Gdańsk: sobota, 19 kwietnia 2025

Tygodnik lechia.gda.pl nr 186 (3/2009)

3 lutego 2009

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

KTO POŻEGNA SIĘ Z LECHIĄ?

Liga niechcianych dżentelmenów

Jeszcze przed nastaniem zimowej oficjalnie zaprezentowano dziennikarzom i kibicom nazwiska tych piłkarzy, którzy przed rozpoczęciem rundy rewanżowej mieliby opuścić szeregi gdańskiej Lechii. Tymczasem z listy, na której znalazło się aż dziewięciu zawodników, ubyło zaledwie trzech graczy...

KONRAD MARCIŃSKI

Jednym z trójki wspomnianych zawodników jest Ben Starosta, który po półrocznym wypożyczeniu z Sheffield United powrócił na Wyspy Brytyjskie. Działacze klubu z Anglii, wobec perspektywy wygaśnięcia kontraktu Starosty (co zaowocowałoby późniejszą możliwością bezpłatnego pozyskania młodego obrońcy), nie byli skłonni na kolejne wypożyczenie swojego gracza, a i poziom sportowy oraz umiejętności samego "Benka" nie przemawiały za tym, by zarząd klubu zdecydował się na transfer definitywny piłkarza. Dodatkową barierą stała się również cena zaproponowana przez Anglików. Ponad dwa miliony złotych to stanowczo zbyt duża suma jaką musieliby wysupłać włodarze Lechii ze swojej i tak dość płytkiej kieszeni na piłkarza o dość przeciętnej klasie jakim jest Starosta. Temat transferu młodzieżowego reprezentanta Polski do Lechii został zatem bardzo szybko zamknięty, więc po zakończeniu jesiennej części rozgrywek Ben musiał pożegnać się z Biało-Zielonymi.

Inna sprawa ma się z pozostałymi piłkarzami gdańskiego zespołu. O ile Starosta był jesienią graczem wyjściowej jedenastki, o tyle pozostali zawodnicy wystawieni na listę transferową stanowili najczęściej głębokie zaplecze pierwszego zespołu, otrzymując szansę na występ w ekstraklasie jedynie jako rezerwowi (Piotr Kasperkiewicz, Maciej Kalkowski, Piotr Cetnarowicz) lub nie otrzymując jej wcale (Dominik Sobański, Robert Hirsz, Krzysztof Brede, Frane Cacić, Marcin Szałęga). Pozbycie się graczy, którzy są właściwie zespołowi niepotrzebni, a stanowią jedynie spory balast finansowy, jest z punktu widzenia budżetu klubu posunięciem bardzo trafnym. Choć dyrektor Lechii Błażej Jenek deklarował, iż na zawodników opuszczających zespół czekają oferty z klubów ligi polskiej a nawet z zagranicy, piłkarska rzeczywistość okazuje się mniej różowa, niż w zapowiedziach zarządu. Sęk w tym, iż na graczy, którzy nie gwarantują odpowiednio wysokiego poziomu sportowego oraz nie występowali regularnie w spotkaniach ligowych chętnych nie ma, a i sami zawodnicy nie kwapią się do opuszczenia drużyny z Traugutta, a co za tym idzie do pożegnania się z pewnymi, i co bardziej istotne, niemałymi zarobkami. Nawet "straszak" w postaci karnego przesunięcia graczy, którzy pragną zostać w Gdańsku na zasadzie "ciepłej posadki", do czwartoligowych rezerw nie podziałał dostatecznie motywująco.

Swojej sytuacji w zespole nie ukrywa Maciej Kalkowski. Doświadczonemu pomocnikowi umowa z Lechią wygasa wraz z końcem czerwca b.r., a jak podkreśla sam piłkarz, zamierza on do końca wywiązać się z podpisanej umowy: - Mam ważny kontrakt, więc nigdzie się nie wybieram. Wiem, że może się to wiązać z grą w rezerwach, ale trudno. Na pewno nie będę się opierdzielał. Choć "Kalka" nie wyklucza możliwości zmiany barw klubowych, jednak uzależnia to od satysfakcjonujących go pod względem sportowym i finansowym ofert z innych zespołów. Takie do tej pory nie wpłynęły na Traugutta, choć do niedawna nieoficjalnie spekulowano na temat przejścia Kalkowskiego do gdyńskiego Bałtyku. Zbyt duże rozbieżności finansowe między oczekiwaniami piłkarza, a możliwościami Bałtyku spowodowały, że kwestia ewentualnego transferu szybko upadła.

