cynk, że sprzymierzeni z fanami Śląska kibice Lechii zamierzają zdemolować przynajmniej jedną, w zależności od wyników fuzyjnej drużyny, europejską metropolię. To by się dopiero nadawało na pierwszą stronę!!!

„Fenomenalną” akcją, z cyklu „dla dobra polskiej piłki” okazał się artykuł z pierwszej strony „Gazety Wyborczej Trójmiasto” z dnia 26.10.2004 roku „Stop chuliganom”. Obok tekstu ukazały się zdjęcia kibiców biorących udział w stadionowych zamieszkach podczas meczu Lechia – TKP Toruń. Pomysłodawcy akcji napisali: „Jeśli znasz kogoś z pseudokibiców, którzy są na zdjęciach powyżej, wiesz, gdzie mieszka, gdzie się uczy, pracuje lub choćby jakiego pseudonimu używa, zgłoś to w najbliższym komisariacie”. Ciekawostką był fakt, iż na zdjęciach, które opublikowano w trójmiejskim dodatku dziennika widoczni byli młodzieńcy w żółto-niebieskich barwach, a więc kolorach gości. Akcja odbiła się szerokim echem, pisano o niej kilkakrotnie, ale jej efekty były prawdopodobnie mizerne, gdyż redakcja nie pochwaliła się efektami. Czemu? Zapewne dlatego bo nikt z gdańskich czytelników gazety nie znał przedstawionych na zdjęciach młodzieńców, bo i skąd…? Zdążono jednak dość mocno zepsuć wizerunek widowni zasiadającej przy Traugutta. Hipokryzja w najczystszej postaci!

Jeśli chodzi o kwestię zdjęć to pracownicy Wyborczej upajają się zapewne publikacją kilku z nich. Przedstawiają one flagi, które na stadionie Lechii zawisły raz, góra dwa razy. Potem zostały skonfiskowane i nie zaistniały już na żadnym meczu. Jest to efekt działań klubu mających na celu poprawę wizerunku kibiców biało-zielonych. Mimo, że były to zdarzenia sprzed kilku lat to ostatnimi miesiącami nadal katowano czytelników tymi samymi co przed laty fotografiami, z jakże wymownym podpisem, „…symbole rasistowskiego Ku-Klux-Klanu na fladze wiszącej na stadionie Lechii”. Obok, a jakże, nie zabrakło fotografii legendarnych już bananów leżących na bieżni stadionu T29. Podejrzewam, że gdyby pomnożyć wspomniane już kilka bananów przez ilość publikacji z ich wizerunkiem, które ukazały się na łamach wiadomego periodyku to uzbieralibyśmy już przynajmniej kontener owoców. Największym echem ostatnio odbił się chyba podpis pod fotosem przedstawiającym kibica w szaliku z widocznym na pierwszym planie symbolem Legii. Obok niego zawieszono flagę z symbolem uznawanym powszechnie za rasistowski. Fakt ten był tak medialny, iż zamieszczono go w numerze Gazety Wyborczej z dnia 11.04.2008 r. na stronie 8 wydania ogólnokrajowego! Czytelnicy z całej Polski mogli przeczytać pod zdjęciem: „Jeden z szalikowców Lechii podczas meczu z Legią. Obok neonazistowska flaga”. Do tego tytuł „dzieła” Grzegorza K.: „Rasiści na trybunach w Gdańsku”. Wszystko pięknie opisane tak, że przeciętny, niezorientowany w tematyce kibicowskiej czytelnik już wyrobił sobie zdanie, że statystyczny bywalec stadionu Lechii to facet w kapturze, dookoła którego roi się od rasistowskich i nazistowskich znaków, a na Traugutta odbywają się regularne zloty tego typu szaleńców. Pokusiłem się o telefon do redakcji i autor tekstu tłumaczył, że to nie jego wina, że to warszawska część redakcji coś pokręciła itp. Zaproponowałem sprostowanie lub ewentualnie tekst o pozytywnych działaniach fanów Lechii, jakich przecież niemało, a dziwnym trafem ich opisy nie znajdują miejsca na łamach Wyborczej. Grzegorz Kubicki stwierdził, iż nikt mu tego „nie puści” itp.

