Gdańsk: piątek, 29 września 2023

Tygodnik lechia.gda.pl nr 154 (19/2008)

3 czerwca 2008

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

MÓWIĄ PIŁKARZE POŻEGNANI PRZEZ LECHIĘ

Nie wszyscy wiedzą

Fechner, Fedoruk, Jurkowski, Kubiński, Loda, Pietrowski, Speichler - tak wyglądała ogłoszona we czwartek przez Lechię lista zawodników, którzy mogą nie znaleźć się w kadrze beniaminka ekstraklasy. Nie zagłębiając się w sensowność takich, a nie innych decyzji personalnych, próbowaliśmy porozmawiać z pożegnanymi przez klub piłkarzami na temat zaistniałej sytuacji oraz ich planów na przyszłość.

KAROL SZELOŻYŃSKI

Czterech na pewno odchodzi

SEBASTIAN FECHNER: Nic nie powiem
koniec kontraktu

W III lidze był gwiazdą, do awansu do ekstraklasy także się przyłożył, bo jesienią grał w większości spotkań. Wiosną jednak zaliczył słabszy występ w inaugurującym tę rundę meczu z Piastem i stracił miejsce w składzie. Do końca sezonu zaliczył już tylko kilka epizodów. W Lechii postanowiono nie przedłużać z Fechnerem kończącego się kontraktu. Plotki głoszą, że młody defensor przeniesie się do beniaminka nowej I ligi, Górnika Łęczna, co powinno ułatwić przeprowadzenie definitywnego transferu Tomasza Midzierskiego do Gdańska.

- O jakiej sprawie mielibyśmy rozmawiać? O decyzji klubu wobec mojej osoby nie rozmawiam z nikim i panu też za dużo nie powiem. W tej chwili jestem już w domu, odpoczywam i na tym się koncentruję. Ogólnie nie chcę myśleć o piłce. Bardzo przepraszam. Może pan spróbować za kilka dni - tyle udało się nam dowiedzieć od Fechnera.

- W Fakcie ukazał się artykuł z moimi wypowiedziami? O nie, to było jakoś domontowane. Dementuję wszystko, co rzekomo tam powiedziałem - dodał.


ADRIAN FEDORUK: Wspólna decyzja
transfer czasowy

- To nie "gotowy" piłkarz, a bardziej inwestycja. Trudno powiedzieć czy uda mu się przebić i potwierdzić swój talent czy nie - mówił w marcu dla naszego serwisu Radosław Michalski. Póki co młodemu napastnikowi nie udało się w jakikolwiek sposób zaistnieć w pierwszym zespole Lechii. W klubie żywią nadzieję, że wypożyczenie Fedoruka sprawi, że ten wróci ograny i z większymi szansami na grę. Póki co jednak, nie tylko sam nie osiągnął pułapu predysponującego go do gry na zapleczu ekstraklasy, a w dodatku "uciekł" mu zespół, który awansował jeszcze o klasę wyżej. Jeśli potwierdzą się plotki i "Fedor" będzie grał w IV-ligowym Górniku Polkowice, to raczej nie ma co liczyć na postęp. W końcu na tym samym poziomie grał w rezerwach Lechii.

Czym według ciebie była spowodowana decyzja klubu o wypożyczeniu do innego zespołu?

Adrian Fedoruk: Decyzja była spowodowana tym, że mało grałem, a wręcz można powiedzieć, że nie zadebiutowałem w II lidze. Moja przydatność dla Lechii nie była zbyt wielka, dlatego zdecydowaliśmy się podjąć decyzję o transferze czasowym.

Czyli jak rozumiem, ta decyzja była z tobą konsultowana i nie ma mowy o jakimś żalu?

- Tak było. O żalu nie ma mowy, bo to jest sport. Drużyna zrobiła awans, moja przydatność nie była zbyt wielka, a do tego w ekstraklasie miałbym dużo mniejsze szanse na debiut, skoro nie udało mi się tego osiągnąć szczebel niżej. W związku z tym podjęliśmy decyzję, że zostanę wypożyczony.

Co dalej? Czy są już jakieś propozycje lub toczą się rozmowy?

- Wszystko jest w toku. Nie mam pewności, co do klubu, a więc na razie nie ma co wymieniać jego nazwy. Na pewno nie siedzę bezczynnie, a szukam swojego nowego zespołu.

Czy już wiesz, bądź będziesz miał wybór, na jak długo będziesz wypożyczony?

- Myślę, że jest to kwestia dogadania. Jeśli będzie konkretna oferta, to na pewno będziemy ją rozważać. Okaże się, bo na dzień dzisiejszy nie wiem.

Zakładasz, że po okresie wypożyczenia wrócisz do Lechii?

- Ciężko na dzień dzisiejszy powiedzieć. Zobaczymy jak będę wypożyczony, jak będzie mi się układała sytuacja w klubie, do którego będę czasowo wytransferowany - czy będą chcieli mnie tam zatrzymać, wykupić czy wrócę do Gdańska. Na razie jestem jeszcze przed wypożyczeniem, więc ciężko mi się wypowiadać na ten temat.

Czy wiążesz jeszcze nadzieje ze słowami oficjalnego komunikatu, który mówił: "Prezentujemy zawodników, którzy w przyszłym sezonie mogą nie znaleźć się w kadrze pierwszej drużyny Lechii"? "Mogą", a więc teoretycznie wszystko jest jeszcze możliwe.

- Myślę, że raczej dojdzie do mojego wypożyczenia, to jest najbardziej prawdopodobne. Ale stuprocentowej pewności, co do tego czy odejdę, czy zostanę - nie ma.


BARTOSZ JURKOWSKI: Nic o tym nie wiem!
transfer definitywny lub czasowy

Chyba mało kto spodziewał się, że przygoda z Lechią najbardziej doświadczonego pod względem liczby występów w ekstraklasie piłkarza potrwa tak krótko. Z jednej strony Jurkowski zagrał wiosną tylko 2,5 meczu, ale z drugiej dwa z tych spotkań Biało-Zieloni wygrali do zera. W gdańskim klubie zadecydowano jednak, że potrzebny jest inny środkowy obrońca. Co ciekawe, sam zainteresowany nic nie wie o powyższej decyzji.

- Czy możemy porozmawiać na temat decyzji Lechii? Jakiej decyzji? Nic nie wiem o żadnej decyzji klubu wobec mojej osoby - twierdzi defensor Biało-Zielonych.

- W internecie ukazał się komunikat klubu z listą zawodników, z których rezygnuje? Ze mną nikt nie rozmawiał. Dla mnie informacja w internecie nie jest wiarygodna. Jeśli usłyszę to od kogoś z klubu, to będę mógł się ustosunkować. W takim tonie i o takich sprawach nikt z Lechii ze mną nie rozmawiał. Pierwszy raz o tym słyszę od pana. Na razie nie zajmuję żadnego stanowiska.

- Czy jestem umówiony z włodarzami na jakąś rozmowę o mojej przyszłości w klubie? Proszę pana, nie wiem czy pan mnie rozumie, może niewyraźnie mówię. Jeszcze raz powtarzam, że nie znam takiego stanowiska klubu. Na podstawie informacji z internetu nie mogę zadeklarować, że będę rozmawiał z działaczami, bo póki co nie wiem czy taka decyzja rzeczywiście ma miejsce. Może to jest jakiś blef? Może ktoś puścił sobie kaczkę internetową? Na dzień dzisiejszy sprawa wygląda tak, że stawiam się na pierwszy trening po letnim urlopie i rozpoczynam przygotowania do sezonu.


