Gdańsk: czwartek, 18 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 156 (21/2008)

17 czerwca 2008

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

GŁOSEM SPIKERA

Dwa epizody

Od ponad tygodnia futbol jest dominującym tematem w rozmowach wielu osób. Dzieje się tak za sprawą europejskiego czempionatu rozgrywanego na boiskach Austrii i Szwajcarii. To dla nas, gdańszczan, przedsmak tego, co nastąpi za 4 lata – EURO 2012 – w grodzie nad Motławą!

MARCIN GAŁEK

Chłonąc atmosferę Mistrzostw mentalnie przygotowujemy się już do roli gospodarza największego sportowego przedsięwzięcia, jakie dotychczas miało miejsce w Polsce. O skali wyróżnienia, jakim będzie dla naszego miasta możliwość podejmowania czołowych reprezentacji naszego kontynentu, świadczy ilość dotychczas rozegranych przez naszą kadrę spotkań na stadionie przy ulicy Traugutta we Wrzeszczu. Okazuje się, że pierwsza reprezentacja naszego kraju, grając pod nazwą „Polska” zagrała w Gdańsku zaledwie dwukrotnie, w tym tylko jedno z tych spotkań uznawane jest za oficjalnie! Zatem zanim ponownie do Gdańska zawita nasza kadra cofnijmy się w czasie…

1945 – 1986

Zapewne dla wielu osób będzie to szok, ale w Gdańsku przez 41 lat od powrotu w granice Polski nie rozegrano ani jednego oficjalnego meczu naszej pierwszej reprezentacji. W PRL kadra grała głównie w Warszawie lub Chorzowie, czasem czyniąc wyjątki dla innych lokalizacji. W tym okresie rozgrywano jednak na obiekcie we Wrzeszczu mecze międzynarodowe, z tym, że były to potyczki kadry juniorów, bądź zaplecza reprezentacji. Grano także mecze towarzyskie pod szyldem „Reprezentacja ligi polskiej”, która składała się wprawdzie z najlepszych piłkarzy naszego kraju, ale potyczek tych, z uwagi na nazwę zespołu, nie można określić meczami reprezentacji kraju. Wreszcie Lechia regularnie spotykała się z zagranicznymi rywalami. Tego typu meczów było całkiem sporo, ale na mecz z prawdziwego zdarzenia, z udziałem reprezentacji Polski czekano nad Motławą aż do kwietnia 1987 roku.

12.04.1987 godz. 12.00

Po nieudanym starcie w MŚ w Meksyku latem 1986 roku PZPN rozpisał konkurs na nowego selekcjonera. Nowym „Narodowym” został były piłkarz Lechii (wiosna 1967 – jesień 1970) oraz jej trener (lipiec 1974 – grudzień 1975) (styczeń 1985 – grudzień 1985) Wojciech Łazarek. Konsekwencją tej nominacji były, między innymi, powołania dla piłkarzy biało-zielonych Mirosława Pękali i Marka Ługowskiego. Z pewnością ta nominacja miała też wpływ na to, że na przełomie roku 1986 i 1987 podano do wiadomości publicznej, że Gdańsk, jako szesnaste polskie miasto w historii będzie gospodarzem oficjalnego meczu polskiej reprezentacji. Na stadionie Lechii zaplanowano rozegranie meczu eliminacji Mistrzostw Europy ’88 Polska – Cypr.

Przedmeczowe zgrupowanie odbyło się w oliwskim Ośrodku Przygotowań Olimpijskich przy dzisiejszej AWFiS. Piłkarze zjechali tam w poniedziałek. W kadrze nie zabrakło biało-zielonych akcentów: dzisiejszego trenera Lechii, a wówczas piłkarza warszawskiej Legii – Dariusza Kubickiego oraz piłkarza Lechii Marka Ługowskiego. Ten drugi, w Lechii grający jako nominalny obrońca powołany został do kadry jako… napastnik. Obaj ostatecznie na boisku się nie pojawili.

Reprezentantom stworzono jak najlepsze warunki dając możliwość trenowania na płycie boiska niedostępnego dotychczas dla takich tuzów polskiego sportu jak Andrzej Grubba czy bracia Kolasowie. Obsługę na stołówce stanowili kelnerzy ze znanej gdańskiej restauracji „Pod Łososiem”.

