Gdańsk: piątek, 13 czerwca 2025

Tygodnik lechia.gda.pl nr 188 (5/2009)

24 lutego 2009

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

BIAŁO-ZIELONI PRZED STARTEM RUNDY WIOSENNEJ

Silni, zwarci i gotowi?

Jak ważnym czynnikiem warunkującym udane przygotowanie piłkarza do imprezy sportowej jest prawidłowe ukształtowanie jego formy fizycznej przekonały ubiegłoroczne Mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii, podczas których polska reprezentacja wyraźnie ustępowała rywalom nie tylko w elementach czysto piłkarskich, lecz także pod względem kondycyjnym, szybkościowym i motorycznym.

KONRAD MARCIŃSKI

Choć specyfika rozgrywek ligowych z uwagi na samą długość ich trwania (runda wiosenna w polskiej Ekstraklasie to zaledwie 13 spotkań w ciągu 3 miesięcy) oraz częstotliwość rozgrywania meczów (średnio jedno spotkanie w tygodniu) różni się zdecydowanie od dwutygodniowego turnieju to przygotowanie fizyczne zawodników w obu tych przypadkach jest jednym z kluczowych składników decydujących o sukcesie zespołu. Temu właśnie elementowi, obok pracy nad ustawieniem taktycznym drużyny, ćwiczeń stałych fragmentów gry czy szlifowania formy strzeleckiej poświęca się najwięcej uwagi w trakcie przedsezonowych zgrupowań i obozów przygotowawczych. Nie inaczej sytuacja wyglądała w drużynie gdańskiej Lechii, która operację „Wiosna 2009” rozpoczęła już w połowie grudnia ubiegłego roku.

Choć okres świąteczno-noworoczny to dla piłkarzy okres urlopowy, myliłby się jednak ten, kto sądzi, iż Lechiści mogli w tym czasie całkowicie zapomnieć o futbolu. Podczas ostatniego treningu (12 grudnia 2008) każdy z zawodników otrzymał bowiem z klubu listę z „pracą domową” – szczegółowo opracowanym dla każdego z graczy planem ćwiczeń, które piłkarze zobowiązani byli skrupulatnie przestrzegać.

Kolejnym krokiem na drodze do zbudowania optymalnej formy fizycznej przed rundą wiosenną były dokładne badania wszystkich zawodników przeprowadzone jeszcze przed wyjazdem na zgrupowania poza Trójmiastem. Badania krwi oraz rozbudowane testy wydolnościowe wykonane w klinice Swissmed oraz gdańskiej AWFiS wykazały, iż Biało-Zieloni rzetelnie podeszli do zaleceń trenerów w czasie przerwy świątecznej i będą mogli bez nadwagi i zbyt dużych zaległości treningowych przystąpić do zasadniczej części przygotowań do rundy wiosennej.

Pierwszym etapem tych przygotowań był styczniowy obóz Lechistów w Kętrzynie (12-20 stycznia). W tej mazurskiej miejscowości gdańszczanie pracowali przede wszystkim nad kondycją i wytrzymałością. Jak podkreślał trener Lechii Jacek Zieliński: - Całe zgrupowanie w Kętrzynie przeznaczyliśmy przede wszystkim na odpowiednie przygotowanie fizyczne. Biało-Zieloni sporo biegali, dużo czasu spędzali również na siłowni. Stosunkowo mało było zajęć z piłką czy ćwiczeń elementów taktycznych. Choć piłkarzom nie w smak były wyczerpujące, monotonne treningi, ta harówka i wyrzeczenia mają jednak sens. Dzięki solidnej dawce ćwiczeń fizycznych Biało-Zieloni naładowali akumulatory na całą rundę wiosenną. Nie powinniśmy zatem obserwować w spotkaniach ligowych zmęczonych Lechistów z ledwością człapiących po boisku. A skargi piłkarzy na dość mocno eksploatujące fizycznie treningi? Trener odnowy biologicznej Lechii Robert Dominiak kwituje je z uśmiechem: - Chyba nie ma na świecie piłkarza, który lubiłby się przemęczać i nie narzekał na znużenie. Nie można też zarzucić sztabowi szkoleniowemu, że piłkarze nie mieli chwili wytchnienia. Elementem odpoczynku była chociażby wycieczka całej drużyny do Wilczego Szańca, gdzie zawodnicy mogli obejrzeć słynną kwaterę Adolfa Hitlera. By zbyt mocno nie wyeksploatować graczy Lechia nie planowała nawet rozegrania w Kętrzynie żadnego sparingu, jednak za namową miejscowych zgodziła się na udział w turnieju im. Adama Dydzińskiego pokonując solidarnie po 1:0 Granicę Kętrzyn i Mrągovię Mrągowo. Ze względu na spore zmęczenie zawodników odczuwających trudy obciążeń treningowych spotkania te trwały zaledwie 2 x 30 minut. Skrupulatnie egzekwowany przez trenera Zielińskiego reżim treningowy przyniósł jednak także negatywne skutki. Pierwszymi „ofiarami” na zgrupowaniu stali się Karol Piątek i młody Paweł Rosiński. Kapitan Lechistów naciągnął mięsień i wydawało się, że ta kontuzja to tylko lekki uraz. Po powrocie do Gdańska przypadłość Piątka okazała się być jednak bardziej skomplikowaną i zawodnik musiał poddać się zabiegowi, który wykluczył jego możliwość uczestniczenia w kolejnym obozie w Bełchatowie. Również nowo pozyskany napastnik gdańskiej drużyny, Jakub Zabłocki, nie był w stanie rozpocząć treningów z Lechią podczas drugiego zgrupowania. W jego przypadku na przeszkodzie stanął bolesny uraz wiązadeł pobocznych piszczelowych.

