Gdańsk: piątek, 29 września 2023

Tygodnik lechia.gda.pl nr 182 (47/2008)

16 grudnia 2008

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

PODSUMOWANIE JESIENI 2008: POMOCNICY

Pomoc domowa

Runda jesienna w wykonaniu pomocników Lechii, podobnie jak reszty drużyny, przypomina prawdziwą sinusoidę. Prawdziwym monolitem w środku pola lechiści byli przede wszystkim w meczach przed własną publicznością.

KONRAD MARCIŃSKI + REDAKCJA

Formacja pomocy Biało-Zielonych na tle dziurawej obrony i nieskutecznych napastników wypada w posumowaniu jesieni 2008 najlepiej. Nie znaczy to jednak, że Gdańszczanie zdecydowanie dominowali w środkowej strefie boiska. Często ich poczynania ograniczały się do przeszkadzania rywalom, wybijania piłki na aut bądź taktycznym faulem. Mało było w ich grze kombinacyjności, szwankowała celność podań adresowanych do napastników, także współpraca skrzydłowych z bocznymi obrońcami przy konstruowaniu akcji zaczepnych lub asekuracji nie funkcjonowała najlepiej. Również gry bez przyjęcia, na jeden kontakt czy niekonwencjonalnych, zaskakujących obronę przeciwnika prostopadłych zagrań było w wykonaniu gdańskich zawodników jak na lekarstwo.

Jak na ironię, mimo wszystkich wymienionych powyżej mankamentów w grze piłkarzy, to właśnie pomocnicy okazali się najskuteczniejszą formacją Lechii. Z ogólnego dorobku 15 zdobytych przez Biało-Zielonych bramek, aż 8 przypadło w udziale graczom środka pola (Maciej Rogalski – 3, Łukasz Trałka – 2, Marcin Kaczmarek, Piotr Kasperkiewicz, Karol Piątek po 1). Te trafienia Gdańszczanie uzyskali w większości przy Traugutta, na wyjazdach było już znacznie gorzej – tylko 2, ze wspomnianych 8 zdobytych przez pomocników goli, padły na obcych boiskach, w tym jeden z rzutu karnego. Ta statystyka pokazuje, że mimo gry dwoma raczej defensywnie usposobionymi pomocnikami, głównie u siebie lechiści mieli jednak inklinacje do gry stricte ofensywnej (przede wszystkim Rogalski, Trałka i Kaczmarek).

Osobny rozdział stanowią stałe fragmenty gry. Tak jak dla obrońców, również i dla pomocników rzuty rożne i wolne są prawdziwym przekleństwem. Biało-Zieloni nie stworzyli praktycznie żadnego zagrożenia wykorzystując ten element piłkarskiego rzemiosła. Dośrodkowania z narożnika boiska były często zbyt krótkie i na nieodpowiedniej wysokości, by napastnicy mogli je należycie spożytkować, rzuty wolne bite przez Piątka i Kaczmarka przelatywały wysoko nad bramką, bądź lądowały bezpiecznie w rękawicach bramkarzy gości.

Podsumowując postawę pomocników w rundzie jesiennej, można pokusić się o wystawienie oceny dostatecznej z plusem. Z dobrej strony pokazali się świeżo upieczony reprezentant Polski Trałka i Kaczmarek, na swoim poziomie zagrał Rogalski, pozytywne momenty miał w swojej grze Piątek. O wiele mniej okazji do gry z różnych powodów mieli doświadczeni zawodnicy, z wieloletnią przeszłością pierwszoligową jak Kalkowski, Miklosik czy Andruszczak. Piotr Kasperkiewicz to wciąż melodia przyszłości, a kompletnym nieporozumieniem jest obecność w biało-zielonych barwach takich piłkarzy jak Marcin Szałęga czy transferowy „niewypał” Frane Cacić.

Pomocnicy jesieni 2008:

Artur ANDRUSZCZAK (31 lat, 1-10: 7,0)
Z rundy na rundę doświadczony pomocnik obniża swoje loty. Widać wyraźnie, że gra w ekstraklasie to dla „Andruta” jednak już zbyt wysokie progi. Od swoich konkurentów na prawej stronie pomocy (Marcin Kaczmarek, Piotr Wiśniewski) odstawał poziomem wyszkolenia technicznego (bardzo słaba gra lewą nogą) i przygotowaniem szybkościowym. Wobec kontuzji Pawła Pęczaka, rozpoczął sezon jako prawy obrońca, gdzie, choć nie popełnił kardynalnych błędów, nie wyróżnił się niczym szczególnym, by móc wkraść się w łaski trenera Zielińskiego. Również i na tej pozycji Andruszczak przegrał rywalizację z dokooptowanym do składu Benem Starostą, w związku z czym większość rundy przesiedział na ławce rezerwowych, bądź na trybunach. Częściej grywał za to w Pucharze Ekstraklasy, gdzie miał okazję sprawdzić się także po lewej stronie pomocy i obrony, jednak i w tych rozgrywkach nie błyszczał. Runda w jego wykonaniu raczej bezbarwna, choć należy pamiętać, że to „Andrut” miał duży udział przy bramce Marcina Kaczmarka strzelonej Cracovii.

