W sobotę 28 lutego o godzinie 17. na boisku przy Traugutta rozegrany zostanie "mecz przyjaźni" pomiędzy Lechią Gdańsk a Śląskiem Wrocław. Osobą, która łączy oba kluby jest były zawodnik Biało-Zielonych a obecnie zespołu z Oporowskiej Sebastian Mila.
Sebastian Mila jest wychowankiem Bałtyku Koszalin, następnie występował w Gwardii Koszalin, Lechii Gdańsk, Orlenie Płock, Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. Po kilku wspaniałych występach w tym klubie wyjechał do Austrii Wiedeń.
Niestety Sebastian nie pograł tam za wiele i trafił do norweskiej Valerengii Oslo. Ponownie wrócił do Polski, gdzie grał w ŁKS Łódź, z którego przeszedł do Śląska Wrocław.
Największymi sukcesami Mili są: wicemistrzostwo Europy U-16 w 1999 oraz mistrzostwo Europy U-18 w 2001 roku. W piłce seniorskiej sięgnął po puchar Polski z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski. Z Austrią Wiedeń wywalczył mistrzostwo Austrii oraz dwukrotnie puchar tego kraju.
"Roger" zagrał 28 meczów w reprezentacji Polski i strzelił sześć goli. W polskiej ekstraklasie zagrał w 101 meczach, zdobywając dziewiętnaście bramek.
Przypomnijmy, że w pierwszym spotkaniu tych drużyn we Wrocławiu padł remis 1:1. Gola dla Lechii zdobył Łukasz Trałka.
Wracasz do Gdańska na stadion, na którym grałeś. Jakie to uczucie wrócić na „stare śmieci”. Łezka w oku na pewno się zakręci?
- Wracam do Gdańska, do klubu, na stadion, na którym grałem, do klubu, w który jest w moim sercu. Cieszę się, ze mogę wystąpić w tym meczu. Dobrze jest występować w klubie, którego kibice przyjaźnią się z kibicami Lechii.
Jak oceniasz na podstawie sparingów formę swoją jak i całej drużyny?
- Odwaliliśmy kawał dobrej roboty w okresie przygotowawczym. Mieliśmy dwa obozy. Drugi, na Cyprze, był typowo piłkarski, zagraliśmy sparingi z mocnymi przeciwnikami, miedzy innymi z Crveną Zvezda Belgrad, z która zremisowaliśmy. Cieszą jednak trzy zwycięstwa w sparingach. Jesteśmy optymistami. Skupiliśmy się głównie na tych elementach, które były naszymi słabościami w meczach rundy jesiennej.
Co możesz powiedzieć o trenerze Tarasiewiczu, jak Ci się z nim współpracuje?
- Ryszard Tarasiewicz to świetny trener i fachowiec. Mam z nim bardzo dobry kontakt, można powiedzieć, ze rozumiemy się bez słów. Nie mam łatwego charakteru, a na tym etapie mojej kariery potrzebowałem takiego trenera, jak on. Cieszę się, ze mogę z nim współpracować. Potrafił utworzyć z nas zgrany kolektyw, dzięki niemu mam naprawdę świetny kontakt również z innymi zawodnikami.
Jak oceniasz nowych zawodników którzy przyszli do Śląska?
- Sprowadzenie Klofika, Kowala i Fojuta to na pewno świetne posunięcie. To dobre transfery i na pewno nie przypadkowe, ponieważ byli oni obserwowani przez trenera. Od razu potrafili się zadomowić w drużynie, świetnie trenują, jest to duży plus dla nas.
Czujesz się w dużo lepszej dyspozycji fizycznej, psychicznej i piłkarskiej niż przed rozpoczęciem rudny jesiennej?
- Cieszę się, ze zdrowie dopisuje. Udało mi się przepracować cały okres przygotowawczy, trenowałem na obu obozach, więc fizycznie czuje się bardzo dobrze. Forma przyjdzie, mam nadzieję, ze zacznie się już od pierwszego meczu w rundzie, czyli meczu z Lechią.
Kiedy zobaczymy Sebastiana Milę w dyspozycji takiej jak za czasów gry w Grodzisku?
- Już teraz czuję się zawodnikiem bardzo wartościowym, umiem pograć i z tyłu i w ofensywie. Pozytywnie zmieniłem się jako piłkarz.
Jaki cel przed tym sezonem postawił wam trener Tarasiewicz?
- Wygrać w każdym meczu niezależnie, czy jest on na wyjeździe, czy tez we Wrocławiu. Cieszą trzy punkty zdobywane w meczach i pięcie się w górę tabeli. Będziemy walczyć, żeby utrzymać to dobre, szóste miejsce, a nawet, jeśli da radę, żeby było jeszcze wyżej.
W rundzie jesiennej strzeliłeś 5 goli. Czy czujesz ciąg na bramkę i chęć powiększenia dorobku?