Wraz z Kalkowskim do Gdyni miał się również przenieść doświadczony napastnik Piotr Cetnarowicz (do końca kontraktu z Lechią pozostało mu pół roku), jednak wszystko wskazuje na to, że i "Cetnar" wiosnę spędzi przy Traugutta. Wraz z Kalkowskim przygotowują się pod okiem trenera Marka Szutowicza w zespole rezerw. Obaj gracze wystąpili już w dwóch sparingach Lechii II (z Gedanią Gdańsk i GKS Żukowo). W szczególności Cetnarowicz pozostawił po sobie dobre wrażenie i błysnął formą strzelecką aplikując Gedanii dwa gole, a w meczu z zespołem z Żukowa ustrzelił nawet hat-tricka. Choć to dopiero spotkania kontrolne i klasa przeciwników nie była zbyt wysoka, "Cetnar" wierzy, że swą postawą przekona do siebie trenera Zielińskiego, by ten postawił na niego w meczach ekstraklasy. - W linii ataku wielkich wzmocnień nie ma, więc może się przydam. Dobra dyspozycja Cetnarowicza przykuła także uwagę skautów trzecioligowej Resovii Rzeszów, która poszukuje bramkostrzelnego zawodnika. Czy 35-letni napastnik powędruje zatem do grodu nad Wisłokiem? Ciężko na ten temat wyrokować. Sam piłkarz jest również dość tajemniczy: - Oferty z innych klubów? Coś tam jest, ale bez konkretów.

Tajemnicą nie jest natomiast, iż kierunek na południe Polski obrał Marcin Szałęga. Wiele wskazuje na to, iż nowym pracodawcą "Szalonego" zostanie najprawdopodobniej Kmita Zabierzów. Jak poinformowała ostatnio "Gazeta Wyborcza Kraków" Szałęga wraz z Mateuszem Broziem z Widzewa, Szymonem Gilewiczem z Górnika Mysłowice oraz Markiem Basterem z Arki dołączył do kadry pierwszej drużyny i uczestniczy w treningach. Warto przypomnieć, że do zespołu Kmity powrócił inny były gracz Biało-Zielonych Grzegorz Król. Dla Szałęgi może to być szansa na odrodzenie się po nieudanej przygodzie w Gdańsku, jednak jego powrót na "stare śmieci" (Szałęga występował kilka sezonów w Wiśle Kraków) może okazać się przysłowiowym wpadnięciem z deszczu pod rynnę. Kmita ma bowiem ogromne problemy finansowe i przyszłość klubu z Zabierzowa stoi pod dużym znakiem zapytania.

Północy Polski trzyma się za to bramkarz Dominik Sobański. Razem z innym Lechistą Łukaszem Pietroniem (dotychczas występował jako kapitan Lechii w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy) "zakotwiczył" w Kołobrzegu i podpisał niedawno kontrakt z tamtejszą drugoligową Kotwicą.

Wciąż niewyjaśnionymi pozostają piłkarskie losy kolejnego zawodnika z listy transferowej Krzysztofa Brede. Zawodnik trenuje co prawda z czwartoligowymi rezerwami, jest jednak zaistniałą sytuacją bardzo rozżalony: - Dziwnie to wygląda. Nawet nie zostałem oficjalnie poinformowany, że jestem niepotrzebny. Myślę, że powinno się to odbywać na innych zasadach. Nawet nie wiem, na jakich warunkach miałbym odejść, ile trzeba za mnie zapłacić, itp. Zresztą nie czuję się gorszy od żadnego z zawodników, którzy grają na mojej pozycji. Dlatego nie widzę powodów, dla których miałbym odejść. Najlepszym wyjściem dla "Heńka" byłoby więc przejście do zespołu, który zapewni wychowankowi Lechii możliwość regularnego występu w meczach o ligowe punkty, dzięki którym Brede mógłby odbudować formę po długotrwałej kontuzji kolana. W prasie spekulowano, że takim klubem byłby bydgoski Zawisza, jednak sprawa ewentualnego transferu Krzysztofa do Zawiszy nie wyszła poza medialne dywagacje. Innym, należy przyznać dość egzotycznym, wariantem dla "Heńka" jest możliwość gry w drużynie Red Devils Chojnice występującej w polskiej ekstraklasie... futsalu, która bardzo poważnie myśli nad sprowadzeniem defensora Lechii. Gdyby transfer ten doszedł do skutku, niewykluczone że kadrę Czerwonych Diabłów z Chojnic wzmocniłby także Maciej Kalkowski.

