Gdańsk: piątek, 29 września 2023

Tygodnik lechia.gda.pl nr 156 (21/2008)

17 czerwca 2008

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

PODSUMOWANIE WIOSNY 2008: NAPASTNICY

Skuteczni, ale kontuzjogenni

Lechia wygrała II-ligowe rozgrywki i podtrzymała trawającą ostatnie kilka lat tradycję, że jeśli wywalczać awans, to tylko z pierwszej lokaty. Biało-Zieloni zostali jednak mistrzem zaplecza ekstraklasy nie dzięki indywidualnym umiejętnościom jednego zawodnika, a dzięki kolektywowi i temu, że w konkretnych etapach sezonu zmieniali się piłkarze, którzy "ciągnęli" grę i zdobywali zdecydujące bramki.

KAROL SZELOŻYŃSKI + REDAKCJA

Wiosenna kadra Lechii w rubryce "napastnicy" liczyła sześć nazwisk: Pawła Buzałę, Piotra Cetnarowicza, Roberta Hirsza, Andrzeja Rybskiego, Marcina Szałęgę i Piotra Wiśniewskiego. "Szalony" został przez nas sklasyfikowany jako napastnik ze względu na swoje występy w rezerwach, gdzie często grywał właśnie na tej pozycji. Natomiast Hirsza wciąż traktujemy jako napastnika wystawianego na boku pomocy.

Wiosną gole w II lidze zdobywała jednak tylko połowa z wyżej wymienionych: Buzała (8 bramek), Cetnarowicz (4) i Rybski (3). Pozostali albo grali mało lub w ogóle (Wiśniewski, Szałęga), albo byli wystawiani na skrzydle (Hirsz), skąd trudniej trafiać do siatki rywala. Robert nadrobił jednak brak gola aż trzema asystami. Więcej wiosną miał tylko pomocnik Maciej Rogalski.

Zespół Biało-Zielonych, mimo że w ostatecznym rozrachunku okazał się najlepszy w II lidze, nie miał jednego wyraźnie najskuteczniejszego gracza. Okazało się to bardzo, że aż czterech zawodników zdobyło w całym sezonie po około 10 goli. Dzięki temu, kiedy jeden zawodnik pauzował za kartki lub kontuzje, nie trzeba było martwić się o utratę jakości w grze ofensywnej. Najwyżej w ogólnej klasyfikacji strzelców zaplecza ekstraklasy spośród lechistów uplasował się... pomocnik Maciej Rogalski (8. miejsce), a dopiero 3 "oczka" niżej znaleźli się ex aequo "Buzi" i "Cetnar". Lider, Robert Lewandowski, zdobył 21 goli. Trenerowi Kubickiego na pewno sprawę ułatwiało to, że praktycznie każdy ofensywny zawodnik, jakiego miał do dyspozycji, wyróżniał się innymi predyspozycjami, co dawało mu więcej możliwości w ustawianiu zespołu.

Warto jeszcze wspomnieć, że w końcu znalazł się trener, który zdecydował się postawić na któregoś z klubowych wychowanków i robi to z niezłym skutkiem. Sam Robert Hirsz z pewnością również zdaje sobie sprawę, że gra... nie tylko dla siebie, ale także dla innych młodzieżowców aspirujących do gry w seniorach Biało-Zielonych. Być może dzięki jego postępom klubowi włodarze zaczną bardziej doceniać piłkarzy, którzy wychowali się pod skrzydłami Lechii i znacząco zmienią swoją politykę transferową, a w mediach przestaną się ukazywać coraz bardziej egzotycznie brzmiące nazwiska.

Oczywiście nie ma szkoleniowca, który pasowałby wszystkim. I nawet jeśli brak gry w podstawowym składzie Andrzeja Rybskiego jest tylko kaprysem "Kuby", a nie wynika z jego słabej formy, to liczą się wyniki, jakie osiąga cały zespół. "Ryba" jest w o tyle nieciekawej sytuacji, że rywalizację o miejsce w ataku przegrał z Pawłem Buzałą, a w pomocy... z ustawieniem trenera Kubickiego, który preferuje grę dwoma defensywnymi środkowymi pomocnikami. Szkoda, bo fani na pewno woleliby oglądać bardziej radosną piłkę niż wygrywanie spotkań metodą powolnego, ale skutecznego walca. Dopóki jednak są pozytywne wyniki, nie ma podstaw do zmian.

Napastnicy wiosny 2008:

Paweł BUZAŁA (22 lata, 1-10: 8,0)
PIŁKARZ WIOSNY 2008
W końcu sprawdzają sie słowa Borkowskiego, który widział w nim spory potencjał, co początkowo było przyjmowane z przymrużeniem oka. Zdecydowanie najlepszy piłkarz Lechii na wiosnę, w której to rundzie strzelił 8 goli, dwa razy więcej niż Piotr Cetnarowicz, który grał w każdym meczu. Wygrał rywalizację o miejsce w składzie z Rybskim - najlepszym naszym zdaniem piłkarzem jesienią. Skuteczny, waleczny, zadziorny, nie ma dla niego straconych piłek - tak można najkrócej scharakteryzować "Buziego". A jeśli dołożymy do nich świetne wyszkolenie techniczne, dzięki któremu Buzała niejednokrotnie ośmieszał piłkarzy rywali, to mamy zawodnika, który wiosną był motorem napędowym mistrza II ligi. Ulubieniec publiczności, z którą często "łapie" kontakt, ale jak sam mówi - nie chce być idolem fanów. Wiosną zaliczył również dwie asysty oraz wywalczył karnego w meczu, który dał Lechii awans.

