lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 174 (39/2008)
21 października 2008


PIOTR WIŚNIEWSKI DLA LECHIA.GDA.PL

Limit pecha wyczerpany

W spotkaniu z Górnikiem Zabrze z bardzo dobrej strony pokazał się prawy pomocnik Lechii Piotr Wiśniewski. Dla "Wiśni" był to pierwszy występ w ekstraklasie w pełnym wymiarze czasowym.

PAWEŁ DOCZYK
Gdańsk
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/12057/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Zeszły sezon nie był zbyt udany dla Wiśniewskiego , ponieważ zmagał się on różnymi urazami kolana oraz stawu skokowego. Na szczęście na dzień dzisiejszy wszystko jest w porządku i piłkarz ten powoli wraca do formy.

Do tej pory pomocnik Biało-Zielonych wystąpił w trzech spotkaniach w ekstraklasie. Zadebiutował w wyjazdowym spotkaniu przeciwko GKS Bełchatów gdzie zagrał piętnaście minut. Ostatnie mecze pokazały, że Wiśniewski gra coraz lepiej udowadniając to w spotkaniach Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok oraz w Pucharze Ekstraklasy z Bełchatowem oraz wyjazdowym z Lechem Poznań.

W spotkaniu z Górnikiem Zabrze zdobyliście trzy punkty, które w perspektywie ciężkich meczów wyjazdowych z Legią i Jagiellonią będą na pewno bardzo cenne i wprowadzą więcej spokoju przy ewentualnej stracie punktów?

- Zgadza się. Naszym celem było zdobyć komplet punktów przed własną publicznością z zespołem z Zabrza i bardzo się cieszę, że nam się udało to osiągnąć. Teraz przed nami dwa ciężkie mecze i liczymy na to, iż zdobędziemy tam jakieś punkty. Jednak wygrana z Górnikiem była bezcenna gdyż pozwoli nam to spokojniej przygotowywać się do piątkowego spotkania w Białymstoku.

Pierwsza połowa w waszym wykonaniu była dobra, jednak w drugiej części gry cofnęliście się i Górnik was przycisnął. Z czego wynikało to, że graliście bardziej defensywnie?

- Po prostu prowadziliśmy 1:0 i chcieliśmy za wszelką cenę utrzymać ten rezultat i liczyć na bramkę z kontrataku. Nie udało się strzelić drugiego gola, a przed własną publicznością powinniśmy coś strzelić. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy i mamy na koncie kolejne bardzo ważne punkty.

W niedzielę zagrałeś po raz pierwszy w ekstraklasie od pierwszej minuty. Czy spodziewałeś się, że zagrasz w podstawowym składzie?

- Nie byłem pewien występu na sto procent, ale trener tak nas ustawiał podczas gierek treningowych i spodziewałem się, że mogę dostać szansę występu od samego początku spotkania z Górnikiem. Bardzo się cieszę z tego.

Pokazałeś się z dobrej strony przeprowadzając kilka dobrych akcji chwalił cię nawet trener Jacek Zieliński. Czy ty jesteś zadowolony ze swojego występu czy jednak mogło być lepiej?

- Nie jestem do końca zadowolony ze swojej gry, ponieważ w pierwszej połowie grałem dobrze jednak druga połowa była w moim wykonaniu już gorsza. Cieszę się jednak z tego, co mam gdyż poprzedni rok to był dla mnie dramat z powodu urazów, przez które nie mogłem grać. Najpierw miałem operację kolana a później dwukrotnie miałem problemy ze stawem skokowym. Teraz jednak wszystko jest ok i mogę skupić się tylko na grze w piłkę.

W niedzielę obrońcy Górnika trochę cię poturbowali i potrzebna była pomoc masażystów. Odczuwasz jeszcze skutki tych starć?

- Rzeczywiście troszeczkę siniaków mam. Jednak jest to normalne. W pewnym momencie Tomasz Hajto nadepnął mi na głowę, ale nie było to jakieś celowe zagranie. Nie odczuwam jednak żadnego bólu a te dolegliwości są bardzo lekkie i za kilka dni powinno być dobrze. Czuję się dobrze i mam nadzieję, iż będzie tak do samego końca.

W dziewięciu meczach zdobyliście czternaście punktów. Czy jesteście zadowoleni z tej zdobyczy, czy jednak mogło być lepiej?

- Oczywiście mogło być tych punktów więcej, ale myślę, że siódme miejsce i ta zdobycz punktowa jest według mnie dobra i jesteśmy zadowoleni z tego, co mamy.

Czy odczuwasz to, że w ostatnich spotkaniach jesteś jednym z najbardziej widocznych i wyróżniających zawodników Lechii?

- Nie, jak tak do tego nie podchodzę. Każdy z chłopaków walczy i stara się pokazać z dobrej strony. Cały zespół jest w dobrej dyspozycji i nie zauważyłem, że jestem wyróżniającym się piłkarzem. Gramy skuteczną piłkę i zdobywamy punkty i to cieszy najbardziej.

Zagrałeś już kilka meczów z rzędu. Czy w takim razie jesteś już zdrowy i wszelkie kłopoty z kontuzjami masz za sobą?