Nic nie wskazuje natomiast na to, by znaleźli się chętni na pozyskanie młodych Lechistów: Roberta Hirsza i Piotra Kasperkiewicza (w przypadku tych zawodników w grę wchodziłoby jedynie wypożyczenie). Choć Hirsz wraz ze swoim menadżerem informowali o bardzo prawdopodobnym wyjeździe młodego napastnika na Wyspy Brytyjskie i próbie znalezienia uznania w którymś z klubów ligi szkockiej, jednak wszystko wskazuje na to, iż wojaże zagraniczne to dla Roberta wciąż melodia przyszłości. Na razie Hirsz przygotowuje się do rundy wiosennej z kadrą pierwszej drużyny - był obecny na obozach w Kętrzynie i Bełchatowie oraz wystąpił w spotkaniach sparingowych z Jagiellonią Białystok (wszedł jako zmiennik dla Macieja Kowalczyka) i z Wigrami Suwałki (rozegrał całe spotkanie jako prawy obrońca). W analogicznym położeniu do pozostałych piłkarzy znajduje się Piotr Kasperkiewicz: - Sam nie wiem jak to teraz ze mną będzie. Podobno jednak dalej będę grał w Lechii. Ciężko mi na chwilę obecną powiedzieć jak to wszystko się potoczy. Również "Kasper" trenuje pod okiem Jacka Zielińskiego i jest wystawiany w meczach kontrolnych: zagrał w pełnym wymiarze czasu z Wigrami Suwałki i Turem Turek oraz zastąpił kontuzjowanego Arkadiusza Miklosika w spotkaniu z Jagiellonią. Nie zanosi się zatem, by i ci zawodnicy mieli opuścić Lechię tej zimy.

Piłkarzem, którego odejście z Lechii kibice Biało-Zielonych przyjęliby z niekłamaną satysfakcją jest Frane Cacić. W jego przypadku jedyną opcją byłoby wcześniejsze rozwiązanie kontraktu, który obowiązywać ma do 30 czerwca 2010 roku. Podstawą do wypowiedzenia Chorwatowi umowy jest jego skomplikowana kontuzja kręgosłupa, która praktycznie uniemożliwia mu zawodową grę w piłkę. Tym samym zawodnik nie może wypełnić kontraktowego zobowiązania. Cacić postanowił jednak walczyć o swoje miejsce i niemałą pensję w Lechii i powrócił do ojczyzny, by tam przeprowadzić badania diagnozujące stan jego zdrowia, który według samego piłkarza nie przesądza o jego rozbracie z futbolem. Niewykluczone więc, iż kwestię ważności umowy Cacića będzie musiał rozstrzygnąć PZPN lub w ostateczności Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy PKOl. Przypomnijmy, iż Lechia już raz uczestniczyła (choć tylko pośrednio) w tego typu procesie dotyczącym kontraktu i przynależności klubowej Tomasza Midzierskiego.

Sytuacja w/w zawodników nie jest jak widać godna pozazdroszczenia. Z jednej strony, wobec wzmocnień jakich dokonała Lechia (Piotr Trafarski, Marko Bajić, Łukasz Surma, Jakub Zabłocki, Paweł Piotrowski oraz ewentualnie Krzysztof Bąk) nie wydaje się możliwym by mogli wygrać rywalizację z nowymi Lechistami i przebić się do podstawowej jedenastki, z drugiej zaś nie mają okazji by kontynuować karierę piłkarską na godziwych warunkach poza Gdańskiem. Sytuacja przypomina zatem klasyczny szachowy pat. Jednak do zakończenia zimowego okna transferowego pozostał jeszcze niecały miesiąc, a jak uczy nas historia, rynek transferowy bardzo lubi niespodzianki i nieoczekiwane zwroty akcji...

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2025. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.029