Piotr CETNAROWICZ (35 lat, 1-10: 7,0)
Podstawowy napastnik Lechii. Przy obecnym kształcie kadry bezkonkurencyjny na swojej pozycji, toteż nie dziwi fakt, że grał w każdym wiosennym spotkaniu. Jakość gry równa, podobnie jak jesienią. Wiosną zdobył cztery bramki, w tym dwie decydujące o zwycięstwach z Wisłą i GKS-em Jastrzębie, zaliczył również dwie asysty. Wynik niezły, ale biorąc pod uwagę rolę na boisku, którą jest wykańczanie akcji, i czas gry - mogłoby być lepiej. Piłkarz mało efektowny, ale za to efektywny. Umie się zastawić, przyjąć piłkę, dobrze gra głową i obiema nogami, gorzej jest z szybkością, jednak nadrabia to swoim doświadczeniem i warunkami fizycznymi. Wiosną doskonale uzupełniał się z Buzałą. Mecze Pucharu Polski z Legią Warszawa pokazały jednak, że "Cetnarowi" w ekstraklasie będzie dużo ciężej. Na pewno jednak dostanie szansę ponownego sprawdzenia się w tej lidze.

Robert HIRSZ (18 lat, 1-10: 6,5)
Piłkarz bardzo kontrowersyjny, dla wielu przereklamowany. Są osoby, zdaniem których obecność Hirsza w kadrze Lechii nie jest do końca zasługą ponadprzeciętnych umiejętności na tle choćby swoich rówieśników, a wynika z pracy menedżerów. Niemniej Robert jest jednym z odkryć wiosny. Kończący wiek juniora waleczny zawodnik, w końcu zaczyna myśleć na boisku jak senior. Potrafi wypracować podaniem sytuację strzelecką, co udowodnił np. w meczach z Odrą i Motorem. Wiosną zaliczył trzy asysty, więcej miał tylko Rogalski. Cały czas czeka na swoją premierową bramkę, bo mimo, że w juniorach grał jako napastnik, w II lidze występował najczęściej na boku pomocy. Grał sporo, wreszcie doczekał się kilku występów od pierwszej minuty, choć brak mu jeszcze stabilizacji formy. Niedawno przedłużył umowę z Lechią. Widać, że w klubie w niego wierzą, a trener będzie na niego stawiał.

Andrzej RYBSKI (23 lata, 1-10: 7,0)
Ambicja przerasta wiosenną rolę "Ryby", który jesienią był przez nas wybrany Piłkarzem Rundy. Młody gwiazdor Lechii zanotował wiosną pewien regres. Z podstawowego zawodnika stał się pierwszym rezerwowym. Nie zawsze mu się to podobało. Spełniał podobną rolę jak Buzała jesienią. Gdy jednak Rybski pojawiał się w II połowie na boisku, to potrafił ożywić grę zespołu. Wchodząc z ławki w meczu z Polonią wygrał Lechii mecz, popisując się bramką i asystą. Paradoksalnie od tego czasu zadomowił się na rezerwie. Ogółem runda wiosenna w jego wykonaniu była przeciętna. Bardzo dobre epizody i strzelone gole przeplatał występami bezbarwnymi. I ciężko powiedzieć, czy było to spowodowane brakiem rytmu meczowego, czy może właśnie jego forma spowodowała, że usiadł na ławce. Zdobywca wiosną 3 bramek i 2 asyst wciąż jest ulubieńcem publiczności.

Marcin SZAŁĘGA (25 lat, 1-10: -)
"Szalony" nie otrzymał szansy, wiosną grał wyłącznie w IV-ligowych rezerwach, gdzie zdobył kilka bramek. Dariusz Kubicki jest kolejnym szkoleniowcem, który nie może się przekonać do Marcina Szałęgi. Co rundę jesteśmy przekonani, że w końcu podziękuje się zawodnikowi grającemu w IV lidze na II-ligowym kontrakcie, a jednak ten co rundę zostaje w zespole. Jest jednym z najbardziej podatnych na kontuzje piłkarzy Lechii. Kompletnie nieprzydatny dla II-ligowej wiosną Lechii. Marcin Szałęga jest praktycznie jedynym z gotówkowych transferów Lechii o wartości około 100 tys. zł i więcej, który nie może się spłacić. Swoją wartość potwierdzili już Buzała, Piątek, Rogalski czy Rybski, a w to, że do tej grupy dołączy "Szalony" wierzy już chyba mało kto. Pozostaje liczyć, że odnajdzie się w bardziej technicznej niż II liga ekstraklasie.

Piotr WIŚNIEWSKI (25 lat, 1-10: -)
Mało widoczny w rundzie wiosennej. Wystarczy powiedzieć, że zagrał w niej tylko 10 minut. Ponownie kontuzje (najpierw kolana, a potem stawu skokowego) sprawiły, że nie mógł pokazać swoich umiejętności na boisku. Zwłaszcza drugi uraz był niespodziewany, bo "Wiśnia" doznał go, gdy już wydawało się, że wraca do gry. Pechowy piłkarz, odkąd przyszedł do Lechii, praktycznie ciągle się leczy. W jedynej "zdrowej" rundzie od razu został wybrany przez nas Piłkarzem Rundy, co pokazuje, że potencjał drzewie w nim niemały. Niestety pech przeszkadza w harmonijnym rozwijaniu jego kariery, a lata lecą. "Wiśnia" nie jest już tym samym młodym talentem, jakim był przychodząc do Gdańska. Byc może jesienią pokaże, na co go stać, bowiem jeżeli jest zdrowy, to gra na swoim poziomie, a wtedy jest bardzo groźny dla przeciwnika.

Zastosowana skala ocen

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2023. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.031