Gdańsk: wtorek, 16 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 176 (41/2008)

4 listopada 2008

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

RYSZARD KULESZA (1931-2008)

Jego z nami już nie ma...

W tradycji chrześcijańskiej w dniu 1. listopada odwiedzamy cmentarze i na grobach naszych bliskich zapalamy znicz, symbol naszej pamięci o tych, którzy odeszli na zawsze…

KONRAD MARCIŃSKI

W ten szczególny dzień warto wspomnieć wielkiego człowieka, selekcjonera reprezentacji Polski, znakomitego szkoleniowca i wychowawcę wielu utalentowanych piłkarzy, Ryszarda Kuleszę, który swoją profesjonalną przygodę z trenerskim fachem rozpoczynał w klubie przy Traugutta.

Kulesza objął posadę pierwszego trenera gdańskiej Lechii tuż przed rozpoczęciem sezonu 1972/73, kiedy Biało-Zielonym, po pięciu latach banicji w trzeciej lidze, udało się awansować do bezpośredniego zaplecza ekstraklasy. Do rozgrywek Lechiści przystąpili praktycznie w niezmienionym składzie, który stanowili w większości piłkarze dopiero co wchodzący w wiek seniora. Warto nadmienić, że gdański zespół był wówczas, ze średnią wieku nieco powyżej 23 lat, najmłodszą drużyną w całej ligowej stawce.

Brak doświadczenia i ligowa trema graczy spowodowały, że Kulesza zaliczył wprost tragiczny początek sezonu. W czterech pierwszych spotkaniach gdańszczanie zdobyli zaledwie jeden punkt w inaugurującym rozgrywki meczu ze Starem Starachowice. Potem przyszły 3 porażki z rzędu: z Arką Gdynia, GKS Katowice i rzeszowską Stalą. Po 4 kolejkach Biało-Zieloni okupowali ostatnie miejsce w tabeli i kibice powoli liczyli się z tym, że gra w drugiej lidze może być zaledwie roczną przygodą… Na szczęście podopieczni Kuleszy wzięli się ostro do pracy i na półmetku sezonu zajmowali bezpieczną 9. pozycję. Co podkreślał sam trener, jego drużyna po falstarcie skonsolidowała się, walczyła twardo, z kolosalną ambicją. Opiekun Lechii nie był jednak do końca zadowolony z postawy zawodników. Szczególnym zmartwieniem popularnego „Kulki” była słaba skuteczność i brak przygotowania kondycyjnego jego piłkarzy. W ostatnich meczach nastąpiła już poprawa, ale na razie tylko w dwóch meczach zdobyliśmy po trzy bramki. Wyjście na wolne pole, oderwanie się od przeciwnika stwarza zawsze możliwości zdobycia bramki. A tego moi podopieczni wciąż nie potrafią w dostatecznym stopniu. Będziemy musieli jeszcze wiele nad tym popracować.

Druga część sezonu 72/73 to typowa ligowa huśtawka nastrojów, gdzie Lechia potrafiła doznać kompromitującej porażki 0:3 z outsiderem całej stawki – Niwką Sosnowiec, by w następnej kolejce wznieść się na wyżyny umiejętności i pokonać pewnie kroczące do ekstraklasy Szombierki Bytom 2:1. W tym okresie wśród Biało-Zielonych prym wiedli przede wszystkim Zdzisław Puszkarz, Tadeusz Jahn i Andrzej Głownia, a także Janusz Orczykowski, który z 5 zdobytymi bramkami okazał się najskuteczniejszym graczem Lechii. W ostatecznym rozrachunku pod wodzą Kuleszy gdańszczanie uplasowali się na 7 miejscu, gromadząc w 30 spotkaniach 30 punktów i 25 razy trafiając do siatki rywali, co stanowiło dobry punkt wyjścia do walki w kolejnym sezonie.