Szybko, wraz Rafałem Stecem i Radosławem Nawrotem, znalazł za to temat, który „puszczono”. To zachowanie gdańskich kibiców Poznaniu. Od razu zaznaczę, że jakiekolwiek przejawy obrażania rywala, nieważne nawet jaki jest ich podtekst, nie powinny być znakiem firmowym kibiców klubu z ambicjami, a takim jest przecież Lechia. Jednak fakt, iż artykuł o kibicach Lechii, autorstwa Nawrota i Kubickiego, trafił na pierwszą stronę sportowego dodatku Gazety, spychając z niej między innymi tekst o sukcesie Roberta Kubicy, był co najmniej dziwny. Mniej zaskakującym okazał się on jednak po stwierdzeniu, iż każdy z inicjatorów nagonki na Lechię, mógł mieć w tym swój interes. Jaki? Kubicki nigdy nie ukrywał, ze sympatyzuje z Arką, a Stec, który dołączył do pisania o Lechii okazał się kibicem Podbeskidzia. Drużyny te poważnie skorzystałyby na sugerowanym przez nich odjęciu punktów Lechii, gdyż rywalizowały z biało-zielonymi o awans do ekstraklasy. Do tego dochodzi Nawrot, który swoją „płomienną” twórczością mógłby ugrać walkowera na korzyść Warty. Szaleństwo nabrało takich rozmiarów, że dało się słyszeć opinie, że najlepszym rozwiązaniem na walkę z rasizmem jest zatrudnienie przez Lechię piłkarza, który pochodziłby z Afryki!!! Pomysł wysunięty przez ludzi, którzy z zarządzaniem klubem oraz tworzeniem drużyny piłkarskiej niewiele maja wspólnego. Dopiero później podchwycono go w apelu klubu do kibiców. Zawsze wydawało mi się, iż celem osób odpowiedzialnych za wyniki sportowe drużyny piłkarskiej jest zatrudnienie jak najlepszych zawodników, a nie zatrudnienie jak najlepszych graczy pod warunkiem, że którykolwiek z nich pochodziłby z Czarnego Lądu. Ciekawe, czy tego typu kryteria personalne obowiązują w redakcji gazety, która z uporem maniaka usiłuję postawić w społecznej świadomości znak równości pomiędzy słowami Lechia i rasizm. Chcąc dowiedzieć się bezpośrednio od Rafała Steca, co powodowało nim, iż dzień w dzień podpisuje swoim nazwiskiem teksty niszczące dobre imię naszego klubu zadzwoniłem do warszawskiej redakcji Gazety Wyborczej, przedstawiłem się, zostawiłem numer telefonu licząc na odzew. Nie doczekałem się do dziś… Szkoda, bo chciałbym się dowiedzieć jak wygląda ilość artykułów jego autorstwa, zawierających głównie pomyje wylewane na Lechię, w zestawieniu z ilością meczów Lechii obejrzanych na żywo. Obawiam się, że ten drugi wskaźnik wyniósłby zero bądź niewiele by od niego odbiegał. Chciałem się też dowiedzieć, co wie o działalności Lechii jako klubu i ludzi z nim sympatyzujących. Pewnie nic, skoro i tak nie obłaskawił mnie nawet minutą rozmowy. Rafał Stec po prostu pisze o tym co usłyszy od kolegów, w tym przypadku Kubickiego i Nawrota, lub co przeczyta! A co mógł przeczytać? Na przykład: "Ponad pół tysiąca fanów Lechii Gdańsk pojawiło się na meczu II ligi z Wartą Poznań. Gdy w 76. min. na boisku pojawił się czarnoskóry piłkarz Warty, zaczęli wydawać dźwięki naśladujące odgłosy wydawane przez małpy. Nie ma żadnych wątpliwości, że adresatem był Alan Ngamayama - piłkarz Warty o ciemnym kolorze skóry. Po raz pierwszy małpie pohukiwania wybrzmiały, gdy właśnie on wbiegł na murawę, a potem przy każdym jego dojściu do piłki. Łącznie - pięciokrotnie, bo Ngamayama pojawił się na boisku w 76. min". Pytałem kilka osób, które były na tym meczu i potwierdziły, że rzeczywiście buczano, tyle, że nie pięć razy, a minimum trzydzieści pięć, a pierwsze pohukiwania miały miejsce już w pierwszej połowie. O tym, że Stec i Kubicki opisywali wydarzenia, których nie widzieli jestem pewien, ale, czy trzeci z wymienionych był na meczu? Sadząc po tym, że nie raz mija się z prawdą obawiam się, że także nie był!!! Jeśli zaś jednak był obecny na trybunach, to na podstawie tego jak opisał to czego był świadkiem, można jego kolejne relacje z imprez sportowych czytać z przeświadczeniem, że to wytwór jego wyobraźni, czyli "bujdą na resorach"!

Na koniec temat najbardziej aktualny, tj. ułamanie części fontanny Neptuna. Jest to naganne bez dwóch zdań. Temat, oczywiście znalazł się także w Gazecie Wyborczej z dnia 20.05.2008 r. Rozmawiałem ze znajomą, która posiada niezbędna wiedzę na temat stanu postaci stanowiącej jeden z symboli naszego miasta. Okazało się, że Neptun ulega różnego rodzaju uszkodzeniom około dziesięć razy w roku. Jednak redakcja, której pasją stało się pisanie o Lechii, z naciskiem na zniszczenie marki klubu, tak przecież mozolnie odbudowywanej od siedmiu lat, opisała, ale za to bardzo szeroko, tylko jeden incydent. Całkowicie "przypadkowo" akurat ten z 18 maja.

Tym tekstem nie zamierzam nikomu sugerować, aby nie czytał "Gazety Wyborczej". Niech każdy czyta to co uważa za słuszne i mu odpowiada. Warto jednak pamiętać, że "papier wszystko zniesie" i nie ma możliwości zbuntowania się nawet w sytuacji, gdy nosi na sobie treści fałszywe, które powstają w głowach osób uważających się za dziennikarzy tylko dlatego, że znaleźli zatrudnienie w redakcji. Być może ludzie ci nie zdają sobie sprawy, iż mają wpływ na społeczeństwo i jego opinie na temat różnych kwestii, także obiegowej opinii o Lechii Gdańsk. Dlatego najlepiej byłoby, aby osoby, które o naszym klubie nie mają najzwyczajniej pojęcia, nie chodzą na mecze biało-zielonych, nie znają kulisów często społecznikowskiej działalności setek osób, którym drogie jest dobre imię Lechii, nie pisały o rzeczach, które są ewidentnym przekłamaniem. Po przeczytaniu niektórych publikacji "Wyborczej" czytelnicy w całej Polsce mogą nabrać przekonania, że statystyczny kibic Lechii to osoba ziejąca nienawiścią do wszystkiego i wszystkich. Jest to obraz fałszywy i zakłamany, a wielki wkład w ten stan mają właśnie autorzy wspomnianych w tym tekście publikacji. Skoro nie pomagacie, to chociaż nie przeszkadzajcie!!!

Opinie (14)
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.403