Marek Zieńczuk urodził się 24 września 1978 roku w Gdańsku. "Zieniu" to zawodnik grający na pozycji lewego pomocnika, wychowanek Biało-Zielonych.
Ma 183 cm wzrostu i waży 75 kg. W latach 2000-2004 występował w Amice Wronki. Przed sezonem 2004/2005 przeniósł się do Wisły Kraków, gdzie występuje do dzisiaj. W polskiej ekstraklasie debiutował 4 marca 2000 roku w spotkaniu Amiki Wronki z Górnikiem Zabrze. Na pierwszoligowych boiskach rozegrał dotychczas 224 spotkania, w których strzelił 55 bramek.
Zieńczuk to dwukrotny mistrz Polski z Wisłą Kraków oraz zdobywca Pucharu Polski z Amiką Wronki. W reprezentacji Polski zagrał 9 spotkań. Debiutował 16 października 2002 roku w spotkaniu z Nową Zelandią. W plebiscycie "Piłki Nożnej" w roku 2007 otrzymał nagrodę "Ligowca Roku".
W środę gracie mecz Pucharu Polski z rezerwami Lechii Gdańsk. Dla ciebie będzie to na pewno wyjątkowe spotkanie?
- Tak. To będzie szczególne spotkanie dla mnie, ponieważ po raz pierwszy wystąpię przeciwko Lechii w barwach innego klubu. Serce zabije mocniej, bo jest to klub, w którym się wychowałem i grałem w piłkę. Poza tym Gdańsk to moje rodzinne miasto. Bardzo się cieszę, że Lechia gra w ekstraklasie i mam nadzieję, że kiedyś tutaj wrócę. Będzie na pewno miło wrócić i spotkać się ze znajomymi kibicami i kolegami.
Co czułeś kiedy dowiedziałeś się , że wylosowaliście w Pucharze Polski właśnie zespół z Gdańska?
- Z jednej strony ucieszyłem się, ponieważ zagram w Gdańsku przed wspaniała publicznością i to jest powód do radości. Jednak nie ukrywam, że naszym celem jest wygrana i przejście do następnej rundy, przez co Biało-Zieloni mogą odpaść.
- Na pewno z tego powodu moje serce będzie w rozterce. Nie ma jednak mowy o zlekceważeniu rywala. Trener nam wpaja, aby walczyć w każdym meczu o zwycięstwo i tak samo będzie teraz. Naszym celem jest zdobycie Pucharu Polski.
24 września w dniu meczu obchodzisz 30. urodziny. Występ na Traugutta przy pełnych trybunach to miły prezent urodzinowy?
- Zdecydowanie. Fajnie, że to się akurat tak złożyło. Bardzo się z tego powodu cieszę. Może uda mi się uczcić ten dzień golem urodzinowym.
Czego ci można życzyć z okazji zbliżających się urodzin?
- Myślę, że tego samego co każdemu piłkarzowi, czyli zdrowia i oby omijały mnie kontuzje, bo od tego czy będę zdrowy, zależy cała reszta.
Jesteś zadowolony ze swojej formy?
- Tak. Jedyne czego mi brakuje to bramek, które zdobywałem w zeszłym sezonie. Nie przejmuję się tym jednak, bo czuję się bardzo dobrze. Można być zadowolonym, ponieważ cały czas jesteśmy w czołówce ligi i gramy w europejskich pucharach. Oby tak dalej.
Trener Józef Gładysz, z którym zdobywałeś tytuł Mistrza Polski juniorów, wywalczył w tym roku ze swoją drużyną wicemistrzostwo Polski. Śledziłeś wyniki tego zespołu?
- Tak. Nawet byłem na jednym spotkaniu rozgrywanym w Kolbudach z Odrą Opole. Chłopcy pokazali się z dobrej strony. Cieszę się, że wywalczyli srebrne medale. Znam większość tych piłkarzy, miałem nawet okazję trenować razem z nimi. Są zdolni i mają szansę zajść daleko i stanowić niedługo o sile Lechii.
Jak wspominasz okres współpracy z trenerem Gładyszem?
- Bardzo dobrze. Jest to trener, któremu zawdzięczam najwięcej i to właśnie on nauczył mnie grać w piłkę. On był dla nas nie tylko wspaniałym szkoleniowcem, ale również ojcem, który nam pomagał. Także o panu Gładyszu mogę mówić tylko dobrze i cieszę się, że udało mu się wywalczyć srebrny medal z tymi chłopakami.
Ten sam szkoleniowiec w wywiadzie dla nas powiedział, że jako wzór do naśladowania dla młodych zawodników stawia właśnie ciebie, bo swój talent podparłeś ciężką pracą na treningach i dlatego odniosłeś sukces. Jak odbierasz słowa trenera?
- Jest to bardzo miłe i cieszę się, że pan Józef Gładysz tak o mnie powiedział. Rzeczywiście pamiętam, jak grając jeszcze w juniorach wylaliśmy sporo potu, ciężko trenując i to przyniosło efekt. Teraz ci zawodnicy mają dobre warunki do treningów i jeżeli będą ciężko pracować, mogą zajść naprawdę daleko.
W wielu wypowiedziach podkreślałeś, że wrócisz do Lechii. Biało-Zieloni grają w ekstraklasie, więc powrót do Gdańska nastąpi już niedługo?
