Gdańsk: piątek, 29 września 2023

Tygodnik lechia.gda.pl nr 235 (4/2010)

16 lutego 2010

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

JAKUB POPIELARZ DLA LECHIA.GDA.PL

Chciałem wyrwać się z III ligi

Od rundy wiosennej będziemy mieli na Traugutta dwóch ludzi o nazwisku Popielarz. Pierwszy to Mariusz - kierownik obiektów Lechii, drugi Jakub - młody piłkarz, który wiosną będzie grał głównie w Młodej Ekstraklasie. Były zawodnik Stali Mielec opowie między innymi o swoich celach na rundę wiosenną oraz o spotkaniu z prezesem PZPN - Grzegorzem Lato.

PAWEŁ DOCZYK
Gdańsk

Jakub Popielarz - 20- letni pomocnik. Urodził się 16 marca 1990 w Dukli. Jako junior rozpoczynał grę w Krośniance Krosno. Później trafił do Stali Mielec, gdzie występował w zespole juniorów. Dzięki dobrej postawie na boisku został włączony do kadry pierwszego zespołu z Mielca.

W sezonie 2008/2009 w barwach Stali rozegrał 23 mecze w III lidze, zdobywając 1 bramkę. Obecny sezon rozpoczynał w Karpatach Krosno. Zagrał 15 spotkań w III lidze. Zdobył 1 gola.

Od rundy wiosennej będzie występował w zespole Młodej Lechii. Z gdańskim klubem podpisał 2-letni kontrakt. W Gdańsku będzie grał z dwoma kolegami ze Stali Mielec - Mariuszem Korzępą i Michałem Pruchnikiem, którzy od początku sezonu występują w Gdańsku. Popielarz ma na swoim koncie medal MP juniorów młodszych z 2007 roku.

Panowie z telewizora

Za tobą pierwsze treningi i sparingi z zespołem Młodej Ekstraklasy. Jak wrażenia?

- Moje pierwsze sparingi były dla mnie testem. Zależało mi, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Jak się później okazało spodobałem się i dlatego oceniam to wszystko bardzo dobrze. Największym pozytywem było to, że dostałem szansę gry w pierwszym zespole w potyczce z Olimpią Grudziądz.

- Jeżeli chodzi treningi z nowymi kolegami to nie ukrywam, iż jest to fajna i sympatyczna grupa. Nie ma żadnych nieprzyjemnych sytuacji ani odczuć, że jestem nowy. Wszystko jest ok.

W sparingach decydujących o twoim angażu w Lechii, warunki pogodowe nie były najlepsze. Ciężko jest na pewno pokazać wszystkie swoje atuty na boisku pokrytym śniegiem i lodem.

- Zgadza się. Ogólnie cały czas są problemy z boiskiem. Ciągle leży śnieg i ciężko go usunąć. Nawet jak to się zrobi, to wieczorkiem przymarza i trudno potem utrzymać się na nim trenując lub grając mecze kontrolne. Są to bardzo słabe warunki do przygotowań.

Co pomyślałeś po meczu na takim boisku? Była nutka niepewności czy zostaniesz w Lechii?

- Na pewno był lekki niepokój. W takich warunkach nie można pokazać pełni swoich umiejętności. Mimo tego trenerzy pewne elementy mogli wychwycić i zdecydowali , że zostanę.

Widać po wynikach i grze w sparingach, że wasza drużyna jest w dobrej formie

- Tak. Chcielibyśmy, aby tak było w lidze. Ostatnio zremisowaliśmy w Gryfem Wejherowo 3:3, grając w pierwszej połowie jako Młoda Lechia i przegrywaliśmy. Złapaliśmy troszeczkę obniżkę formy. Wierzę jednak, że w momencie rozpoczęcia sezonu nasza wróci do wysokiego poziomu.

Rozmawiałeś z trenerem Borkowskim, jaką rolę będziesz pełnił w drużynie?

