Świat XXI wieku zdominowany przez wszelkiej maści relatywizm, zepchnął na margines zasady etyki, dobrego smaku, a także – co najgorsze – poczucia dumy narodowej, czyli po prostu patriotyzmu. Szamani globalnej nowomody proponują styl życia oparty na „fast foodzie” i „szybkiej piłce”. Szybkie jedzenie, szybki seks, szybka kariera, a to co nie nadąża w szaleńczym tempie, idzie na śmietnik. Robi się tylko to, co w danym momencie chce się robić, mówi, co wypada mówić lub odwrotnie, co szokuje – „show must go on”. Wszystko inne nie ma znaczenia.
Piszę o tym z goryczą, lecz również ze sprzeciwem wobec takiego pojmowania rzeczywistości. Pewnie niektórym marzy się powrót do rocznic Rewolucji Październikowej (obchodzonych ongiś 17 listopada!!! – co za paranoja). Zapewne są tacy, którzy chcieliby wciąż świętować wystrzał z Aurory, obwieszczający światu „poczęcie” bolszewizmu. Wiem też, że są tacy, którzy z ochotą świętują dzień bez papierosa, bez samochodu, bez seksu lub nawet bez futbolu... Mnogość dni bez czegoś lub z czymś sprawić może, że niedługo zabraknie nam dni w kalendarzu.
Nikt jednak nie zmusi mnie, bym, oglądając mecz na stadionie czy też w telewizji, zapomniał o Grunwaldzie, Hołdzie Pruskim, Batorym pod Pskowem, Cudem nad Wisłą... Nikt nie odbierze mi pamięci o Katyniu, Gułagach i obozach koncentracyjnych. Podziwiając strzelone gole, nie wymarzę z pamięci generała Fildorfa „Nila” i innych patriotów zakatowanych w kazamatach UB. Nawet jeżeli miałbym zapłacić za to karę... 5 tys. zł.
zzbyszek
(Longinus Podbipięta)
P.S. Żeby „uspokoić grę”, proponuję wydanie dożywotniego zakazu stadionowego dla polityków. Przecież większość znanych nam ludzi tej profesji jednoznacznie kojarzy się z tą lub inną partią polityczną. Nie daj Boże, że kiedyś wspomni o którymś z nich historia. I co wtedy...? Jedyny wyjątek powinien być dla Lenina, wszak on wiecznie żywy, czyli nigdy nie przejdzie do historii.