Pionierem wyjazdów do Niemiec był Bronisław Szlagowski. Na początku 1957 roku, 19 – letni wówczas wychowanek AZS Gdańsk, zasilił kadrę Lechii. Już sam fakt angażu do zespołu brązowego medalisty poprzedniego sezonu wskazywał na spory potencjał gracza. Trener Tadeusz Foryś od początku stawiał na młodego zawodnika, a ten odpłacał się mu jak tylko najlepiej umiał, tj. zdobywanymi bramkami. Zaczął już w swoim debiucie przeciwko Górnikowi w Radlinie, gdzie zdobył bramkę na wagę remisu 1:1. W rozegranym w Gdańsku meczu IV kolejki przeciwko Zagłębiu Sosnowiec, jako pierwszy lechista w historii występów w ekstraklasie ustrzelił hat – trick. Do swojego dorobku dołożył jeszcze 2 gole i po 11 występach…zniknął ze składu biało – zielonych! Jak się okazało odnalazł się w… Republice Federalnej Niemiec (RFN), w składzie zespołu Rot Weiss Oberhausen.
20 lat później, w czerwcu 1977 roku, zadebiutował w II - ligowej Lechii, sprowadzony jeszcze jako junior z tczewskiej Unii, Zbigniew Kruszyński. 17 – latek szybko stał się podstawowym graczem walczącej, w sezonie 1977/78, o ekstraklasę drużyny. Zagrał w 22 meczach. Biało – zieloni mimo niesamowicie zaciętej rywalizacji, ze stołeczna Gwardią, przegrali walkę o awans. W maju 1978 r. lechista otrzymał powołanie do kadry U – 18 na nieoficjalne Mistrzostwa Europy w tej kategorii wiekowej. Polacy, z Kruszyńskim w składzie zdobyli 3 miejsce. W kolejnym sezonie lechiści ponownie podjęli próbę dostania się na ligowe salony. Ostatecznie znowu zabrakło niewiele. W tym okresie zawodnik ten opuścił zaledwie jeden mecz – w ostatniej kolejce, gdy kwestia awansu nie zależała już od wyniku Lechii. Natomiast zdecydowanie poprawił skuteczność – zdobył 9 bramek i był najlepszym strzelcem drużyny. Latem 1979 bez uzgodnienia z przedstawicielami Lechii opuścił klub, decydując się na emigrację do RFN. Występował tam w zespołach Hamburger SV, SC Concordia Hamburg, 1. FC Saarbrücken oraz FC 08 Homburg. W 1988 przeniósł się do Anglii.
Wiosną 1979 r., razem ze Zbigniewem Kruszyńskim, w II – ligowej Lechii występował Jarosław Studzizba. 23 – letni napastnik trafił na Traugutta z bytomskiej Polonii. Zdobył w tym okresie 1 bramkę. Zdecydowanie poprawił się jesienią (4 gole), ale kolejna wiosna ponownie mu nie wyszła – zaledwie 1 trafienie. Również w kolejnym sezonie (1980/81) nie zachwycił skutecznością. Mimo tego, że trener Wojciech Przybylski zdecydowanie na niego stawiał, udało mu się zaledwie 3 razy trafić do siatki rywali. Z gdańskim klubem rozstał się latem 1981, gdy włodarze Lechii postanowili odmłodzić zespół. Korzystając z trwającego karnawału „Solidarności” wyemigrował do RFN, gdzie kontynuował piłkarską przygodę w barwach grającego wówczas w Bundeslidze Eintrachtu Braunschweig. W najwyższej klasie rozgrywkowej Niemiec zdobył 9 bramek.