- Z tego co wiem trener bardzo na mnie liczy. Ustawia mnie na boisku jako ofensywnego pomocnika. Gramy bowiem w ustawieniu z jednym defensywnym zawodnikiem i dwoma ofensywnymi. W tym systemie czuję się bardzo dobrze. Najczęściej moimi partnerami w pomocy są: "Miodzio" (Damian Tofil - przyp. red.) i "Kevin" (Dawid Żmijewski - przyp. red.).

Jak oceniasz potencjał waszego zespołu?

- Jest ogromny. Gra tutaj kilku dobrych chłopaków. Jeżeli zgramy się jeszcze lepiej ze sobą, to wyniki powinny być lepsze niż te, które Lechia osiągnęła jesienią. Musimy być dobrej myśli.

Jakie są wasze plany na najbliższe dni?

- W środę zagramy w Gdańsku sparing (z Murkamem Przodkowo, godzina 17.30 - przyp. red.). W piątek wyjeżdżamy na obóz przygotowawczy do Kętrzyna. Z tego co wiem będziemy mieli tam dobrą bazę hotelowa, doskonale przygotowane boiska do treningów.

- Tam z pewnością będziemy mieli dwa treningi dziennie. Poza tym na zgrupowaniach drużyna może się ze sobą lepiej zintegrować, co na pewno pomoże w dalszej grze. W Kętrzynie skupimy się głównie na zajęciach taktyczno-technicznych, treningach z piłką, a nie wytrzymałościowo-siłowych jak w pierwszym okresie. Jeżeli dobrze popracujemy na obozie to nasza dyspozycja wiosną będzie dobra.

Jak oceniłbyś swoją formę?

- Na początku była znakomita. Jednak ciężkie treningi sprawiają, że uchodzi powietrze. Jest to normalne, ponieważ okres przygotowawczy powinien w zawodnikach wyzwolić zmęczenie. Myślę, że po większej ilości treningów na mniejszych obciążeniach dyspozycja będzie właściwa.

W ekipie Młodej Lechii będziesz jednym z najstarszych zawodników, ponieważ głównie grać będą chłopcy z rocznika 91', 92'. Czy jako zawodnik mający za sobą grę w seniorach czujesz się liderem drużyny?

- Na razie nie, bo jestem tu za krótko. Myślę, że takim liderem jest kapitan Damian Tofil. Ma on duży wpływ na naszą grę, ponieważ gra jako defensywny pomocnik i to przez niego przechodzi większość akcji. Mam jednak nadzieję, że swoim doświadczeniem pomogę chłopakom. Chcę dać swoją grą jak najwięcej drużynie, co może pozytywnie wpłynąć na kolegów oraz wyniki zespołu. Fajnie, że w młodym wieku mogłem grać w seniorach. Wiadomo jest inaczej niż w juniorach. Trzeba walczyć, są zupełnie inne realia.

Zagrałeś w sparingu pierwszej drużyny z Olimpia Grudziądz. Duże zaskoczenie?

- Bardzo. Koledzy troszeczkę się dziwili. Dopiero co przyjechałem, zagrałem w kilku sparingach, a już dostałem informacje o tym, że mam się zjawić na zbiórce pierwszego zespołu. Cieszę się z szansy jaką otrzymałem od trenera Kafarskiego. Starałem się ją wykorzystać jak najlepiej.

- Na pewno był mały stres, bo wiadomo ekstraklasa. Wiadomo są to panowie, których mogłem oglądać w telewizorze (śmiech), a nie przebierać się z nimi w szatni, przywitać się, porozmawiać i grać na boisku w jednej drużynie. Przed sparingiem trener podszedł do mnie w przerwie meczu żebym się nie denerwował, podszedł na luzie i pokazał się z jak najlepszej strony.

- Z tego co wiem wypadłem pozytywnie, był nawet temat mojego wyjazdu na obóz do Turcji. Pan Kafarski powiedział mi jednak, że cały czas będzie obserwował moją grę w zespole Młodej Ekstraklasy.

Jakie ze wspólnej gry z doświadczonymi zawodnikami pierwszej drużyny?

- Bardzo pozytywne. Z Olimpią grałem w drugiej połowie z Pawłem Nowakiem i Karolem Piątkiem. Zwłaszcza Karol jest osobą, która chce pomagać młodym zawodnikom wchodzącym do zespołu. Dla mnie jest to na pewno dobra rzecz, bo mogę się uczyć od najlepszych i bardziej doświadczonych zawodników. Ich wskazówki i podpowiedzi są bezcenne.

Jak oceniasz drużynę Lechii, która gra w ekstraklasie?

- Bardzo doby zespół, który prezentuje ofensywną, kombinacyjną piłkę. Grają trójką w pomocy tak samo jak nasz zespół. Myślę, że wiosną będą spisywać się bardzo dobrze.

Od kogo nauczyłeś się najwięcej podczas wspólnych zajęć?

- Od wszystkich po trochu. Jednak patrząc na moją pozycję to na pewno Karol Piątek oraz Łukasz Surma - znakomity zawodnik, zadziorny, dobry technicznie, twardy i doświadczony piłkarz. Od niego mogę się nauczyć najwięcej.

Liczysz na to, że dostaniesz niedługo szansę od trenera Kafarskiego w pierwszym zespole?

- Nie jest ważne kiedy ją dostanę, najważniejsze jest to, aby kiedykolwiek załapać się do pierwszej drużyny. Jeżeli będę prezentował odpowiedni poziom to być może trener da mi szansę. Obecnie jednak skupiam się na treningach i występach w Młodej Lechii. Wierzę jednak, że nadejdzie chwila kiedy dostanę szansę gry w Ekstraklasie.

Do Lechii niedługo może trafić twój kolega z Mielca Mateusz Podstolak. Było by to duże wzmocnienie waszego zespołu?

- Z tego co wiem to Stal negocjuje z Lechią w sprawie transferu Mateusza do Gdańska. Mam nadzieję, że jednak do nas dołączy, bo jest to bardzo dobry boczny obrońca. Rozegrał wiele spotkań w III-ligowej Stali Mielec, jest również powoływany do reprezentacji Polski U-19. Zadziorny chłopak, dobrze gra głową. Najczęściej występuje na prawej bądź lewej obronie. Na pewno byłby dużym wzmocnieniem.

W Gdańsku od pewnego czasu grają twoi byli koledzy z Mielca Mariusz Korzępa i Michał Pruchnik. Jak byś przedstawił ich pod względem piłkarskim kibicom Lechii?

- Mariusz jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie. Nie ma wspaniałych warunków fizycznych, ale radzi sobie znakomicie. Ustawienie go na pozycji ofensywnego pomocnika, bądź takiego wolnego elektronu może sprawić, że kolegom gra się łatwiej. Potrafi dobrym dryblingiem okiwać kilku przeciwników i zdobyć gola.

- Z kolei Michał to jest napastnik. Ma duży talent, na początku w Gdańsku grał tylko w juniorach. Miał pół roku na to, żeby wrócić do swojej dobrej formy po problemach zdrowotnych. W sparingach był w dobrej dyspozycji, co udowodnił zdobytymi bramkami.

Jak oceniasz pomysł utworzenia rozgrywek Młodej Ekstraklasy?

- Znakomity pomysł. Zawodnicy, którzy kończą wiek juniora musieliby grać gdzieś w rezerwach lub niższych ligach. Rozgrywki te sprawiają, że młodzi piłkarze mogą się jeszcze rok, dwa ograć i zmierzyć się z najlepszymi w Polsce. Posmakować tej namiastki ekstraklasy.

Jaki cel przed rundą wiosenną postawił wam trener Tomasz Borkowski?

- Nie powiedział nam o zajęciu konkretnego miejsca. Trenerowi zależy, abyśmy się rozwijali, grali jak najlepiej i wygrywali.

