Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 235 (4/2010)

16 lutego 2010

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

POLITYKA OGRYWANIA MŁODYCH ZAWODNIKÓW

Już nie junior, jeszcze nie senior

Odwiecznym dylematem trenerów drużyn seniorskich jest zagospodarowanie swoich wychowanków wyrastających już z wieku juniorskiego, ale nie mających jeszcze na tyle doświadczenia, aby śmiało walczyć o miejsce w drużynie seniorskiej. Zapewne w każdej drużynie co pewien czas „rodzą się” takie problemy. Na kogo postawić? Komu dać szansę? Te pytania spędzają sen z powiek wielu trenerom.

JAKUB NOWAKOWSKI

Powodem tego typu problemu może być parę czynników wynikających głównie z „bogactwa”. Z jednym z nich jest bogactwo posiadania wielu drużyn juniorskich. Pozwala ono na przesiew juniorów z góry do dołu oraz lewej do prawej. Na sam szczyt w wyniku szczegółowych operacji prześwietlania walorów zawodnika dostaje się może trzech-czterech z jednej gry wiekowej. Jednakże, co oznacza słowo „szczyt” w tym przypadku? Szczytem jest zazwyczaj możliwość trenowania pod okiem trenera wraz z pierwszym zespołem. Tylko ci nieliczni mają tę możliwość debiutowania w pierwszym zespole. Oczywiście wszystko zależy od kondycji finansowej danego klubu, a sama liczba szybkich transformacji z juniora w seniora różni się w zależności od sytuacji klubu, poziomu sportowego oraz przede wszystkim gotówki w kasie…

Dobrym przykładem może być rozkwit talentów chociażby Grzegorza Króla, Grzegorza Szamotulskiego, Sławomira Wojciechowskiego czy Tomasza Dawidowskiego w momencie kiedy przy Traugutta nie było ani sponsorów strategicznych, ani myśli o rychłej przeprowadzce na piękny nowy stadion, w sumie to w tamtych czasach, jakby to powiedział Krzysztof Kononowicz, nie było niczego. W kadrze seniorskiej popularny „Szamo” dołączył do kadry pierwszego zespołu w wieku 15 lat, popularni „Królik”, „Dawidek” czy „Wojciech” figurowali w składzie biało-zielonych w wieku 16 lat. Ze świecą szukać podobnych wyczynów na przełomie ostatnich kilku długich lat…

W tym miejscu warto przytoczyć drugi czynnik, jakim jest bogactwo klubu. Teoretycznie można rzec, iż im hojniejszy sponsor, tym silniejsza kadra zespołu i tym samym walka o wyższe cele w kolejnych coraz to wyższych ligach. Oczywiście polska piłka zna wiele przykładów na to, iż pieniądze w klubie nie niosą za sobą wyników sportowych. Wracając jednak do tematu, silna kadra klubu oznacza zazwyczaj zespół złożony z doświadczonych, ogranych na boiskach ligowych polskich, tudzież zagranicznych, zawodników, którzy są w stanie odegrać wiodące rolę na boisku. Im w wyższej lidze zespół gra, tym jest większy nacisk na grę o wyższe laury – według polskiego przysłowia apetyt rośnie w miarę jedzenia. Co jednoznaczne jest z posiadaniem coraz to silniejszej kadry, co skutecznie może blokować wywalczenie miejsca w składzie dla przechodzącego transformacje juniora.

Kolejnym czynnikiem może być po prostu brak talentów. Brak talentów to złe sformułowanie. Trafniejsze wydaje się stwierdzenie: złe zagospodarowanie talentami. Na przełomie ostatnich kilku lat przecież talentów w Lechii nie brakowało. A prasa rozpisywała się o kolejnych to talentach przy Traugutta. Część z nich wyjeżdżała na liczne konsultacje do zagranicznych klubów. Niektórzy z nich zostawali dłużej zagranicą, a nie mogąc znaleźć miejsca w składzie tamtejszych drużyn juniorskich, bądź też rezerw pierwszych zespołów wracali do kraju, marnując przy tym co lepsze lata przewidziane rozwój piłkarski. Inni z kolei, postawili sobie wyższe cele w życiu niż piłka nożna, wieszając futbolówki na kołku. A jeszcze inni, nie mogąc sobie znaleźć miejsca zarówno w drużynie juniorskiej, jak i seniorskiej wysyłani byli po nauki do klubów z niższych lig.