Pewni siebie zawodnicy zapowiadali rekordowe zwycięstwo. Największym optymistą był Mirosław Okoński, który przewidywał wynik 10:0! Były ku temu podstawy, gdyż rywal, jak na ówczesne realia był przysłowiowym „chłopcem do bicia”. Cypr nie zdobył choćby punktu na wyjeździe od 27 lat, a od 15 lat przegrał wszystkie wyjazdowe spotkania!

Niedzielny poranek, dodać warto, że była to Niedziela Palmowa, przywitał piłkarzy i kibiców pochmurną aurą z przelotnymi opadami deszczu. Nie zniechęciło to kompletu ponad 25 tysięcy widzów do przyjścia na stadion. Wszakże czekali na taki mecz ponad cztery dekady. Dodatkowym czynnikiem motywującym była loteria, której zwycięzca - nabywca programu meczowego – otrzymał kolorowy telewizor.

Publiczność, jak to było w Gdańsku w zwyczaju, od początku spotkania skandowała na przemian: „Lech Wałęsa” oraz „Solidarność”, a także dopingowała naszych reprezentantów.

Na boisku przez niemal 90 minut trwało oblężenie bramki gości. Dość powiedzieć, że na bramkę strzeżoną przez Jacka Kazimierskiego Cypryjczycy oddali zaledwie jeden strzał! A Polacy? Próbowali z bliska i daleka, środkiem i skrzydłami i…nic. Bramka, której strzegł Andreas Charitou była jak zaczarowana! Nawet, kiedy fiński arbiter Simo Ruokonen odgwizdał pozycję spaloną polscy piłkarze dwukrotnie strzelali i oba uderzenia okazały się niecelne!

Nie pomogła nawet tajna broń w postaci pierwszego reprezentanta kraju wywodzącego się z Jagielloni Białystok - Jacka Bayera. Debiutant, bijący wówczas na drugoligowych boiska strzeleckie rekordy, niczym nie zachwycił i po meczu stał się jednym z kozłów ofiarnych. Ostatecznie wynik 0:0 utrzymał się do końca spotkania. Dość groteskowo wyglądały pomeczowe tłumaczenia trenera Łazarka. Człowiek, który płytę boiska przy Traugutta winien akurat znać na pamięć, twierdził że jest ona za wąska, co nie pozwoliło naszym „orłom” rozwinąć skrzydeł, a właśnie gra skrzydłami miała być w tym meczu receptą na sukces! „Dziewanowski nie zagrał najlepiej, ale też nie przyjęto go serdecznie”. To był ostatni mecz w reprezentacji dla Bayera, Leszka Iwanickiego oraz Okońskiego. Ten ostatni stracił coś jeszcze… swoje nowiusieńkie BMW, które zniknęło bez śladu w noc poprzedzającą mecz.

Tydzień później, na tym boisku, Lechia ograła Motor Lublin 4:0. To odpowiedź na nieudolne tłumaczenia niemocy strzeleckiej naszych reprezentantów. Ci poszli „za ciosem” i w ciągu miesiąca ulegli Grecji (0:1) i Węgrom (3:5) zaprzepaszczając szanse na wygranie grupy eliminacyjnej.

21.08.1990 godz. 17.00

Drugi i ostatni zarazem występ naszej drużyny narodowej na stadionie we Wrzeszczu związany był z „Solidarity Games”. Imprezę tę zorganizowano na cześć Związku Zawodowego „Solidarność” i jego lidera Lecha Wałęsy. W czasie blisko dwutygodniowego święta sportu do Trójmiasta zjechały mniejsze bądź większe gwiazdy sportu. Gwoździem programu miał być kończący całą imprezę mecz piłkarski z udziałem reprezentacji Polski. Spekulacje dotyczące potencjalnego rywala rozgrzewały wyobraźnię kibiców futbolu na Wybrzeżu. Wymieniano miedzy innymi reprezentację Niemiec – ówczesnych mistrzów swiata, AC Milan czy też Werder Brema. Ostatecznie w Gdańsku, w słoneczne wtorkowe popołudnie, zagrał czołowy zespół Bundesligi – Eintracht Frankfurt.