- Mam nadzieję, że limit pecha na ten rok już wyczerpałem. Na razie czuję się bardzo dobrze i powoli wracam do dobrej dyspozycji. Moje dotychczasowe występy nie były idealne, ale cieszę się przede wszystkim z tego, że mogę grać i to jest najistotniejsze.

Z czego brały się te twoje urazy. Czy wynikały one z tego, iż jesteś zawodnikiem podatnym na kontuzje czy był to zwyczajny pech?

- Sam się zastanawiam i wiele razy zadawałem sobie to pytanie. Czasami był to pech, ponieważ w momencie kiedy wracałem do treningów przydarzyła mi się kontuzja kolana. Później dwukrotnie nabawiłem się urazu stawu skokowego. Ciężko jest powiedzieć skąd to się wzięło bowiem tych czynników było kilka. Na szczęście jest to już poza mną z czego bardzo jestem zadowolony.

Czy nie deprymowała cię ta sytuacja z kontuzjami?

- Tak, ponieważ wiadomo dla każdego sportowca kontuzja to najgorsza rzecz, która może się zdarzyć bo wtedy człowiek nie może pokazać swoich umiejętności na boisku. Nie boję się obrońców ani ostrych wejść. Staram się nie odstawiać nogi i walczyć na całego. Oczywiście na początku miałem obawy, że po ostrym wejściu rywala kontuzja może się odnowić.Jest to sfera psychologiczna i to dzieje się w psychice człowieka. Nie myślę jednak o tym, że coś się może stać. Trzeba myśleć pozytywnie.

Jak myślisz, co można zrobić aby te urazy nie powtarzały się?

- Nie ma na to sposobu gdyż takie jest życie sportowca, że te urazy będą się zdarzały i to jest normalne. Nie ma na to żadnej recepty.

Zadebiutowałeś w ekstraklasie z Bełchatowem. Jak wspominasz swój debiut?

- Nie wspominam miło, ponieważ przegraliśmy a bramkę straciliśmy po moim faulu na Gargule i po tej sytuacji padł gol dla gospodarzy. Miałem przez jakiś czas o to pretensje do siebie.

Na jakiej pozycji wolisz grać, czy jest to prawa pomoc czy atak?

- Zdecydowanie prawa pomoc, choć kiedyś byłem napastnikiem to jednak wolę występować w pomocy i tam czuję się najlepiej.

Jakie konkretne różnice widzisz pomiędzy ekstraklasą a drugą ligą, w której graliście rok temu?

- Przede wszystkim mecze w ekstraklasie są ciężkie i tutaj dużo więcej się biega podczas gdyż na zapleczu ekstraklasy gra się bardziej siłowo. Poza tym kiedy graliśmy w drugiej lidze nigdy na własnym boisku żaden z zespołów nie zepchnął by nas do defensywy. Tutaj jest również wyższa kultura gry oraz drużyny są lepsze pod względem taktycznym.

W Pucharze Polski odpadliście z Jagiellonią a w Pucharze Ekstraklasy też nie idzie wam najlepiej. Czy nie wynika to z tego, że pomyśleliście sobie, iż są to mniej ważne rozgrywki?

- Nie kalkulowaliśmy i chcieliśmy wygrać te spotkania. Niestety nie udało się. Na pewno nie potraktowaliśmy jakoś ulgowo tych rozgrywek.

Czy czujesz, że wygryzłeś ze składu Marcina Kaczmarka, który grał w poprzednich meczach?

- Myślę, że po prostu dobrze prezentowałem się w Poznaniu w PE i trener postawił na mnie. Skorzystałem również trochę na tym, że Marcin był lekko kontuzjowany. O tym kto wystąpi w następnych spotkaniach zadecyduje trener. Ja jednak będę walczył o miejsce w podstawowym składzie.

Wróćmy jeszcze do spotkania derbowego z Arką w Gdyni, gdzie doszło do kilku nieprzyjemnych sytuacji. Jak oceniasz te zachowania i czy czuliście wrogie nastawienie kibiców Arki w stosunku do was?

- Było kilka niezbyt miłych incydentów. Kiedy się rozgrzewaliśmy w naszą stronę petardę. Następnie kiedy wypadła nam piłka młody chłopak, które je podawał starał się kiwać i zabrać ją Andrzejowi Rybskiemu a reszta sympatyków z Gdyni śmiała się z tej sytuacji. Na pewno nie było to zbyt miłe i normalne. Jeżeli chodzi o wrogie nastawienie tych ludzi do nas to dało się to odczuć, ponieważ był to mecz derbowy.

Co czuliście kiedy zaraz po powrocie z Gdyni na stadionie przy Traugutta powitał was tłum kibiców?

- Widać było, że to zwycięstwo jest ważne dla naszych kibiców. Jest to bardzo fajne i przyjemnie uczucie kiedy wita cię o późnej porze nocnej tłum kibiców. Jest to coś niesamowitego. Byłem zaskoczony, że o tej porze kibice przyjadą na stadion aby podziękować nam za zwycięstwo z Arką.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2023. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT