lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 162 (27/2008)
29 lipca 2008


ARKADIUSZ MYSONA DLA LECHIA.GDA.PL

Bez żadnej bujanki

"Cieszę się, że trafiłem do Gdańska bo jest to piękne miasto, gdzie jest plaża i morze. Sam pochodzę ze Szczecina, więc pasował mi idealnie morski klimat" - mówi w rozmowie z lechia.gda.pl nowy nabytek Lechii, Arkadiusz Mysona.

PAWEŁ DOCZYK
Gdańsk
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/11993/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Arkadiusz Mysona jest wychowankiem Pogoni Szczecin, w którym to klubie zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Od 2003 roku piłkarz występował w ŁKS-ie, z którym awansował w sezonie 2005/06 do ekstraklasy. Łącznie w polskiej ekstraklasie rozegrał 24 mecze zdobywając 1 gola.

Kibice Lechii pamiętają tego zawodnika ze spotkania rozgrywek drugiej ligi, Lechia Gdańsk - ŁKS Łódź w sezonie 2005/2006. W Gdańsku Biało-Zieloni pokonali wówczas po dramatycznym spotkaniu drużynę z Łodzi 1:0. 27-letni Mysona gra na lewej obronie lub pomocy. W Lechii będzie grał z numerem "3" na koszulce. Klub z Gdańska zapłacił za niego 400 tys. zł.

O samym zawodniku zrobiło się głośno w kwietniu 2008 roku, kiedy po derbach Łodzi piłkarz biegał z koszulką "Śmierć żydzewskiej kurwie". Mysona został ukarany przez klub karą pieniężną w wysokości 30 tys. złotych, a Komisja Ligi ekstraklasy odsunęła piłkarza od 5 meczów i nałożyła dodatkową karę w wysokości 15 tys. złotych. Piłkarz odpokutował już trzy mecze, ale musi pauzować jeszcze przez dwa spotkania. Mysona odwołał się od tej decyzji i złożył pismo do Ekstraklasy S.A. Decyzję w tej sprawie poznamy w czwartek po posiedzeniu Komisji Ligi.

Niedawno rozpocząłeś treningi z Lechią. Jak wrażenia po pierwszych zajęciach z nowymi kolegami?

- Byłem dwa dni na obozie we Wronkach, zagrałem w spotkaniu sparingowym i trenowałem razem z chłopakami przez ten krótki okres. Później był od razu wyjazd do Gdańska i kolejne zajęcia tutaj na miejscu. Nowi koledzy przyjęli mnie dobrze, także nie było żadnych kłopotów.

Jak to się w ogóle stało, że trafiłeś do Lechii?

- Bardzo chciałem opuścić Łódź, ponieważ byłem tam już pięć lat. Moja dziewczyna też już chciała wyjechać z tego miasta. Cieszę się, że trafiłem do Gdańska, bo jest to piękne miasto, gdzie jest plaża i morze. Sam pochodzę ze Szczecina, więc pasował mi idealnie morski klimat.

Twój transfer do Gdańska trwał bardzo długo. Jak myślisz, dlaczego ta sprawa tyle się przeciągała?

- Tak naprawdę byłem już zrezygnowany, bo prezes Goszczyński chciał za mnie dużo pieniędzy. Namawiałem go, aby obniżył cenę, bo chciałem odejść. Byłem tam troszeczkę za długo. W międzyczasie był jeszcze temat mojego przejścia do Jagiellonii Białystok, ale tak jak mówiłem wcześniej, prezes klubu chciał za dużo pieniędzy. Jestem zadowolony, że tak to się szczęśliwie skończyło i trafiłem do Lechii.

Czy miałeś moment zwątpienia, że nie uda ci się nigdzie odejść i będziesz musiał zostać w Łodzi?

