Andruszczak Artur – piłkarz Lechii w przedmeczowej rozmowie z właściwym dla niego uśmiechem, stwierdził, że pojawi się na murawie w 70 minucie i przechyli szalę zwycięstwa na korzyść swojego zespołu. Rzeczywiście, we wspomnianej minucie zastąpił Krzysztofa Bąka, a po 10 minutach gry losy spotkania były rozstrzygnięte… Jak widać, słowa „Andruta” zawsze należy traktować z pełną powagą!
Buzała Paweł – podwyższył wynik spotkania na 2:0. Ostatnie mecze oglądał z ławki rezerwowych. Tym razem zagrał od 1 minuty i podobnie jak w jesiennym spotkaniu, wpisał się na listę strzelców bramek. Niekwestionowany król derbowego dwumeczu.
Chojnacki Marek – szkoleniowiec gości nie ma szczęścia do meczów rozgrywanych przy Traugutta. W ciągu dwóch sezonów już trzykrotnie, jako trener, przegrywał w Gdańsku. W dawnej II lidze 0:4 (Pelikan Łowicz – jesień 2007), w ekstraklasie 1:2 (ŁKS Łódź – jesień 2008) oraz w sobotę 1:2. Szkoda, że nie może on częściej zasiadać na ławce rezerwowych gości podczas meczów we Wrzeszczu.
Doping – pomagał piłkarzom nie tylko w czasie gry. Już w piątek fani biało – zielonych towarzyszyli piłkarzom podczas ostatniego treningu. W dniu meczu chóralne śpiewy słychać było na wiele minut przed pierwszym gwizdkiem. W trakcie rozgrzewki stadion wrzał. Jednak apogeum doping osiągnął w ostatnich minutach meczu, gdy biało – zieloni przechylali szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Nowością były wspólne śpiewy piłkarzy i kibiców zgromadzonych w młynie, które miały miejsce po zakończeniu spotkania. Oby był to początek nowej tradycji…
Ekstraklasa – przedmiot westchnień kibiców obu trójmiejskich jedenastek. Widmo jej utraty „spętało” nogi graczom obu zespołów i zdecydowanie odbiło się na poziomie spotkania. Dopiero gol dla Lechii sprawił, że ostatnie minuty dostarczyły wielu emocji, a mecz poziomem nawiązał do klasy rozgrywkowej w ramach której rywalizowano.
Frekwencja – w przypadku derbów Trójmiasta zawsze należy do wysokich. Tym razem mecz obejrzało około 13.000 kibiców (komplet), w tym 612 fanów gości w specjalnie wydzielonym sektorze. Jak widać zorganizowanie meczu z udziałem kibiców obu drużyn jest wykonalne i nie trzeba stwarzać pretekstów ku temu, aby odebrać to prawo kibicom przyjezdnym.
Gole – padły dopiero w ostatnich minutach meczu. Trzy gole, to jak na standardy meczów Lechii i Arki, to bardzo dużo. Większej ilości bramek, w dotychczasowej historii, doczekano się jedynie 2 razy. Co warte podkreślenia, gdy strzelano więcej niż 3 bramki – wygrywała Lechia.
Hasło – „Stadionu nie macie – sprzedany! Herb rugby – zgapiony! Nigdy nie zostaniesz sam – zgapione! Hymn – przerobiony – zgapiony! Rok założenia – fałszywy – przejęty! Kurwy – macie coś swojego?”, które wywiesili kibice biało-zielonych na początku drugiej połowy spowodowało, że sędzia na kilka minut przerwał grę. Po zdjęciu transparentu z ogrodzenia mecz kontynuowano…
Impas – w jakim znalazły się oba wybrzeżowe zespoły został w derbach przełamany. Arka po niemal 600 minutach zdobyła w końcu w lidze gola, a Lechia po 5 meczach bez zwycięstwa zgarnęła wreszcie pełna pulę.