Piłka nożna jest najważniejsza

Jak to się stało, że trafiłeś do Gdańska?

- Tata Mariusza Korzępy, który tutaj występuje miał zapytać trenerów Lechii, czy mógłbym przyjechać na testy do Gdańska. Przyjechałem sprawdziłem się i zostałem.

Czy oprócz Lechii, starał się o ciebie inny klub?

- Nie. Co prawda byłe na testach w zespole Młodej Ekstraklasy Lecha Poznań, ale wzięli innych chłopaków i zrezygnowali ze mnie. Miałem grać w Nielbie Wągrowiec, jednak wolałem przyjechać do Gdańska. Nie namyślałem się długo, piłka jest dla mnie najważniejsza. Chciałem wyrwać się z III ligi. Żeby dalej się rozwijać nie mogłem sobie pozwolić na to, aby tam zostać.

Miałeś jakieś obawy wyjechać daleko od domu w tak młodym wieku?

- Nie było, ponieważ ja już wcześniej - od drugiej klasy gimnazjum byłem w szkole w Mielcu, który jest oddzielony o 100 kilometrów od mojego domu. Wiązało się to z mieszkaniem w internacie, więc cały czas byłem poza domem. Myślę, że strach, obawa zwłaszcza u rodziców już dawno minęła. Ja nigdy takich obaw nie miałem. Koncentrowałem się, aby tutaj zostać ponieważ gra w Lechii to dla mnie bardzo duża szansa.

- Czułem lekki stres, było mi jednak łatwiej, ponieważ rozmawiałem z Mariuszem i Michałem. Pytałem jak wyglądał zespół, jaki jest poziom, konkurencja i atmosfera w drużynie. Na pewno miało to jakiś wpływ na moją decyzję, bo są to moje ziomki i we trzech zawsze jest łatwiej. Zwłaszcza, że znam ich już kilka lat.

Jak przebiegała twoja aklimatyzacja w Gdańsku?

- Na początku mieszkałem w hotelu ROKO, obecnie mieszkam ze swoimi kolegami z Mielca. Nie muszę się o nic martwić. Największe obawy miałem nie o samodzielne życie, ale o poznanie miasta, bo Gdańsk jest dużo większy od Mielca czy Krosna. Powoli wszystko ogarniam. Wiem jak się poruszać po mieście, w niedzielę byłem nad morzem. Jednak nie na długo bo było zimno (śmiech). Byłem już w Galerii Bałtyckiej, kinie, Operze, u lekarza podbić kartę zdrowia. Więc już troszkę poznałem Gdańsk.

- Wiadomo, że obecnie najbardziej trzymam się z Mariuszem i Michałem, oni najbardziej pomagają mi w aklimatyzacji. Jednak kontakt z resztą chłopaków mam co raz lepszy kontakt. Na obozie w Kętrzynie czeka mnie pewnie chrzest (śmiech).

Mówią o was czasami żartobliwie - Trio z Mielca?

- Trenerzy i koledzy czasami się śmieją i mówią, że niedługo w Lechii wszyscy będą z Mielca (śmiech). To oczywiście żarty. Wiadomo nie ważne skąd się jest, najważniejsze jak dany piłkarz prezentuje się na boisku.

Grasz jako ofensywny pomocnik. Jest to jedyna pozycja, na której możesz występować na boisku?

- W zasadzie tak. W ustawieniu 4-3-3 mogę grać zarówno jako lewy i prawy pomocnik. Poradziłbym sobie tak że jako defensywny zawodnik. Będę grał wszędzie, gdzie ustawi mnie trener.

Jakbyś przedstawił się kibicom Lechii, jeżeli chodzi o twoje umiejętności piłkarskie?

- Lubię grę kombinacyjną z klepki, dogrywać piłki prostopadła za plecy obrońców. Lubie powalczyć, biegać, mam dobrą kondycję, czyli elementy, które są ważne dla zawodnika grającego w środku pola. Słabsze strony? Na pewno gra głową i to muszę poprawić. Jestem zawodnikiem prawonożnym. Wciąż jednak udoskonalam grę lewą nogą, która jest nieco słabsza.

