Gdańsk: wtorek, 16 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 164 (29/2008)

12 sierpnia 2008

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

ŁUKASZ TRAŁKA DLA LECHIA.GDA.PL

Trzeci mecz z rzędu z golem

"W każdym meczu w ekstraklasie będziemy walczyli z takim samym zaangażowaniem, bez względu na rywala. Ile punktów damy radę ugrać, to ugramy. Zostawiamy wszystko na boisku, a co z tego wynika, można zobaczyć po końcowym gwizdku" - mówi dla lechia.gda.pl Łukasz Trałka, pomocnik Lechii, który zdobył pierwszego gola dla Biało-Zielonych po powrocie do ekstraklasy.

KAROL SZELOŻYŃSKI

Jakie są twoje wrażenia po pierwszym meczu, który dla ciebie i Lechii powrotem do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce?

- Jeśli chodzi o samo spotkanie, to wydaje mi się, że remis był zasłużony z jego przebiegu. Podejrzewam, że we Wrocławiu mają takie same odczucia. Oni mieli rzut karny, którego nie wykorzystali, a my mieliśmy dogodne 2-3 sytuacje, z których także mogliśmy zdobyć bramkę, ale ich nie wykorzystaliśmy, więc skończyło się na 1-1.

Jesteś zadowolony z punktu urwanego Śląskowi czy jednak pozostaje niedosyt, że nie sięgnęliście po pełną pulę?

- Ogólnie jestem zadowolony ze zdobytego punktu, bo tak, jak mówię - gdyby Śląsk wykorzystał rzut karny to byłoby 2-0 i praktycznie po meczu. Podejrzewam, że byśmy się nie podnieśli, a na pewno byłoby o to ciężko.

Dedykowałeś komuś swoją bramkę, którą zdobyłeś we Wrocławiu?

- Powiem szczerze, że do tej pory nie miałem okazji do takiej dedykacji. Ale jeśli teraz się nadarza, to dedykuję ją swojej narzeczonej, Marcie.

Komentatorzy Canal Plus chwalili cię za podjęcie decyzji o strzale z pierwszej piłki. Przegrywaliście wtedy 0-1 i mogłeś nie trafić futbolówki na tyle czysto, aby ta znalazła drogę do bramki.

- W pierwszym momencie, po tym, kiedy bramkarz wybił piłkę przed pole karne, to miałem taką myśl, aby nie strzelać na siłę, a szukać bardziej technicznego uderzenia. Zobaczyłem jednak, że golkiper nie stoi centralnie w bramce i strzeliłem na siłę, nie mierzyłem w konkretne miejsce, a jedynie chciałem trafić w światło bramki. Wiedziałem, że jeśli dołożę do tego siłę, to padnie bramka. I udało się.

Po tym golu zareagowałeś bardzo ekspresyjnie, podbiegłeś do kibiców.

- To była spontaniczna reakcja. Tego nie da się wcześniej wyreżyserować. Po prostu była to moja pierwsza bramka już w pierwszym meczu po powrocie do ekstraklasy, a więc bardzo fajne odczucie. Dlatego tak się z niej cieszyłem.

To jest dodatkowo już drugi mecz o stawkę z rzędu, w którym zdobyłeś gola. Bo trafiłeś także w ostatnim meczu w II lidze - na 2-0 ze Stalą Stalowa Wola.

- Można powiedzieć nawet, że trzeci, bo trafiłem także w ostatnim wyjazdowym meczu ze Śląskiem. Szkoda tylko, że wtedy do niewłaściwej bramki. (śmiech) Ale jeśli chodzi o zdobycz bramkową dla nas, to drugi mecz z rzędu.

Wtedy we Wrocławiu także zdobyłeś drugą bramkę w meczu, ale tym razem było to trafienie na 0-2, a nie na 1-1. Można powiedzieć, że suma szczęścia zawsze równa się zero.

- Przed meczem mówiłem chłopakom, że ostatnio strzeliłem gola w meczu ze Śląskiem, ale nie do tej bramki, co trzeba i teraz się zrehabilituję. Była okazja, żeby zdobyć prawidłową, no i udało się.

Ogólnie rzecz biorąc to była udana inauguracja sezonu w ekstraklasie dla Lechii?

