Gdańsk: sobota, 20 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 203 (20/2009)

9 czerwca 2009

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

PODSUMOWANIE WIOSNY 2009: NAPASTNICY

Ośmieszeni przez Surmę

Pod względem liczby strzelonych bramek wiosną Lechia ustępuje głównie zespołom ze ścisłej czołówki ekstraklasy, outsiderów zostawiając daleko z tyłu. W takim razie, czy słusznie spadła fala krytyki na snajperów Biało-Zielonych posądzając ich o strzelecką indolencję w pierwszej połowie 2009 roku?

MATEUSZ JASZTAL + REDAKCJA

Po dość kiepskiej w wykonaniu gdańskich napastników rundzie jesiennej było jasne, że bez konkretnych wzmocnień tej formacji się nie obejdzie. Jacek Zieliński do głębokich rezerw przesunął najskuteczniejszego zawodnika poprzedniego sezonu – Piotra Cetnarowicza, którego nawet nie zgłosił do rozgrywek ekstraklasy. Na jego miejsce działacze Biało-Zielonych ściągnęli dwóch nowych piłkarzy: Jakuba Zabłockiego i Piotra Trafarskiego. Zabłocki jednak w przerwie zimowej doznał kontuzji i kilka pierwszych kolejek mógł spisać na straty. Trafarski, zaś okazał się pomyłka transferową. Rozegrał tylko 45 minut i przez większość czasu był poza meczową „osiemnastką”.

Przerwa zimowa nie przyniosła żadnej jakościowej zmiany, jeśli chodzi o skuteczność gdańskich snajperów. Wiosną najlepszymi pod tym względem okazali się zdobywcy dwóch goli: Paweł Buzała Jakub Zabłocki. Jedno trafienie zaliczył Maciej Kowalczyk, reszta napastników ani razu nie umieściła piłki w siatce rywali. Podobnie było w przypadku asyst. Dwoma kluczowymi podaniami może pochwalić się Kowalczyk, zaś Buzała i Zabłocki po jednym. Dla porównania, identyczny dorobek zarówno bramek, jak i asyst uzyskała w sumie dwójka defensywnych pomocników Lechii – Łukasz Surma i Karol Piątek.

Mimo wszystko w porównaniu do jesieni jest pewien progres. Sumując czas gry wszystkich napastników Lechii (2164 minuty) i dzieląc go przez liczbę goli (5) dowiadujemy się, że snajperzy Biało-Zielonych strzelali gola co 439 minut. Wyciągając z tego średnią przypadającą na pojedynczego napastnika dochodzimy do wniosku, że gol strzelony przez gdańskich atakujących padał co 72 minuty. Dla porównania te dwa wskaźniki z jesieni wynosiły odpowiednio: 583 i 96 minut. Progres jest, więc dość zauważalny, choć ciągle niezadowalający. Indywidualnie pod tym względem prowadzi Buzała, który trafiał co 214,5 minuty, tuż przed Zabłockim z wynikiem – 296 minut.

Wiosną Lechia częściej trafiała do siatki. Zdobyła tyle samo goli co jesienią – 15. Jednak w 2009 roku rozegrała nie 17, a 13 spotkań. W porównaniu do wszystkich zespołów ekstraklasy jest to wynik co najmniej przyzwoity i gdyby decydował o pozycji w tabeli pozwoliłby zająć Biało-Zielonym miejsce szóste ex aequo z Polonią Warszawa i Jagiellonią Białystok, tuż za Łódzkim KS-em i GKS-em Bełchatów, a przed choćby Śląskiem Wrocław i Ruchem Chorzów. Główna w tym zasługa nie napastników, a pomocników, którzy do siatki trafiali siedmiokrotnie. Trzy bramki dołożyli obrońcy.

Statystyki powinny być jeszcze lepsze, gdyby tylko napastnicy Lechii wywiązywali się ze swojej głównej roli – wykorzystywania sytuacji strzeleckich. Gdyby Biało-Zieloni byli nieco lepsi w tym aspekcie miejsce w ekstraklasie wywalczyliby sobie dużo szybciej. Za przegrane mecze z Polonią Bytom, GKS-em Bełchatów, Górnikiem Zabrze i Lechem Poznań odpowiedzialność ponoszą snajperzy raz po raz marnując kolejne dogodne okazje do zdobycia bramki.

Napastnicy wiosny 2009

Paweł BUZAŁA (23 lata, 1-10: 7,5)
„Buzi” z dorobkiem pięciu bramek został najskuteczniejszym zawodnikiem Lechii minionego sezonu. Wiosną do siatki trafił dwukrotnie, a raz asystował. Kiepsko rozpoczął rundę rewanżową, jednak kilka meczów na ławce rezerwowych ostudziło jego temperament i gwiazdorskie zapędy. Od meczu derbowego, kiedy tradycyjnie w tym sezonie wpisał się na listę strzelców, zaczął grać przyzwoicie. Cecha charakterystyczną tego zawodnika jest chaos. Dużo biega, walczy, jednak jest mało efektywny. Za mało myśli na boisku, zdarzają się mu głupie straty, czy niepotrzebne faule. Buzała za dużo myśli o sobie, co widać po reakcjach, kiedy nie otrzyma podania. Często o nieudane zagranie obwinia sędziów. Kibice mieli największe pretensje do „Buziego” po meczu z Polonią Bytom, gdzie zmarnował 100% szansę na zdobycie bramki.