Również kolejny emigrant okazał się napastnikiem. Chodzi o wychowanka Lechii Jacka Frąckiewicza, który zadebiutował w biało –zielonych barwach w rozegranym we wrześniu 1987 roku wyjazdowym meczu ekstraklasy przeciwko Górnikowi Zabrze. Jesienią łącznie 3 razy pojawił się na boisku, za każdym razem jako gracz wchodzący z ławki rezerwowych. Przyznać trzeba, że rywalizacja o miejsce w ataku gdańskiego zespołu była niełatwa, a o dwa miejsca w napadzie konkurowali Jarosław Nowicki, Piotr Prabucki, Jacek Chociej i właśnie Frąckiewicz. Ten ostatni wiosną 1988 r. pojawił się na boisku dopiero w meczu z Bałtykiem rozgrywanym w ramach VIII kolejki. Na murawę wszedł w 57 minucie spotkania i zrobił takie wrażenie na trenerze Stanisławie Stachurze, że ten, od kolejnego meczu, wystawiał go w wyjściowej jedenastce we wszystkich grach do końca sezonu. Zdobył w nich 2 bramki. Po przegranych barażach i degradacji na zaplecze ekstraklasy Jacek Frąckiewicz nadal odgrywał niepoślednią rolę w zespole Lechii. Ostatni raz wystąpił w jej barwach 8 października 1988 roku, w meczu z Igloopolem Dębica, po czym…zapadł się pod ziemię! Jak się wkrótce miało okazać wyjechał z Polski i postanowił kontynuować karierę w występującym w II Bundeslidze Eintrachcie Braunschweig. Jednak w związku z nałożonymi na niego przez Lechię sankcjami do końca sezonu 1988/89 na murawie już się nie pojawił. Na niemieckich boiskach zadebiutował w kolejnym sezonie. W barwach Eintrachtu występował przez dwa sezony. Latem 1992 roku przeniósł się do grającego również w II Bundeslidze VFL Wolsburg, gdzie w ciągu trzech lat zagrał w 68 meczach i strzelił 16 bramek. Następnie przeniósł się do 1.FC Union Berlin, by po roku zakotwiczyć w Tennis Borussia Berlin (26 meczów i 5 bramek w sezonie 1996/97).
Jak z powyższego widać, wszyscy wspomniani gracze, w czasach socjalizmu, wyjeżdżali do Niemiec nieoficjalnie. Zmieniło się to dopiero po zmianie rzeczywistości gospodarczej. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Pierwszym piłkarzem, który oficjalnie przeszedł z Lechii do niemieckiego klubu był urodzony w 1972 roku Mirosław Giruć. Wychowanek Lechii piłkarskie nauki pobierał u trenerów Michała Globisza i Bogusława Kaczmarka. Był też wielokrotnie powoływany do młodzieżowych reprezentacjach Polski. W roku 1990 wywalczył wraz z juniorami biało –zielonych srebrne medale mistrzostw Polski, a rok później dołożył do tego jeszcze brązowy krążek. Na drugoligowych boiskach debiutował w maju 1989 roku. Jego szybkość i waleczność sprawiły, że filigranowy skrzydłowy szybko podbił serca kibiców. W 1991 triumfował w Plebiscycie redakcji „Głosu Wybrzeża” na 10 najpopularniejszych piłkarzy naszego regionu. W seniorskiej Lechii grał do końca sezonu 1993/94. Wówczas pojawił się temat transferu do spadkowicza z Bundesligi - SG Wattenscheid 09. Kwota transferu wyniosła 120 tysięcy marek niemieckich. W nowym klubie „Giruć spotkał Marka Leśniaka, który wprowadzał go w realia niemieckiego futbolu. Pierwszy sezon okazał się kompletnym niewypałem. Mająca ambicje powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej drużyna broniła się przed kolejną degradacją. Sam Giruć, z powodu kontuzji wiązadeł krzyżowych musiał długo pauzować i rozegrał w sezonie zaledwie pięć meczów. Następnie karierę kontynuował w zespołach niższych lig: Atlas Delmenhorst, RW Essen, FC Bocholt.
Kolejnym młodym graczem biało – zielonych wytransferowanym za zachodnią granicę był urodzony w 1979 roku Dawid Banaczek. Na drugoligowych boiskach, w barwach Lechii, debiutował w lipcu 1996 roku. W pierwszym sezonie dwukrotnie trafiał do siatki rywali. Po spadku do III ligi, jesienią 1997 roku pozostawał podstawowym graczem gdańskiej jedenastki. Z czasem grał jednak coraz rzadziej. Po nieudanej próbie powrotu na zaplecze ekstraklasy Lechia, latem 1998 roku, połączyła swoje siły z grająca w II lidze gdańską Polonią. Do kadry fuzyjnego zespołu włączono również Banaczka. Jesienią zagrał jednak tylko w jednym spotkaniu – wszedł na boisko w 69 minucie wrześniowego meczu z MZKS Myszków. Niewiele lepiej wyglądała wiosna. Do 22 maja 1999 roku pojawił się na boisku zaledwie dwukrotnie, co złożyło się na 28 minut gry. Dlatego też wielkie zdziwienie wywołała w Gdańsku informacja o tym, iż Dawid Banaczek znajduje się w sferze zainteresowań samego Bayernu Monachium. Właśnie 22 maja, w Gdańsku, Lechia/Polonia podejmowała Aluminium Konin. Na to spotkanie pofatygowali się przedstawiciele bawarskiego potentata. Zapewne z tego właśnie powodu, rzadko pojawiający się na boisku Banaczek, zagrał od pierwszej minuty i strzelił nawet jedyną bramkę w meczu.
Opuszczającego w 86 minucie gry murawę zawodnika żegnały oklaski, ostatnie jakie usłyszał przy Traugutta. Zagrał jeszcze 32 minuty w wyjazdowym meczu z Odrą Opole. Latem 1999 roku został sprzedany przez Lechie/Polonię do Bayernu. Suma transferu opiewała na 200 tysięcy złotych. W Monachium nie znalazł uznania w oczach trenera Ottmara Hitzfelda i przez 2 sezony grywał wyłącznie w zespole rezerw. Jego bilans to 6 bramek w 46 spotkaniach. Po odejściu z Bayernu stał się klasycznym piłkarskim obieżyświatem. Po latach znalazł ponownie miejsce w niemieckim zespole V – ligowej Victorii Koeln.
Ostatnim lechistą, który swoje piłkarskie losy związał z niemieckim klubem jest Marek Wasicki. Urodzony w 1984 roku wychowanek Lechii był jednym z filarów A-klasowej drużyny. W swoim pierwszym seniorskim sezonie 2001/02 strzelił 19 bramek. Szczególnie zapamiętać należy 4 gole w meczu z LKS Waplewo wygranym przez gdańszczan w rekordowym stosunku 15:0. Dodać trzeba, że uczynił to w trakcie pierwszych 45 minut, a w przerwie trener Tadeusz Małolepszy podjął decyzję o zmianie skutecznego nie tylko w tym dniu zawodnika. Również jesienią 2002 roku, na boiskach klasy okręgowej, Marek Wasicki cieszył gdańskich kibiców swoimi bramkami. Zdobył ich – 14, w tym odnotował 3 hat – tricki. Tym większe było zaskoczenie, gdy 3 dni przed ostatnim jesiennym meczem okazało się, iż wyjechał on do Cottbus aby grać w drużynie juniorów występującego w najwyższej niemieckiej lidze Energie. Po fiasku nadziei na grę w Energie Marek Wasicki, w sierpniu 2003 roku, wrócił do Gdańska i zgłosił akces na ponowna grę w Lechii. Już jesienią dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Z pewnością w pamięci kibiców ponownie zapisał się 4 bramkami w ostatnim meczu sezonu z Pomezanią Malbork. Co ciekawe ponownie uczynił to w trakcie 45 minut, tym razem w drugiej połowie spotkania. W Lechii spędził jeszcze jeden sezon. Jesienią, na III ligowych boiskach strzelił 2 gole. Natomiast wiosną 2005 roku stracił miejsce w składzie biało - zielonych i nie zagrał nawet minuty. Po sezonie odszedł do Czarnych Pruszcz Gdański, by… po 4 latach ponownie powrócić na Traugutta. W zeszłym tygodniu zadebiutował w roli kierownika drużyny IV ligowych rezerw naszego klubu! Zapowiada tez powrót na boisko w barwach Lechia Oldboys.
Tak wygląda historia piłkarzy biało – zielonych, którzy, w dość różnych okolicznościach, opuścili Traugutta 29 w celu kontynuowania kariery w niemieckich klubach. Uczynili to z chęci gry w lepszym klubie oraz z pobudek czysto ekonomicznych. Miejmy nadzieję, że w przyszłości, oby niedalekiej, to Lechia będzie na tyle atrakcyjnym klubem, że będzie mogła stanowić magnes dla graczy występujących dziś na boiskach Bundesligi. Brzmi to może jak fantazja, ale… już w naszej ekstraklasie pojawił się pionier tego kierunku futbolowej migracji. Zatem poczekajmy na pierwszego piłkarza, który w barwach Lechii Gdańsk rozegra „spiel”…