- Nadal chcę wrócić i grać w Lechii. W czerwcu kończy mi się kontrakt z Wisłą, więc może się tak zdarzyć, że trafię tutaj po zakończeniu sezonu, jeżeli władze klubu będą chciały mnie pozyskać. Byłbym bardzo zadowolony, gdybym mógł jeszcze tutaj zagrać i spełnić swoje marzenie. Jednak nie chcę przyjść do Lechii po to, aby odcinać kupony od sławy, tylko pomóc tej drużynie walczyć o najwyższe cele w lidze.
Co czułeś, kiedy Lechia awansowała do ekstraklasy?
- Dla mnie była to wielka radość i satysfakcja, ponieważ jest to klub bliski mojemu sercu. Tutaj uczyłem się grać w piłkę i zarówno dla mnie, jak i dla innych ludzi kibicujących tej drużynie, awans do ekstraklasy był czymś wspaniałym. Długo trzeba było czekać na ponowne występy w lidze, ale najważniejsze, że to się w końcu udało zrealizować.
Jak myślisz, które miejsce zajmie Lechia na koniec sezonu?
- W przypadku beniaminka zawsze mówi się, że celem jest utrzymanie w lidze. Jednak według mnie Biało-Zieloni spokojnie się utrzymają i zajmą miejsce w środku tabeli. Wierzę jednak, iż z czasem gdańszczanie będą walczyć nie tylko o byt, ale o wyższe cele, a w przyszłości nawet o tytuł Mistrza Polski.
Po sześciu kolejkach podopieczni trenera Zielińskiego mają na koncie siedem punktów. Jak oceniasz grę tego zespołu?
- Gra gdańskiego zespołu jest typowa dla każdego beniaminka, to znaczy raz potrafią zagrać bardzo dobry mecz, po czym przychodzi kryzys i kolejne spotkanie jest już słabsze. Zespołowi Lechii brakuje przede wszystkim stabilizacji formy. Jeżeli ją osiągną powinno być dobrze.
Gra, którego z piłkarzy Lechii podoba ci się najlepiej?
- Bardzo podoba mi się Paweł Buzała. Jest to zawodnik bardzo szybki, dobrze drybluje, a poza tym jest bardzo odważny i gra bez żadnych kompleksów. Ten piłkarz może być jednym z wyróżniających się piłkarzy w lidze.
Co się zmieniło od czasów, kiedy odchodziłeś z Gdańska?
- Bardzo dużo. Przede wszystkim zawodnicy mają dużo lepsze warunki do trenowania. Pamiętam, że jak tutaj występowałem, trenowaliśmy na piachu. Teraz jest boisko ze sztuczną nawierzchnią, podgrzewana murawa i jupitery. Bardzo się z tego cieszę, ponieważ widać, że jest lepiej i kierunek obrany przez władze klubu jest słuszny i wszystko zmierza ku lepszemu.
Czy utrzymujesz kontakt z byłymi lub obecnymi piłkarzami Lechii?
- Bliski na pewno nie, ale znam na przykład Pawła Pęczaka, z którym grałem w Amice Wronki oraz między innymi wychowanka klubu, Krzysztofa Brede. Na pewno środowy mecz będzie okazją do spotkania się z trenerem Młodej Ekstraklasy, Tomaszem Borkowskim, z którym grałem w II lidze. Na pewno będzie czas spotkać się i porozmawiać.
Podczas fety mistrzowskiej miałeś na sobie koszulkę "Władcy Północy" oraz szalik Lechii. Miałeś to zaplanowane czy był to taki impuls?
- W Krakowie było wtedy kilku kolegów kibiców, między innymi "Maki", i to oni zapytali mnie czy włożyłbym tę koszulkę. Powiedziałem, że nie ma żadnego problemu. Dla mnie to był zaszczyt mieć ją na sobie.
Mimo porażki 1:2 w pierwszym spotkaniu jaką macie szansę pokonać Tottenham Hotspur?
- Dużą. Jeżeli zagramy na sto procent swoich możliwości, nie będziemy popełniać prostych błędów i zagramy z wiarą, że możemy wyeliminować Tottenham, to powinno być OK. Wierzę w zwycięstwo i awans do kolejnej rundy Pucharu UEFA.
Poprzedni sezon miałeś bardzo udany, jednak zabrakło cię w kadrze na EURO 2008. Czujesz jakiś żal do trenera, że nie powołał cię na Mistrzostwa Europy?
- Nie mam żalu. Szkoda, że nie udało się tam pojechać, ale ja nigdy nie patrzę w przeszłość i nie przejmuje się tym, co było. Najważniejsza jest dla mnie przyszłość i to co się dzieje teraz.
Czy za pośrednictwem lechia.gda.pl chciałbyś coś powiedzieć kibicom Biało-Zielonych?
- Pozdrawiam ich wszystkich serdecznie. Zawsze wspominałem ich bardzo miło i wiem, że potrafią stworzyć niesamowitą i jedyną w swoim rodzaju atmosferę na stadionie. Wiem o tym, bo mam tutaj wielu kolegów, a poza tym sam często bywałem tutaj na meczach w roli kibica.
- Sympatycy gdańskiego klubu są z zespołem na dobre i na złe. Jeżeli ktoś jest kibicem Lechii, to jest nim na zawsze aż do śmierci. Cieszę się z tego, iż tutaj przyjadę. Kibice na pewno stworzą w środę podczas meczu wspaniałą atmosferę na trybunach.