Jak łączysz naukę z grą w piłkę?

- Na pewno jest ciężko to razem połączyć. W Mielcu uczyłem się w szkole Mistrzostwa Sportowego im. Grzegorza Lato. Nie miałem problemów z nauką. Dostałem nawet dwa razy stypendium od premiera za wyniki w nauce. Po napisaniu matury wróciłem do Krosna, i zacząłem naukę na AWF-ie w Rzeszowie. Ciężko jednak było to pogodzić z grą w piłkę z powodu dużej odległości. Przeniosłem się na PWZS w Krośnie. Jednak od początku tego roku przebywałem na testach w Poznaniu i Gdańsku, miałem duże zaległości i musiałem przerwać naukę. Jednak od następnego roku rozpocznę studia na AWFiS-ie w Gdańsku.

- Zarówno klub i trener patrzą na to, aby młodzi chłopcy kładli nacisk na naukę. Nie wiadomo jak dalej potoczy się kariera, a jakieś zabezpieczenie na przyszłość trzeba mieć.

Jak rozpoczęła się twoja przygoda z piłką?

- Na pewno na początku to pod blokiem z chłopakami (śmiech). Później zapisałem się do grup młodzieżowych w Krośnie. Trenowałem od 9 roku życia. W wieku 13, 14 lat dostałem propozycję przejścia do juniorów Stali Mielec. Grałem również w barwach województwa podkarpackiego o Puchar Deyny.

Którego klubu jesteś wychowankiem? Jedne źródła podają, że Krośnianki Karpat, drugie, że Stali Mielec.

- Przygodę z piłką zaczynałem w Krośnie, ale czuję się bardziej wychowankiem Stali Mielec, ponieważ tam wkroczyłem w piłkę seniorską. W Mielcu grałem już w trampkarzach młodszych. Zdobyłem tam z rocznikiem 90' w 2007 roku zdobyłem Mistrzostwo Polski. Później trenerzy pierwszego zespołu postawili na nas i ogrywali najpierw w IV lidze,a po awansie w III lidze.

Od początku wiedziałeś, że będziesz grał w piłkę?

- Ogólnie w podstawówce grałem również równie siatkę koszykówkę. Piłka nożna jest dla mnie najważniejsza i zawsze chciałem w nią grać nie tylko dla zabawy.

Kto był twoim pierwszym trenerem?

- Pan Jan Eustachiewicz z Krosna. Dał mi szansę gry ze starszymi zawodnikami. Pomagało mi to w tym, aby przestawić się na wyższy poziom.

- Nie chciałbym wyróżniać, któremu trenerowi zawdzięczam. Na pewno pan Jan miał znaczący wpływ na moją karierę. Dużo dała mi nauka i gra w mieleckim SMS-ie. Trenerem był dwukrotny Mistrz Polski ze Stalą - Witold Karaś. Z nim zdobyliśmy MP. Zostałem również najlepszym zawodnikiem turnieju finałowego. Był dobrym fachowcem oraz człowiekiem, który zawsze rozumiał młodych piłkarzy i pomagał im, opowiadał czasami różne anegdoty ze swojej kariery. Bardzo pozytywna postać.

Pamiętasz swój pierwszy mecz i bramkę?

- To było jeszcze w Krośnie w zespołach młodzieżowych. Graliśmy derby z Czarnymi Jasło. Odległość jak z Gdyni do Gdańska. Atmosfera jest bardzo gorąca, można powiedzieć "na noże". Straszna "kosa". Biegałem praktycznie po całym boisku, chciałem być wszędzie. Byłem młodym chłopakiem i nie miałem pojęcia o założeniach taktycznych. Dopiero po meczu trener powiedział mi, że tak grać nie można. Pierwszy gol również meczu z Jasłem. Uderzyłem z 16 metrów w same "okienko". W tym meczu dobrze zagrał również Korzępa. To był znakomity początek. Natomiast w seniorach pierwszy mecz to spotkanie PP z Wisłoką Dębica.

Jaki mecz najmilej wspominasz?

- W barwach Stali Mielec przeciwko byłemu klubowi Karpatom Krosno. Strzeliłem gola. Emocje były duże, ponieważ grałem w rodzinnym miejscu przed bardzo żywo reagującą publicznością. To było ważne spotkanie dla mnie. Satysfakcja była duża. Wygraliśmy 3:0.

Okres juniorski w Stali był dla ciebie bardzo udany. Zdobyłeś między innymi MP juniorów, grałeś w reprezentacji regionu

- Tak. Grę i naukę w Stli oceniam pozytywnie Mogłem się sporo nauczyć. Kładziono tam nacisk na elementy piłkarskie, których nie nauczyłbym się w Krośnie. Wszystko było prowadzone bardzo profesjonalnie. To duży plus, że tam poszedłem, bo nie wiadomo jakby się moja kariera potoczyła gdybym zakotwiczył w Stali.

Czy każdy z młodych chłopaków w Stali marzył o zrobieniu kariery jak legendy klubu Grzegorz Lato czy Henryk Kasperczak.

- Na pewno tak. W klubie oraz głowach ludzi związanych ze Stalą tkwią sukcesy z tamtych lat. Ja zdobyliśmy medal MP, to fanatycy Stali, pomyśleli, że nadchodzą lepsze czasy dla piłki w Mielcu. Wszystko jednak zależy od pieniędzy. Trzeba je mieć, aby zbudować silny zespół. W Mielcu i na Podkarpaciu ich nie ma.

- Jednak dla nas młodych chłopaków problemy finansowe w Stali nie miały znaczenia. Dla nas ważne było to, iż mogliśmy się uczyć, rozwijać i mieć szansę na grę w piłce seniorskiej.

- Miałem okazję spotkać się z Grzegorzem Lato zanim został prezesem PZPN. Często bywał w klubie, również na meczach seniorów czy juniorów. Zawsze się pośmiał, ścisnął za rękę pogadał. Jest sympatycznym i pozytywnym człowiekiem. Wielka postać, która dla polskiej piłki zrobiła wiele.

Dla was młodych chłopaków gra w III lidze w młodym wieku bardzo korzystna dla dalszej kariery. Grając ze starszymi nabraliście niezbędnego doświadczenia.

- Przez pewien czas Stal miała bardzo mocną ekipę skazaną na awans. Nie udało się. Ludzie związani z klubem uznali, że warto postawić na młodzież i będzie to połączone ze szkołą sportową, którą stworzyli pan Zbigniew Hariasz i Marek Chamielec.

- Był to dobry pomysł, ponieważ odnosiliśmy sukcesy czyli awans do IV oraz III ligi. Nasz zespół charakteryzowała, gra z klepki, piłka prowadzona krótko przy nodze, dobra technika. Skazywano nas na porażkę. Jednak na kilka kolejek, spokojnie się utrzymaliśmy.

- Z Mielca odszedłem , ponieważ klub nie mógł zagwarantować mi pieniążków i musiałbym sam dokładać. Tata wykupił moja kartę i wróciłem do Krosna.

Żal było opuszczać Mielec?

- Trochę tak. Spędziłem w tam w końcu sześć lat, miałem przyjaciół, z którymi się zaprzyjaźniłem. Jednak najważniejsze jest to, żeby się rozwijać.

Chłopak z gór

Rodzice śledzą twoją karierę?

- Tak. Zwłaszcza tata, który jest moim wielkim kibicem. Zresztą dopinguje mi cała rodzina oraz moja dziewczyna, która obecnie jest w Krośnie. Wszyscy zdają sobie sprawę, jak ważny jest dla mnie futbol i dopingują mi. Każdy trzymał za mnie kciuki, abym został w Gdańsku. Wszyscy byli szczęśliwi, po tym jak zaliczyłem testy w Lechii. Myślę, że rodzice kiedyś wpadną na mecz do Gdańska. Być może przyjadą razem z tatą Mariusza Korzępy. Mam nadzieję, że wpadną. Najbardziej moje mecze przezywa tata.

