Gdańsk: środa, 14 maja 2025

Tygodnik lechia.gda.pl nr 204 (21/2009)

16 czerwca 2009

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

PAWEŁ PĘCZAK DLA LECHIA.GDA.PL

Nie jestem kaleką!

Rezygnacja z usług Pawła Pęczaka była bodaj najbardziej kontrowersyjną decyzją trenera i działaczy Lechii po zakończeniu sezonu 2008/2009. Co o niej sądzi sam zainteresowany?

MICHAŁ KORNIAHO
Gdańsk

W czerwcu skończył ci się kontrakt po czteroletnim pobycie w klubie. Jak zareagowałeś na informację, że nie został on przedłużony?

- Jestem zmartwiony. Gdańsk to mój drugi dom. Czułem się tutaj jak u siebie. Czułem na każdym kroku sympatię i szacunek kibiców.

Czy jednak twoje zdrowie pozwalało ci na kontynuowaniu kariery w Lechii?

- Na pewno ten rok jest dla mnie nieudany. Nie czarujmy się, wiem, że nie mogłem kolegom na boisku za dużo pomóc. Jednak zbyt długo trwała moja rehabilitacja przez co straciłem praktycznie pierwszą rundę. Nikt nie wiedział co mi dolega. Dopiero na nogi postawił mnie Filip Pięta którego polecili mi koledzy piłkarze. Przepracowałem cały okres przygotowań zimowych w całości. Nie robiłem sobie żadnej taryfy ulgowej. Wszystko wyglądało naprawdę obiecująco.

Paweł, jak wygląda w tej chwili twój stan zdrowia? Można było ostatnio wyczytać, że nie gwarantuje on optymalnej dyspozycji fizycznej.

- Sam właśnie ostatnio przeczytałem że zrobiono ze mnie kalekę. Nie rozumiem słów trenera Kafarskiego i dyrektora Michalskiego którzy twierdzą, że mój stan zdrowia nie daje gwarancji na grę na optymalnych obrotach. Więc się zapytam czy miesiąc czasu na treningach jest mało wystarczającym okresem do udowodnienia swojej przydatności do zespołu? Przecież w czterech ostatnich meczach byłem gotowy do gry.

Czy sugerujesz że nie pasowałeś do koncepcji?

- Myślę że poprzednie moje słowa są odpowiedzią na twoje pytanie. Nie łapałem się nawet do osiemnastki meczowej. Pytam się, dlaczego? Czy Pęczak już tak odstaje umiejętnościami by nie mieścić się nawet na ławce rezerwowych? Nie szukajmy dziury w całym, lecz szczerze powiedzmy o co chodzi. Jeszcze niedawno trener wyraźnie mówił mi po ostatni meczu że Pęczak w takiej formie treningowej będzie potrzebny na przyszły sezon. Nie miał bym żalu gdyby powiedziano mi to w oczy, że nie pasuję do koncepcji, a nie zwalano na mój stan zdrowia. Czy kontuzjowany zawodnik jest brany na ostatni mecz z Piastem?

Pracowałeś w Lechii z czterema trenerami. Którego darzysz największym szacunkiem lub sentymentem?

- Od każdego po trochu można było cos się nauczyć. Każdy z nich to inna osobowość. Jednak ja jestem typem człowieka który daje z siebie wszystko nie patrząc na to kto jest szkoleniowcem.

Jest jednak opinia, że masz trudny charakter i praca z tobą do łatwych nie należy.

- Jestem typem człowieka który doszedł w życiu od czegoś ciężką pracą. Nie liczyłem na protekcję, czy jakieś układy. A w naszej piłce grzeczni chłopcy mają się dobrze. Chwalą oni aktualnego trenera, z którym dane jest im aktualnie pracować, wiecznie uśmiechnięci i mili. Ja nigdy nikomu w dupę nie właziłem i swoją wartość udowadniam wyłącznie na boisku. Wiem, że mój sposób bycia nie wszystkim się podoba, ale w życiu zawsze trzeba być sobą.

Rzadko się zdarza żeby wyjątkowo wymagająca publiczność z Traugutta tak szanowała piłkarza. Ty na brak sympatii kibiców raczej narzekać nie mogłeś. Tym bardziej, że przybyłeś ze Śląska. Czy ma to dla ciebie duże znaczenie?

- Czy duże? Ma znaczenie ogromne! Bo wiem jak trudno jest zdobyć szacunek kibiców Lechii. Ja wiedziałem, że może być ciężko zaaklimatyzować się w tym pięknym mieście, jakim jest Gdańsk. Jestem mile zaskoczony i tym bardziej żal opuszczać taki klub i takich kibiców.

W czerwcu dokładnie dwudziestego żenisz się ze swoją narzeczoną Kasią. Wiesz już gdzie wspólnie zamieszkacie?

- Tak to prawda, zmieniam swój stan cywilny i jest to dla mnie jedyny pozytyw który daje mi siły i motywację do grania w piłkę na dobrym poziomie. Na dzień dzisiejszy nie mam alternatywy, ale wiem, że przydam się w nie jednym dobrym klubie. Niestety informacje o mojej rzekomej kontuzji zniechęcają do negocjacji z moją osobą. Więc mówię po raz kolejny: jestem zdrowy na sto procent i gotowy do walki w innym klubie. Prezent ślubny już dostałem, wylądowałem na bezrobociu. Ja sobie jednak poradzę. Mam jednak prośbę, by w klubie nie robili mi takiej ,,reklamy’’ bo nie znajdę sobie klubu nawet na poziomie A-klasy.

- Chciałbym jednak podziękować wszystkim kibicom biało-zielonych za grę w klubie, który zostanie w moim sercu na zawsze.

Opinie (10)
Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2025. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.257