Robert HIRSZ (19 lat, 1-10: -)
W przerwie zimowej działacze Lechii zapowiadali, że młody napastnik zostanie wypożyczony do innego zespołu, głośno mówiło się o klubie ze Szkocji. Ostatecznie z transferu Hirsza nic nie wyszło. Popularny „Taczer” pozostał w Lechii i wiosną na boiskach ekstraklasy spędził zaledwie 59 minut. Szanse występu w wyjściowym składzie dostał w Wodzisławiu, jednak po bezbarwnej grze został zmieniony już po pierwszej połowie. Jacek Zieliński widział go na pozycji ofensywnego pomocnika, lecz i w tej roli Hirsz nie był w stanie przebić się do seniorskiej drużyny. Coraz bardziej zbliża się do określenia go mianem zmarnowanego talentu. Jego rozwój stanął w miejscu i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższej przyszłości „Taczer” zaistniał w seniorskiej piłce na poziomie ekstraklasy. W zespole Młodej Ekstraklasy rozegrał 6 meczów i strzelił 3 gole.

Maciej KOWALCZYK (32 lata, 1-10: 7,0)
Kowalczyk, jako jedyny z napastników wiosną grał we wszystkich meczach, spędził też najwięcej czasu na boisku – 667 minut. Niestety przełożyło się to tylko na jedna bramkę i dwie asysty. Obiecująco rozpoczął wiosnę – golem w meczu ze Śląskiem i piękną asystą przy strzale Kawy w meczu Ruchem. Wydawało się, ze jest w wielkiej formie, jednak z czasem gasł. W końcu trener Kafarski posadził go na ławce i desygnował do gry głównie w roli dżokera, z której wywiązywał się przyzwoicie, choć bez wymiernych efektów w postaci goli. Za kadencji „Kafara” w wyjściowym składzie zagrał tylko raz – w meczu z Górnikiem i był jednym z głównym winowajców porażki w Zabrzu. Próby wymuszenia faulu i notoryczne spalone w wykonaniu „Kowala’ są jego znakiem rozpoznawczym. Poza szybkością zatracił wszelkie walory dobrego napastnika.

Andrzej RYBSKI (24 lata, 1-10: 7,0)
Kolejna słaba runda Rybskiego. Wiosną rozegrał 372 minuty, lecz ani razu nie potrafił trafić do siatki rywala, nie popisał się również żadną asystą. Mógł w pojedynkę wygrać mecz w Poznaniu, ale zamiast wykorzystać jedną z wielu dogodnych sytuacji, to po jego stracie Lech strzelił gola. Rybski ma niezłą technikę, dobrze czuje się w grze kombinacyjnej i potrafi zaskoczyć rywala niekonwencjonalnym zagraniem. Jednak nie wykorzystuje swojego potencjału przez braki fizyczne. W rundzie rewanżowej ani razu nie był w stanie na pełnych obrotach rozegrać 90 minut. Zwykle w drugiej połowie oddychał już rękawami. Od obrońców odbijał się jak piłeczka pingpongowa od ściany, tylko pozorował grę w powietrzu. Popularny „Ryba” wciąż szuka formy z drugiej ligi, kiedy potrafił zaskarbić sobie sympatię kibiców ciekawą, ofensywną i skuteczną grą.

Piotr TRAFARSKI (26 lat, 1-10: -)
Ten, kto myślał że Trafarski okaże się drugim Błaszczykowskim, był w błędzie. Dla popularnego „Puńka” poziom ekstraklasy okazał się zbyt wysoki. Rozegrał jedynie 45 minut w meczu z Cracovią i nie pokazał kompletnie nic. Trenerzy z reguły nie widzieli dla niego nawet miejsca na ławce rezerwowych. Po jego grze widać jaka przepaść dzieli III ligę od ekstraklasy. Właściwie dopiero w Gdańsku Trafarski zaczął trenować jak profesjonalny piłkarz. Straty finansowe poniesione w przypadku słabej gry tego zawodnika nie są duże, ale czy warto trzymać 26-letniego piłkarza, który później trafia do Młodej Ekstraklasy „bijąc się” o miejsce w składzie z dużo młodszymi wychowankami Biało-Zielonych? Co ciekawe, 20 bramek w trzeciej lidze zdobytych w pierwszej rundzie pozwolił Trafarskiemu sięgnąć po tytuł króla strzelców.

Jakub ZABŁOCKI (24 lata, 1-10: 8,5)
Zawodnik o największym potencjale wśród napastników Lechii. Do pięciu bramek zdobytych jesienią w barwach Polonii Bytom, wiosną dołożył dwie. A mógł więcej, po pierwsze ze względu na kontuzję, przez którą stracił początek rundy, po drugie ze względu na chorobę dręczącą wszystkich snajperów Lechii – nieskuteczność. Po wyleczeniu kontuzji był pewniakiem w składzie, przewyższał umiejętnościami innych napastników. Zabłocki jest silny fizycznie, dużo biega, walczy, ma łatwość w dochodzeniu do sytuacji strzeleckich i nie traci głowy sytuacjach sam na sam. Brakuje mu trochę centymetrów w walce o górne piłki, stąd nie najlepiej się sprawdza w roli jedynego wysuniętego napastnika. Czasami gra zbyt indywidualnie i nie zauważa lepiej ustawionych kolegów. W przyszłym sezonie powinien być czołowym strzelcem Biało-Zielonych.

Zastosowana skala ocen

Opinie (2)
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.278