Tata bardziej chwali czy gani po meczach?

- Tata jest we mnie tak zakochany, że gdybym grał największą padakę to powie, że i tak bylem najlepszy (śmiech). Może w ten sposób chce mnie podbudować. Zawsze też pyta czy ze zdrowiem jest ok, czy nie ma kontuzji.

Mieszkasz z chłopakami gdzieś w centrum miasta czy bliżej morza?

- Na sympatycznym, spokojnym i cichym osiedlu na Oruni Górnej. Wszystko mam pod nosem: sklep, apteka. Gdańsk to ładne i bardzo rozwinięte miasto, jest dużo atrakcji. Dla mnie, chłopaka z gór największą atrakcją jest morze.

Który piłkarz z Polski i za granicy jest dla ciebie wzorem do naśladowania?

- Zinedine Zidane!. Dla mnie jest najlepszy. Z polskich Radosław Majewski i Ireneusz Jeleń, który jest ambitny i prezentuje wysoki poziom.

Jakiemu klubowi kibicujesz?

- Manchester United. Szwagier jest ich fanatycznym kibicem. Kolekcjonuje koszulki, ma nawet tatuaż. Ostatnio był na wet na mecz z Aston Villą. To może między innymi dzięki niemu mam taką sympatię do tego zespołu.

Twoje hobby? Jak lubisz spędzać wolny czas?

- Lubię aktywnie spędzać czas. Kino, basen, spacery, lubię czasami obejrzeć dobry film. Pograć z chłopakami na konsoli. Jak się nam znudzą kanapki to czasami coś ugotuję.

Jaką masz ksywkę?

- W Mielcu: Papi, bądź Papież (śmiech). W Gdańsku Popi lub Mariusz na cześć pana Mariusza Popielarza kierownika MOSiR-u.

Na Traugutta jesteś drugą osobą o nazwisku Popielarz. Są docinki ze strony kolegów?

- Ze strony trenerów i kolegów na pewno tak. Nie będę jednak protestował. Spotkałem się z panem Mariuszem. Powiedział do mnie, że jestem jego kuzynem i dodał, że nawet jesteśmy do siebie podobni. Zaprosił mnie i pana Kaczorka na obiad i mówił że go nam postawi. Zobaczymy czy dojdzie do takiego spotkania.

Z Lechią podpisałeś kontrakt na 2 lata. Czy po tym okresie chciałbyś zostać w Gdańsku, czy po otrzymaniu dobrej ofert z innego klubu odszedłbyś?

- Jeżeli dostałbym szansę gry w ekstraklasie i klub nadal byłby zainteresowany moją osobą to chciałbym tutaj zostać. Lechia dała mi szansę gry na wyższym poziomie. Nie chcę stąd uciekać tylko zostać.

Twoje plany i cele na ten sezon?

- Na pewno życzę sobie zdrowia, bo to jest najważniejsze. Chciałbym się dostać do pierwszego zespołu Lechii, grać jak najlepiej w MESA. Dostać powołanie do reprezentacji Polski. Byłem już nawet na trzech konsultacjach kadry trenera Globisza w Ciechanowie , Gdańsku i Bydgoszczy. Było to to dla mnie coś nowego i fajnego.

Które miejsce zajmie Młoda Lechia, a które Lechia w Ekstraklasie?

- My chcemy zająć jak najwyższe. Lechii życzę awansu do europejskich pucharów.

Czy słyszałeś coś kiedyś o kibicach Lechii?

- Tylko tyle, że macie "kosę" z Arką, tak jak my z Jasłem. Kibicom Lechii życzę również tego, aby Biało-Zieloni wygrywali wszystkie mecze.

Opinie (2)
Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2023. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.013