lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 175 (40/2008)
28 października 2008


GOLKIPERZY LECHII

Ręce, które bronią

Pierwsze mecze w Ekstraklasie Mateusza Bąka niewątpliwie pokazują, że bramkarz ten swoimi umiejętnościami, zdolnościami i charakterem zasłużył na grę w bramce biało-zielonych na najwyższym szczeblu rozgrywek.

DOMINIK SOŁTYSIAK
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/12063/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Passa 312 minut bez straty gola na tak wczesnym etapie kariery w Ekstraklasie sprawia, że kibice mogą mieć nadzieję, że popularny “Bączek” być może niebawem pokusi się o dłuższą passę, bądź nawet o jakiś spektakularny klubowy rekord.

Rekord klubowy, jeśli chodzi o ilość minut bez utraty gola już od ponad 30 lat należy do nestora gdańskich bramkarzy, Krzysztofa Słabika. W sezonie 1970/71 broniąc barw trzecioligowej jedenastki biało-zielonych przez ponad 10 spotkań pozostawał niepokonany. Pierwszego w całych ówczesnych rozgrywkach gola lechiści stracili dopiero w jedenastej kolejce spotkań w pojedynku przeciwko jednemu z głównych kandydatów do awansu w szeregi drugiej ligi, szczecińskiej Arkonii. Lechia pokonała wówczas jedenastkę z Lasku Arkońskiego 3:1 po golach Bartosiaka, Maksymiuka i Apolewcza. Jedynego gola dla gości, który przerwał passę Słabika strzelił Mikuliszyn. Niestety ani Lechia, ani Arkonia nie zdołali w omawianym sezonie awansować w szeregi drugoligówców. Lepszy okazał się poznański Lech, który niczym burza zwyciężył rok po roku zarówno trzecią jak i drugą ligę.

W latach siedemdziesiątych bramki drużyny z Wrzeszcza bronił między innymi Leszek Kwaśniewicz. Ten oto golkiper będąc ostoją gdańskiej defensywy dwukrotnie pokusił się o wyśrubowanie passy ponad 600 minut bez utraty gola. Pierwsza z tych pass miała miejsce w końcówce rundy wiosennej 1976 roku. Lechiści zażarcie walczyli o awans do ekstraklasy. Głównym rywalem byli sąsiedzi zza miedzy, Arka Gdynia. Niestety jak chciał terminarz, decydujące w praktyce o awansie spotkanie odbyło się na stadionie na Polance Redłowskiej. Arkowcy skrzętnie wykorzystali atut własnego boiska pokonując biało-zielonych 1:0. Gola na wagę awansu żółto-niebieskich i przerwania passy Kwaśniewicza strzelił Andrzej Szybalski. A sam Kwaśniewicz także przez 5 następnych spotkań ligowych Lechii pozostawał niepokonany. Niestety, tylko na drugoligowym szczeblu...

Pomimo, generalnie suchych lat gdańskiego futbolu, golkiperzy biało-zielonych próbowali od czasu do czasu postarać się o jakąś dłuższą passę spotkań bez straconej bramki. Na szczeblu drugoligowym, passy od 400 do 600 minut bez piłki w siatce wyśrubowywali tacy, zapisani w kartach historii bramkarze jak: Ferdynand Wierzba (538 minut – wiosną 79), Andrzej Głabiński (479 minut – jesienią 80), Tadeusz Fajfer (549 minut – jesienią 83). Z kolei w pierwszej lidze w latach 1984/88 trzykrotnie bramkarze Lechii postarali się o ponad 300-minutowe okresy bez straty gola. Dwa razy udało się to Januszowi Stawarzowi, raz Markowi Woźniakowi. Najlepszy z wyników, osiągnięty przez pozyskanego z mieleckiej Stali, Stawarza wyniósł dokładnie 391 minut.

Lata dziewięćdziesiąte to okres, gdy w gdańskiej bramce na przemian dominowali Maciej Kozak i Dariusz Gładyś. Co ciekawe i dobre dla rozwoju klubu, obydwaj bardzo lubiani przez kibiców Lechii bramkarze dziś dalej pracują przy Traugutta szkoląc swoich następców. Gładyś, swój najlepszy okres w dziejach Lechii miał jesienią 1993 roku. I choć biało-zieloni swoją postawą raczej nie zachwycali wiernych kibiców, to pochodzący z Wodzisławia Śląskiego golkiper był raczej jednym z pewniejszych punktów jedenastki z Wrzeszcza. Właśnie w końcówce rundy jesiennej Gładyś dokładnie przez 489 minut pozostawał niepokonany, nie dając strzelić gola napastnikom takich klubów jak: Arka Gdynia, Ślęza Wrocław, Elana Toruń, Stilon Gorzów, czy Lechia Dzierżoniów. Maciej Kozak zaś dwukrotnie pozostawał niepokonany przez 4 mecze ligowe gdańskiej drużyny. Jego najdłuższa seria wynosiła 414 minut i została osiągnięta w sezonie 1990/91. Lechiści zażarcie bronili się wówczas przed spadkiem do ligi trzeciej, a w życie miała wejść reforma degradująca do niższej, amatorskiej de facto ligi aż 10 z 20 biorących udział w rozgrywkach zespołów, co tylko nobilituje osiągnięcie młodziutkiego wówczas Maćka Kozaka.

Ostatni okres w dziejach naszego klubu to rywalizacja trzech w miarę równorzędnych bramkarzy. Zarówno aktualnie broniący Bąk, jak i Paweł Kapsa, czy Dominik Sobański umiejętnościami z pewnością dorównują niejednemu z broniących w Ekstraklasie. Wszyscy trzej mają lepsze i gorsze chwile, co tylko potwierdza tezę o konieczności posiadania równorzędnych bramkarzy w drużynie. Chociaż, nie ukrywajmy, większość kibiców Lechii to właśnie Mateuszowi życzy, aby na dłużej zagościł między słupkami biało-zielonych. I w dalszym ciągu, dla swojej i klubu chwały śrubował kolejne, rekordowe passy bez utraty goli.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT