lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 155 (20/2008)
10 czerwca 2008


NA PRZEKÓR NIEDOWIARKOM

Pieniądze nie grają!

Dwa tygodnie po zakończeniu ligowych rozgrywek to czas na pierwsze podsumowania. Kibice już ochłonęli po fantastycznym sezonie w wykonaniu Biało-Zielonych i przyzwyczajają się do myśli, że ich ukochana jedenastka niedługo zagra w piłkarskiej ekstraklasie. Jednakże przed rokiem, gdy drugoligowcy przygotowywali się do rozpoczęcia rozgrywek faworyci byli zupełnie inni.

DOMINIK SOŁTYSIAK
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11956/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Wedle stwierdzeń prasy sportowej, rywalizacja miała się toczyć praktycznie tylko o trzecie miejsce, premiowane grą w barażach. Pierwsze dwa miały być zarezerwowane dla faworytów. Na szczęście dla sportu i oczywiście też dla Lechii, faworyci okazali się jedynie tzw. "papierowymi tygrysami". Przed rozpoczęciem ligowych zmagań przedsezonowe, specjalne wydanie "Faktu", tzw. skarb kibica w ten sposób opisywał szanse i perspektywy głównego faworyta ligi, gdyńskiej Arki: "Zespół budowany jest na potrzeby gry w ekstraklasie, w której Żółto-Niebiescy od razu po wejściu zamierzają odgrywać wiodącą rolę. Europejskie puchary w 3 lata. Takie zadanie postawił Ryszard Krauze". Jak dziś w świetle tych buńczucznych twierdzeń i zapowiedzi wyglądają w oczach nie tylko swoich kibiców piłkarze i włodarze Arki Gdynia tłumaczyć nie trzeba.

Dla sympatyków futbolu pocieszające jest to, że budżet Żółto-Niebieskich szacowany na około 15 milionów złotych nie okazał się najważniejszym czynnikem rywalizacji. Że sport i związane z nim cechy takie jak: ambicja, siła charakteru, zespołowość, czy atmosfera w drużynie okazały się być silniejsze niż bezwzględna siła pieniądza. Czwarta lokata w tabeli za plecami takich finansowych średniaków jak gliwicki Piast (budżet - 4 mln), wrocławski Śląsk (budżet - 6 mln.), czy nasza Lechia (budżet - ok. 5 mln.) powinna uświadomić naszym rywalom zza miedzy istotę i piękno sportu. Sportu, w którym nie zawsze wygrywa silniejszy i pewny siebie faworyt.

Podobne, optymistyczne prognozy były udziałem Polonii Warszawa. Ubiegłoroczna udana wiosna, ściągnięcie doświadczonych zawodników: Radosława Gilewicza, Mariusza Pawlaka, Lumira Sedlacka miało dać gwarancję, iż na Konwiktorską szybko powróci ekstraklasa. Z początkiem sezonu faktycznie wydawało się, iż poloniści powinni spełnić żądania swojego sponsora, znanego warszawskiego dewelopera JW Construction. Jednak runda wiosenna, w szczególności 6 ostatnich ligowych kolejek, gdzie "Czarne Koszule" zdobyły zaledwie 3 punkty, pozbawiły złudzeń sympatyków stołecznej jedenastki. Do awansu nie wystarczyło samo doświadczenie ligowych wyjadaczy. Drużyna warszawska okazała się mieć zbyt mało ambicji, która akurat na drugoligowych boiskach jest jednym z najistotniejszych czynników decydujących o końcowym sukcesie. Ponadto dziwić powinna tak gwałtowna obniżka formy akurat w momencie zakończenia ligowych rozgrywek. Tym bardziej, że podobna sytuacja miała miejsce już rok temu, gdy poloniści przegrali decydujące o awansie spotkania ze słabiutkimi: Miedzią Legnica i ŁKS-em Łomża.

Niepowodzenia faworytów pokazują jak ciekawa może być piłka nożna. Jednocześnie obrazują jak ważną codzienną pracę spełniają w Lechii trenerzy, piłkarze, czy działacze. Pokazują też jak ważna jest atmosfera w klubie, zespole i jak wiele znaczy doping kibiców w trudnych chwilach, gdy na boisku nie idzie lub gdy trzeba wykrzesać z siebie dodatkowy wysiłek. To wszystko było w tym sezonie udziałem Lechii Gdańsk. Dzięki temu i awans smakuje też lepiej. Myślę, że po prostu wszyscy najzwyczajniej w świecie zasłużyliśmy sobie na niego!




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT