Gdańsk: środa, 17 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 181 (46/2008)

9 grudnia 2008

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

SMUTNE ZAKOŃCZENIE ROKU W ŁODZI

Lechia dobrym gościem

Charakter drużyny można poznać jak spisuje się w meczach wyjazdowych. Lechia w 9 spotkaniach jesienią zdobyła tylko 4 punkty (remis ze Śląskiem i wygrana z Arką). Czy zatem warto, aby Biało-Zieloni rozgrywali mecze wyjazdowe? Pewnie gdyby nie groźba wykluczenia z rozgrywek i kar finansowych można by było je sobie odpuścić. Wygrywając z Polonią W. i Piastem u siebie, dorobek punktowy byłby ten sam.

BARTŁOMIEJ PIÓRO

Przed trzema ostatnimi ligowymi spotkaniami w tym roku trener Jacek Zieliński zapowiadał, iż jego drużyna powalczy w nich o komplet dziewięciu punktów. Już po bezbramkowym remisie z Piastem Gliwice, wiadomo było, że jego plan spali na panewce. Poprawna gra z Legią, nie przyniosła efektu w postaci zdobyczy punktowej, dlatego ostatnią szansą na poprawienie ligowego dobytku było spotkanie w Łodzi z ŁKS-em. Niestety.... znowu się nie udało. Tylko jeden punkt na dziewięć planowanych. Nie tak chyba miało być?

Przed meczem w Łodzi kibice Lechii mieli prawo liczyć na to, że ich pupilom uda się wywieść choćby punkt ze stadionu przy Al. Unii. Nadzieje gdańskich kibiców nie wynikały jednak z dobrej postawy Lechii w ostatnich meczach, a z kłopotów łódzkiego klubu. W poprzedzających spotkanie tygodniach urlopowano trenera Chojnackiego, swą działalność zawieszał prezes klubu Szczepan Miłosz, a kibice domagali się od zarządu odpowiedzi na pytania dotyczące przyszłości klubu. W parze z tymi wydarzeniami szły słabe wyniki drużyny, która przed piątkowym spotkaniem zajmowała przedostatnią lokatę w ligowej tabeli. Kibice zadawali sobie więc pytanie: z kim ma wygrać Lechia na wyjeździe jeśli nie teraz z ŁKS-em?

Początek spotkania był wyjątkowo ostrożny z obydwu stron, a tempo akcji było wolne. Z czasem lekką przewagę zaczęli uzyskiwać gospodarze, jednak nie wypracowali oni sobie żadnej klarownej sytuacji do zdobycia bramki. Lechia czekała cierpliwie na swojej połowie nie kwapiąc się do odważniejszych ataków na bramkę Bogusława Wyparły.

Podobny scenariusz miał miejsce w początkowych fragmentach drugiej części gry, jednak w piędziesiatej drugiej minucie spotkania niespodziewanie to Lechia objęła prowadzenie. Ładne dośrodkowanie dobrze dysponowanego tego dnia Marcina Kaczmarka na bramkę zamienił pięknym strzałem głową Maciej Kowalczyk. W tym momencie wydawało się, że gol ten podziała mobilizująco na podopiecznych Jacka Zielińskiego i zdołają oni dowieźć zwycięstwo do ostatniego gwizdka arbitra.

Niestety nie wiedzieć czemu gdańszczanie od razu po strzeleniu gola cofnęli się i zaczęli bronić korzystnego rezultatu. Widząc zachowanie piłkarzy Lechii, ŁKS zwietrzył swoją szansę i z coraz większą odwagą atakował bramkę stzreżoną przez Mateusza Bąka. Akcjom tym brakowało może dokładności i dopracowania, jednak podopiecznym Grzegorza Wesołowskiego nie można było odmówić dwóch rzeczy: ambicji i szczęścia.

To właśnie szczęście przyczyniło się do tego, ze w siedemdziesiątej trzeciej minucie gry ŁKS wyrównał. Gotowy do zmiany przy linii bocznej czekał już Kamil Bartosiewicz, jednak zapomniał zdjąć łańcuszka i sędzia Jacek Granat nie zezwolił mu na pojawienie się na placu gry. Zezwolił za to na wykonanie rzutu wolnego, którego strzałem głową na bramkę zamienił Adam Czerkas czyli zawodnik, którego zmienić miał właśnie Bartosiewicz. Czyżby szczęście sprzyjało lepszym?