Rozgrywki sezonu 1973/74 to jeden z bardziej wstydliwych rozdziałów w historii gdańskiej Lechii, a zarazem ostatni etap pracy Ryszarda Kuleszy przy Traugutta. Okrzepli w drugoligowej rzeczywistości Lechiści jak burza przebrnęli przez rundę jesienną. Już na inaugurację sezonu odprawili z kwitkiem Gwardię Koszalin 3:0, a hat-trickiem popisał się Tadeusz Jahn. Potem przyszły kolejne zwycięstwa, m.in. nad łódzkim Widzewem, Avią Świdnik, Stoczniowcem Gdańsk, Bałtykiem Gdynia czy Ursusem Warszawa. Biało-Zieloni pod wodzą Kuleszy odnieśli jesienią tylko jedną porażkę (0:1 ze Stomilem Olszytn). Solidnie przepracowany okres przygotowawczy zaowocował poprawą skuteczności. Podopieczni „Kulki” zaaplikowali rywalom 17 goli. Również w defensywie gdańszczanie stanowili barierę nie do przejścia tracąc w tej rundzie zaledwie 6 bramek, głównie dzięki fenomenalnej postawie bramkarza Krzysztofa Słabika, którego umiejętności porównywano z opromienionym sukcesem na Wembley Janem Tomaszewskim. Również i w tym sezonie o sile Lechii decydowali przede wszystkim Puszkarz i Głownia, a także Jerzy Jastrzębowski i wschodząca gwiazda wybrzeżowego futbolu – Tomasz Korynt. Kibice oczyma wyobraźni już widzieli Lechię w pierwszej lidze i goszczących we Wrzeszczu Kazimierza Deynę czy Grzegorza Latę… Te marzenia fani Biało-Zielonych musieli jednak odłożyć w czasie. Gra w rundzie wiosennej w wykonaniu Lechistów wołała o pomstę do nieba. Lechia przegrywała mecz za meczem, w tym prestiżowe derbowe pojedynki z Bałtykiem i Arką (oba spotkania na własnym boisku zakończyły się porażką gdańszczan 0:1). Pupile kibiców w niczym nie przypominali drużyny sprzed kilku miesięcy, razili boiskową nieporadnością nie potrafiąc pokonać broniących się przed spadkiem Warty Poznań czy Arkonii Szczecin. Wiosną gdańszczanie trafili do siatki rywali zaledwie 5 razy. Do dziś spekuluje się, że tak słaba postawa zawodników nie była efektem drastycznego spadku formy, ale celową działalnością niektórych piłkarzy, którym nie zależało na awansie drużyny do ekstraklasy. W doniesieniach gazetowych z tamtego okresu czytamy o kuriozalnych golach traconych przez Lechię, najczęściej w wyniku niefortunnego podania do bramkarza przejętego przez napastnika rywali. Ostatecznie Lechia zajęła 4. miejsce w tabeli i nie uzyskała awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej kosztem rywala zza miedzy, gdyńskiej Arki. Zniesmaczony korupcyjną atmosferą wokół drużyny, Ryszard Kulesza pożegnał się z klubem przy Traugutta. Jego miejsce na stanowisku pierwszego trenera zajął wówczas Wojciech Łazarek.

Ryszard Kulesza był człowiekiem z twardymi zasadami, którym dochowywał wierności w każdej sytuacji. Być może dlatego z jego ciężkiej, trenerskiej pracy sukcesy czerpali inni. Dość powiedzieć, że to właśnie Ryszard Kulesza stworzył podwaliny pod trzon reprezentacji, która wywalczyła 3.miejsce na Mundialu w Hiszpanii w 1982. Z 22 zawodników drużyny Antoniego Piechniczka, aż 19 grało wcześniej u Kuleszy. To Kulesza odkrył dla kadry takich piłkarzy jak Józef Młynarczyk, Andrzeja Buncol czy Włodzimierz Smolarek. Jako jedyny z polskich szkoleniowców pokonał Hiszpanię (2:1 w Barcelonie po golach Andrzeja Iwana). Wygrywał z Holandią, odnosił cenne remisy z Włochami czy Brazylią. Jednak znów przeciwności losu nie umożliwiły Kuleszy „skonsumować” sukces. W wyniku słynnej „afery na Okęciu” z 1980, gdy wyrzucił z kadry grupę zawodników próbujących się wstawić za pijanym kolegą z drużyny, musiał pożegnać się ze stanowiskiem selekcjonera. Ostatecznie zawieszeni zawodnicy zostali przywróceni do kadry i pojechali na finały Mistrzostw Świata.

Kulesza przegrał również konfrontację z futbolowym światkiem jako działacz. Jako jedyny miał odwagę zaprotestować przeciwko korupcji w polskiej piłce i osławionym „niedzielom cudów”. Do historii przeszło jego wystąpienie na forum PZPN-u po ostatniej kolejce sezonu 92/93, gdy w meczach decydujących o mistrzostwie Polski padały kuriozalne wyniki (ŁKS – Olimpia Poznań 7:1 i Wisła Kraków – Legia 0:6): „Cała Polska widziała! A wy jesteście niewidomi!”. Jego nieugięta moralnie postawa sprawiła, że Kulesza nie mógł znaleźć sobie miejsca w świecie futbolu rządzonym przez korupcję i układy, mające ze sportem niewiele wspólnego. Kulesza, postulując odebranie tytułu Mistrza Polski Legii Warszawa, stał się w stolicy wrogiem numer publicznym 1, w swoim mieście które kochał i za które walczył w Powstaniu Warszawskim. Jako „niewygodnego” odsunięto go od struktur PZPN-u, zapomnieli o Nim działacze, kibice oraz, nad czym najbardziej ubolewał, jego piłkarze. Zapadł na chorobę Alzheimera, ostatni rok życia spędził przykuty do łóżka, wegetując w Domu Opieki w podwarszawskiej Radości. Niestety, takich ludzi jak „Kulka”, który nie wahał się postawić swojej kariery i dorobku trenerskiego na szali, który otwarcie protestował przeciwko ciemnym interesom w polskiej piłce i walczył do końca o czystość i uczciwość sportowej rywalizacji, coraz mniej w teraźniejszej rzeczywistości. Ryszard Kulesza miał świadomość, że Jego działalność była nie w smak większości osób rządzących rodzimym futbolem, jednak ani chwili nie wahał się postawić twarde „veto” handlowaniu meczami. To co widział Kulesza już w latach 90’ niektórzy działacze zauważają dopiero teraz. Choć Jego kariera trenerska została brutalnie zatrzymana przez pozasportowe machinacje, Kulesza pozostał przede wszystkim wspaniałym człowiekiem, do końca oddanym temu co kochał najbardziej – piłce nożnej. Ryszard Kulesza zmarł 19 maja 2008 roku. Cześć Jego Pamięci!

Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.012