Marcin KACZMAREK (29 lat, 1-10: 8,5)
Jako jedyny z „desantu kieleckiego” spełnił pokładane w nim nadzieje i zanotował występ na miarę oczekiwań. „Kaka” wyróżniał się na boisku kreatywnością, dobrym dryblingiem i szybkością, co podkreślił zdobyciem pięknego gola w meczu z „Pasami” w swoim ligowym debiucie przed gdańską publicznością. Kaczmarek to również prawdziwy boiskowy pracuś – był aktywny, szukał gry, potrafił zaasekurować kolegów w defensywie, bądź zejść ze skrzydła do środka boiska i rozegrać piłkę „z klepki” z napastnikami lub groźnie strzelić. Jednak i Kaczmarek ma swoje piłkarskie słabości. Niewątpliwie jego największym mankamentem było częste wikłanie się w pojedynki z kilkoma obrońcami, co powodowało dużą liczbę strat i narażanie drużyny na groźne kontry przeciwników. Również nieskuteczne wykonywanie rzutów wolnych i symulowanie fauli nie przynoszą chluby Kaczmarkowi. Jesień w wykonaniu „Kaki” oceniamy na plus, chociaż na pewno Kaczmarek nie do końca rozwinął w Lechii skrzydła. Wpływ na to miała przede wszystkim kontuzja mięśnia dwugłowego, której nabawił się w spotkaniu pucharowym z Jagiellonią. Końcówka rundy utwierdza nas w przekonaniu, że po dobrze przepracowanym okresie zimowym, Kaczmarek może być wiosną kluczowym pomocnikiem Biało-Zielonych.

Maciej KALKOWSKI (34 lata, 1-10: 7,0)
Z żalem stwierdzamy ten fakt, ale kariera piłkarska „Kalki” wkracza nieuchronnie w smugę cienia. 34-letni prawy pomocnik pełnił jesienią zazwyczaj rolę zmiennika dla zawodników z pierwszej jedenastki i z rzadka dostawał szansę by pojawić się na boisku. Choć brak ambicji i chęci do walki to ostatnie rzeczy, które można zarzucić Kalkowskiemu, to jednak te cechy to zbyt mało by móc zaistnieć w ekstraligowym towarzystwie, które coraz rzadziej dawało się nabierać na słynny „zwód bioderkiem” – firmowe zagranie Maćka. Na osłodę pozostaje mu chyba tylko zaszczyt strzelenia najpiękniejszego gola przy Traugutta w tym roku – prawdziwej „bomby” z 25 metrów w samo okienko bramki w spotkaniu przeciwko GKS-owi Bełchatów w PE. Choć Kalkowski to zawodnik dla Lechii wielce zasłużony, jego czas w biało-zielonych barwach mija i najprawdopodobniej nie ujrzymy już „Kalki” wiosną w gdańskim klubie.

Piotr KASPERKIEWICZ (20 lat, 1-10: 7,0)
Warunki fizyczne z pewnością predestynują go do bycia solidnym defensywnym pomocnikiem na poziomie ekstraklasy, jednak jego wyszkolenie techniczne i panowanie nad piłką pozostawiają wiele do życzenia. Nie będąc realną alternatywą dla pary środkowych pomocników (Karol Piątek, Łukasz Trałka), na boisku pojawiał się epizodycznie. Choć starał się nie popełniać błędów i dokładnie rozgrywać, często sprawiał wrażenie zagubionego. Na plus zaliczamy mu jedynie dość przypadkowo zdobytą bramkę w meczu z Odrą Wodzisław. Po zakończeniu rundy trenerzy i zarząd klubu zdecydowali o wypożyczeniu” Kaspera” (prawdopodobnie do któregoś z zespołów pierwszej ligi). Wierzymy, że w niższej klasie rozgrywkowej ten młody i perspektywiczny zawodnik otrzyma częściej szansę gry od pierwszej minuty i objawi swój, jak dotąd niewykorzystany, potencjał.

Arkadiusz MIKLOSIK (33 lata, 1-10: 7,0)
Wielki nieobecny. Z powodu urazu obojczyka, którego Miklosik nabawił się jeszcze przed startem rozgrywek, na boisko wszedł dopiero na zakończenie rundy jesiennej. Epizody z jego udziałem nie dawały nam powodów do zachwytu, „Miklos” nie angażował się w grę, najczęściej podawał do boku lub do tyłu. Etatowy wykonawca stałych fragmentów gry w drugiej lidze, prawie w ogóle nie dostawał szansy, by uderzyć z rzutu wolnego lub dośrodkować z narożnika boiska. Wobec sporej konkurencji na środku pomocy i dość zaawansowanego (jak na piłkarza) wieku, jego przyszłość w Lechii nie rysuje się w jasnych barwach. Przewidujemy, że Arek będzie miał spore trudności by odbudować swoją pozycję w drużynie.

Karol PIĄTEK (26 lat, 1-10: 7,5)
W inauguracyjnym spotkaniu ze Śląskiem wystąpił na prawym boku obrony, później przesunięty został do środka pola, gdzie jednak nie czuł się najlepiej. Kapitan lechistów zaliczył jesienią raczej przeciętny występ. O ile w destrukcji radził sobie dość poprawnie, to gra do przodu w wykonaniu Piątka pozostawiała wiele do życzenia. Choć był etatowym wykonawcą rzutów różnych i wolnych, to dopiero w 16. kolejce Lechia (mecz z Legią przy Traugutta) zaliczyła trafienie po stałym fragmencie gry. Piątek to gracz waleczny, nie można mu odmówić ambicji (graniczącej miejscami z brutalnością), nieraz ratował drużynę z poważnych opresji (wybicia piłki z pustej bramki w meczu z Polonią Warszawa), jednak jego demonstracyjne okazywanie niezadowolenia przy zmianie w ostatnim spotkaniu przy Traugutta z Legią pozostawiło ślad na reputacji tego skądinąd sympatycznego zawodnika. Ma na koncie jedno trafienie - strzałem z rzutu karnego zdobył gola na otarcie łez w przegranym 1:4 meczu z Polonią Bytom.

Maciej ROGALSKI (28 lat, 1-10: 8,0)
Podobnie jak dla Dariusza Kubickiego także dla Jacka Zielińskiego wręcz niezastąpiony na lewej stronie pomocy. Choć już nie „siał terroru” wśród obrońców rywali jak w drugiej lidze, to jego zejścia ze skrzydła do środka stwarzały zagrożenie pod bramką przeciwnika. Swój występ w rundzie jesiennej okrasił zdobyciem pięknych goli (w spotkaniach z Odrą i Górnikiem Zabrze). Mimo sporych mankamentów w grze „Rogala” (kibice często narzekają na jego brak zaangażowania w poczynania defensywne, opieszałość w wyprowadzaniu kontrataków, czy zbyt małą kreatywność i boiskową przebojowość) na jego korzyść przemawia przede wszystkim skuteczność – z trzema trafieniami na koncie jest, obok Pawła Buzały, najlepszym snajperem Biało-Zielonych.

Marcin SZAŁĘGA (26 lat, 1-10: -)
O tym zawodniku można jedynie napisać, że jest na liście wypłat gdańskiego klubu. Były gracz krakowskiej Wisły, podobnie jak w minionych sezonach, nie potrafił przebić się choćby do zaplecza pierwszego zespołu. Kwadrans gry przeciwko Lechowi Poznań w PE to niewiele znaczący epizod boiskowych poczynań „Szalonego” jesienią. Po zakończeniu rundy działacze chcą definitywnie zakończyć współpracę z Szałęgą. Również i my bez żalu pożegnamy tego piłkarza.

Łukasz TRAŁKA (24 lata, 1-10: 9,0 – PIŁKARZ JESIENI)
Co znaczy Trałka dla Lechii przekonaliśmy się na Łazienkowskiej, gdzie nie mógł wystąpić odbywając karę za żółte kartki. Bez żadnych wątpliwości najlepszy rozgrywający i prawdziwy playmaker Biało-Zielonych. Chyba nikt tak jak Łukasz nie potrafi zastawić piłki ciałem i wymusić faulu, jest skuteczny w odbiorze, nie boi się wziąć odpowiedzialności na swoje barki i odważnie zagrać do przodu. Choć ma manierę niepotrzebnego „kręcenia kółeczek”, Trałka potrafi przemknąć z piłką obok kilku rywali i celnie strzelić na bramkę z dystansu (co potwierdzają trafienia przeciwko Śląskowi i ŁKS-owi). Łukasz to obok Mateusza Bąka bodaj najjaśniejsza postać lechistów w tej rundzie. Jego wartość dostrzegł sam Leo Beenhakker, co zaowocowało pierwszym po 21 latach powołaniem do kadry narodowej dla zawodnika Lechii. Wraz z zakończeniem sezonu Trałce kończy się również kontrakt z gdańskim klubem. Liczymy, że runda wiosenna nie będzie ostatnią rundą Łukasza przy Traugutta.

Frane CACIĆ (28 lat, 1-10: -)
Słabe 45 minut w inauguracyjnym meczu we Wrocławiu mówi samo za siebie. Sprowadzony do Lechii jako niespełniona gwiazda chorwackiej piłki, miał być liderem i prawdziwym „mózgiem” drugiej linii Gdańszczan. Szumne zapowiedzi o zainteresowaniu piłkarzem przez FC Barcelona i nieprzeciętnym talencie Čačić’a nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. Chorwat pojawił się w Gdańsku kompletnie bez formy, w dodatku ukrywając poważną kontuzję kręgosłupa, która po wnikliwszych badaniach być może całkowicie uniemożliwi Frane kontynuowanie sportowej kariery. Obecnie trwają zabiegi o to, by rozwiązać kontrakt z zawodnikiem za porozumieniem stron. Gdy negocjacje nie przyniosą pożądanego efektu, będziemy mieli w Gdańsku najlepiej opłacanego piłkarza-rencistę.

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2023. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.039