Na drugi obóz przygotowawczy (Bełchatów, 23 stycznia – 1 lutego) Lechiści pojechali zatem w niepełnym składzie, jednak wśród Biało-Zielonych nie brakowało powodów do optymizmu. W autokarze zmierzającym do Bełchatowa znalazł się bowiem Paweł Pęczak, który po długotrwałej rehabilitacji kontuzjowanego kolana miał wreszcie rozpocząć regularne treningi z resztą zespołu. Na tym jednak zakończyć można pozytywne strony dotyczące zdrowia zawodników przebywających w Bełchatowie. Chory był Piotr Wiśniewski, naciągnięta pachwina zmusiła do wcześniejszego powrotu do Gdańska Mateusza Bąka, Artur Andruszczak narzekał na uraz ścięgna Achillesa, a Piotrowi Trafarskiemu doskwierało pobolewające go już od czasu obozu w Kętrzynie kolano. Te kontuzje okazały się jednak niczym w porównaniu z urazem jakiego doznał w sparingu z Jagiellonią Białystok Arkadiusz Miklosik. Nie mam dla kibiców najlepszych wiadomości. Arek podczas meczu kontrolnego z Jagiellonią doznał złamania kłykcia piszczelowego. W przypadku tak poważnej kontuzji konieczny jest zabieg operacyjny. W tej chwili ze stuprocentową pewnością mogę stwierdzić, że zawodnik nie zagra do końca rundy. – mówi zafrasowany Robert Dominiak. Wszystko wskazuje więc na to, że sezon 2008/2009 będzie prawdziwą „drogą przez mękę” dla popularnego „Miklosa”. Z udziału w meczach rundy jesiennej wykluczyła go kontuzja barku, równie poważny uraz przekreślił szansę na grę doświadczonego pomocnika w rundzie rewanżowej. Pozostaje nam zatem życzyć Arkowi szybkiego powrotu do zdrowia i mieć nadzieję, że limit pecha tego zawodnika wyczerpał się już definitywnie.

Przed wylotem na ostatnie zgrupowanie do Turcji (Belek, 7-18 lutego) trener Jacek Zieliński miał więc spory ból głowy. Do kadry dokooptowany został wciąż jeszcze przechodzący rehabilitację Jakub Zabłocki, swój uraz podleczył także Karol Piątek, a i Marko Bajić ostatecznie otrzymał „zielone światło” na udział w kolejnym zgrupowaniu, jednak ciężko stwierdzić, by Biało-Zieloni lecieli do Turcji w pełni sił. Jak stwierdził szkoleniowiec gdańszczan: - Generalnie jestem zadowolony z pracy, jaką wykonaliśmy na obozach w Kętrzynie i Bełchatowie, bo zrealizowaliśmy swój plan niemalże w stu procentach. Jedyne, co pokrzyżowało nam trochę plany to plaga kontuzji i to jest nasz największy problem. Do uskarżających się na różne urazy Piątka, Zabłockiego, Bajicia i Andruszczaka dołączyli także poobijani bramkarze: Paweł Kapsa i Mateusz Bąk. W ich przypadku nie można mówić na szczęście o poważnych urazach. Ich problemy wynikały przede wszystkim z konieczności treningów i gry na boiskach ze sztuczną nawierzchnią, których podłoże nie jest tak miękkie jak naturalnej murawy, stąd każda interwencja wymagająca rzucania się na podłoże wiąże się z niemałym bólem.

Słoneczna turecka aura, trawiaste boisko oraz mniej wymagające fizycznie treningi miały okazać się dla Lechistów lekiem na całe zło i zagwarantować, że lista kontuzjowanych graczy już się nie powiększy. Jednak i tym razem rzeczywistość pokrzyżowała plany Biało-Zielonym. Już na miejscu okazało się, że uraz Marko Bajicia jest jednak o wiele poważniejszy niż się spodziewano. Marko poleciał na obóz już kontuzjowany, stąd możliwe że jego uraz się pogłębił. Zawodnik musi przejść jednak dokładne badania, by móc stwierdzić jak poważna jest to kontuzja – uważa trener Dominiak. Jakby tego było mało w jednym ze spotkań kontrolnych stłuczenia miednicy doznał Andrzej Rybski, drobny uraz „przyplątał się” również Arkadiuszowi Mysonie. Robert Dominiak rozwiewa jednak obawy kibiców: - W przypadku Arka Mysony nie można mówić o kontuzji czy urazie. Po kilku lżejszych indywidualnych treningach zawodnik powrócił do swojej normalnej dyspozycji i dołączył do reszty zespołu. Podczas gdy kilku zawodników trenowało osobno reszta drużyny nie próżnowała. Trener Zieliński pragnął bowiem do maksimum wykorzystać sprzyjające warunki i zaaplikował zawodnikom solidną dawkę ćwiczeń na boisku i na siłowni. W porównaniu z poprzednimi zgrupowaniami trening gdańszczan był już o wiele bardziej urozmaicony. Podczas gdy w Bełchatowie pracowano głównie nad grą w defensywie, to w Belek dołączono do tego m.in. rozgrywanie schematów gry w ataku, ćwiczenie różnorodnych elementów taktycznych czy doskonalenie wykonywania stałych fragmentów gry. Według Jacka Zielińskiego forma zawodników w czasie ostatnich dni pobytu w Turcji ma być już wykładnikiem tego, czego można spodziewać się po piłkarzach w pierwszych meczach ligowych. Okres po obozie w Belek ma służyć złapaniu świeżości, stąd też intensywność treningów bezpośrednio przed meczem ze Śląskiem Wrocław będzie mniejsza.

Czy Lechiści będą odpowiednio przygotowani do rundy wiosennej? Robert Dominiak jest tego pewny: - Trener Jacek Zieliński skonstruował odpowiedni mikrocykl treningowy, który następnie realizowany był podczas trzech zgrupowań. Dwa treningi dziennie zbilansowane grami kontrolnymi i okresami odpoczynku powinny przynieść wiosną pożądane rezultaty. Nie ma obawy, by któryś z zawodników przystąpił do gry przemęczony czy nie w pełni sprawny fizycznie. Na dzień dzisiejszy kadra Lechii uszczuplona jest o kontuzjowanego Arkadiusza Miklosika, Marko Bajicia i Jakuba Zabłockiego. Jeśli chodzi o tego ostatniego to widać już sporą poprawę. Jakub odbywa indywidualne treningi z piłką, więc powinien szybko powrócić do optymalnej formy. Sądzę, że będzie gotowy w stu procentach już na mecz z Cracovią. Jeśli chodzi o pozostałych graczy to są oni do pełnej dyspozycji trenera, również Hubert Wołąkiewicz i Peter Cvirik, którzy byli oszczędzani w ostatnim sparingu.

Pozostaje nam zatem wierzyć, że ciężka praca, którą Biało-Zieloni wykonali podczas zimowej przerwy nie pójdzie na marne i zaowocuje dobrą postawą na boisku. Choć z lekką dozą niepewności patrzymy jednak w przyszłość z nieukrywanym optymizmem. Oby wiosna była nasza!

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2025. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.023