Bramka jeszcze bardziej zmobilizowała łodzian, a największe zagrożenie wynikało ze stałych fragmentów gry czyli pięty achillesowej Biało-Zielonych w tym sezonie. To właśnie po rzucie wolnym i olbrzymim zamieszaniu na przedpolu Mateusza Bąka Rafał Kujawa zapewnił trzy punkty gospodarzom, dając tym samym mikołajkowy prezent łódzkim kibicom. Był to zarazem dziewiąty gol, jak policzył trener Zieliński, stracony przez Biało-zielonych po stałych fragmentach gry w tym sezonie. Jakże inna byłaby sytuacja Lechii gdyby udało się zapobiec utracie przynajmniej połowie straconych w ten sposób bramek.

Oceniając grę Lechii w piątkowym meczu ciężko doszukać się wielu pozytywów. O utratę bramek nie można mieć pretensji do Mateusza Bąka. Po raz kolejny najsłabszą formacją okazała się defensywa. W przerwie boisko opuścił Jacek Manuszewski, a wprowadzony w jego miejsce Tomasz Midzierski miał za zadanie nie dopuszczać do groźnych sytuacji przy stałych fragmentach.

Nie upilnował jednak w siedemdziesiątej trzeciej minucie Adama Czerkasa i dzięki temu ŁKS wyrównał. Również Hubert Wołąkiewicz mógł lepiej zachować się w osiemdziesiatej czwartej minucie spotkania, kiedy to nie upilnował Kujawy. Przednie formacje gdańskiego zespołu też grały dość niemrawo, a na wyróżnienie zasłużył jedynie tylko Marcin Kaczmarek. Wprowadzony w jego miejsce Piotr Wiśniewski również nie zdołał ożywić gry Lechii.

Smutny był to koniec roku dla kibiców Lechii. Wiosną potrzebne są zmiany. Wiedzą o tym trener Zieliński, działacze oraz kibice. Już dzień po meczu w Łodzi Radosław Michalski przedstawił listę piłkarzy, z którymi klub z Gdańska zamierza się pożegnać. Znaleźli się na niej: Dominik Sobański, Krzysztof Brede, Frane Čačić, Marcin Szałęga, Maciej Kalkowski, Piotr Cetnarowicz, Piotr Kasperkiewicz, Ben Starosta i Robert Hirsz. Klub planuje pozyskać trzech, czterech graczy z doświadczeniem gry w ekstraklasie oraz dwóch lub trzech perspektywicznych zawodników, którzy zasilą tzw. szeroką kadrę zespołu. Miejmy nadzieję, że transfery te będą trafione i Lechia na wiosnę zacznie grać skuteczniej i lepiej.

Trener Zieliński obiecywał w trzech ostatnich spotkaniach dziewięć punktów, a skończyło się na jednym. Na pomeczowej konferencji prasowej ostrzegał przed wydawaniem sądów nad zespołem tylko na podstawie tych trzech spotkań. W przerwie zimowej obiecuje wyeliminowanie mankamentów i lepszą grę gdańskiego zespołu. Czy jednak będzie miał okazje by te obietnice spełnić?

Na zakończenie jedyny (chyba) pozytywny aspekt ostatniego ligowego spotkania w tym roku Lechii, to debiut Jakuba Kawy w rozgrywkach ekstraklasy. Krótki, ale warty odnotowania. Miejmy nadzieję, ze jego talent będzie się rozwijał i wkrótce, podobnie jaki inni zdolni piłkarze z zespołu Młodej Lechii prowadzonej przez trenera Borkowskiego, będzie aspirować do gry w pierwszej jedenastce Biało-Zielonych.

W meczach domowych łódzka drużyna do meczu z Lechią spisywała się najgorzej spośród wszystkich drużyn grających w ekstraklasie. Nie zmieniło tego także zwycięstwo nad gdańszczanami, gdyż w tabeli meczów domowych ŁKS wspólnie z Cracovia jest na końcu stawki. Jednak wygrana z Lechią pozwoli łodzianom spędzić święta z uśmiechem.

Opinie (1)
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.299