- Jeśli chodzi o zespół, to w pierwszej połowie nie wyglądaliśmy zbyt dobrze. Ale może to przez to, że to powrót do ekstraklasy po latach. W dodatku mamy młodą ekipę. Pierwsze minuty nie wyglądały najlepiej. Z kolei w drugiej połowie byliśmy całkiem inną drużyną. Stworzyliśmy kilka sytuacji, było kilka fajnych momentów, w których dobrze pograliśmy. Myślę, że teraz z meczu na mecz będzie coraz lepiej.

Patrząc po składzie, to wygląda na to, że jesteś w tym momencie numerem jeden wśród środkowych pomocników. W przerwie został zmieniony France Cacić, a nie ty.

- Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia, bo nie patrzę na żadną hierarchię, czy teraz jestem pierwszy, drugi czy trzeci. Boisko wszystko weryfikuje, a każdy mecz jest inny i do każdego trzeba podejść na nowo. Oprócz tego, trzeba się również dobrze prezentować na treningu, aby wyjść w składzie na następne spotkanie. Na tym to polega. A, że zszedł Frane, a nie ja, to myślę, że było widać na boisku, że on wyglądał troszeczkę słabiej.

Wspomniałeś o najbliższym spotkaniu z Ruchem. Czy to będzie dla was łatwiejsze spotkanie, bo opadnie już ewentualna trema związana z powrotem do ligi, czy raczej trudniejszy, bo Ruch to bardziej wymagający rywal?

- Nie ma łatwiejszych i trudniejszych rywali. Wychodzi się na boisko zawsze w 11 zawodników, zawsze jest się tak samo pozytywnie nastawionym do meczu. Jedziemy po punkty do Chorzowa. Mecz meczowi nierówny i zobaczymy, jak będzie wyglądała nasza gra w kolejnym spotkaniu. Mam nadzieję, że przynajmniej tak, jak w drugiej połowie ze Śląskiem.

Czyli rozumiem, że do każdego rywala podchodzicie bez zbędnego respektu?

- Oczywiście. Teraz graliśmy we Wrocławiu, ale jak kiedyś pojedziemy na Wisłę, to przecież nie pojedziemy się położyć. Będziemy tak samo walczyli i ile damy radę ugrać, to ugramy. Zostawiamy wszystko na boisku, a co z tego wynika, można zobaczyć po końcowym gwizdku.

Kiedy rozmawialiśmy w lutym, powiedziałeś, że twoim najbliższym celem jest awans i zadomowienie się w składzie Lechii. Te dwie rzeczy już osiągnąłeś.

- Te początkowe założenia rzeczywiście osiągnąłem. Chciałem awansować z Lechią i grać, co mi się w poprzedniej rundzie udało. Teraz mamy nową rundę, a więc są i nowe cele. Chciałbym się spokojnie utrzymać z zespołem i pokazać z dobrej strony w lidze. Zobaczymy, jak to będzie.

Czy nowy cel, którym jest utrzymanie, jest łatwiejszy do zrealizowania niż był nim awans, bo wystarczy zdobyć mniej punktów, aby go zrealizować, czy raczej trudniejszy, bo rywale są dużo bardziej wymagający?

- Raczej trudniejszy, ale zdecydowanie do osiągnięcia. Wiadomo, że to jest ekstraklasa i każdy zespół jest mocniejszy niż te I-ligowe. Obojętnie kogo bym nie wymienił. W II lidze mieliśmy ze 3-4 drużyny, które chciały awansować, a reszta praktycznie broniła się przed spadkiem.

Po tym sezonie kończy się Twój kontrakt z Lechią. Czy ewentualne rozmowy na temat jego przedłużenia rozpoczną się dopiero po zapewnieniu sobie przez Lechię utrzymania, czy może wcześniej?

- Szczerze mówiąc nie wiem, raczej władze naszego klubu trzeba by pytać o to, czy będą chciały przedłużyć ze mną kontrakt. Ja jestem otwarty na rozmowy, a że moja umowa jest ważna jeszcze rok, to pozwala mi to podchodzić do tego tematu spokojnie.

Czyli nie ma dla ciebie jakiegoś znaczenia, żeby szybciej zapewnić sobie stabilizację?

- Oczywiście, że chciałbym wiedzieć, co będzie w przyszłości, czy zostanę w Gdańsku przez rok, dwa czy ile. Na razie muszę pokazać się z dobrej strony i jestem pewien, że jeśli, to zrobię to klub będzie chciał przedłużyć ze mną kontrakt.

Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.012