Jedenastka kolejki – w tego typu zestawieniach po 25 kolejce ekstraklasy znalazło się 3 lechistów. Tygodnik „Piłka nożna” wraz z magazynem „Szybka piłka” wyróżnili Arkadiusza Mysonę i Pawła Buzałę, zaś „Przegląd Sportowy” i telewizja „nSport” doceniły postawę Piotra Wiśniewskiego. To pierwsze, po wielu tygodniach przerwy, nominacje zawodników Lechii.
Kruszczyński Jerzy – najskuteczniejszy piłkarz w historii derbów pomiędzy Lechią i Arką. W dwóch meczach zdobył 6 bramek. W sobotę oglądał mecz z trybun, w towarzystwie kolegów z zespołu, który przed ćwierćwieczem dwukrotnie pogłębił gdynian: Tadeusza Fajfera, Romana Józefowicza i Dariusza Raczyńskiego.
Lechia Pany! – Biało – zieloni wygrali oba derbowe mecze z Arką w tym sezonie ligowym. Jesienią w Gdyni zwyciężyli 1:0, w rewanżu, przy Traugutta, ponownie górą Lechia – 2:1. Trójmiasto jest nasze!
Ławka rezerwowych – „Pokaż mi jaką masz ławkę rezerwowych, a powiem Ci co jest wart Twój zespół” – brzmi stara piłkarska prawda. Z uwagi na żółte kartki, które wyeliminowały z udziału w derbach dwóch lechistów, na boisku pojawili się rezerwowi w poprzednim meczu Piotr Wiśniewski i Paweł Buzała. To oni strzelili bramki dla Lechii w tym meczu! W trakcie spotkania na boisko weszli: Artur Andruszczak, Maciej Kowalczyk i Marko Bajić i na pewno nie byli biernymi obserwatorami wydarzeń na murawie. Oprócz Andruszczaka i Bajića żółtą kartkę ujrzał też inny rezerwowy – Tomasz Midzierski, który w euforii po bramce „Wiśni” wbiegł na boisko aby pogratulować koledze. Jeśli dodać do tego rezerwowych tego dnia „łagodnego jak baranek” Pawła Pęczaka oraz Roberta Hirsza to można śmiało stwierdzić, że rezerwowi Lechii to Dynamit! Oby tak było również na boisku!
Michalczewski Dariusz – zdecydowanie przynosi Lechii szczęście! Jesienią oglądał zwycięstwo nad Górnikiem (1:0), a wiosną remis ze Śląskiem (1:1) i właśnie sobotnie derby. 3 mecze – 7 punktów! Mam nadzieję, że w związku z następnymi meczami znajdzie czas na wizytę przy Traugutta.
Najstarszy zawodnik – który zagrał w derbach to 37 – letni stoper Arki Dariusz Żuraw. Po meczu nie miał on powodów do radości, w przeciwieństwie do najbardziej zaawansowanego wiekowo lechisty Jacka Manuszewskiego (36 lat), który podobnie jak jesienią był pewnym punktem gdańskiej defensywy. Powody do radości, w dodatku podwójne, miał też z pewnością obecny na meczu najstarszy kibic biało – zielonych pan Andrzej Kawecki (81 lat). Nie tylko mógł cieszyć się ze zwycięstwa swoich ulubieńców, ale także został laureatem konkursu pod patronatem Lechii i Grupy „Stream” – właściciela Telewizji Kablowej „Satra”.
Oprawa – meczu współtworzyła to widowisko. Wchodzącym na boisko zawodnikom obu zespołów towarzyszyli chłopcy z biało – zielonymi sztandarami. Na trybunach niemal przez cały czas trwał festiwal kibicowskich fajerwerków, który po objęciu przez gospodarzy prowadzenia przekształcił się w prawdziwy karnawał.
