To książka to poskładane zeznania prezesa Odry Opole w latach 1999- 2001. Prezes wykupił sobie awans z trzeciej ligi do drugiej, a potem był bliski wykupienia awansu do Ekstraklasy.
Jednym z meczów na szczeblu drugoligowym, które kupił prezes Niedziela, był mecz w Gdańsku z Lechią. Było to w rundzie jesiennej sezonu 2000/2001. Mecz sędziował Grzegorz Szymański z Kielc. Za zwycięstwo Odry arbiter dostał 15 tysięcy złotych. Wtedy drużyna z Opola miała lekką zadyszkę, ale sędzia skutecznie pilnował, by Lechia nie zdołała strzelić gola. Tylko dzięki niemu mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
Spójrzmy na to ze strony kibica, który przyszedł na mecz ukochanej drużyny. Październik - miesiąc, w którym pogoda nie jest już taka sielankowa. Deszcz, chłód, a mimo to wiadomo, że kibic przyjdzie na mecz i będzie dopingował swój klub. Są dwie rzeczy, które kibica denerwują najbardziej. Pierwsza to brak chęci do gry zawodników klubu, któremu kibicuje. Druga to przegrana przez błędy sędziego. Oczywiście mecz z Odrą zakończył się bezbramkowym remisem, ale skoro pan Szymański był przekupiony, to co musiał zrobić, żeby Lechia tego meczu nie wygrała?
Trzeba być naprawdę zagorzałym fanem, by po takim spotkaniu przyjść na stadion na kolejny mecz. Po takim "widowisku" jak mecz Lechia - Odra, którego głównym bohaterem był przekupiony sędzia, kibic wraca do domu i czuje się oszukany. I zadaje sobie pytanie: dlaczego drużyna grała dobrze, a nie wygrała? Czemu sędzia nie uznał prawidłowo zdobytego gola? Czemu nie podyktował rzutu karnego lub podyktował go niesłusznie dla drużyny przeciwnej?
Przekupni sędziowie, prezesi kupujący mecze, zawodnicy podkładający się - wszyscy grają na emocjach kibica. Gdybym chciała zobaczyć spektakl, poszłabym do teatru. Nie chcę widzieć na boisku w głównej, negatywnej roli sędziego i zawodników podkładających się.
Cokolwiek i jakkolwiek by się nie działo, każdy chce zobaczyć, że jego drużyna oddała na boisku zdrowie i serce. Bo wtedy można nawet wybaczyć porażkę.