Jeszcze tydzień temu kibice Biało-Zielonych szykowali się do pierwszego w obecnym sezonie meczu Lechii pod wodzą Dariusza Kubickiego w ekstraklasie. Tymczasem w gdańskiej drużynie, a przede wszystkim w polskim futbolu, miało miejsce małe trzęsienie ziemi. Zarówno jeśli chodzi o kwestię zmiany trenera na Traugutta, jak i w kwestii odroczenia rozpoczęcia rozgrywek ligowych, chodziło o praktyki korupcyjne w rodzimym futbolu.
Jeszcze tydzień temu kibice Biało-Zielonych szykowali się do pierwszego w obecnym sezonie meczu Lechii pod wodzą Dariusza Kubickiego w ekstraklasie. Tymczasem w gdańskiej drużynie, a przede wszystkim w polskim futbolu, miało miejsce małe trzęsienie ziemi. Zarówno jeśli chodzi o kwestię zmiany trenera na Traugutta, jak i w kwestii odroczenia rozpoczęcia rozgrywek ligowych, chodziło o praktyki korupcyjne w rodzimym futbolu.
W kwestii rozwiązania umowy z Dariuszem Kubickim pisaliśmy już bardzo wiele. Przypomnijmy, że oficjalnym powodem było niepodpisanie przez niego specjalnego oświadczenia antykorupcyjnego. Chodziło tutaj nie o korupcję w polskim futbolu, ale o inne działania noszące znamiona przekupstwa, czyli o tak zwaną sprawę Centralnego Ośrodka Sportu, w której ciągle ma on postawione zarzuty. O powodach, przez które nie zdecydował się podpisać tego dokumentu, mówi sam trener Kubicki na łamach Gazety Wyborczej: - Zgodziłem się podpisać deklarację, że nie miałem nic wspólnego z korupcją w sporcie. Tej, że poza sportem też nie miałem nic wspólnego z korupcją już nie mogłem podpisać, gdyż w razie niekorzystnego wyroku sądu, straciłbym roczne zarobki, a nie mogę na to narażać swojej rodziny. Cały czas podkreślam, że jestem niewinny, a jeśli coś złego się stało, to przy mojej 100-procentowej nieświadomości.
Kiedy ogłoszono terminarz rozgrywek ekstraklasy, wielu kibiców Lechii żaliło się, że wbrew dobremu obyczajowi, beniaminek rozpocznie sezon meczem na wyjeździe. Z pomocą niespodziewanie przyszedł... Polski Komitet Olimpijski i zamieszanie wokół afery korupcyjnej. Dzięki tej powszechnie znanej sytuacji, wszystko wskazuje na to, że siedemnasty (lub osiemnasty) sezon Lechii w ekstraklasie rozpocznie się na Traugutta meczem z ŁKS.
W chwili, gdy pisane są te słowa media utrzymują, że Trybunał Arbitrażowy PKOl ma podjąć ostateczne decyzje w sprawie Zagłębia Lubin i Korony Kielce w czwartek, 31 lipca. Jeżeli tak się nie stanie, ekstraklasa może wystartować bez tych dwóch klubów. Gdyby do tego doszło, nie skomplikowałoby to zbytnio terminarza Biało-Zielonych. Według terminarza pierwszy mecz Lechii z jedną z niepewnych startu w ekstraklasie drużyn, to derby z Arką Gdynia (ew. Zagłębiem Lubin) w dziesiątej kolejce zaplanowanej na 27 września. Do tego czasu wszystko powinno się rozstrzygnąć. Swoimi refleksjami na temat obecnej sytuacji w polskim futbolu podzielił się Błażej Słowikowski, rzecznik prasowy gdańskiego klubu. - Trudno wypowiadać się na temat tego, czy orzeczenie było słuszne bądź nie. Żeby ferować wyroki należałoby zapoznać się dokładnie z dokumentami sprawy. Nie ulega jednak wątpliwości, że wyrok jest szokujący i niezbyt motywujący dla ludzi, którzy wydali wojnę korupcji w polskiej piłce.
- Kto powinien zagrać w ekstraklasie? Nie wiem. Skupiłbym się na tym, że powinna i zagra tam Lechia. Klub nie jest od wskazywania uczestników ligi tylko od grania.
Drugą ewentualnością rozważaną przez PZPN jest poszerzenie ekstraklasy do osiemnastu zespołów. W tym wypadku byłaby to decyzja niekorzystna dla Lechii ze względów finansowych. Kwota ok. 120 milionów złotych przeznaczona przez sponsora ligi do podziału na poszczególne kluby, zostałaby wtedy rozdysponowana na większą ilość beneficjentów, czyli sumy te byłyby mniejsze o wielkości rzędu kilku milionów złotych. Jest to o tyle istotne, że kluby już przed sezonem opracowywały podstawowe założenia do swoich budżetów, zakładając określone wpływy z pieniędzy sponsorskich. Gdyby liga została powiększona, musiałyby poważnie zacisnąć pasa i zrezygnować z części zaplanowanych już wydatków. W tej sytuacji, oczywiście, zarząd klubu z ulicy Traugutta zajmuje takie samo stanowisko, jak inne kluby ekstraklasy: - Nie ustala się reguł trakcie trwania rozgrywek - mówi rzecznik Słowikowski.
Błażej Słowikowski uspakaja jednak zmartwionych gdańskich kibiców - sytuacja w klubie znajduje się pod kontrolą: - O stratach moglibyśmy mówić w przypadku, gdyby mecz inauguracyjny miał się odbyć w Gdańsku. Zamieszanie organizacyjne oczywiście jest, ale nie przybiera dużych rozmiarów. Miejmy nadzieję więc, że już niedługo instytucje stojące u steru polskiej piłki nożnej pozwolą nam w pełni rozkoszować się pierwszoligową piłką nożną w Gdańsku Wrzeszczu.