Qrdwanów (oryg. Kurdwanów) – flaga kibiców Wisły z nazwą tej części Krakowa przyozdobiła ogrodzenie oddzielające płytę boiska od publiczności. Biało – zielonych wspierali także fani wrocławskiego Śląska, Czarnych i Gryfa Słupsk, Pomezanii Malbork, Chojniczanki Chojnice, a także setki kibiców z miejscowości, gdzie kibicowanie Lechii jest od wielu lat tradycją.
Proporczyk – który kapitanowi Arki podczas przedmeczowej wymiany przekazał lechista Karol Piątek najwyraźniej nie przypadł do gustu zawodnikom gości. Po meczu, w okolicach ławki rezerwowych gości znalazł go Arkadiusz Mysona. Oddał go jednemu z kibiców Lechii.
Rodzina Koryntów – dzieli swoje sympatie pomiędzy Arkę i Lechię. W sobotę triumfowało pokolenie seniorów – państwo Anna i Roman, którzy wierni pozostali biało – zielonym. Ich syn – Tomasz po raz kolejny przeżyć musiał gorycz porażki zespołu z Gdyni. Niech tak już zostanie. Tradycja – rzecz święta!
Salach Andrzej – pamięć tego, zmarłego kilka dni temu, wychowanka Lechii, członka legendarnej drużyny z lat 80 – tych, uczczono przed rozpoczęciem gry, minutą ciszy.
Tusk Donald – zdeklarowany kibic biało – zielonych po wielu latach absencji ponownie kibicował lechistom z trybun położonego we Wrzeszczu stadionu. Spontanicznie reagował na boiskowe wydarzenia ciesząc się z sukcesu swojej ukochanej drużyny. Miejmy nadzieję, że jeszcze wiele razy znajdzie czas na oglądanie „live” występów piłkarzy gdańskiej Lechii.
Unik – kluczem do zdobycia bramki? Jak najbardziej!!! Maciej Rogalski dwukrotnie „uciekał” przed piłką w czasie akcji, która zakończyła się celnym strzałem Pawła Buzały. Najpierw „zrobił wyrwę” w murze piłkarzy Arki, gdy rzut wolny wykonywał Arkadiusz Mysona, a kilka sekund później podskoczył torując piłce drogę do siatki. Nie dotykając piłki zaliczył specyficzna asystę przy drugim golu dla Lechii.
Wiśniewski Piotr – po 75 minutach dość przeciętnego widowiska jego strzał otworzył wynik meczu i sprawił, że ostatnie minuty przyniosły mnóstwo emocji. „Wiśnia” zawsze podkreśla swoje starogardzkie korzenie i przywiązanie do Lechii od dziecięcych lat. Teraz może spełniać swoje marzenia i dawać radość kibicom biało – zielonych. Jeśli tylko zdrowie pozwoli strzeli jeszcze dla naszego klubu wiele bramek w ekstraklasie. Na razie ma na koncie 2 celne trafienia…
Zwycięstwo – w spotkaniu derbowym stanowiło klucz do powodzenia operacji „utrzymanie Lechii Gdańsk w ekstraklasie”. Jednak, jak podczas konferencji prasowej podkreślał trener Tomasz Kafarski, „Wygraliśmy bitwę, ale nie wojnę”. Miejmy nadzieję, że suma wygranych bitew sukcesywnie będzie się powiększać, co w ostatecznym rozrachunku przełoży się na pomyślny dla biało -zielonych finał rozgrywek, tj. utrzymanie w ekstraklasie.
Żółte kartki – w derbach ujrzeli jedynie Ci gracze Lechii, którzy rozpoczęli mecz w roli rezerwowych. Artur Andruszczak pojawił się boisku w 70 minucie, a już 4 minuty później ujrzał żółty kartonik. Marko Bajić już po minucie gry został upomniany przez arbitra (89 min.). W najdziwniejszych okolicznościach ukarany został Tomasz Midzierski, który na murawie pojawił się w czasie meczu jedynie w celu pogratulowania Piotrowi Wiśniewskiemu zdobytej bramki. Ten gest wystarczył, aby zapisać się w sędziowskim notesie jako ukarany.