lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 202 (19/2009)
2 czerwca 2009


PIAST - LECHIA 0:2

Kafarski lepszy od Smudy

W tym roku takiej porażki, jak w meczu z Lechią Piast jeszcze nie zaznał, a dwie bramki stracił jedynie w potyczce z Lechem Poznań. Spotkanie Kolejorza zakończyło się jednak wynikiem 1:2. Jak widać Tomasz Kafarski lepiej rozgryzł drużynę Piasta niż Franciszek Smuda i utrzymał w ekstraklasie Lechię, jeszcze kilka kolejek temu uważaną za głównego kandydata do spadku.

MATEUSZ JASZTAL
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/12221/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Wokół meczu. Przed decydującym o utrzymaniu w ekstraklasie spotkaniu nie brakowało spekulacji. Zagadką była postawa Piasta, który zapewnił już sobie utrzymanie w ekstraklasie. Z jednej strony, mówiło się o braku motywującej presji i luźnym podejściu niektórych gliwiczan, których myśli miały skupiać na negocjacjach kontraktowych z potentatami polskich boisk. Z drugiej strony, głośno było też o rzekomym zawiązaniu śląskiej spółdzielni w celu spuszczenia z ligi kluby z Trójmiasta oraz o sympatiach pewnej grupy zawodników na czele z Grzegorzem Kasprzikiem – zagorzałym fanem Górnika Zabrze. Oficjalnie Piast zapewniał, że walczy o duże premie finansowe za zajęcie wyższego miejsca w tabeli.

Boiskowa weryfikacja. Rzeczywistość pokazała, że bardziej niż o stan swoich finansów gliwiczanie martwili się o własne kości i nie chcieli wystawiać na próbę nadwątlonego sezonem zdrowia. Dodatkowym atutem gdańszczan była atmosfera na trybunach. Kibice Piasta nie przepadają za rywalami z Zabrza, więc i zwycięstwo Lechii oznaczające spadek Górnika nie specjalnie ich zmartwiło, pomimo porażki własnych pupili. Jednak stwierdzenie, że to dzięki postawie piastunek Lechia utrzymała się w ekstraklasie było by sporym nadużyciem. Biało-Zieloni rozegrali dobre spotkanie, pewnie ograli gospodarzy i tylko sobie mogą zawdzięczać szczęśliwe zakończenie sezonu.

Bohaterowie. Meczem w Gliwicach dobrą formę potwierdził Łukasz Surma, który był najlepszym zawodnikiem na boisku. Wychowanek Wisły Kraków dzielił i rządził w drugiej linii, a udany występ podkreślił świetną asysta przy bramce Jakuba Zabłockiego. Świetne spotkanie zaliczył dość nierówny w tym sezonie Marcin Kaczmarek i również wpisałby się na listę asystentów, gdyby tylko Krzysztof Bąk nie trafił w słupek, a światło bramki. Sporo problemów obrońcom gospodarzy sprawiał Jakub Zabłocki, jak zwykle bardzo aktywny i waleczny. Strzelił też drugą bramkę, ustalając wynik spotkania. Solidnie grał Karol Piątek, a jak ważnym jest zawodnikiem niech świadczy fakt, że po jego zejściu z powodu kontuzji Lechia całkowicie przegrała środek boiska.

Zaskoczenie. Pewną niespodzianka jest to, że pierwsza bramka dla Lechii padła ze stałego fragmentu gry. Przez cały sezon Biało-Zieloni mieli z tym elementem poważny kłopot, zarówno w ataku, jak i obronie. Gdańszczanie tracili dużo bramek, a jeśli już trafiali to tylko incydentalnie. Nerwowo pod bramką Kapsy po rzutach wolnych, czy rożnych bywało i w sobotę, ale na strachu się kończyło. Za to w końcu udało się zdobyć bramkę. Co ciekawe, największa w tym zasługa Marcina Kaczmarka, który zastąpił w tym elemencie etatowego wykonawcę Karola Piątka. Po raz drugi w tej rundzie przy dużym udziale Krzysztofa Bąka. Jednak w przyszłym sezonie lechiści będą musieli jeszcze nad tym popracować, bo ciągłe bicie wolnych na długi róg na wbiegającego Bąka jest aż nazbyt widoczne.

Specjalne wyróżnienie. Największą zaletą Lechii prowadzonej pod wodzą Tomasza Kafarskiego jest to, że skończyła z minimalizmem. Lechiści przestali oglądać się na innych i na kilka kolejek do przodu dopisywać sobie punkty. W Gliwicach walczyli o zwycięstwo i było to widoczne od samego początku do ostatniego gwizdka. Grali odważnie i ofensywnie, ale rozważnie co pozwoliło skołatanym po potyczkach z Wisłą i Lechem nerwom Pawła Kapsy nieco odpocząć. Tuz po zakończeniu spotkania ciekawą rozmowę z dziennikarzem Canal+ odbył Kaczmarek, który stwierdził, że nie wie co się dzieje i czy Lechia już się utrzymała, bo nie zna wyników innych drużyn. A przecież Lechia prowadziła przez większą część spotkania. Poza tym drużyna Tomasza Kafarskiego zaczęła efektownie i kombinacyjnie. Mówi się, że jeśli zespół jest w stanie wymienić przynajmniej cztery podania z rzędu na połowie przeciwnika to znaczy, że potrafi grać w piłkę. W Gliwicach ta sztuka udała się Biało-Zielonym co najmniej kilkukrotnie.

Brak syndromu zabójcy. Lechia mając piłkarzy Piasta rozłożonych na łopatki nie potrafiła ich dobić. Co więcej, w końcówce popełniono pare błędów, które w tak istotnym spotkaniu zdarzyć się nie powinny. Brakowało nieco boiskowego cwaniactwa, mądrości w grze i czasem koncentracji. Paweł Buzała popełnił głupi faul przed polem karnym i właściwie za darmo dał szanse Piastowi na bramkę kontaktową. Kilka minut później rzut wolny na połowie gospodarzy został przyznany lechistom. Podszedł do niego Rogalski, powoli nie śpiesząc się poprawił piłkę, odczekał porozglądał się, po czym podał wprost pod nogi… jednego z gliwiczan. Trochę zimnej krwi zabrakło Zabłockiemu, który mając przed sobą tylko bramkarza i mnóstwo wolnego miejsca nie trafił w światło bramki, a powinno skończyć się 3:0.

Okazałe zwycięstwo.Lechia w Gliwicach miała wygrać i to zrobiła. W niezłym stylu zakończyła sezon. A wynik 2:0 uzyskany w Gliwicach na tle postawy Piasta wiosną wygląda naprawdę dobrze. W tej rundzie przed lechistami jeszcze nikomu nie udało się ograć piastunek różnica większą niż jednobramkową, a w całym sezonie dokonały tego jedynie Wisła, Legia, Polonia Warszawa i Jagiellonia. Co więcej, dwa gole gliwiczanom w tym roku zdołał zaaplikować jedynie Lech. Tomasz Kafarski ma więc powody do zadowolenia, tym bardziej, że poprowadził Lechię do pierwszego w tym sezonie zwycięstwa poza Trójmiastem i utrzymał zespół w ekstraklasie!




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT