Gdańsk: czwartek, 30 listopada 2023

Tygodnik lechia.gda.pl nr 210 (27/2009)

28 lipca 2009

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

MICHAŁ ROGACKI, MASAŻYSTA LECHII, DLA LECHIA.GDA.PL

Zamieniłem brudny fartuch na biały fartuch

"Musimy przyjść na zajęcia zdecydowanie szybciej, niż robią to piłkarze, przygotować się, czyli zrobić napoje, ustalić jak będzie wyglądał dzień, a po rozmowie z trenerami dowiedzieć się, jaki odbędzie się trening. Z kolei po zajęciach musimy jeszcze zostać od dwóch do czterech godzin" - mówi w rozmowie z lechia.gda.pl Michał Rogacki, masażysta pierwszego zespołu Lechii.

KAROL SZELOŻYŃSKI, PAWEŁ DOCZYK
Wronki

Skąd zrodził się w twojej głowie pomysł, aby zostać masażystą?

Michał Rogacki: Zadecydował o tym typowy przypadek. Chciałem iść w zupełnie innym kierunku. Moja mama śmieje się, że zamieniłem brudny fartuch na biały fartuch, bo chciałem zostać mechanikiem samochodowym. Nie wyszło ze względu na mój problem ze wzrokiem i uwarunkowania, których ja nie chciałem spełnić idąc do szkoły na mechanika samochodowego, np. gdyby mi się coś stało, to ja za to odpowiadam, a nie szkoła. Dlatego wyszedł pomysł z masażem. Poszedłem do szkoły dla osób słabo widzących i niewidomych w Łodzi.

Znasz się na samochodach?

- Znam się. Mój tata był mechanikiem, więc jest to mój taki mały konik. Zajmuję się tym do teraz, np. sam naprawiam sobie auto, przynajmniej to, co mogę. Nie korzystam z niczyjej pomocy.

Jakie wykształcenie trzeba zdobyć, aby pracować w twoim zawodzie?

- Należy skończyć odpowiednią szkołę. Ja ukończyłem 5-letnie technikum masażu leczniczego, do którego poszedłem od razu po podstawówce. Był to czas ciężkiej pracy i nauki, wbrew temu, co uważają niektórzy - że osoby mające problemy ze wzrokiem mają łatwiej. Nie jest tak. Trzeba normalnie się uczyć i harować po 8 godzin w szkole. Miałem normalne przedmioty plus dodatkowo 3-4 przedmioty zawodowe, jak anatomia, masaż, teoria masażu, fizjologia, fizjopatologia itd.

- Co ciekawe, na początku zawód masażysty w ogóle mi się nie widział. Zmieniłem zdanie dopiero po 3 latach nauki, kiedy pierwszy raz poszedłem pracować do szpitala i pomagać chorym ludziom. Gdy zauważałem jakiś sukces pomocy, np. komuś się poprawiało albo mógł się lepiej poruszać, to sprawiało mi dużą satysfakcję. Dlatego spodobał mi się ten zawód.

Jakie masz doświadczenie w tej pracy?

- W zawodzie pracuję już 5 lat. Zacząłem w Kujawiaku Włocławek, jeszcze kiedy się uczyłem w szkole. Były to takie małe szlify. Zostałem zapytany przez szwagra czy nie pomógłbym przy jednym meczu, bo ich masażysta akurat zaniemógł z powodów zdrowotnych. Właśnie jechałem do domu z praktyk, odpowiedziałem, że nie ma problemu i tak się zaczęła moja praca z piłką.

- Kolejny okres to dwa sezony w II-ligowym wówczas Kujawiaku, a po przeniesieniu klubu do Bydgoszczy pracowałem w Zawiszy S.A. Gdy klub się rozwiązał wróciłem do domu, ale formalnie wciąż byłem zatrudniony w bydgoskim klubie. Korzystając z wolnego czasu, zamiast spędzać go w domu, pomagałem takiemu zespołowi, jak Lider Włocławek. Jest to szkółka piłkarska, gdzie pracowałem z dzieciakami.

- W momencie, kiedy skończył mi się kontrakt z Zawiszą, powróciłem do pracy w Kujawiaku, jednak już III-ligowym. Po jakimś czasie zadzwonił do mnie Robert Dominiak i poinformował, że jest możliwość pracy w Lechii w charakterze masażysty. Skorzystałem z okazji, przyjechałem na rozmowę i udało się.

Na czym polega twoja praca? Jaki jest twój zakres obowiązków? Dotyczy on tylko zespołu seniorów?

- Tak, pracuję wyłącznie z pierwszą drużyną. Do moich obowiązków należą masaże, wcierki, przygotowywanie napojów, nawadnianie zespołu, rozdawanie suplementacji i tym podobnych rzeczy. Słowem wszystko.

Co najbardziej lubisz w tej pracy, a co z kolei sprawia ci najmniejszą przyjemność?

- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Po prostu lubię tę pracę i nie ma takiej rzeczy, która by mnie mniej zadowalała. Wiadomo, że są momenty kryzysowe. Czy pamiętam ostatni taki moment? On się zdarzają raczej rzadko, choć czasami występują na obozie. Ale nie narzekam. To jest praca, swoje trzeba zrobić, czy się chce czy nie.

Same masaże są normalnie zaplanowane w cyklu treningowym czy zawodnicy sami korzystają z nich, kiedy mają na to ochotę?

- To wszystko jest powiązane: trening i masaż, po treningu, przed treningiem. Kto jak potrzebuje. Zawodnicy sami mówią czy chcą, czy nie chcą. Ale zazwyczaj sami przychodzą, pytają czy jestem akurat wolny.

Czy mógłbyś scharakteryzować jeden dzień na obozie i porównać go z normalnym dniem w trakcie sezonu?

- Na obozie całą dobę jestem w pracy, czy wstaje rano, czy kiedy kładę się spać. Gdyby coś się działo, to w każdym momencie mogą do mnie przyjść i mnie obudzić. Ale to jest wiadome, bo okres przygotowawczy jest ciężki, podobnie jak same obozy. Tu zdarzają się różne rzeczy.

- Ten okres jest ciężki przede wszystkim dla zawodników, ale również dla mnie jest cięższy. Na szczęście okres startowy jest już nieco lżejszy, nawet dla piłkarza - mniejsza intensywność treningów, mniej treningów. Wówczas mam troszeczkę, niewiele mniej, ale jednak mniej pracy.

- Z kolei w trakcie sezonu wygląda to trochę inaczej. Musimy przyjść na zajęcia zdecydowanie szybciej, niż robią to piłkarze, przygotować się, czyli zrobić napoje, ustalić jak będzie wyglądał dzień, a po rozmowie z trenerami dowiedzieć się, jaki odbędzie się trening. Z kolei po zajęciach musimy zostać od dwóch do czterech godzin, ale jest to już czas trochę wolniejszy. Wiadomo, każdy zawodnik ma swoje życie, chcę się spotkać z rodzinami. Część spraw załatwia się nawet przez telefon, a część osobiście.

Czy współpracowałeś wcześniej z Robertem Dominiakiem? Jak obecnie układa się wasza współpraca?

- Tak, współpracowałem w Kujawiaku i w Zawiszy, dlatego mnie zna. Nasza współpraca układa się bardzo dobrze. Robert jest moim szefem i choć pracujemy jako koledzy, to nie ukrywam, że on jest postawiony wyżej i co powie, to muszę zrobić. Robert jest nade mną, a nad nim jest coach, więc to, co trener nakaże jemu, obowiązuje również mnie.

Jakie relację panują między tobą a piłkarzami?

- Zapytajcie się piłkarzy. Z mojej strony wygląda to bardzo dobrze. Ja nie narzekam.

Co daje tobie praca w Lechii?

- Wiadomo - daje mi pracę. Jednak, co ważniejsze, zdobywam tu także bezcenne doświadczenie. Człowiek uczy się przez całe życie i podobnie jest ze mną. Nie jest tak, że zdobywa się jakiś zawód i już się umie wszystko i wie wszystko.

Masz sprecyzowane swoje plany zawodowe na przyszłość czy obecnie wystarcza ci to, że pracujesz w Lechii?

- Nie mam planów, wszystko zależy od tego, co przyniesie dany dzień i godzina. Póki co mam pracę, wykonuję ją i nie myślę o tym, co będzie gdy. Żyję tym, co jest. Na pewno chciałbym także pracować prywatnie. Ale to dopiero z czasem.

Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2023. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.013