ROBERT SPEICHLER: Trener może niemal wszystko
transfer definitywny lub czasowy

"Szpeja" mimo rozegrania 23 spotkań w zespole Biało-Zielonych w minionym sezonie zostanie najprawdopodobniej pożegnany. Pomocnik Lechii wyraźnie nie przypadł Dariuszowi Kubickiemu do gustu, który w większości wypadków wolał stawiać chociażby na mało kreatywnego Arkadiusza Miklosika. Dodatkowo można przypuszczać, iż gdyby zdrowy był Piotr Kasperkiewicz, to Robert Speichler grałby jeszcze mniej.

Być może właśnie z filozofii trenera Kubickiego, który woli w środku pola mieć dwóch typowo destrukcyjnych zawodników, a ofensywę opierać na grze skrzydłami, wynikają problemy z miejscem w pierwszym składzie Andrzeja Rybskiego. Ten ostatni nie może zagrać w Lechii jako typowy ofensywny środkowy pomocnik, a jedynie z boku drugiej linii lub w ataku.

W Gdańsku podziękowano tobie po raz drugi z rzędu. Czy w tej sytuacji w ogóle bierzesz pod uwagę podjęcie kolejnej walki o miejsce w kadrze, tak jak to miało miejsce zimą?

Robert Speichler: Na razie o tym nie myślę, skupiam się tylko i wyłącznie na urlopie. W tej chwili nie wiem czy zostanę w Gdańsku, zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Jednak rozmawiałem już z działaczami i wstępnie porozumieliśmy się w sprawie odejścia. Najprawdopodobniej na dniach rozwiążemy umowę.

Czyli w tej chwili nie szukasz sobie nowego klubu?

- Nie szukam, bo wciąż jestem zawodnikiem Lechii. Jeśli chodzi o kontrakt, to obowiązuje do grudnia. Do końca tygodnia klub miał się zastanowić i dać mi odpowiedź w sprawie naszej rozmowy, a także mają mi zostać przedstawione jakieś dokumenty. Wtedy mamy także dojść do ostatecznego porozumienia w kwestii rozwiązania umowy i będę mógł sam szukać sobie nowego klubu.

Czy zgadzasz się z decyzją klubu, czy raczej masz o nią żal?

- Mam żal, bo jakiś wpływ na ostateczny wynik zespołu, czyli awans, mam. Na tyle, ile mogłem, ile dostałem szansy, pomogłem zespołowi. Myślę, że swoje szanse wykorzystałem. Ale trener zrobił awans i ma prawo zrobić praktycznie co chce. Mam do szkoleniowca żal o tę sytuację, bo myślę, że w lidze pomógłbym Lechii wydatniej niż na zapleczu ekstraklasy.

Czy decyzja trenera była dla ciebie jakimś zaskoczeniem, czy w jakiś sposób spodziewałeś się jej?

- Częściowo spodziewałem się jej, bo wcześniej rozmawiałem z trenerem Kubickim, który powiedział mi, że nie widzi dla mnie miejsca w zespole, że nie pasuję mu do koncepcji. To była jego decyzja, a nie klubu. Mam o to żal, bo drugi raz "robię" awans i drugi raz klub, z którym awansowałem, nie chce mnie sprawdzić w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce.

Czy po ukazaniu się w mediach informacji o zawodnikach, których Lechia żegna, dostawałeś z jakichś klubów sygnały, że są chętni, aby ciebie zatrudnić?

- Staram się nie odbierać telefonów, ale nie było żadnych luźnych propozycji.

Pozostali "pożegnani"

Lechijni decydenci podjęli także decyzję, że w I-ligowym zespole seniorskim nie znajdzie się miejsce dla trójki młodych zawodników: Łukasza Kubińskiego, Rafała Lody oraz Marcina Pietrowskiego. Wszyscy jednak jesienią najprawdopodobniej będą występować w biało-zielonych barwach w ramach rozgrywek o mistrzostwo Młodej Ekstraklasy, a więc cały czas będą "blisko" pierwszej drużyny Lechii.

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2023. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.027