- Powiem tak: nic wielkiego by się nie stało, gdybym został w ŁKS-ie. Miałem tam jeszcze rok kontraktu. Wytrzymałem tam pięć lat, więc dałbym radę pograć tam następne pół roku lub rok. Bardzo wiele zawdzięczam łódzkiemu klubowi, kibicom i prezesowi Danielowi Goszczyńskiemu. Teraz jestem jednak w Gdańsku i zrobię wszystko, żeby zaprezentować się na boisku jak najlepiej.

Miałeś ofertę z Jagiellonii Białystok, jednak wybrałeś Gdańsk. Dlaczego?

- Wybrałem Lechię, ponieważ jest to bardzo perspektywiczny zespół. Po drugie, miasto jest dużo ładniejsze od Białegostoku.

Kiedy i dlaczego Lechia zainteresowała się twoją osobą? Skąd pomysł transferu do Lechii?

- Mój menedżer Jarosław Klimas dał sygnał, że bardzo chcę odejść z Łodzi. Od razu byłem zainteresowany przeprowadzką do Gdańska, gdyż Biało-Zieloni awansowali do ekstraklasy. Powiedziałem również mojej narzeczonej, że jest zainteresowanie moja osobą klubu z Gdańska od razu mówiła, że się pakuje i jedzie ze mną.

Mówiłeś w jednym z wywiadów, że w ŁKS-ie grałeś o trzy lata za długo. Czy nie obawiasz się, że kibice w Łodzi będą ci mieli to za złe?

- Moje słowa zostały źle zinterpretowane. Byłem w Łodzi pięć lat, ale po tej sytuacji z koszulką, trochę się bałem tam zostać. Wiadomo, że różnie bywa z kibicami, szczególnie Widzewa. Mam narzeczoną i małego synka, i oni są dla mnie bardzo ważni. To nie była ucieczka, ale chęć zmiany klubu.

Były wcześniej propozycje przejścia do Arki Gdynia czy też jednego z greckich klubów. Dlaczego się nie udawało i zostawałeś w Łodzi?

- Wydaje mi się, że jeżeli chodzi o Arkę Gdynia, to była szansa przejścia do tego klubu, ale na drodze stanęła kontuzja. Później przy innych propozycjach prezes zawsze chciał dużych pieniędzy za mój transfer. Czekałem na to, aż skończy mi się kontrakt i będę mógł odejść.

Jak z perspektywy czasu patrzysz na tę całą sytuację z koszulką podczas meczu z Widzewem Łódź?

- Wiadomo, to był to mój błąd. Wiem, że to się już nigdy nie powtórzy. Zapłaciłem już za to wysoką karę i nie chciałbym do tego wracać.

Miałeś nieprzyjemności ze strony kibiców w związku z tą aferą?

- Tak. Były różnego rodzaju docinki ze strony sympatyków Widzewa Łódź. Po za tym, w lokalnej prasie mogłem przeczytać, iż grałem dla ŁKS-u pięć lat, a przyniosłem miastu wstyd tą koszulką. Jest to dla mnie dziwne i denerwujące. Ale cóż, takie życie.

Masz żal do kibiców?

- Nie mam. Sympatycy łódzkiego klubu dali mi koszulkę, którą założyłem, nie zauważyłem jednak napisu i stało się. Ja jednak kibiców mojej poprzedniej drużyny wspominam bardzo miło, bo zawsze wspaniale dopingowali zarówno mnie, jak i kolegów z zespołu.

Do Lechii przyszedłeś na zasadzie wypożyczenia czy był to transfer definitywny?

- Transfer definitywny. Podpisałem kontrakt na trzy lata i mam nadzieję, że go wypełnię. Jeżeli będę się dobrze prezentował być może zostanę tutaj na dłużej.

Jaka jest twoja optymalna pozycja na boisku?

- To jest dziwne, ale wcześniej grałem w Pogoni na lewej obronie, w Łodzi - jako lewy pomocnik. Później jednak znowu występowałem jako boczny obrońca. Nie przeszkadza mi to, bo mogę grać zarówno w pomocy, jak i w defensywie. Moją optymalną pozycją na boisku jest gra na lewej obronie.

