Gdańsk: wtorek, 16 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 194 (11/2009)

7 kwietnia 2009

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

LECHIA NA RÓWNI POCHYŁEJ

Widmo spadku

Tak czarnego scenariusza nie spodziewali się chyba najwięksi pesymiści. Piłkarze gdańskiej Lechii w trzech ostatnich spotkaniach z zespołami z dołu tabeli nie zdobyli choćby jednego punktu.

MICHAŁ KORNIAHO

Tym samym Biało-Zieloni, zamiast na początku rundy wiosennej umocnić się w środkowej strefie tabeli ekstraklasy, spadli niemal na jej dno. Teraz, w perspektywie czekających ich meczów w ostatniej fazie sezonu, można mieć spore obawy o miejsce, które zajmą na koniec rozgrywek.

Obawy te mogą być tym bardziej uzasadnione, jeśli przyjrzymy się nie tylko dotychczasowym rezultatom osiąganym przez gdański zespół, ale również jego postawie na boisku. Ze spotkań z Cracovią, Polonią Bytom i Odrą Wodzisław wypływa jeden, bardzo smutny wniosek – gra Lechii niestety nie sięgała w nich poziomu rozgrywek polskiej ekstraklasy. Lechiści w przeważających fragmentach tych meczów prezentowali się przeraźliwie słabo przede wszystkim pod względem taktycznym. Ich poczynania we wspomnianych pojedynkach charakteryzowały głównie chaos i przypadkowość. W grze Biało-Zielonych trudno było się doszukać jakiejkolwiek myśli taktycznej, czy zgrania zawodników. To, w połączeniu z niedostatecznym zaangażowaniem piłkarzy choćby w meczy z Polonią, czy też fatalną wręcz skutecznością napastników musiało dać taki efekt, jaki mamy – spadek do strefy barażowej.

Sobotnia rywalizacja z Odrą była tylko potwierdzeniem fatalnej formy Lechii w tym roku. Gdańszczanie, choć wiedzieli przed meczem, że są w bardzo trudnej sytuacji i aby spokojniej myśleć o utrzymaniu muszą po prostu wygrać, wyszli na boisko od początku skupiając się niemal w całości na bronieniu dostępu do własnej bramki. W ofensywie Biało-Zieloni niemal w ogóle nie istnieli. I nie mówimy tu o ilości wywalczonych przez nich choćby rzutów rożnych, ale o jakości przeprowadzanych przez nich akcji i wykończania ataków. A ta była koszmarna, bo jak inaczej można skomentować statystykę charakteryzującą grę ofensywną Lechii w ostatnim meczu: 11 rzutów rożnych, 8 strzałów na bramkę, 0 strzałów celnych? Te liczby mówią chyba same za siebie.

Tym bardziej irytujący podczas meczu z Odrą był fakt, iż przy tej fatalnej grze ofensywnej gdańskiego zespołu trener Jacek Zieliński, mając do dyspozycji na ławce rezerwowych m.in. napastników Pawła Buzałę i Jakuba Zabłockiego wprowadził na plac gry defensywnego pomocnika (Karol Piątek), przemianowanego ostatnio na prawego obrońcę młodziutkiego Jakuba Kawę i pomocnika Macieja Rogalskiego. To tylko pokazuje jak minimalistyczne i mało ambitne było podejście do tego spotkania byłego już szkoleniowca Biało-Zielonych. Jacek Zieliński za sukces w tym spotkaniu uważałby zapewne bezbramkowy remis. Takie podejście do zawodów, w których trzeba było walczyć o zwycięstwo zemściło się nie tylko na samym „Zielku”, ale i na całym zespole, którego błąd w 87. minucie z zimną krwią wykorzystał Litwin Deyvidas Matulevicius.

Gdyby działacze Lechii byli w stanie przewidzieć tak czarny scenariusz meczu w Wodzisławiu, zapewne odwołaliby Zielińskiego ze stanowiska szkoleniowca Lechii już po meczu z Polonią Bytom. To byłby właściwie idealny czas na zatrudnienie nowego trenera, gdyż miałby on całe dwa tygodnie na poznanie zespołu i przygotowanie go, już według swojej wizji, do meczu z Odrą. Czasu się jednak nie cofnie i wszelkie gdybanie może tylko pogłębić depresję fanów gdańskiej drużyny. Na szczęście Zielińskiego już w Lechii nie ma i to może dawać fanom Lechii nadzieje na lepsze jutro. Choć trzeba liczyć się z tym, że sytuacja, w jakiej obecnie znalazł się nasz klub, nie gwarantuje happy endu...

Opinie (1)
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.272