- Odczuwam zadowolenie. Nie miałem wcześniej tak dobrego bilansu zarówno bramkowego, jak i bilansu asyst.
- Cieszę się z bramek. Gdybym się nie cieszył, to byłbym wypalony piłkarsko. Chcę grać na najwyższym poziomie, dopóki mogę i czuję się świetnie na boisku.
Jakie są twoje indywidualne cele na ten sezon?
- Sprawić sensację. Chciałbym chyba tego, czego pragnie każdy piłkarz, czyli grać o najwyższe laury.
Obserwowaliście mecze sparingowe Lechii. Co możesz powiedzieć o zespole Lechii, który w porównaniu do pierwszego spotkania troszkę się zmienił?
- Nie koncentrowaliśmy się na jednym zespole, nie przygotowywaliśmy się tylko pod kątem Lechii. Po prostu wzmacnialiśmy swoje słabe punkty. Ja interesowałem się tym osobiście, ze względu, że kibicuje Lechii. Obserwuję ich wyniki i transfery. Ostatnie transfery Lechii uważam, ze są udane.
- Przybyli wartościowi zawodnicy, jak na przykład Łukasz Surma. To naprawdę dobry transfer. Łukasza znam i uważam go za świetnego zawodnika. Ogólnie Lechia to drużyna budowana na przyszłość i myślę, ze trzeba dać jej trochę czasu na rozwinięcie się.
Lechia po rundzie jesiennej zajmuje 11 miejsce. Jak oceniasz rundę jesienną w wykonaniu piłkarzy z Gdańska?
- U siebie Lechia jest niesamowita. Każdy zespół ma problem ze zdobyciem punktów w Twierdzy Gdańsk i nieważne czy to są drużyny z czoła tabeli. Na wyjeździe wiedzie się już im trochę gorzej, ale myślę, ze to tylko kwestia czasu.
Przed pierwszym meczem mówiłeś w rozmowie z naszym serwisem, że spotkanie z Lechią jest dla ciebie wyjątkowe i serce zabije ci mocniej. Teraz na pewno to spotkanie będzie jeszcze bardziej wzruszające bo wrócisz do Gdańska i zagrasz na swoim stadionie
- To będzie wyjątkowe spotkanie. W Gdańsku się wychowałem, tam stawiałem pierwsze kroki, wielokrotnie zasiadałem na trybunach jako kibic. Jeśli strzelę bramkę, nie będę się cieszył, ale to nie znaczy też, ze nie będę dawał z siebie wszystkiego.
Jakiego meczu spodziewasz się w sobotę?
- Przyjaźń będzie na trybunach, ale na boisku jest inaczej. Obie drużyny będą walczyć do końca. Zarówno Lechii, jak i Śląskowi potrzebne są trzy punkty, wiec każdy będzie walczył o zwycięstwo. Nie możemy sobie pozwolić na odstawienie nogi.
Wróciłeś do Polski po zagranicznych wojażach. Czy trudno było znowu przywyknąć do naszej polskiej ekstraklasy?
- Było trudno, jeśli chodzi o te sprawy organizacyjne. Organizacja na zachodzie jest jednak dużo lepsza niż u nas w Polsce. Jednak atmosfera na stadionie szybko postawiła mnie na nogi.
- Dzięki kibicom we Wrocławiu odzyskałem wiarę we własne siły i uwierzyłem, ze można grać w piłkę z chęcią, a nie w pogoni za pieniędzmi. Teraz chcę im się za to odwdzięczyć dobrą postawą na boisku.
Do kiedy zamierzasz grać w Śląsku? Czy miałeś propozycje z innych klubów?
- Wiedziałem, ze chce grać w Polsce. Gdy byłem w ŁKS-ie i dostałem propozycję ze Śląska wiedziałem, że to drużyna budowana na przyszłość. Poza tym ważne było to, ze kibice Śląska i Lechii żyją w przyjaźni. Ostatnio miałem trzy propozycje. Dwie z zagranicy, jedną z Polski. Jednak od razu je odrzuciłem, ponieważ wiedziałem, że chcę grać we Wrocławiu. Tu we mnie uwierzyli i dali mi szansę.
Co chciałbyś powiedzieć kibicom Lechii przed tym spotkaniem?
- Cieszę się, ze wrócę do Gdańska. Kibice mogą na mnie liczyć. Zawsze w Gdańsku jestem miło przyjmowany, często pytają mnie o mój powrót na Traugutta. Warto mieć w sercu jeden klub. Cieszę się, że w moim jest tylko Lechia.
Zawsze w wywiadach podkreślasz swoją miłość do Gdańska. Czy planujesz powrót na Traugutta jako zawodnik Lechii?
- Mam nadzieję, ze zagram jeszcze kiedyś w Lechii. Nie mogę określić kiedy, bo różne rzeczy mogą się w życiu wydarzyć. Jednak chciałbym znów zagrać przy tej publiczności, na stadionie, na którym dorosłem piłkarsko.