Jeszcze do niedawna jedynym zawodnikiem poniżej 20 roku życia umownie nazywanym przez autora poniższego artykułu za juniora był przeniesiony do łączonej drużyny Rezerw oraz Młodej Ekstraklasy Mateusz Łuczak. Obecnie najmłodszymi w składzie Lechii są 21-letni Maciej Osłowski, 21-letni Marcin Pietrowski, 22-letni Sebastian Małkowski oraz również 22-letni Olegs Laizāns. Największe szanse na grę z wymienionej czwórki w tym momencie mają jedynie Pietrowski oraz Laizāns. Nie sposób nie wspomnieć o fakcie, iż dwójka ściągniętych latem Łotyszy jest również stosunkowo młoda – ma po 23 lata. Tylko czy można jeszcze o 20-sto paro-latku powiedzieć, iż jest młody i perspektywiczny?!

Proces wprowadzania, tzw. juniorów do pierwszej drużyny Lechii jest wydaje się lekko opóźniony porównując wiek debiutów Króla, Dawidowskiego czy też Szamotulskiego. Jednakże, nie można zapomnieć, iż obecne realia Lechii są znacznie lepsze od tamtych czasów. W szatni Lechii jest już ciepła woda, drużyna w przeciągu dwóch lat powinna się włączyć do walki o grę w europejskich pucharach, a obecnym juniorom Lechii można życzyć sukcesów piłkarskich porównywalnych z karierą Grzegorza Szamotulskiego.

Biało-Zieloni walczą o inne cele, tak też, tzw. junior, musi mieć co najmniej porównywalne umiejętności do swoich starszych kolegów, aby dostać szansę większą od meczu rezerw albo zaszczytu siedzenia na ławce rezerwowej meczu seniorów. Smutno jednak ogląda się Lechię na szarym końcu tabeli ekstraklasy, prezentowanej przez jedną z gazet, przedstawiającej ilość minut na boisku spędzonych przez juniorów – tzw. „grali młodzi”.

Najbliżej udanej transformacji jest jednak Marcin Pietrowski, który w polskiej ekstraklasie zadebiutował raptem 29 sierpnia 2009. Popularny „Jedi” dostał olbrzymi kredyt zaufania od trenera Kafarskiego, dzięki czemu jesienią mogliśmy oglądać wychowanka Lechii, aż przez 519 minut na boisku. Udane występy w barwach Biało-Zielonych zostały dostrzeżone także przez trenera kadry U-21. Dla porównania Maciej Osłowski wraz z Sebastianem Małkowskim zagrali jesienią po 90 minut, a stawkę tzw. juniorów zamyka Paweł Rosiński z rozegraną 1 minutą w czasie rundy jesiennej.

W kręgu zainteresowań trenera Kafarskiego są także Sebastian Kądziela, Mariusz Korzępa, Janusz Weber, Łukasz Kubiński, Damian Tofil, Gracjan Gacek, Adam Duda, Mateusz Łuczak oraz wielu innych.

Obecnie na wypożyczeniu w klubach z niższych lig są następujący młodzi utalentowani zawodnicy pierwszej drużyny Lechii, którzy za parę lat, bądź też lepiej może i miesięcy, mają stanowić o sile zespołu: Jakub Kawa – Znicz Pruszków, Piotr Kasperkiewicz - Znicz Pruszków, Robert Hirsz – Tur Turek, w kręgu zainteresowań klubów z niższych lig jest także Damian Szuprytowski.

Czy długoletnia polityka trenera Kafarskiego wdrażania młodych, przede wszystkich wychowanków klubu, do pierwszego składu okaże się skuteczna okaże się za parę lat. Póki co, możemy tylko kibicować z boku, aby plan integracji rutyny z młodością dał oczekiwany skutek, w końcu jakoś będziemy musieli zapełnić PGE Arenę.

Opinie (1)
Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.012