Najbardziej znani piłkarze niemieckiego klubu, których tego dnia podziwiano przy Traugutta to mistrzowie świata: Uwe Bein, Andreas Möller oraz mający za sobą reprezentacyjną przeszłość „Uli” Stein, Dieter Eckstein czy też właśnie pozyskany zawodnik z Ghany Anthony Yeboah.

Polski selekcjoner powołał na to spotkanie 16 zawodników, wszystkich z krajowych klubów. Był śród nich wychowanek Lechii, a w dniu rozgrywania meczu piłkarz Górnika Zabrze, Jacek Grembocki.

Honorowymi gośćmi meczu byli: Lech Wałęsa, który obecny był na wszystkich imprezach „Igrzysk Solidarności”, w niektórych nawet biorąc aktywny udział, Kazimierz Górski – wówczas wiceprezes PZPN oraz Prezydent FIFA Joao Havelange. Nieco w cieniu pozostał obecny tego dnia na trybunach kapelan „Solidarności” ksiądz Henryk Jankowski.

Niestety ranga VIP-ów nie przełożyła się na frekwencję na trybunach. Organizatorzy chyba mocno przesadzili z cenami biletów, co wpłynęło na mizerną, jak na tak atrakcyjną imprezę, frekwencję 5 tysięcy widzów.

Spotkanie, które prowadziła trójka sędziów: Michel Vautrot (Francja) – jako główny oraz Michał Listkiewicz i Wit Żelazko jako sędziowie – asystenci, rozpoczęło się od dwóch mocnych akcentów. Najpierw pierwsze podanie wymienili: Lech Wałęsa i Kazimierz Górski, a już 2 minuty później Kazimierz Moskal otworzył wynik meczu. Trudno powiedzieć, czy słaby początek był efektem tego, iż goście w ostatniej chwili dotarli na stadion, ale kiedy już „weszli w mecz” to szybko odwrócili jego wynik: Bein (20 min.), Eckstein (31 min.). Przełomowym momentem gry była 61 minuta, kiedy to Stein obronił „jedenastkę” nieudolnie wykonaną przez Dariusza Marciniaka. Kolejne chaotyczne próby wyrównania przez Polaków nie przyniosły efektów. Natomiast w 86 min. po strzale Lothara Sippel’a Niemcy zdobyli trzecią, jak się okazało ostatnią w meczu, bramkę.

Po raz drugi po meczu kadry rozegranym przy Traugutta pozostał duży niesmak. Może to jest przyczyną tego, iż przez kolejne 18 lat piłka na poziomie reprezentacji kraju nie zawitała na pięknie położony stadion we Wrzeszczu.

2008 - …

Czy reprezentacja Polski jeszcze zagra na stadionie, który kojarzony jest z piłkarzami Lechii? Tego nie wiadomo. Obiekt pięknieje w oczach. Tej wiosny poznaliśmy smak meczów rozgrywanych w Gdańsku przy sztucznym świetle. Właśnie trwa montaż systemu podgrzewania boiska, następnie położona zostanie nowa murawa. Kolejne inwestycje wskazują na to, że stadion stanie się jeszcze bardziej nowoczesny. Jednak czy doczekamy się meczu polskiej kadry w tym miejscu? Wdrożono już przecież projekt budowy „Balic Arena”. To jest miejsce, gdzie w przyszłości, od 2011 roku, odbywać mają się najważniejsze imprezy piłkarskie w Gdańsku. Jakby nie patrzeć, mecze piłkarskich reprezentacji zawitają nad Motławę najpóźniej przy okazji EURO 2012. Czy jednak musimy czekać kolejne cztery lata? Przecież stadion przy Traugutta 29, który z wielką piłką będzie się powoli żegnać, zasługuje na godny mecz zamknięcia, natomiast nie spodziewam się innego otwarcia „Balic Arena” niż mecz na szczeblu międzynarodowym. Zatem cierpliwości… - opisane dwa reprezentacyjne epizody nie powinny być ostatnimi. Czy na Traugutta, czy też na nowym stadionie – wielka piłka zbliża się do Gdańska. Gdyby tak jeszcze zadomowiła się w wydaniu klubowym, z Lechią w roli głównej. Oby…!

Opinie (1)
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.290