Na twojej pozycji w Gdańsku gra Rafał Kosznik. Jak się zapatrujesz na rywalizację z Kosznikiem?

- Nie ma żadnej rywalizacji pomiędzy nami. Po prostu przed każdym meczem trener wybierze tego, który będzie w lepszej dyspozycji. Najważniejsze, abyśmy wygrywali w lidze.

Jakie są twoje najmocniejsze strony piłkarskie?

- Szybkość i mocny strzał. To były zawsze moje atuty.

Grałeś kiedyś z jakimś piłkarzem z obecnej kadry Lechii?

- Jak przychodziłem do ŁKS-u, to w zespole był Karol Piątek, natomiast później w Łodzi grałem razem z Łukaszem Trałką.

Zdążyłeś już poznać Gdańsk?

- Tak. Kupiłem już sobie mieszkanie i sprowadziłem swoją rodzinę, czyli narzeczoną, synka i wielkiego psa. Mam nadzieję, że będzie dobrze.

Na prezentacji Lechii wzbudziłeś aplauz mówiąc, że Lechia kojarzy ci się z mistrzostwem Polski. To było na pewno bardzo odważne z twoje strony, zgadzasz się z tym?

- Chłopaki z zespołu uprzedzali mnie, abym nie napompował za bardzo balonika, ale cóż stało się. Przyszedłem tutaj, aby nie bronić się przed spadkiem, tylko żeby osiągnąć sukces z Lechią. Mam nadzieję, że uda mi się to przez te trzy lata.

Jest w drużynie osoba, z którą się bardziej przyjaźnisz?

- Nie ma, ponieważ w zespole jest kolektyw i nie wyróżniłbym jednej osoby. Na samym początku bardzo mi pomógł Łukasz Trałka. Znam go dłużej i pomógł mi on pokazując kilka miejsc w Gdańsku.

Jak przebiegała twoja aklimatyzacja w zespole?

- Wszystko było w porządku. Tutaj nie ma żadnej bujanki i każdy trzyma się razem, nie ma żadnych podziałów.

Jak wspominasz ostatni występ w Gdańsku, w barwach ŁKS-u, przeciwko Lechii w rozgrywkach drugiej ligi?

- Grał u nas wtedy jeszcze Igor Sypniewski i nie wykorzystał kilku dogodnych sytuacji, jakie miał w tym spotkaniu. Gdańszczanie nas skarcili. "Bodzio" W. nie obronił karnego i przegraliśmy.

Jak wspominasz kibiców i atmosferę na trybunach

- Wtedy nie za miło, ponieważ kibice rzucali różnymi przedmiotami w naszą stronę.

Jakie jest twoje hobby?

- Trudno nazwać to hobby. Dla mnie najważniejsza jest moja rodzina.

Masz takiego piłkarza grającego na twojej pozycji, na którym się wzorujesz?

- Kiedyś był nim Roberto Carlos, bo bardzo dobrze uderzał z wolnych. Teraz ciężko znaleźć dobrego piłkarza na tę pozycję. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś będzie się wzorował na mnie, ale do tego jest jeszcze daleka droga.

Twoje cele na najbliższy sezon?

- Przede wszystkim chciałbym utrzymać się w ekstraklasie z gdańską Lechią oraz ustabilizować swoją formę sportową. Nie chciałbym złapać żadnej kontuzji, rozegrać dobry sezon i pokazać kibicom, i wszystkim ludziom w ŁKS-ie, że potrafię grać w piłkę. Dla mnie śmieszne były wypowiedzi prezesa Goszczyńskiego, który stwierdził, że grałem w Łodzi, ale byłem jakimś tam grajkiem. Trochę dziwne były te słowa.

Chciałbyś za pośrednictwem serwisu lechia.gda.pl przekazać coś kibicom Lechii?

- Mam nadzieję, że będą nas dopingować bardzo dobrze. Chciałbym, aby wspierali nas nawet jeżeli będą porażki, bo to jest ekstraklasa. Zrobimy jednak wszystko, aby tych momentów było jak najmniej.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT