Gdańsk: piątek, 13 września 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 230 (47/2009)

15 grudnia 2009

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

LECHIA GDAŃSK - CRACOVIA KRAKÓW 1:0

Joker Dawidowski

Dzięki drugiej w tym sezonie wygranej Lechii z Cracovią Kraków podopieczni Tomasza Kafarskiego spędzą zimę na dobrej szóstej lokacie. Zwycięskiego gola na wagę trzech punktów, pierwszych od 80 dni na własnym boisku, zdobył wychowanek Lechii Tomasz Dawidowski, dla którego była to pierwsza strzelona bramka od 2234 dni...

JAKUB NOWAKOWSKI

Od pamiętnego meczu Lechii z Cracovia w 2. kolejce obecnego sezonu w drużynie krakowskich "Pasów" doszło do istotnych zmian. Zaraz po pogromie w Sosnowcu prace stracił ówczesny trener Cracovii Artur Płatek. Drużynę przejął stary wyjadacz trenerskich ławek Orest "Cudotwórca" Lenczyk, który już w swoim debiucie potrafił podnieść zespół o kilka ładnych poziomów i wywieźć cenny punkt z Łazienkowskiej w Warszawie. Mało tego już w kolejnym meczu drużyna prowadzona przez Lenczyka sprawiła olbrzymią niespodziankę wygrywając w Sosnowcu z Lechem Poznań. Warto przypomnieć, iż Lechia od czasu powrotu na piłkarskie salony nie wygrała jeszcze ani razu z wielką trójką Wisłą-Legią-Lechem.

Cracovia niesiona zwycięską falą czterech zwycięstw (wygrała swoje mecze kolejno z Polonią, Wisłą, Piastem i Śląskiem) przyjeżdżała do Gdańska z mocnym postanowieniem podtrzymania swojej passy. O ból głowy trenera Cracovii mogła przyprawiać formacja ofensywna, a raczej jej brak. Niezdatny do gry był bowiem duet podstawowych napastników Ślusarski - Matusiak.

- Passa Cracovii budzi szacunek, choć szczerze mówiąc, nic wcześniej na nią nie wskazywało - mówił przed meczem trener Lechii.

- To praktycznie ci sami ludzie, których rozgromiliśmy w sierpniu, ale zupełnie inna drużyna - wtórował mu Paweł Kapsa.

Z kolei Paweł Nowak zapowiadał zdobycie pełnej puli w pojedynku ze kolegami ze swojej poprzedniej drużyny.

- Cieszy nas, że wypracowaliśmy własny styl gry, który potrafimy narzucić przeciwnikom. Częściej rzeczywiście dzieje się to na wyjeździe, a czemu inaczej jest u siebie? Pozostaje to pytaniem bez odpowiedzi. Dlatego, by poprawić wszystkim kibicom niedługo czekające nas świąteczne nastroje i zostać dobrze zapamiętanym na całą zimę, musimy w sobotę wygrać - hucznie zapowiadał Nowak.

W drużynie Lechii trener Kafarski nie mógł skorzystać z usług jedynie Krzysztofa Bąka, pierwszoplanowej postaci w tej rundzie.

Sobotni mecz zaczął się od mocnego uderzenia drużyny przyjezdnych. Cracovia grała atakiem pozycyjnym, składnie rozgrywając piłkę pomiędzy swoimi zawodnikami. Zespół z Krakowa już od pierwszych minut przetrzymywał długo piłkę, a celował w tym golkiper przyjezdnych Marcin Cabaj. Z kolei, Biało-Zieloni przez pierwsze 25 minut nie umieli konstruować składnej akcji na połowie Cracovii. "Pasy" lepiej weszły w mecz, co w tym sezonie było domeną drużyny z Gdańska.

Cichym antybohaterem pierwszej połowy był natomiast sędzia tego spotkania Piotr Siedlecki, który popełnił parę ewidentnych błędów gubiąc się raz po raz w swoich decyzjach. Przykładem może być ukaranie dobrze dysponowanego tego dnia Petera Cvirika żółtą kartkę za protesty w obronie swojego poturbowanego kolegi albo brak upomnienia Łukasza Mierzejewskiego za brutalny faul taktyczny na wychodzącym z kontrą Piotrze Wiśniewskim.

Pod koniec pierwszej połowy powoli inicjatywę zaczęła przejmować Lechia, która wyprowadziła parę kontr , niestety, bez ostatniego celnego podania czy też strzału na bramkę strzeżoną przez Cabaja. Gra „Biało-Zielonych” była nie dość, iż nieefektowne, ale i nieefektywna. W tej części gry licznymi stratami na korzyść rywali raził, m.in. Paweł Nowak.

Na szczęście dla widowni obecnej przy Traugutta chwilową niemoc piłkarzy można było wypełnić zadumą o ofiarach stanu wojennego. Kibice Lechii upamiętnili wprowadzenie stanu wojennego w Polsce oraz oddali hołd ofiarom władz komunistycznych poprzez wywieszenie licznych transparentów.

- To, co zagraliśmy w pierwszej połowie, to była katastrofa. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że tak nie możemy grać. Skoro nie umieliśmy strzelić bramki to przy tak słabej grze trzeba też zdołać gola nie stracić i zremisować. To potrafiliśmy zrobić, bo mamy w zespole doświadczonych piłkarzy i to był jedyne pozytyw po tej pierwszej połowie – mówił o pierwszej połowie Łukasz Surma.

W czasie przerwy trener Kafarski musiał użyć mocnych słów, gdyż piłkarze Lechii wyszli nieco bardziej zmotywowani na drugą połowę, co przyniosło skutki w postaci tego, czego brakowało w pierwszej części gry, czyli składnych ofensywnych akcji.

W drugiej połowie mogliśmy oglądać wiele żywych akcji z obu stron ze wskazaniem na Lechię, czego dowodem była najpiękniejsza akcja meczu z 75 minuty, kiedy to Nowak ,z wprowadzonym za kontuzjowanego Wiszniewskiego, Buzałą wymienili między sobą piłkę, by w końcu dośrodkować wprost pod nogi, obecnego od 3 minut na boisku, Dawidowskiego.

Była to pierwsza strzelona bramka od sześciu lat w oficjalnym meczu przez Tomasza Dawidowskiego. Równo 2236 dni. Pewnie wielu na jego miejscu w obliczu tylu kontuzji dawno by się już poddało, ale nie on. Należy chylić czoła nad jego wiarą oraz wysiłkiem włożonym w odbudowanie formy oraz przede wszystkim zdrowia.

Od momentu strzelenia bramki Lechia atakowała jeszcze śmielej, jednakże mogła zostać skarcona w doliczonym czasie meczu. Na szczęście dla Biało-Zielonych w słupek trafił rozgrywający dobre zawody Michał Goliński.

Na słowa uznania w meczu z Cracovią zasługują także Marcin Pietrowski oraz Peter Cvirik, który kilkoma zagraniami raz jeszcze udowodnił swoją wartość. Można śmiało rzec, iż obok spotkania z Odrą mecz z Cracovią był najgorszym w wykonaniu podopiecznych trenera Kafarskiego w tej rundzie. Cieszy jednak w tym wszystkim zdobycz punktowa.

- To nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Trzeba jednak przyznać, że Cracovia postawiła nam wysokie wymagania - mówił po meczu trener Kafarski – 26 punktów po jesieni to całkiem niezły kapitał, aby wiosną walczyć o spełnienie postawionych przed nami celów.

Sobotni mecz Lechii z Cracovią miał wiele wymiarów i wiele podtekstów jednakże jeszcze raz chciałbym podkreślić wkład włożony w to zwycięstwo popularnego „Dawida”. Przed Lechią spokojna zima na dobrym szóstym miejscu, a mogło być przecież jeszcze lepiej. Chociażby stracone punkty z Lechem, Odrą, Koroną i czy nawet Jagiellonią. Jest materiał do pracy i kto wie może jakieś niespodzianki przyniesie nam wiosna…

Opinie (3)
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.261